Z powodu sztucznej inteligencji i mediów społecznościowych młodzi ludzie są tak samo ignoranccy i głupi jak my.
%3Aformat(jpg)%3Aquality(99)%3Awatermark(f.elconfidencial.com%2Ffile%2Fbae%2Feea%2Ffde%2Fbaeeeafde1b3229287b0c008f7602058.png%2C0%2C275%2C1)%2Ff.elconfidencial.com%2Foriginal%2F095%2F689%2F3a5%2F0956893a502a58af96f78fb423f90501.jpg&w=1920&q=100)
Żyjemy w tym samym, starym systemie strachu: nowym „idiotą” jest teraz komputer, telefon komórkowy i sztuczna inteligencja. Za każdym razem, gdy następuje przełom technologiczny, nagle pojawiają się katastrofiści, wieszczący koniec świata, a przynajmniej absolutny chaos dla tych biednych przyszłych pokoleń, które dorastają w niewoli małego ekranu. Od czasów starożytnych każda innowacja była odbierana w ten sposób: od książek, przez filmy dźwiękowe, po telewizję, a teraz media społecznościowe.
To prawda, że można uzależnić się od mediów społecznościowych, że można paść ofiarą oszustw online i że sztuczna inteligencja otwiera drzwi do niebezpiecznych zastosowań, począwszy od korporacyjnej kradzieży cudzej twórczości. Z jednej strony jednak zawsze istnieje możliwość dobrowolnego zrzeczenia się korzystania z tej nowej technologii ; z drugiej strony, dochodzenia uzasadnionych praw własności intelektualnej do wszelkich dzieł i walki o sprawiedliwe ramy prawne.
W każdym razie, to ewidentny fałsz, że dzisiejsza młodzież jest ignorantką, leniwą i głupią z powodu internetu, mediów społecznościowych czy sztucznej inteligencji . Z prostego powodu: młodzi ludzie, a w ogóle cały gatunek ludzki, zawsze byli notorycznie ignorantami, leniwymi i głupimi. Jeden stopień w górę lub jeden stopień w dół w danej epoce nie będzie miał większego wpływu na ogólny spadek.
O Grumps i szczypiorkuTo oczywiste: w wieku „dojrzałości” ludzie stają się grupą zrzęd, narzekaczy i krytyków kolejnych pokoleń. Przyjmują praktyczne, reakcyjne podejście, motywowane również strachem przed byciem przestarzałym.
Jako dziecko uważałem za zabawne, że moi rodzice i dziadkowie nie rozumieli ówczesnych gustów muzycznych: że ci rockerzy nie śpiewają gówna, że wszyscy potrzebują mikrofonu i nie tak jak kiedyś, gdy śpiewali prosto, że nie da się zrozumieć tekstu, że to, co jest zrozumiałe, to nonsens, niech żyje muzyka z małą orkiestrą, że nie ma nikogo takiego jak Gardel (i mieli rację). Teraz widzę dokładnie tę samą reakcję u facetów w moim wieku (po pięćdziesiątce), którzy krytykują reggaeton lub jakikolwiek pokrewny styl: że nie można ich zrozumieć, że teksty nie mogłyby być prostsze, że to wszystko pachum pachum , że śpiewają sennie (nowe „śpiewają naćpani”)… Ci, którzy wczoraj machali swoimi fibulami radośnie mamrocząc „a uan ba buluba balam bamboo”, dziś narzekają na „ motomami ” Rosalii lub „me las vo' lleva a toas pa' un vi ai pi” Bad Bunny'ego (piosenkę, do której moja bardzo feministyczna trzydziestoparoletnia żona tańczy żarliwie) i oskarżają ich teksty o prostotę… Tak, oczywiście, mówią to ci, którzy od najmłodszych lat byli obrońcami kompozycyjnej i lirycznej złożoności.
*Jeśli nie widzisz poprawnie modułu subskrypcji, kliknij tutaj
To samo dzieje się z technologią: widzisz dzieciaki przyklejone do ekranu, oglądające filmy lub pytające ChatGPT, ile jest dwa plus dwa, i włącza się alarm. Czy stają się idiotami? Cóż, odpowiedź brzmi: nie... i tak. Nie i tak, w tym sensie, że zawsze istniał element idiotyzmu w młodości, wrodzony — a zatem zrozumiały — z powodu braku doświadczenia życiowego, który może zostać zmniejszony z wiekiem poprzez edukację, zwłaszcza jeśli są samoukami, lub pogłębiony, jeśli nigdy więcej nie porzucą tych konsumpcyjnych nawyków. Idiota naszych czasów spędza dni oglądając mecze piłki nożnej lub programy Jorge Javiera Vázqueza; ten dzisiejszy spędza dni udostępniając głupie kreskówki AI lub przyswajając amerykańskie moralizatorstwo za pośrednictwem setek youtuberów opowiadających banały lub bezlitośnie śmiejących się z biednej pary cudzołożącej przyłapanej publicznie na koncercie.
Chcę powiedzieć, że ignorancja i głupota zawsze były powszechnym tonem każdej epoki i społeczeństwa. W mojej klasie nie było zbyt wielu pitagorejczyków, ani nawet niespokojnych duchów, a zespół deficytu uwagi (ADHD) był tak samo powszechny jak dzisiaj: każdy, kto nie masturbował się jedną ręką pod ławką, koncentrował się przez godzinę na napisaniu na tablicy „Gerardito tu był”. Nie mieliśmy TikToka , ale mieliśmy muchy. A siła i atrakcyjność muchy w rozpraszaniu uwagi dziecka jest niesamowita: mogliśmy spędzić cały ranek, obserwując, jak przelatują obok, albo ostrząc ich nóżki, siedząc na oknie.
Ilu z nas, dzieci, czyta komiksy, popularne artykuły czy książki poza lekcjami ? Cóż, niewielu, tak niewielu jak teraz. Bystrzy, a przynajmniej ciekawi świata uczniowie, ci, którzy interesowali się więcej niż jednym przedmiotem, którzy wykazywali skłonność do jakiegoś hobby poza szumem tranzystorowego radia taty, którzy zaskakiwali swoją erudycją w jakimś konkretnym i wyjątkowym temacie, byli nieliczni; jak zawsze, wyjątki. Nie wspominając już o tym, co uważa się za kulturę, a co nie: to, co dla wielu jest stratą czasu (na przykład uzależnienie od gier wideo ), może prowadzić do modelu sukcesu społecznego, ekonomicznego, a nawet intelektualnego: stania się odnoszącym sukcesy programistą i pionierem w swojej dziedzinie. Nigdy nie wiadomo, kto będzie lokalnym bohaterem, być może tym, o którym najczęściej mówi się, że marnuje czas na bezsensowne zajęcia. Tak jak to jest teraz w całym tym wirtualnym świecie. Z miliona „idiotów” zawsze wyłania się geniusz.
A jeśli chodzi o niezdyscyplinowane zachowanie, nikt nie mógł pokonać mojego pokolenia. Naszym ulubionym sportem było wyładowywanie się na samych nauczycielach: pamiętam, że podczas naszej drogi przez edukację publiczną doprowadziliśmy dwóch z nich do płaczu. Pierwszym był nauczyciel angielskiego, który ochrypł od krzyków, żebyśmy się zamknęli i uważali… i który skończył szlochając, ku chwilowemu oszołomieniu uczniów i ich późniejszemu bezlitosnemu śmiechowi, ostatecznemu ciosowi zadanemu przygnębionemu dorosłemu, który popełnił błąd okazując słabość. Drugim był profesor socjologii, skonfrontowany z rzeczywistością okrucieństwa mas, gdy uświadomił sobie, że jego peany na cześć ludzkiej solidarności budzą jedynie apatię i obojętność.
Życie toczy się dalej, prawda?
Czy powrócimy do kar analogowych?Alarmujące głosy o zagrożeniach związanych z nowymi technologiami wyczuwam w sobie to samo stare zagrożenie: udając nowoczesność i maskując się progresywnymi etykietami, wpadają w tę samą pułapkę wstecznictwa, co ci, którzy dekady temu narzekali na przemoc w grach wideo lub nadal narzekają na szkodliwy wpływ pornografii. Totalitaryści przebrani za pracowników socjalnych!
Nie zdziwiłbym się, gdyby ci pesymiści, idąc jeszcze dalej, rzucili się do rekomendowania zakazu codziennego korzystania z telefonów komórkowych czy samego internetu (zakaz, który uważam za całkowicie uzasadniony, jeśli tylko zastosuje się go wobec siebie), a broniąc odzyskania zmysłowo „fizycznego” życia, zaczęli od zalecania spacerów po wsi, a skończyli na namawianiu rodziców do ponownego przyjęcia kar fizycznych jako środka zaradczego dla swoich dzieci: porządny klaps, powiedzą, to najlepsze antidotum na narkotyk wirtualności. „A jak kiedyś klaps uświadamiał nam niebezpieczeństwa związane z egocentryzmem!” – będą argumentować szaleńcy. „Ach, kiedy rodzice nas bili, to z pewnością uczyniło to nowe pokolenia mądrzejszymi i lepiej znającymi życie! Bo jeśli klaps nie wytrąci cię z głupoty, to nic tego nie zrobi…”
Uważajcie, niedługo pojawi się taka szalona grupa .
Dupek bez siatki (lub siatek)Ale bądźmy szczerzy: jakie mamy prawo narzekać na łatwowierną młodzież ? Ja też jestem idiotą, tak jak większość moich rówieśników, i zapewniam was, że korzystanie z internetu nie ma z tym idiotyzmem nic wspólnego.
Odkąd pamiętam, zawsze robiłam głupie rzeczy , niezależnie od tego, ile książek przeczytałam i jak mało wystawiałam się na działanie diabelskich sieci. W zeszłym tygodniu zniszczyłam nowy i drogi blender, który dostałam od sąsiada na urodziny: kazał mi go najpierw umyć, żeby pozbyć się kurzu z opakowania, a ja włożyłam cały pod bieżącą wodę. Teraz, kiedy nie działa, spędzam czas na rozdrabnianiu truskawek w moździerzu, naśladując ustami dźwięk wirującego blendera („brrrrrrrmmm brrrrrrrmmm!”), żeby sąsiad słyszał mnie ze swojego mieszkania i był zadowolony.
Nie wiem, podejrzewam, że nie możesz być większym idiotą ode mnie. A przysięgam, że ledwo korzystam z internetu, nie mam konta na TikToku i nigdy nawet nie zaglądałem na GTP Chat!
Więc pozwólmy dzieciom się bawić , a selekcja naturalna będzie działać...
El Confidencial