François Hollande uważa, że „premier postanowił przyspieszyć swój upadek”

Jeśli nadal istniały jakiekolwiek wątpliwości co do wyboru Partii Socjalistycznej w głosowaniu nad wotum zaufania, François Hollande dodał kolejny element, aby je rozwiać: zgodnie ze swoją grupą zagłosuje przeciwko François Bayrou w poniedziałek, 8 września. „Zamiast rozpoczynać dyskusję z grupami politycznymi w Parlamencie i negocjacje z partnerami społecznymi, premier postanowił przyspieszyć swój upadek na początku nowego roku szkolnego, starając się o wotum zaufania Zgromadzenia, w którym nie ma większości” – powiedział w Tribune Dimanche 7 września.
Chociaż François Hollande nie głosował w styczniu za udzieleniem rządowi wotum zaufania – miał nadzieję, że ta decyzja otworzy negocjacje w sprawie emerytur – tym razem nie było mowy o powtórzeniu tej samej historii. „Premier nie miał wystarczającej władzy, by przezwyciężyć sprzeciw pracodawców wobec osiągnięcia porozumienia i uległ presji ze strony Pałacu Elizejskiego” – wspominał. Kiedy Bayrou ogłosił wotum zaufania, socjalista nadal nie sprecyzował swojego głosu: „Nie twierdzę, że wotum nieufności nie jest opcją w pewnym momencie, jest prawdopodobne dzisiaj, ale jeśli ma dojść do dialogu, musi on być prowadzony do końca” – zwlekał w radiu France Inter pod koniec sierpnia. Niepewność zniknęła, a ostatnie próby Bayrou, by pozyskać socjalistów, nie wystarczą. François Hollande już podjął decyzję, a wszczynanie takiego postępowania w kontekście międzynarodowym, wstrząsanym konfliktem, jest, według niego, „nowym poważnym błędem” po rozwiązaniu parlamentu.
Pomijając kwestię metod politycznych lokatora Matignon, to jego „niezrównoważony i niesprawiedliwy” plan oszczędnościowy popchnie François Hollande'a do przyspieszenia upadku premiera. „Dwa okresy, w których deficyt publiczny zmniejszył się w stosunku do bogactwa narodowego, to okres rządów Lionela Jospina w latach 1997 i 2002 oraz okres mojej pięcioletniej kadencji, od 2012 do 2017 roku” – chwali się były prezydent, wyraźnie urażony François Bayrou, który oskarżał kolejne rządy o dopuszczenie do gwałtownego wzrostu deficytu. Hollande wskazuje również na słabości planu oszczędnościowego przedstawionego w połowie lipca. Jego zdaniem plan budżetowy, który „nie stłumi wzrostu” poprzez osłabienie siły nabywczej Francuzów, spełnia trzy warunki zawarte w propozycjach budżetowych przedstawionych tydzień wcześniej przez Partię Socjalistyczną.
Pierwszym z nich jest zmiana trajektorii naprawy finansów publicznych do 2030 roku (3% deficytu zostanie przesunięty na 2032 rok, w porównaniu z 2029 rokiem za kadencji obecnego premiera), a drugim – wprowadzenie słynnego podatku Zucmana , który ma „zmusić osoby o największym majątku netto do wniesienia wkładu”. W swoim alternatywnym budżecie Partia Socjalistyczna ma nadzieję odzyskać dzięki temu podatkowi ponad połowę z około 27 miliardów euro przewidywanych dochodów (15 miliardów). Wreszcie, François Hollande chce zaangażować „przedsiębiorstwa w ogólny wysiłek na rzecz kontroli naszego zadłużenia”, a w lipcu raport Senatu zasugerował racjonalizację 211 miliardów euro wypłacanych przedsiębiorstwom.
Choć poseł socjalistów obawia się, że kryzys polityczny przerodzi się w „zawirowania finansowe z rosnącymi stopami procentowymi” , które pogorszą sytuację finansów publicznych, to wbrew opinii Nicolasa Sarkozy'ego, rozwiązanie partii nie jest dla niego rozwiązaniem. Ta opcja wiązałaby się z wysokim ryzykiem „postawienia Zgromadzenia Narodowego w Matignon”. Odnosząc się do Oliviera Faure, lidera Partii Socjalistycznej, który zaproponował przejęcie władzy po Bayrou , uważa on propozycję za uzasadnioną: „Jako pierwszy lider partii rządzącej, ma on powołanie do przejęcia władzy” – wyjaśnia François Hollande, według którego socjaliści dzierżą „klucz do stabilności”. Niezależnie od tego, kogo premier wyznaczy po poniedziałku 8 września, według byłego przywódcy państwa „jedynym celem musi być umowa o braku cenzury”.
Jego zdaniem nominacja Emmanuela Macrona na premiera będzie musiała nastąpić „szybko” . Zwłaszcza że wciąż pamiętamy okres przejściowy między Gabrielem Attalem a Michelem Barnierem, najdłuższy od czasów rządu Georges’a Pompidou w latach 60. XX wieku. Emmanuel Macron zatem „nie ma już prawa popełniać błędu” w tym wyborze, który w szczególności przesądzi o przyjęciu budżetu, ale nie ma mowy o wzywaniu do jego dymisji. François Hollande, opierając się na swoim doświadczeniu, chce wierzyć, że głowa państwa „jest świadoma presji, jaka na nim ciąży”.
Libération