SERIA – Kuhn Rikon produkuje rocznie tyle samo garnków, ile chińskie fabryki produkują dziennie – i to się sprawdza

Garnki to garnki. Patelnie to patelnie. Produkty, które Kuhn Rikon nadal produkuje w Szwajcarii, gdzie panują wysokie płace, zostały wspomniane w Starym Testamencie. Pascal Gull, menedżer ds. produktu w rodzinnej firmie, stoi zatem przed trudnym zadaniem: „Nasz rynek nie jest stworzony do wielkich rewolucji. Większość ludzi kupuje to, co zna – i co sprawdziło się przez wieki”.
NZZ.ch wymaga JavaScript do obsługi ważnych funkcji. Twoja przeglądarka lub blokada reklam obecnie to uniemożliwia.
Proszę zmienić ustawienia.
Jego zespół koncentruje się przede wszystkim na testowaniu nowych materiałów i zapewnianiu zgodności istniejących produktów z obowiązującymi przepisami. „Przepisy interesują nas bardziej niż innowacje”.
W 2026 roku firma Kuhn Rikon będzie obchodzić setną rocznicę swojego istnienia. Czas nie zatrzymał się w siedzibie firmy w Rikon w dolinie Töss w Zurychu, jednak wiele rzeczy wciąż przywołuje wspomnienia minionych czasów. Fabryka znajduje się bezpośrednio nad rzeką Töss, w zasięgu wzroku od posiadłości rodziny Auwärter. Firma nadal dzierżawi własne gospodarstwo rolne – tradycja, która niegdyś była powszechna. Nadal istnieją również domy robotnicze z połowy XX wieku.
Prezydent USA Donald Trump nakłada 39-procentowe cło karne na szwajcarski import. To poważny cios dla szwajcarskiego eksportu. Wysokie koszty już w przeszłości stanowiły ogromne wyzwanie. Niemniej jednak Szwajcaria może pochwalić się zaskakująco silną bazą przemysłową. Oprócz firm high-tech, na rynku globalnym z powodzeniem konkurują również producenci dóbr konsumpcyjnych. Jak im się to udaje? Przedstawiamy profile firm, które w ogóle nie powinny istnieć w Szwajcarii.
Duża, zielona prasa wygląda jak relikt minionej ery przemysłowej. Młody mężczyzna w czapce baseballowej i niebieskim kombinezonie umieszcza pod prasą zaledwie dwie metalowe płyty na minutę. W ten sposób powstaje wykrojnik, który jest później poddawany obróbce. Prezes Tobias Gerfin, który oprowadza po zakładzie produkcyjnym, mówi: „Prowadzimy tu raczej warsztat niż fabrykę”.
Tylko 500 patelni i garnków dziennieKuhn Rikon zatrudnia 230 osób – 190 w Szwajcarii, z czego 35 pracuje w dziale produkcji w Rikon. Istnieje wiele powodów, dla których firmie udało się utrzymać te miejsca pracy w tym kraju, ale produkcja masowa nie jest jednym z nich.
Rikon posiada kilka linii montażowych. Nowoczesny robot przemysłowy zajmuje się etykietowaniem patelni i garnków, których objętości są czasami podawane brytyjskim klientom w pintach. Jednak większość prac nadal wykonuje się ręcznie. Nawet uchwyty są przykręcane ręcznie.
Do 2025 roku zakład Rikon ma produkować 185 000 garnków i patelni – średnio nieco ponad 500 dziennie. Choć może się to wydawać mało, to nic w porównaniu z międzynarodowymi standardami. Gerfin: „Produkujemy tutaj w ciągu roku tyle, ile chińska fabryka w ciągu jednego dnia”.
59-letni menedżer wie, o czym mówi. Jego firma większość swoich produktów produkuje w Chinach – po znacznie niższych kosztach. Mimo to Kuhn Rikon dokłada wszelkich starań, aby jakość nie ucierpiała.
„Jesteśmy bardzo wymagającym klientem dla naszych partnerów” – mówi menedżer produktu Gull. Kiedyś osiągnięcie gotowości produkcyjnej u nowego producenta na Dalekim Wschodzie zajęło dwa i pół roku. Ten proces jest niezbędny, aby zapewnić, że każda patelnia i garnek sygnowany marką Kuhn Rikon spełni wymagania zarówno klienta, jak i firmy.
Własna produkcja zwiększa wiarygodnośćTylko około 30 procent produktów nosi etykietę „Swiss Made”. Często są to bardziej zaawansowane technicznie patelnie, takie jak klasyczne Duromatic i Durotherm. Jednak patelnie z Chin dorównują obecnie standardom szwajcarskim. „Chińczycy w ostatnich latach zdobyli duże doświadczenie” – mówi Gerfin. „Produkcja w Europie często charakteryzuje się niższą jakością – a koszty są wyższe”.
Produkcja w Rikon jest trudna do uzasadnienia z czysto finansowego punktu widzenia. Całkowite przeniesienie produkcji do Chin zwiększyłoby marżę zysku. Chociaż klienci w sześciu sklepach Kuhn-Rikon często wprost proszą o „Swiss made”, dopłata, którą można za to naliczyć, pokrywa jedynie wysokie koszty produkcji w Szwajcarii.
Według Gerfina wartości i korzyści płynących z własnej produkcji nie da się precyzyjnie oszacować. Niemniej jednak postrzega ją jako znaczącą przewagę konkurencyjną: „Fakt, że nadal produkujemy sami, umacnia naszą wiedzę specjalistyczną, zwiększa naszą wiarygodność u partnerów produkcyjnych i handlowych – i oczywiście u naszych klientów”.
Zaangażowanie rodziny właścicieli w Szwajcarię również odgrywa kluczową rolę. Gerfin nie ma złudzeń: „Nasza własna produkcja jest częścią naszego DNA. Gdybyśmy byli częścią dużej, notowanej na giełdzie korporacji, produkcja w Rikon szybko przeszłaby do historii”.
Cła Trumpa utrudniają życie firmieFirmy przemysłowe, takie jak Kuhn Rikon, które produkują w kraju – tego właśnie chce Donald Trump również dla USA. Amerykański prezydent dąży do reindustrializacji swojego kraju, uzasadniając w ten sposób swoją wojnę celną z resztą świata.
Kuhn Rikon również odczuwa skutki ceł Trumpa. Firma nie ujawnia swojej rocznej sprzedaży. Jednak 40 procent jej sprzedaży pochodzi ze Szwajcarii, 25 procent z UE i 20 procent z USA.



Jednak 39-procentowy młot celny dla Szwajcarii niewiele zmienia dla Kuhn Rikon. 85 procent produktów sprzedawanych przez firmę w USA pochodzi z Chin. Reszta ze Szwajcarii. Cła krajowe odgrywają dla firmy niewielką rolę. Gerfin: „W USA płacimy 50 procent za zawartość metalu w naczyniach kuchennych i patelniach – niezależnie od tego, czy są produkowane w Chinach, czy w Szwajcarii”.
Kuhn Rikon przerzuca te dodatkowe koszty na amerykańskich klientów, gdzie tylko to możliwe. Według Gerfina, wpływ na sprzedaż będzie widoczny dopiero w drugiej połowie roku. Jak dotąd sprzedaż była możliwa z zapasów. Menedżer nie spodziewa się jednak niczego dobrego dla amerykańskich konsumentów w nadchodzących miesiącach: „Amerykański sektor detaliczny będzie miał trudny okres świąteczny z powodu Czarnego Piątku i Bożego Narodzenia”. Spodziewa się, że niektóre półki pozostaną puste. „Niektórzy detaliści w ogóle nic nie zamówili z powodu niepewności”.
Myślenie pokoleniamiPomimo ceł, produkcja w USA nie wchodzi w grę dla Kuhn Rikon. Gerfin jest bardziej zaniepokojony zmianami kursów walutowych. Spodziewa się dalszego umocnienia franka szwajcarskiego względem dolara i euro. „Będzie to stanowić ogromne wyzwanie dla Szwajcarii jako lokalizacji produkcji”.
Mimo to Gerfin pozostaje pewny siebie: „Pomimo wszystkich wyzwań, radzimy sobie dobrze i możemy się umiarkowanie rozwijać”. Warunkiem koniecznym jest rodzina właścicieli, która myśli w kategoriach pokoleń, a nie kwartałów.
Duża, zielona prasa, która wydaje się przestarzała, nie zostanie wymieniona przez kolejne 20–25 lat. Gerfin mówi, że jego zadaniem jest dopilnowanie, aby firma mogła zostać przekazana następnemu pokoleniu za 30 lat.
nzz.ch