Dlaczego „Romancero Gitano” lub „Stary człowiek i morze” to idealne tytuły (i dlatego je lubimy)
Bycie nie jest ani lekkie, ani ciężkie, ani łatwe, ani nie do zniesienia. Bycie jest wszystkim i niczym. Tak właśnie rozumiał to Jean-Paul Sartre w… Byt i nicość (1943). Ludzie są jedynymi istotami żywymi, które kwestionują własne istnienie i rozwijają swoją osobowość poprzez decyzje, a dokonując wyboru, odrzucają inne możliwości. Ponieważ świadomość jest nicością, która oddziela ludzi od świata, nie jesteśmy czymś stałym, lecz możliwością. Dlatego Nieznośna lekkość bytu (1984) Milana Kundery to sugestywny tytuł, który odpowiada na to, co każdy czytelnik chce zrozumieć.
To ten sam zasób, wieloznaczność, z której korzystał Cervantes w Pomysłowy dżentelmen Don Kichot z La Manczy (1605), gdzie człowiek pracowity nie jest taki pracowity, jeśli jego dowcip doprowadza go do szaleństwa. Z drugiej strony, inni rycerze literatury, tacy jak Amadís de Gaula, Palmerín de Inglaterra czy Belianís de Grecia , mieli szerszy wymiar geograficzny. Jednak Cervantes, umieszczając swoją postać w La Manchy (pustynnej, wiejskiej i pozbawionej heroizmu), osiąga coś w rodzaju stworzenia, przeniesionego do czasów współczesnych, Jamesa Bonda z Albacete , który przeżywa swoje przygody w Pozo Cañada lub Peñas de San Pedro.
Cervantes, umieszczając swojego bohatera w La Manchy, stworzył przeniesionego do współczesnych czasów Jamesa Bonda z Albacete.
Ta wielość znaczeń jest tak sugestywna i pojawia się w taki sposób, że nie przeszkadza ani tym na górze, ani tym na dole, tym z lewicy, ani tym z prawicy, oświeconym, ani ubogim w duchu , ani myślicielom, ani tym, którzy nie myślą. Cervantes umiał pisać dla każdego, podobnie jak Kundera. Obaj tworzyli mistrzowskie i uwodzicielskie tytuły, równie narracyjne, co refleksyjne.
Nadanie tytułu książce, czy to dziesięciowersowemu wierszowi, czy tysiącstronicowej powieści, jest zadaniem obowiązkowym. Treść pieści literackie emocje każdego czytelnika, który ma prawo czuć się uwiedziony lub zdystansowany bez wyjaśnienia, przyjąć postawę wolną od odpowiedzialności, ponieważ nie potrzebuje uzasadnienia. Jednak iskierka ciekawości podpowiada nam, że niektóre tytuły wydają się bardziej atrakcyjne niż inne. Pozostawiając czytelnikowi krytyczną moc i rezygnując z prawa do subiektywizmu, moglibyśmy stwierdzić, że niektóre tytuły są bardziej skuteczne niż inne.
Wśród procedur ekspresyjnych dźwięczność spełnia funkcję kotwiczącą, czyli stanowi skuteczny środek utrwalania czegoś w pamięci. Efekt ten osiąga się poprzez rytmiczne powtarzanie określonych dźwięków. Samogłoska a w Magiczna Góra (1924) niemieckiego pisarza Thomasa Manna; litera „e” w „Znakach tożsamości” (1966) hiszpańskiego powieściopisarza Juana Goytisolo ; zrównoważony dyftong w „El-vie-jo-iel-mar” (1952) Ernesta Hemingwaya ; dwie aliteracje (ere ye) w „La-muer-te de Ar-te-mio Cruz” (1962) Carlosa Fuentesa i w Serce takie białe (1992) Javiera Maríasa , w którym dźwięk k i samogłoska a występują symetrycznie; oraz niezwykle interesujący tytuł „Las in-quie-tu-des-de-Shan-tiAn-día” (1911) (ie-ia-ia, plus końcówka -n sylaby i aliteracja samogłoski a). Podobny zabieg pojawia się w „Úl-ti-ma-tar-des-con-Te-re-sa” (1966) Juana Marségo (s, r, t i samogłoski eya).
Niemiecki powieściopisarz Thomas Mann około 1930 roku (Getty Images)
Znalezienie długiego i dokładnego tytułu to delikatne zadanie, a jeszcze trudniejsze, jeśli weźmiemy za przykład Niesamowita i smutna historia niewinnej Eréndiry i jej bezdusznej babci (1972), zbiór opowiadań Gabriela Garcíi Márqueza, w którym „Niesamowita i smutna historia” przywołuje i aktualizuje opowieści dla dzieci, ale zawiera muzyczny rytm dzięki aliteracji samogłoski „i” i jej umiejscowieniu w zdaniu, co ułatwia jej wymawianie. Akcenty rytmiczne padają na sylaby parzyste pierwszego bloku: lain-creí-blei-trís-teis-to-ria (dwie synalefy). W drugim segmencie, „Candid Eréndira”, brzmienie powstaje dzięki ciągłości dwóch słów proparoksytonowych, rymujących się ze spółgłoską . Trudno stwierdzić, czy autor dodał „cándida” do „Eréndira”, czy też szukał słowa „Eréndira”, aby rymowało się z „cándida”. W trzecim bloku, dotyczącym jego bezdusznej babci, sukces leży w aliteracji otwartej samogłoski a, w przeciwieństwie do „i”, które wybrał w pierwszej części tytułu.
Znalezienie długiego i trafnego tytułu to delikatne zadanie, na przykład: „Niesamowita i smutna historia niewinnej Eréndiry i jej bezdusznej babci”
Inny zasób dźwiękowy wykorzystuje rytmiczne podejście do rozmieszczenia akcentów. Pedro Salinas wybiera siedmiosylabowy wers , który lakonicznie przywołuje oryginalny pomysł z akcentami na sylabach parzystych: La voz a ti debida (Głos należny Tobie, 1933).
„Radości i cienie” (1957–1962) to błyskotliwy, dwuczęściowy tytuł z dwoma antonimami. „Radości” odpowiadają bólowi lub wstrętowi, co nie pasuje dosłowne. „Cienie” dosłownie odpowiadałyby słońcu, co również nie pasowałoby. Połączenie „radości” i „cieni” sprawia, że drugie słowo nabiera znaczenia metaforycznego, które natychmiast interpretuje się jako antonim „radości”. Jeśli dodamy aliterację „s”, tytuł jest idealny.
Bardziej śmiała i oryginalna była Saga/Fuga JB (1972). Wybór dwóch wymiennych słów to prawdziwy sukces, bardzo oryginalny, ponieważ nikt wcześniej nie użył tego zabiegu. Aby go uwypuklić, oba słowa są dwusylabowe, bez sylaby zblokowanej, z podwójną aliteracją – samogłoski „a” i sylaby „-ga” . Nazwa własna, nawet bez czytania powieści, emanuje tajemnicą, ponieważ zawiera jedynie inicjały.
Żywy i wyjątkowo zręczny jest tytuł powieści Muñoza MolinyZima w Lizbonie (1987), gdzie podwójna aliteracja samogłosek io w obu słowach i w tej samej kolejności ułatwia zakotwiczenie w pamięci, podobnie jak dźwięczny fonem dwuwargowy /b/ (pisownia jest obca). Należy również zauważyć, że są to dwa trzysylabowe słowa połączone przyimkiem. Odkrywamy wyrafinowaną estetykę w słowach tak wymownych i subtelnie związanych z czasem (zima) i przestrzenią (Lizbona). Procedura ta może działać, w mniejszym stopniu, w tytułach takich jak „Wiosna w Pradze”, ale nie w przypadku żadnej pory roku ani miasta.
Jeśli weźmiemy pod uwagę treść, uderzającym zasobem jest połączenie dwóch rzadko wyobrażanych idei: Ballady cygańskie (1928) Federico Garcíi Lorki, Czas ciszy (1961) Luisa Martína Santosa czy Dziennik Hamleta Garcíi (1944) Paulino Masipa . Nawet Stary człowiek i morze (1952) Ernesta Hemingwaya i Żeglarz na lądzie (1924) Rafaela Albertiego. Autor idzie o krok dalej, formułując irracjonalne przesłanie, w granicach rozsądku, na przykład konfrontując nieskończoność z trzciną w Nieskończoność w trzcinie (2019) autorstwa Irene Vallejo.
„Nieskończoność w trzcinie” (Siruela)
Bardzo bliskie ślady pojawiają się u francuskiego pisarza Louisa-Ferdinanda Céline’a (pseudonim Louisa-Ferdinanda Destouchesa) w jego Podróż do końca nocy (1932) gdzie podróż wreszcie wymyka się rozumowi, bo noc rozciąga się w nieskończoność. Zamiast ograniczać znaczenie, mnoży je. IW poszukiwaniu straconego czasu(1913-1927) Marcela Prousta sugeruje znaczenie tak szerokie, jak to tylko możliwe.
Ze wszystkich fikcji literatura jest najmniej prowokująca. Dzięki niej czuje się życie, dostrzega jego wielkość. Bez estetycznego odczucia słowa istnienie, byt i nicość byłyby błędem.
** Rafael del Moral jest socjolingwistą i ekspertem w dziedzinie języków obcych, autorem „Encyklopedii języków”, „Krótkiej historii języków”, „Historii języków hiszpańskich” i „Bitw o ñ”, a także licznych artykułów w czasopismach specjalistycznych.