Nowy sezon „The Peacemaker” będzie sprawdzianem dla nowego uniwersum DC.

Superman położył podwaliny pod nowy film Jamesa Gunna z uniwersum DC , odnosząc solidne sukcesy kasowe, ale natychmiast pojawia się pytanie: co dalej? Aby odpowiedzieć na to pytanie, wszystkie oczy zwrócone są na drugi sezon serialu "The Peacemaker", jedyny produkt, który przeszedł przez filtr poprzedniego etapu i który pojawi się na HBO Max 22 grudnia . Sezon sequela, który sprawdzi, czy wizja reżysera dotycząca spójnego świata sprawdzi się, łącząc jego najbardziej znane i niekonwencjonalne produkcje.
Akcja sezonu rozpoczyna się miesiąc po wydarzeniach z Supermana, powracając do chaotycznych przygód Christophera Smitha, aby wypełnić lukę między dwiema fikcjami – pierwszą związaną z Legionem Samobójców , a nową odsłoną z nieuniknioną ciągłością fabularną, której premiera wciąż odbywa się w kinach. Możliwe, że niektóre produkcje DCEU uda się retrospektywnie zintegrować z obecną linią czasową, ujawniając przemyślaną strategię przemysłową , która nie odrzuca wszystkiego, co było wcześniej, ale zachowuje to, co działa.
Podejście Gunna pozwala mu przebijać się przez przeszłość, jego doświadczenia w ramach modelu, który niektórzy wkrótce nazwą „ Marvelizacją ” DC. Jednak pomimo echa postaci z crossoverów, ciągłości i lżejszego tonu niż mroczna introspekcja Snydera, widać w nim gotowość do łączenia humoru scatologicznego z emocjami , co coraz bardziej przypomina dojrzalszego Kevina Smitha. Gunn rzadko traktuje siebie tak poważnie jak facet z New Jersey, podkreślając immanentną absurdalność sytuacji superbohaterskich jako coś ludzkiego.
Jeśli chodzi o podobieństwa do Supermana , mamy Isabelę Merced (Hawkgirl), Nathana Filliona (Guy Gardner) i Seana Gunna (Maxwell Lord), którzy pojawili się w mikro-kamea, choć ważniejszym niż się wydaje, co wzmacnia spójność obu produkcji. Pojawia się również Rick Flagg Sr., grany przez Franka Grillo , pochodzący z Creature Commandos . Te dodatki zmieniają DNA serii, otwierając ją na sytuacje na inną skalę, bardziej powiązane z uniwersum DC.
Strategia Gunna, aby wszystko wydawało się sztuczne, polega na unikaniu wymuszonej ekspozycji , pozwalając swoim postaciom naturalnie przechodzić między projektami bez zbędnych wyjaśnień. Dlatego pojawienie się Peacemakera w Supermanie to niemal tylko drobna uwaga, ale pozwala na budowanie kolejnych mostów, przełamując klątwę DC, polegającą na zbyt szybkim przesuwaniu akcji. Wygląda na to, że nowy film uwzględni doświadczenie reżysera w Marvelu, ale będzie dążył do kompromisu między obowiązkowym epizodem a potrzebą opowiedzenia szerszej historii.
Drugi sezon „The Peacemaker” musi pokazać, że uniwersum Gunna potrafi zachować swoją odrębną tożsamość, a jednocześnie zapewnić ciągłość, utrzymać swój nonszalancki ton – choć nie taki, który zdefiniuje całe uniwersum DC – i sprawić, by jego podejście sprawdzało się w różnych formatach medialnych. To seria wyzwań na rozdrożu kina superbohaterskiego, z wynikami box office'u „Supermana” znacznie poniżej miliarda dolarów i względną porażką „Fantastycznej Czwórki: Pierwsze kroki”.
Dwa ostatnie duże projekty komiksowe w branży filmowej to dwa letnie hity, które bledną w porównaniu z napływem dolarów od Barbenheimera, co sprawia, że nowy projekt nie cieszy się zbytnią popularnością. Nie pomaga fakt, że między dwoma sezonami minęły trzy lata, ale potrzeba czasu, aby odświeżyć i zaprezentować ten sequel jako coś świeżego.
elmundo