Najważniejszy współczesny poeta Francji jest Szwajcarem. Philippe Jaccottet urodził się sto lat temu.


Szukał samotności i znalazł przyjaciół; musiał opuścić Paryż, aby tam dotrzeć; udał się w naturę i powrócił z wierszami. Poeta Philippe Jaccottet, urodzony sto lat temu w Moudon, Vaud, był Szwajcarem, ale Francja przyjęła go jako jednego ze swoich najważniejszych poetów. Jednak w jego wczesnych dniach nic nie wskazywało na to, że pewnego dnia znajdzie się wśród nielicznych wybranych, którzy za jego życia zostaną włączeni do Bibliothèque de la Pléiade, Olimpu francuskiej poezji, z edycją jego dzieł.
NZZ.ch wymaga JavaScript do ważnych funkcji. Twoja przeglądarka lub blokada reklam obecnie to uniemożliwia.
Proszę zmienić ustawienia.
To, że chciał zostać poetą, nie było być może pewne od samego początku, chociaż zaczął pisać w młodym wieku i był do tego zachęcany przez swojego starszego przyjaciela poetę Gustave'a Rouda. Wiedział jednak, że po studiach zdecydowanie nie chce być pochłonięty nauczaniem. Tak więc, częściowo z niepewności co do siły własnej kreatywności, a częściowo z konieczności zarabiania na życie, zaczął pracować jako tłumacz. Być może również w głębokim przekonaniu, że tłumaczenie będzie dla niego szkołą poezji, ale znów nie podejrzewając, że jego tłumaczenie stworzy pomnik poezji równy jego utworom lirycznym.
Vaud i Szwajcaria jako całość były dla niego, trzeba przyznać, zbyt ograniczające. Po wojnie Philippe Jaccottet dążył do szerokich otwartych przestrzeni; potrzebował więcej inspiracji niż to, co mógł znaleźć na brzegach Jeziora Genewskiego. Podróż do Włoch, gdzie poznał poetę Giuseppe Ungarettiego, została połączona jesienią 1946 r. z przeprowadzką do Paryża. Tutaj pisał i tłumaczył, a wkrótce znalazł się w otoczeniu poetów, których podziwiał, ale jednocześnie byli przez nich onieśmieleni.
Objawienia naturyBył wtedy kruchą osobą, powiedział Jaccottet w rozmowie w 2011 roku, dziesięć lat przed śmiercią. Otoczony przez pewnych siebie, silnych poetów, takich jak Francis Ponge i André du Bouchet, on, który był niepewny siebie i dlatego łatwo ulegał wpływom, musiał się zdystansować, aby nie stracić siebie. Mówił to dosłownie: musiał uciec od Paryża, od poetów. W 1953 roku opuścił miasto ze swoją żoną, malarką Anne-Marie Jaccottet; znaleźli dom w Grignan, małym miasteczku około pięćdziesięciu kilometrów na północ od Awinionu.
Z perspektywy czasu Jaccottet mówi, że wyjazd z Paryża był jednym z centralnych doświadczeń jego życia. On, który nigdy nie był szczególnie zainteresowany naturą i krajobrazem, doświadczył objawienia podczas długich podróży przez wieś, co było kluczowe dla jego poezji. Daleki od chęci śpiewania pochwał natury, stał się poetą, który nauczył się odkrywać, opisywać i interpretować świat w epifanii stworzenia.
Tak więc Philippe Jaccottet znalazł się na posterunku oddalonym od stolicy Francji. Stał się wędrowcem, „samotnym piechurem”, który, podobnie jak Rousseau, pozwolił, aby jego spacery po naturze inspirowały fascynujące myśli, nawet w jego późniejszych refleksjach: „Czy można by nawet powiedzieć na koniec: Kiedy się widzi, pod warunkiem, że się widzi, widzi się dalej, dalej niż tylko to, co jest widoczne (mimo wszystko)? I rzeczywiście poprzez delikatne otwieranie się kwiatów”.
Philippe Jaccottet nazwał swojego przyjaciela malarza Italo De Grandiego „sługą widzialnego”, a Peter Handke z kolei opisał go jako takiego. Widzialne było jedynie medium, przez które natura do niego przemawiała; Jaccottet postrzegał je jako manifestację niewidzialnego. „Delikatne naruszenie kwiatów” otwiera perspektywę poza rzeczami dla poetyckiego jasnowidza, być może nawet w samym ich rdzeniu; ujawnia wymiary istnienia, które są bardziej dostępne dla poetyckiego słowa niż dla instrumentów botanika.
Język wyostrza uwagę, a widok natury wymaga od poety stanowczej precyzji opisu, pozwalając, aby ukryte przebijało się przez widoczne. Z biegiem lat takie odległe ścieżki dały początek dziełu, którego reputacja wkrótce dotarła aż do Paryża. A potem wydarzyło się coś, co miało okazać się decydujące dla dalszego rozwoju poetyckiej twórczości Philippe’a Jaccotteta: Grignan przyciągnął do swojej twórczości innych poetów i malarzy.
Rozmowa z przyjaciółmiFakt, że przyjaciele przybywali w te rejony, czy to na stałe, czy jako powracający sąsiedzi, w żaden sposób nie przeszkadzał Philippe'owi Jaccottetowi w życiu monastycznym; wręcz przeciwnie, był źródłem spełnienia. Na razie sieć przyjaźni rozszerzyła się na dialog artystyczny. Szczególnie owocne spotkania miały miejsce z malarzami, ponieważ Jaccottet rozpoznał w nich bratnie dusze. Kiedy malowali z natury, zapisywali płótno pędzlem, tak jak on zapisywał papier piórem.
Przez lata Philippe Jaccottet towarzyszył pracy swoich przyjaciół malarzy krótkimi, niemal intymnymi esejami. W swoich portretach postępuje tak samo jak w swoich wierszach: opisując widoczne aspekty życia i pracy z poetycką precyzją, zagląda do wnętrza dzieła i istnienia.
To, co tam znajduje, dotyczy go najbardziej intymnie; gdy pisze o malarzach, pisze ze złowieszczym przeczuciem o sobie. Kończy swój tekst o Giorgio Morandim zdaniem: „Aby zrozumieć tę sztukę, trzeba wyobrazić sobie w jej malarzu uważność, wytrwałość, która znacznie przekracza konwencjonalne możliwości”. A gdy zastanawia się nad zagrożeniami dla sztuki swoich przyjaciół, mówi o swoich wątpliwościach: trzymanie się ciszy, introspekcji, „być może wkrótce nie będzie miało sensu”, mówi w tekście o malarzu Gérardzie de Palézieux.
Krótko przed śmiercią w 2021 r. Philippe Jaccottet zebrał te eseje w tomie, który został teraz opublikowany w języku niemieckim w kompetentnym tłumaczeniu Elisabeth Edl i Wolfganga Matza. Jest to spuścizna, która w oczach przyjaciół malarzy po raz kolejny uwypukla, w stonowanych kolorach i ascetycznych formach, to, co ich wszystkich łączy: ciszę.
Philippe Jaccottet: Bonjour, Monsieur Courbet. Artyści, przyjaciele, kolorowi. Przetłumaczone z francuskiego przez Elisabeth Edl i Wolfganga Matza. Wallstein-Verlag, Getynga 2025. 200 stron, 48,90 CHF. – Wystawa prezentująca prace przyjaciół artystów Philippe'a Jaccotteta jest obecnie dostępna w Musée Jenisch w Vevey do 17 sierpnia.
nzz.ch