Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Germany

Down Icon

Ga-Ga-Land: Właściciele GC z Los Angeles źle ocenili szwajcarską piłkę nożną – ale marzenia nadal są dozwolone

Ga-Ga-Land: Właściciele GC z Los Angeles źle ocenili szwajcarską piłkę nożną – ale marzenia nadal są dozwolone
Wielkie rozczarowanie: Grasshoppers przegrali w sobotę 1:2 w Sion.

„Dla głupców, którzy marzą” śpiewa Emma Stone w cudownym filmie „La La Land”. Opowiada o poszukiwaniu szczęścia, sukcesu i miłości w Los Angeles. Głównym przesłaniem jest to, jak ważne są marzenia i pasja, ale także kompromis i strata.

NZZ.ch wymaga JavaScript do prawidłowego działania ważnych funkcji. Twoja przeglądarka lub program blokujący reklamy obecnie to uniemożliwia.

Proszę zmienić ustawienia.

Jeśli chodzi o GC, to nie tylko głupcy marzą o lepszych czasach. Od dwóch dekad klub piłkarski, który do dziś jest rekordzistą pod względem liczby zdobytych tytułów mistrzowskich i pucharów, naznaczony jest porażkami i, w najlepszym razie, kompromisami. Od początku 2024 roku właścicielem Grasshopper Club jest grupa osób z Los Angeles, w tym aktorzy, legendy koszykówki i światowej klasy piłkarki. Miliarderzy i milionerzy odnieśli sukcesy w inwestowaniu – w branżę sportową, nawet w piłkę nożną, czego przykładem jest Los Angeles Football Club, który został mistrzem zaledwie kilka lat po założeniu.

Pytanie za milion dolarów brzmi: Jaki plan mają ci inwestorzy wobec GC?

Po prawie półtora roku pod amerykańskim przywództwem, nawet marzyciele nie mogą być zadowoleni z rozwoju sytuacji. Każdy, kto rozmawia z osobami zaznajomionymi z działalnością klubu, odnosi wrażenie, że jest to organizacja przytłoczona pracą, która od stycznia 2024 r. nie podejmowała praktycznie żadnej właściwej decyzji.

W zeszłym sezonie GC uratowało się spektakularnie w końcówce barażu przeciwko FC Thun. To właśnie to spotkanie w Bernese Oberland wprawiło prezydent Stacy Johns w ekstazę: „Wygrałem Super Bowl z Indianapolis Colts. Niemniej jednak zwycięstwo 2-1 w meczu rewanżowym z FC Thun było najbardziej niesamowitym zwycięstwem, jakiego kiedykolwiek doświadczyłem”. Oświadczenie to pochodzi z wystąpienia Johnsa na konferencji Sports Business Conference w Hamburgu, która odbyła się w styczniu.

Nie mam pojęcia o kulturze piłkarskiej w Szwajcarii

Johnsa rzadko można zobaczyć w Zurychu. W Hamburgu jednak Kalifornijczyk fantazjował na temat globalnej wizji futbolu LAFC. Każdy, kto słyszy te stwierdzenia, jest zdumiony naiwnością i entuzjazmem tych ludzi. „W Zurychu jesteśmy na dobrej drodze” – dodał Johns.

Lubi rozmawiać o globalnych wizjach: Prezydent Stacy Johns.

Michael Buholzer / Keystone

GC to nie LAFC, Zurych to nie Los Angeles, a kultura piłkarska w Szwajcarii nie przypomina tej w USA. Już na początku było jasne, jak nikła jest wiedza kalifornijskich właścicieli na temat szwajcarskiej piłki nożnej. Niestety, dotyczy to także Niemca Haralda Gärtnera, dyrektora zarządzającego LAFC na Europę, choć obszar Europy ogranicza się do Innsbrucka i Zurychu. Zespół czwartej ligi austriackiej i GC.

Klubem grającym w Super League nie można zarządzać z Wolverhampton czy Szanghaju, jak GC pod chińskimi właścicielami, ani z Los Angeles czy Innsbrucku.

Gärtner polegał na swoim przyjacielu, Stephanie Schwarzu, który podobnie jak on był Niemcem, jako dyrektor sportowy, chociaż wiele osób wskazywało na pilną potrzebę skorzystania ze szwajcarskiej wiedzy fachowej w dziedzinie sportu. W wywiadzie dla NZZ w sierpniu Schwarz powiedział, że w ciągu ostatnich dwudziestu lat w GC udało się zrealizować wiele marzeń. „Ale my nie sprzedajemy marzeń”. Gdyby nie było tak gorzko dla Grasshoppers, można by przynajmniej potwierdzić talent komediowy Schwarza.

Nowy dyrektor sportowy Alain Sutter jest niczym zbawiciel

Stephan Schwarz był złym wyborem; został zwolniony prawie dwa tygodnie temu. Co zdumiewające, Tomasowi Oralowi, niemieckiemu trenerowi z sieci Gärtnera, pozwolono pozostać. W GC całkowicie niedocenili zadania, mówi osoba związana z klubem od dłuższego czasu. To zdanie słyszy się raz po raz i jest to uświadomienie, które Gärtner i Schwarz przyznali w duchu kilka tygodni temu.

Zdziwiony trener: Tomas Oral.

Kadra jest niczym sklep wielobranżowy, w którym znajdują się piłkarze ze wszystkich kontynentów. Niektórzy z zawodników są utalentowani, ale nie nadają się do walki o utrzymanie w szwajcarskiej lidze; znaleźli się w złym miejscu, w złym klubie o złym czasie. A ktoś taki jak kapitan Amir Abrashi, pasjonat GC, w wieku 35 lat nie jest już w stanie konsekwentnie przewodzić niespokojnemu zespołowi na boisku.

I tak w tych tygodniach GC jest znów klubem, który żyje przeszłością, pogrąża się w smutku w teraźniejszości i mierzy się ze skomplikowaną przyszłością. Nawet jeśli do końca sezonu pozostała jedna runda, spadek nie jest pewny. Osoby odpowiedzialne podejmują zdecydowane działania przeciwko krytycznym dziennikarzom, ale brakuje im poświęcenia w podstawowej dziedzinie, do której się odnoszą. Zarówno pod względem sportowym, jak i finansowym sprawy idą źle, roczny deficyt wynosi 12, 15, 16 milionów franków, a ten milion więcej czy mniej jakoś nie ma znaczenia.

Oprócz Stephana Schwarza, klub w ostatnich dniach musieli opuścić Jörg Stiel i Giotto Morandi. Trener bramkarzy i najlepszy piłkarz. Mówi się, że rozsiewają zły nastrój. Prawda jest taka, że ​​obaj już jesienią ubiegłego roku podjęli decyzję o opuszczeniu klubu po zakończeniu sezonu. Morandi najprawdopodobniej przejdzie do Servette na zasadzie wolnego transferu.

Każdy, kto dziś rozmawia z Andrasem Gurovitsem, usłyszy przedstawiciela starej GC, który jest przekonany o słuszności nowej GC. Jako członek zarządu Gurovits odegrał kluczową rolę w przejęciu firmy przez amerykańskich inwestorów. Mówi, że przede wszystkim powinniśmy się cieszyć, że Grasshoppers wciąż istnieją. „Cierpieliśmy przez dwie dekady. Ale nasi właściciele mają długoterminowe plany i gwarantują stabilność.”

Gurovits uważa, że ​​mianowanie Alaina Suttera na stanowisko dyrektora sportowego to pozytywny sygnał. Sutter miał zostać zaprezentowany latem, a planowane są dalsze zmiany personalne na szczeblu zarządzania, z większą dozą szwajcarskości. Wizje zostaną ogłoszone po sezonie.

Restrukturyzacja składu będzie kosztować pieniądze

Może wtedy GC będzie w Super Lidze. Może nie. Nie ulega wątpliwości, że Sutter jest uosobieniem ducha optymizmu. Grał w Grasshoppers, był już doradcą zarządu, a przychodzi jako wybawca, który wykonał dobrą pracę w FC St. Gallen. Jednakże Sutter uchodzi za upartego; nie jest typem człowieka, który lubi stać z przodu, woli pracować w tle. Potrzebuje silnego partnera, takiego jak prezydent Matthias Hüppi w St. Gallen.

Przede wszystkim Sutter potrzebuje dużych inwestycji, które wzmocnią zespół. Prawie dwudziestu zawodnikom wygasają kontrakty. A teraz Grasshoppers potrzebują wpływowych postaci, takich jak były piłkarz GC Steven Zuber, z którym można było nawiązać kontakt w Grecji, tak jak to miało miejsce w przypadku FCZ – pomimo jego powiązań z dyrektorem sportowym FCZ, Milošem Malenoviciem. Jeśli w ogóle znałeś Zubera.

GC nie potrzebuje więcej młodych graczy z Argentyny, Australii, Korei Południowej, Kanady i Beninu. Zamiast tego ktoś taki jak napastnik Cedric Itten, który nie jest już stałym zawodnikiem YB.

To będzie kosztować. Sutter nie podjąłby się tej przygody w GC, gdyby nie otrzymał odpowiednich zapewnień. Plan LAFC opiera się na fakcie, że w Szwajcarii stosunkowo łatwo jest awansować do Pucharu Europy – a co za tym idzie, jest to lukratywna faza grupowa, w której wartość zawodników może wzrosnąć. A także do wymiany piłkarzy w ramach sieci, być może nawet po to, by skorzystać ze współpracy z Bayernem Monachium. W teorii brzmi to mądrze.

Brak stadionu piłkarskiego – i nadzieja

W rzeczywistości jednak GC będzie musiało poczekać co najmniej do 2030 roku na stadion piłkarski. „Nie mamy domu” – mówi Gurovits – „i to jest duży problem”. W grudniu na stadionie Letzigrund mecz z Yverdonem oglądało 2323 widzów, w zeszłym tygodniu było ich 4266.

Amerykańscy inwestorzy również błędnie ocenili sytuację w Zurychu. Chcą wzmocnić „wspólnotę”, co wielokrotnie podkreślają, ale gubią się w bezsilnych próbach tworzenia hymnów, symboli Heugümpera i uczuć Hoppersa . W wywiadzie udzielonym w zeszłym roku Benny Tran, przedstawiciel LAFC, wyjaśnił, jakie działania mają na celu wzbudzenie zainteresowania GC wśród ludzi. Po kilku miesiącach w Zurychu Tran otrzymał rozkaz powrotu do Kalifornii.

Niestety zapomnieliśmy pomyśleć o sporcie. Ale może teraz wszystko będzie dobrze. Z Alainem Sutterem. Dzięki transferom, odpowiedniemu trenerowi, udanemu rozwojowi młodzieży i talentom w drużynie, takim jak 17-letni Leart Kabashi, który w zeszłą środę strzelił swojego pierwszego gola w Super League przeciwko Yverdon.

Ale wątpliwości są uzasadnione. Larry Berg, współwłaściciel GC, pod koniec marca opowiedział w podcaście na platformie „The Athletic”, jak klubowi LA udało się zaktywizować społeczność po uruchomieniu marki LAFC, nie zatrudniając ani jednego zawodnika i nie mając nawet stadionu. GC istnieje od 139 lat, a ważne jest, aby aktywizować i inspirować fanów dobrą pracą. Berg mówił również o znaczeniu pracy z młodzieżą, zarządzaniu, skautingu, globalnej sieci i akademii w Gambii oraz o tym, jak przyczyniają się one do sukcesu GC. Brzmiało to jak zwykłe bla bla bla.

Ale marzenia są dozwolone. Zwłaszcza w „La La Land”, wyznaniu miłości do Los Angeles. Pozwala uciec od szalonego świata, rozpala wyobraźnię. W filmie głupcom wolno marzyć, ale w życiu ponoszą porażki.

Współpraca: Stephan Ramming

Artykuł z « NZZ am Sonntag »

nzz.ch

nzz.ch

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow