Minister gospodarki Reiche wyjaśnia tę żmudną pracę i wpędza CDU w chaos emerytalny

„Nierealistyczne”, „nierealistyczne”, „niewłaściwa obsada” – oto drastyczne zarzuty oburzonych związków zawodowych i Lewicy (Die Linke) wobec CDU/CSU. Ale nie: te osądy na temat minister gospodarki Katheriny Reiche (CDU) pochodzą z jej własnej partii. Od czasu jej nacisków na Niemców, aby pracowali dłużej i później przechodzili na emeryturę, w CDU i CSU panuje chaos. CDU/CSU – zazwyczaj opowiadające się za jednością wspierającą państwo – toczy obecnie wewnętrzną walkę, która nie może być bardziej groteskowa.
To, co zaczęło się jako luźna debata podczas letniego przestoju, teraz głęboko zakorzeniło się w szeregach Unii – i to w najgorszym możliwym momencie.
Reiche, była szefowa firmy energetycznej Westenergie, stawia swoją partię w opłakanym stanie. W umowie koalicyjnej CDU/CSU i SPD mozolnie osiągnęły porozumienie w sprawie stabilizacji poziomu emerytur, umiarkowanego poziomu emerytury czynnej i zobowiązania do utrzymania obecnego wieku emerytalnego. Teraz ten ruch – całkowicie nieskoordynowany, bez wsparcia, bez planu. Protesty nadeszły szybko: ze strony SPD, DGB (Konfederacji Niemieckich Związków Zawodowych) – i z własnych szeregów partii. Skrzydło pracownicze CDU/CSU bezceremonialnie uznało Reiche za „niedopasowaną”. Dyscyplina związkowa? Żadnej.
Naprawdę niezwykłe jest to, że Reiche, pochodząca z Brandenburgii, po prostu powiedziała na głos to, co wielu w CDU/CSU myślało od dawna. Nadciąga demograficzne tsunami. Pokolenie wyżu demograficznego przechodzi na emeryturę, dochody ze składek maleją, umowa międzypokoleniowa trzeszczy – ewidentnie ktoś musi wypełnić tę lukę. Ale kiedy Reiche to mówi, sposób, w jaki to robi, a przede wszystkim fakt, że po prostu to wykrzykuje bez konsultacji z kimkolwiek, sprawia, że jej słowa nie są propozycją reformy, a politycznym podpaleniem z całkowitą porażką.
Inicjatywa emerytalna Reichego: brak oklasków, tylko gniewTo czyste, technokratyczne myślenie, oderwane od rzeczywistości. Każdy, kto w czasach inflacji , obciążeń podatkowych i lęku o przyszłość mówi pracującej klasie średniej, że powinna pracować po osiągnięciu wieku emerytalnego , jednocześnie dyskutując o rosnących składkach i ulgach podatkowych, nie spotka się z aplauzem, lecz z gniewem.
A teraz jest to skierowane przede wszystkim przeciwko Unii.
Samodzielna akcja Reicha ujawnia strategiczną słabość partii. Chce ona uchodzić za ekonomicznie rozsądną – a jednocześnie jest wielokrotnie podejrzewana o brak tolerancji społecznej. CDU chce uchodzić za nowoczesną, ale politycznie wciąż myśli tak samo jak w 1998 roku. Wymaga wydajności – ale nie ma pojęcia, jak to ma w ogóle działać w codziennym życiu kuriera, pielęgniarki czy murarza. Powołuje się na kontrakt międzypokoleniowy – zapominając, że kontrakt zawsze ma dwie strony. Pracuj dłużej, odpoczywaj później: Teoretycznie może to być rozsądne. W rzeczywistości to kpina.
Reiche umieścił piłkę w polu karnym dla SPDTo, że SPD może teraz z radością przedstawiać się jako obrońca klasy robotniczej, jest nieistotne. Reiche umieścił piłkę w polu karnym dla socjaldemokratów. Izba Willy'ego Brandta nie mogła sobie wymarzyć lepszej okazji.
Ale to ją sprowokowało, niezależnie od tego, czy miała to na myśli, czy nie. Tymczasem CDU/CSU otwarcie atakują się nawzajem: komisje ds. społecznych CDU praktycznie domagają się rezygnacji Reichego, używając określenia „niewłaściwy wybór”, podczas gdy chadecy rozkładają ręce z przerażenia, a siły pro-biznesowe wyrażają dezorientację. Premier Turyngii, Mario Voigt, nazywa propozycję ministra „nierealistyczną”. Bum! To, co się tu dzieje, to nie debata. To samobiczowanie i wkrótce mogą, a może powinny, polecieć głowy.
Uwikłani między odruchem opozycji a odpowiedzialnością rząduA na szczycie? Merz milczy – czy raczej manewruje. Kanclerz, już i tak nękana słabymi wynikami w sondażach, jest twarzą partii rozdartej między odruchami opozycji a odpowiedzialnością za rząd. Zamiast głosić stabilność i porządek, CDU/CSU produkuje obecnie kakofonię indywidualnych głosów – czasem liberalnych gospodarczo, czasem konserwatywnych społecznie, rzadko strategicznych.
To jest gorzkie i gra na rękę nie tylko koalicjantowi, ale także opozycji, na czele z AfD . I to znowu powoduje frustrację: wyborcy widzą partię, która oczekuje od nich więcej pracy - bez planu. Partię, która żąda wyników - ale jak dotąd nie oferuje żadnej perspektywy. Partię, która podkreśla powagę sytuacji - a jednocześnie nie ma prawie żadnych przekonujących koncepcji. Każdy, kto uprawia politykę w ten sposób, nie tylko traci głosy, ale traci także wszelką wiarygodność. Każdy, kto mówi ludziom, że powinni pracować dłużej, potrzebuje nie tylko odwagi, ale i cholernie dobrego pomysłu. CDU/CSU nie ma w tej chwili ani jednego, ani drugiego. Tylko wewnętrzny szum. A odpowiedź brzmi katastrofalnie.
Berliner-zeitung