Dominique de Villepin w spektakularny sposób wkracza na szczyt rankingu postaci politycznych

Wpis, który nie pozostał niezauważony. Dominique de Villepin, która od lat nie pojawiała się w rankingu ulubionych postaci politycznych Francuzów, powraca w wielkim stylu.
Były premier Jacques’a Chiraca otrzymał 53% pozytywnych opinii w najnowszym barometrze Ifop-Fiducial dla radia Paris Match and Sud, wyemitowanym 25 lutego, łeb w łeb z Édouardem Philippe’em.
Czy te liczby mogą go skłonić do rozważenia kandydowania w wyborach prezydenckich w 2027 r., prawie 17 lat po odejściu z Matignon i wycofaniu się z życia politycznego?
„Potrzebujemy sygnału ostrzegawczego i początku. Jestem tutaj, aby wesprzeć ten sygnał ostrzegawczy, aby podzielić się doświadczeniem, przekonaniami” – były dyplomata uniknął jednak tej kwestii w BFMTV w tę niedzielę.
W wywiadzie dla Médiapart w styczniu ubiegłego roku Dominique de Villepin nie krył jednak swoich ambicji . Zapytany o ewentualną kandydaturę, mężczyzna, który po odejściu z Matignon przez pewien czas zajmował się prawem gospodarczym, stwierdził, że odmawia „bycia na pierwszej linii” i przewodzenia „walce”.
Jednak „istotne nie jest to, czy ostatecznie będziesz kandydatem w wyborach” – dodał od razu.
Od miesięcy były lokator Matignon korzystał na swoim powrocie do łask. Pozycjonując się w roli obrońcy zrównoważonej linii w konflikcie między Izraelem a Hamasem i często występując w roli rzecznika stanowiska krajów arabskich, były szef francuskiej dyplomacji może pochwalić się zaskakującym poparciem dla człowieka, który całą swoją karierę spędził po prawej stronie sceny politycznej.
Za to zyskał szerokie uznanie Manuela Bomparda, szefa La France Insoumise, który przy kilku okazjach uważał „słowo” Dominique’a de Villepina za „użyteczne”.
Trzeba powiedzieć, że od czasu przemówienia przed Organizacją Narodów Zjednoczonych w 2003 r., w którym sprzeciwił się interwencji wojskowej w Iraku, Dominique de Villepin, który zawsze twierdził, że broni gaullistowskiej wizji relacji między Francją a Bliskim Wschodem, był postrzegany pozytywnie przez całą lewicę.
Były premier nie pozostawił jednak wyłącznie dobrych wspomnień, szczególnie wśród socjalistów. W 2006 roku, będąc szefem rządu, Dominique de Villepin podjął decyzję o wprowadzeniu CPE , pierwszej umowy o pracę, mającej na celu zwalczanie masowego bezrobocia wśród młodych ludzi.
Bardzo szybko to narzędzie, zarezerwowane dla osób poniżej 26 roku życia i umożliwiające okres próbny trwający dwa lata zamiast maksymalnie ośmiu miesięcy, wyrzuciło pracowników i osoby pozostające bez pracy na ulicę, zanim jeszcze młodzi ludzie zaczną wychodzić na ulice . W obliczu jednej z największych demonstracji ostatnich dziesięcioleci Jacques Chirac, porzucony przez własne wojska, które odmówiły poparcia tekstu w Zgromadzeniu Narodowym, mimo użycia rezolucji 49,3, ostatecznie wycofał się.
Ta sekwencja wydarzeń jest katastrofalna dla całej prawicy na rok przed wyborami prezydenckimi, a w szczególności dla Dominique de Villepin, która wówczas celowała w Pałac Elizejski w obliczu wewnętrznej rywalizacji z ministrem spraw wewnętrznych Nicolasem Sarkozym .
Po odejściu z Matignon wysoki rangą urzędnik państwowy definitywnie wycofał się z życia politycznego i musiał stawić czoła kilku sprawom sądowym. Sprawa Clearstream , zawyżanie cen dla firmy Relais et Châteaux , oskarżenie o przyjmowanie, wraz z Jacques’em Chirakiem, pieniędzy od afrykańskich dyktatorów ... Były premier nigdy nie został jednak skazany, a jego gwiazda nie przygasła ani na lewicy, ani w świecie arabskim, gdzie występuje z licznymi konferencjami.
Po prawej stronie atmosfera jest zupełnie inna. Po tym, jak Dominique de Villepin skrytykował Bruno Retailleau za „przesadę” i „pewną formę amatorszczyzny” w jego komentarzach na temat Algierii w telewizji BFMTV w niedzielę, minister spraw wewnętrznych odpowiedział ostro.
„Mam to w nosie” – powiedział mieszkaniec Place Beauvau na marginesie Targów Rolnych w poniedziałek.
Ponieważ były premier mógłby utrudnić ambicje, które toczą spór wśród LR o wybory prezydenckie w 2027 r. Jednak w jego byłej rodzinie politycznej niewiele osób zapomniało, że Dominique de Villepin ogłosił swoją kandydaturę w wyborach prezydenckich w 2011 r., zanim się poddał, nie zbierając niezbędnych 500 sponsorów.
Czy siedemdziesięciolatek, nie mając za sobą aparatu politycznego i zrywając więzi ze swoją poprzednią rodziną polityczną, mógł rzeczywiście wziąć udział w wyścigu o fotel w Pałacu Elizejskim? Na razie wydaje się, że stosuje strategię małych kroków. Aby wyrazić swoje pragnienie, Dominique de Villepin uruchomił w zeszłym tygodniu swój newsletter.
BFM TV