Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Germany

Down Icon

Nina Chuba wydaje nowy album: Między zwątpieniem w siebie a triumfem gwiazdy popu

Nina Chuba wydaje nowy album: Między zwątpieniem w siebie a triumfem gwiazdy popu

Tytuł drugiego albumu Niny Czuby to wariacja na temat miłosnej wyroczni z zerwanymi płatkami stokrotek, z którą kiedyś konsultowała się Gretchen Goethego. „Kocham siebie, nie kocham siebie” – na okładce brakuje przecinka – to tytuł albumu, który ukazał się w piątek.

Przeczytaj więcej po reklamie
Przeczytaj więcej po reklamie

Dobry popowy omen. 35 lat temu Matthias Reim przekształcił piosenkę, którą prawdopodobnie każdy zna z młodości, w hit i dzięki utworowi „Verdammt, ich lieb dich” utrzymywał się na pierwszym miejscu niemieckich list przebojów przez 16 tygodni, od końca maja do września 1990 r.

Nie trzeba oszpecać kwiatów, żeby wiedzieć: nowy śpiewnik Chuby będzie numerem jeden na niemieckich listach przebojów w przyszły piątek. To po prostu dlatego, że jej grono fanów rozrosło się do ogromnych rozmiarów – 5,6 miliona osób słucha jej muzyki na Spotify każdego miesiąca. Wśród ich fanów znajdują się zarówno dzieci w wieku szkolnym, jak i nastolatki oraz dwudziestolatkowie (oraz ich rodzice).

Przeczytaj więcej po reklamie
Przeczytaj więcej po reklamie

W wywołującym fanfary utworze otwierającym „Nina” 26-latka z pewnością siebie zaczyna: „Ktokolwiek powiedział, że wylecę przez okno, kłamał. / Graj pierwsze skrzypce, teraz pociągają za inne sznurki”. Najpierw głośne hiphopowe tyrady o wszystkim, co planuje („Parade”) i co spowoduje („Mass Panic”). Potem mrugnięcie okiem – autoironia jest zawsze urocza: „Zaskocz moich najwierniejszych fanów / i wtocz się do żłobków”.

Wszyscy będą zaskoczeni tym albumem, który, jak to często bywa w przypadku drugich albumów, był trudny i czasochłonny. Okazał się jednak wyjątkowo różnorodny i pod względem treści dorównuje tytułowi. Oto artysta, który dosłownie z dnia na dzień stał się gwiazdą, zrywa kwiat.

W 19 utworach Chuba śpiewa o miłości i odkochiwaniu się, o wzlotach i upadkach, o poczuciu triumfu i niepewności, o szaleństwie, które nieuchronnie towarzyszy nowemu życiu w świecie gwiazd popu. Jest w tym urok glamouru, strach przed alienacją, niepewność bycia freelancerem i trudność przetrwania jako kobieta w branży wciąż zdominowanej przez mężczyzn. Chuba śpiewa z całkowitą szczerością. A kiedy pytasz fanów, co w niej najbardziej kochają, często słyszysz: autentyczność. Szczerość. Bezpośredniość.

Nina Katrin Kaiser, prawdziwe nazwisko Chuby, pochodzi z Wedel koło Hamburga i od najmłodszych lat znajdowała się w centrum uwagi. W latach 2008-2010 grała dynamiczną Marie Krogmann w telewizji ARD pod pseudonimem Nina Flynn, najmłodszą detektyw w nieustannie emitowanym serialu kryminalnym dla dzieci o „ziarenkach pieprzu” z hamburskiej dzielnicy magazynów Speicherstadt. Początek kariery przypominał Selenę Gomez czy Britney Spears. Była z tego powodu prześladowana w klasie. Za zarobione pieniądze kupiła sobie własne pianino.

Przeczytaj więcej po reklamie
Przeczytaj więcej po reklamie

A kiedy zagrała swoją ostatnią jak dotąd rolę telewizyjną w 13 odcinkach serialu szpitalnego „Betty's Diagnosis”, była już Niną Chuba – imieniem wpisanym przypadkowo do komputera, ponieważ jej Kaiser brzmiał jak piosenka pop. Nina założyła zespół w wieku 18 lat, rozpadł się, ciężko pracowała w studiu, wydała swoją pierwszą EP-kę w 2020 roku, zaczęła śpiewać po angielsku i zdobyła rzeszę fanów na TikToku dzięki krótkim filmikom ze swojego życia.

„Neben mir” to tytuł jej pierwszej niemieckiej piosenki z 2021 roku. Hip-hop pop – czy to opowieść o toksycznym związku? W teledysku, opleciona winoroślami, śpiewa: „Obok ciebie zawsze jestem taka nieobecna”.

Rok później singiel „Wildberry Lillet” uchwycił ducha epoki. „Chcę nieruchomości, chcę dolarów, chcę latać jak Marvel” – rapował Chuba da, który obecnie mieszka w Berlinie. I naprawdę wystartowała – niczym gwiazda à la Kapitan Marvel. Cztery tygodnie na pierwszym miejscu w Niemczech i 131 tygodni w Top 100.

Przeczytaj więcej po reklamie
Przeczytaj więcej po reklamie

Chuba została sklasyfikowana jako gatunek hyperpopowy: z mocnym basem, hipermelodyjnym, opartym na syntezatorach i w większości autotematycznymi tekstami. To taneczny styl muzyczny pokolenia Z, czerpiący głównie z electropopu i hip-hopu, momentami ocierający się o kicz. Gatunek ten eksplorowała również na przykład Charli XCX („Brat”).

Nowy album Chuby potwierdza tę atrybucję. Znów słychać niekonwencjonalne rytmy reggae. Ale jest coś więcej: bossa nova. Chansonesque. „Unsicher” zaczyna się oszczędnie od gitary akustycznej, po czym klawisze leniwie błyszczą, pozwalając folkowi rozkwitnąć w pop. Bohaterka jest sama, a miasto z jego żywiołowym zgiełkiem wzmacnia jej zwątpienie i samotność. Dorastanie to potknięcia: „Jeszcze nie jestem w tym dobra / Po prostu żyję po raz pierwszy” – wzdycha Chuba. Zdanie, które zamienia kamienie w pudding.

Druga skrajność: rock and roll! Z głośników rozbrzmiewa maniakalny utwór „Rage Girl”, porywający electro-wave'owy klejnot o kobiecej sile, o chwilach, gdy kobiety pokazują środkowy palec i czują się niezwyciężone: „Popraw szminkę, zdejmij ręce z kierownicy”.

Przeczytaj więcej po reklamie
Przeczytaj więcej po reklamie

Ten dziki świat naprzemiennych, skrajnych emocji, od wewnętrznych burz po melancholię i z powrotem, to coś, z czym słuchacz, w zależności od wieku, może łatwo się utożsamić lub co zapamiętać. Nigdy wcześniej nie czułeś w sobie tylu różnych jaźni, jak w młodości i po dwudziestce – tak rozdartych, a jednocześnie tak zjednoczonych ze sobą. Nie zawsze jest jasne, gdzie kończy się autobiograficzne ja, a zaczyna hiperbola hyperpopu. Ale „ja” autorki tekstów Niny i fikcyjnej postaci Chuby oferuje słuchaczom kosmos emocji, który jest im dobrze znany.

Nina Chuba w magazynie informacyjnym „Der Spiegel” 20 września

„Żaden inny niemiecki artysta nie trafia w czuły punkt pokolenia Z tak, jak Nina Czuba” – napisał tygodnik „Der Spiegel” w bieżącym numerze.

A jednak ten album jest dla każdego, przede wszystkim bardzo osobisty, a jednocześnie odnosi się do szumu medialnego, który towarzyszył jej przełomowi w 2022 roku. „Na początku po prostu czułam całkowitą utratę kontroli” – mówi Chuba w „Spiegel”. Przeszła terapię i „dowiedziała się, że wiele lęków, które noszę od tamtej pory, pochodzi właśnie z tamtego okresu. Bo czułam się wtedy tak odsłonięta”.

Walc „ILMILMN” (inicjały tytułu albumu), melancholijnie wirujący w metrum trzy czwarte, również mówi o obawach o przyszłość. „Nie pasuje mi, / wychodzę z mody” – mówi ten dwuminutowy klejnot, w którym sam Czuba gra na fortepianie, brzmiąc jakby był zamyślony.

Teksty piosenek Niny Chuby nie zawsze są bezpieczne dla dzieci

Nie wszystkie teksty na albumie są na pewno bezpieczne dla dzieci. W utworze „Jeeep” pierwszoosobowa narratorka „nie ma na sobie nic pod spodem”, gdy pojawia się w domu swojego byłego, a w „Malediven” wyjaśnia swojej niewinności, niczym Annett Louisan, że „chce się tylko bawić, zapomniałam ci powiedzieć”. Chociaż na płycie nie ma rymów Chuba, które zasługiwałyby na naklejkę „za wulgarny dobór słów”, artystka nie należy też do kręgu raperów Deine Freunde, którzy pisząc piosenki, muszą myśleć przede wszystkim o swoich „fanach z przedszkola”.

Przeczytaj więcej po reklamie
Przeczytaj więcej po reklamie

Każdy, kto usłyszy piosenkę miłosną najmniejszych maniaków Chuba, w której „Kilimandżaro” – dzięki „ziele” – znajduje się w Berlinie, może zadać pytania.

Te pytania pozostawiamy rodzicom pokolenia Y (i starszych). Oni z kolei otrzymują staromodne nagrania artysty: przezroczystą, niebiesko-czerwoną, chlapaną edycję winylową „Ich lieb mich Ich lieb mich nicht”, dostępną również w cenie 100 euro jako fan box z mnóstwem dodatków – od koszulki po bilet na oficjalny koncert z okazji premiery albumu, który odbędzie się 4 października w berlińskim Tempodromie.

Obszerna broszura, wspaniałe zdjęcia: Nina Czuba romantycznie przy basenie z łabędziami, Nina Czuba żądna przygód w stroju księżniczki Lei w dżungli wśród papug. Na okładce widać ją z kosiarką do trawy przed ogrodową buźką, której uśmiech może wkrótce zostać zmasakrowany.

Przeczytaj więcej po reklamie
Przeczytaj więcej po reklamie

Nina Czuba w piosence "So lange her"

Kochać siebie czy nie – to pytanie, którego ostatecznie nie da się tak naprawdę odrzucić; często odpowiada się jednym i drugim. Ponieważ zakłada się, że aranżacja utworów została celowo wybrana przez poważnego autora tekstów, takiego jak Chuba, finał w utworze „So lange her” (Tak dawno temu) prawdopodobnie również sugeruje samopoznanie i miłość do siebie: „Ty na moim bagażniku, uciekasz przed starzeniem się” prawdopodobnie nawiązuje do jednego z dawnych zdjęć polaroidowych Chuby: „nasze inicjały, wyryte w kasztanowcu”, „szerokie pola, zapach kwiatów”.

Po występach odłożyła na bok swoją sceniczną osobowość: Ninę Chubę, piosenkarkę i raperkę, i pojawiła się niespodziewanie na tegorocznym Reeperbahn Festival w zeszłą środę.

A potem, w szczególnie subtelnym wersie, zestawia to z życiem ludzi z „Wildberry Lillet”: „Oni po prostu chcą jeść drogie jedzenie, / nie chcą, żeby dobrze smakowało”. Podróż w czasie jest niemożliwa, ale powrót już tak: Ostatni wers albumu brzmi: „Chyba muszę iść do domu, byłam z dala o wiele za długo”.

Czuba praktycznie wraca do domu po każdym koncercie, po czym natychmiast zdejmuje z siebie ubrania i warkocze, pozbywając się w ten sposób popowej osobowości. Bo wtedy znów staje się Niną Kaiser; to jej sposób na zachowanie zdrowia psychicznego, jak wyznała w wywiadzie dla „Spiegla”.

Przeczytaj więcej po reklamie
Przeczytaj więcej po reklamie

Album był „długą podróżą”, pisze w notatkach do „I Love Me I Love Me Not”, albumu, dzięki któremu ugruntowała swoją pozycję jako autorka tekstów. „Tak często łamałam sobie głowę, śmiałam się i płakałam, wątpiłam i płonęłam”, kontynuuje.

I po tym całym wysiłku przynajmniej jedno jest dla niej jasne: żaden kwiat nie musi tracić płatków. Nina Czuba pisze trzy słowa: „KOCHAM to!”

rnd

rnd

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow