Cła Trumpa „grożą poważnym wstrząsem światowej gospodarki”
Cła, które amerykański prezydent nakłada na resztę świata, będą niczym więcej niż „pyrrusowym zwycięstwem”, ostrzega felietonista dziennika „Le Temps”. W dłuższej perspektywie będą miały one szkodliwe konsekwencje dla wzrostu gospodarczego. Nieuchronnie odbije się to na Stanach Zjednoczonych.
Podczas gdy bardzo surowy wyrok zapadł [w ten piątek, 1 sierpnia] dla Szwajcarii, wprowadzając 39% cła importowego, niedawno ogłoszone umowy handlowe między Stanami Zjednoczonymi a innymi regionami były często przedstawiane jako zwycięstwa amerykańskiego prezydenta i porażki – czasami upokarzające – dla reszty świata (wiele razy czytaliśmy o tym w kontekście Europy).
Te umowy pokazałyby, że Republikanin potrafi narzucić swoją wolę partnerom i że jego program „America First” działa. W końcu inflacja w Stanach Zjednoczonych nie wzrosła gwałtownie, pomimo wprowadzenia ceł na towary importowane. Wzrost gospodarczy w największej gospodarce świata wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie.
Jednak wojna handlowa rozpoczęta przez Donalda Trumpa już przynosi negatywne skutki, mniej widoczne, ale niekoniecznie mniej szkodliwe w dłuższej perspektywie.
Cła zagrażają przede wszystkim wzrostowi. Logicznie rzecz biorąc, w obliczu nagłych wzrostów cen konsumenci reagują natychmiast i wstrzymują się od zakupów lub przechodzą na tańsze produkty. Ekonomiści mówią o „niszczeniu popytu”. Ponieważ popyt jest głównym motorem napędowym amerykańskiej gospodarki, łatwo dostrzec wiszący nad nią miecz Damoklesa.
Courrier International