Nad wodą | Z szampanem i jointem w basenie dla dzieci
Wieża telewizyjna lśni srebrem. Nie widać ani jednej gwiazdy, tylko kilka rozświetlonych okien w wieżowcach i kasynie na Alexanderplatz. Latarnie na brzegach Szprewy migoczą między drzewami. Słychać plusk, gdy Ingo zanurza stopy w płytkiej wodzie. Wślizguję się do dużego basenu i pływam. Za każdym razem, gdy się wynurzam, słyszę śmiech Antje. Raz robi to samo Uta, a Ingo ćwierka jak koza, po czym znowu się pluska. Po kilku okrążeniach dołączam do pozostałych w płytkim basenie. Zostało mi jeszcze trochę szampana i zaciągam się jointem.
W zeszłą sobotę, gdy miałem wyruszyć nad Müggelsee, sprawdziłem radar opadów, aplikację BVG i jakość wody. Nie prognozowano deszczu, ale czekała mnie dwugodzinna podróż przez Tempelhof, wliczając w to transport zastępczy. Co więcej, ulewny deszcz mógł zmyć ścieki do wody. Zmiana kierunku. Czterdzieści minut później stoję przy letnim basenie w Pankow , a czarne chmury zbierają się nad bujnymi, zielonymi trawnikami. Personel jest zrelaksowany, sprawdza dokumenty tożsamości i torby, przy kasie biletowej i na basenach. Jest mniej kąpiących się niż pracowników; stoją w małych grupkach, rozmawiając.
Taras wzdłuż dużego basenu jest zupełnie nowy i przestronny, podobnie jak prysznice i przebieralnie. Założyłem kłódkę, pomachałem zielonemu konikowi polnemu dębowemu na ścianie kabiny i ruszyliśmy. 50-metrowy basen jest podzielony liną; czterech z nas pływa w kółko, a szybszy pływak jest pośrodku. Woda ma przyjemną temperaturę. Po skończeniu idę do basenu przygód. Przed nim znajduje się basen do nurkowania z 7,5-metrową platformą do skoków. To, co kiedyś wydawało się ogromnym jeziorem, teraz przekształciło się w zakrzywione baseny z błyszczącymi metalowymi zjeżdżalniami i armatkami wodnymi. Płynę kilka długości basenu z delfinami w wodzie sięgającej mi do ramion. Leniwa rzeka i zjeżdżalnia w kształcie grzybka nie działają, tylko od czasu do czasu krzyczący chłopiec ląduje w basenie z szerokiej zjeżdżalni. Kładę się na leżakach z bąbelkami w płytkiej wodzie i zamykam oczy. Robi się ciemno.
Słychać plusk, ktoś chichocze. Moje oczy się rozszerzają i znajduję się w połowie dwudziestki, leżąc nago w basenie dla dzieci w Mombis . Obok mnie stoi butelka szampana, moi przyjaciele wylegują się, ciesząc się letnią nocą. Czuję mrowienie w stopach; właśnie tańczyliśmy godzinami w nowym klubie w piwnicy w Tacheles. Potem musieliśmy przejść się Oranienburger Straße z kilkoma butelkami szampana i znowu zanurzyć się w basenie dla dzieci w parku Monbijou. Na seminarium z historii sztuki dowiedziałem się, że w centrum Berlina stał kiedyś rokokowy pałac i pewnie prześpię resztę historii za kilka godzin. Wyciągam się i unoszę na płytkiej wodzie, a bas piwnicznego techno wciąż dzwoni mi w uszach.
Kiedy czuję zimno, wstaję. Nad Pankow jest ciemno, pierwsze krople spadają do basenu, który wydaje się gładki jak tafla jeziora. Wychodzę na brzeg, owijam się ręcznikiem i pędzę po tarasach jak mała dziewczynka, w stronę gorącego prysznica.
„nd.Genossenschaft” należy do czytelników i autorów. To oni, poprzez swój wkład, sprawiają, że nasze dziennikarstwo jest dostępne dla wszystkich: nie wspiera nas żaden konglomerat medialny, wielki reklamodawca ani miliarder.
Dzięki wsparciu naszej społeczności możemy:
→ niezależne i krytyczne raportowanie → rzucanie światła na kwestie, które w przeciwnym razie pozostają w cieniu → dawanie przestrzeni głosom, które często są uciszane → przeciwstawianie się dezinformacji faktami
→ wzmacniać i pogłębiać perspektywy lewicowe
nd-aktuell