Jeden z najbardziej lubianych republikańskich bohaterów telewizyjnych powraca. Bardzo za nim tęsknimy.

Był to najważniejszy wątek w historii forów , zamknięty po wielu stronach gorącej debaty : Czy Hank Hill głosowałby na Donalda Trumpa?
Przez pewien czas to nacechowane pytanie wydawało się nieuniknione w sieci i wśród miłośników telewizji. Dyskusja z czasów Trumpa wokół kochającego propan protagonisty King of the Hill — która rozgorzała długo po tym, jak Fox przedwcześnie anulował popularny, długo emitowany animowany sitcom pod koniec lat 2000 — była wskaźnikiem tego, jak zwrot Partii Republikańskiej w stronę silnego człowieka wymusił szerszą rekontekstualizację amerykańskiej kultury. W tym odważnym, nowym świecie konserwatyzm przypomina mniej dystyngowany reaganowski republikanizm teksańskiego sprzedawcy sprzętu AGD Hanka Hilla (głosu użyczył współtwórca King of the Hill Mike Judge), a bardziej paranoiczne oderwanie od rzeczywistości, które charakteryzuje jego spiskowego przyjaciela z dzieciństwa Dale'a Gribble'a (śp. Johnny Hardwick) — ale eskalował jeszcze bardziej, do punktu próby zamachu stanu w kraju . Kiedy więc w 2023 roku oficjalnie ogłoszono, że King of the Hill otrzyma nowy sezon po ponad dekadzie przerwy w emisji, przeniesiony do współczesności i zaludniony tymi samymi postaciami, które widocznie się zestarzały, jakby doświadczyły tego, co my wszyscy (pojawienie się gig economy, pandemia COVID, wzrost liczby nepo-baby ), dyskusja na temat tego , czy Hank osiągnie WIELKĄ GENERALNOŚĆ w tym wznowieniu, naturalnie odżyła z nową siłą.
Przynajmniej do niedawna, kiedy zostało to stłumione. Dwa miesiące temu, gdy Hulu zapowiadało nową wersję sezonu kultowej sekwencji napisów początkowych , współtwórca King of the Hill , Greg Daniels, poinformował Vulture , że Hank spóźnił się na pociąg do Trumpa, ponieważ wygodnie przeprowadził się do Arabii Saudyjskiej ze swoją żoną Peggy (Kathy Najimy), aby przez rok pracować w gigancie naftowo-gazowym Aramco . Sezon 14 powitał Hillów po ich powrocie do Teksasu, a żądni wrażeń widzowie zobaczyli ich oczami, jak zmienił się obszar Dallas–Fort Worth , zapewniając klasyczne szaleństwa, gdy tradycjonalista Hank Hill rozgościł się z powrotem w swojej ulubionej alejce i otworzył zimne piwo z chłopakami. (Warto zauważyć, że oczekiwania na wznowienie są tak duże, że teksański browar stworzył prawdziwą wersję wszechobecnego w serialu piwa Alamo.)
Podobnie jak John McCain przegapił tumult Ameryki późnych lat 60. podczas pobytu w Wietnamie, nowo powstały Hank nie ma żadnego bezpośredniego doświadczenia amerykańskiej rzezi Trumpa podczas pierwszej kadencji i, jak się okazuje, pozostaje niezręcznym, poręcznym, uroczym patriarchą, który umiejscowił się w świadomości narodowej przez 13 kolejnych sezonów. Choć pod pewnymi względami typowy boomer, Hank dawnych czasów zawsze wydawał się człowiekiem z innej epoki: chodzącym do kościoła, ale nie dogmatycznym; tradycjonalistą, ale zdolnym do angażowania się w drag queens i Teksańczyków o różnym pochodzeniu; twardym na powierzchni, ale wystarczająco delikatnym, by wziąć udział w konkursie tańca ze swoim psem lub dołączyć do przyjaciela w wręczaniu sukienki; przywiązany do staromodnych koncepcji męskości, ale oddany żonie i odporny na mizoginię swojego ojca weterana; republikaninem, ale wystarczająco małostkowym, by rozważyć swoje poparcie dla George'a W. Busha, gdy dowiaduje się, że mężczyzna ma słaby uścisk dłoni; stronniczy, ale pełen podziwu w osobistych spotkaniach z demokratami, takimi jak Jimmy Carter i Ann Richards (która sama wystąpiła w programie). Choć nie było to rzadkością w latach 2000., ten typ faceta wydaje się niemal wymarły dwie dekady później, w momencie, gdy polaryzacja ideologiczna uległa zaostrzeniu. Obecnie takie przebłyski niezależności zepchnęłyby Hanka do rangi RINO (Republikanina).
Ale niektóre rzeczy się zmieniły, jak pokazują nowe odcinki — wszystkie dostępne na Hulu od poniedziałku. Teraz, dzięki swoim saudyjskim szefom, ten były rozgrywający liceum i miłośnik piwa Tom Landry pokochał... piłkę nożną ? Tak, ten sam sport, który kiedyś odrzucił jako wykastrowującą operację psychologiczną europejskiego matriarchatu . W 5. odcinku najnowszego sezonu King of the Hill , Hank jest nietypowo podekscytowany możliwością sędziowania lokalnej młodzieżowej ligi piłkarskiej — i przerażony tym, co na to jego przyjaciele, którzy definiują futbol według jego amerykańskiej etymologii. Słusznie, jak się okazuje: Dale, który zaczyna interesować się nowym hobby Hanka, gdy widzi, jak Peggy go trenuje (ironia!), porywa Hanka i uważa go za kandydata z Mandżurii dla „globalistycznej agendy Saudyjczyków”.
To właśnie takie sytuacje jak ten scenariusz piłkarski, a także wzmianki o postaciach takich jak saudyjski następca tronu, książę Mohammed bin Salman, sprawiają, że 14. sezon jest tak pomysłowy. Powiedzmy to sobie jasno: przez 10 odcinków nie ma ani jednej wzmianki o Trumpie. Ale powrót serialu nie jest do końca apolityczny – wręcz przeciwnie, te drobne smaczki, rozsiane po całym serialu, pozwalają serialowi ominąć rozpraszający cień Trumpa i trafnie przenieść Hanka i jego przyjaciół do współczesności.
Na przykład, podczas wizyty w Bibliotece Prezydenckiej George'a W. Busha w trzecim odcinku dowiadujemy się, że Hank przezwyciężył niechęć do słabego uścisku Dubyi i teraz ubóstwia byłego prezydenta Teksasu, schlebiając wystawie jego dekretu z 2008 roku, w którym domagał się od Kongresu legalizacji wierceń na morzu. Jednak podczas wizyty Dale energetyzuje znudzonych uczestników swoimi firmowymi teoriami spiskowymi (np. że Organizacja Narodów Zjednoczonych ustawiała wszystkie wybory prezydenckie i konkurs Miss Universe od 1979 roku), a następnie prosi ich o subskrypcję swojego Substacka ( oczywiście ), gdy dowiaduje się, że jego towarzysze podróży oglądają Newsmax. To skłania Hanka do bezowocnego odpierania bzdur tłumu faktami, w tym faktem, że Barack Obama urodził się na Hawajach. („To wystarczający powód, żeby na niego nie głosować, nie zmyślając”). To logiczna postawa Hanka, który otwarcie przyznaje, że śledzi Fox News: z bezwstydnym zachwytem oglądając prawdziwie odrażający pokaz historii, ale wystarczająco trzeźwo myśląc, by uniknąć potknięcia. Utrzymuje tę równowagę przez resztę sezonu. W dziewiątym odcinku Hank zabiera swojego nastoletniego przyrodniego brata GH („Dobry Hank”) na dwudniowy obóz szkoleniowy, reklamowany w internecie podatnym na wpływy młodym ludziom: „Man Made”, prowadzony przez łysego, brodatego, muskularnego influencera o imieniu Eli, który odrobinę przypomina Andrew Tate’a . Hank początkowo ulega deklaracjom Eliego o wierności „czterem przekleństwom” (rodzina, wiara, finanse i kondycja fizyczna), zanim zdaje sobie sprawę, że Man Made to w zasadzie obóz indoktrynacyjny dla niepewnych siebie, początkujących mizoginów, gdzie Eli osobiście kieruje wszystkich ku nienawiści do kobiet w ich życiu. Hank, który zaczyna dostrzegać echa seksistowskiego ojca w GH, interweniuje, zanim chłopak wpadnie jeszcze głębiej w króliczą norę. Trochę to proste rozwiązanie problemu niepokojącego wpływu manosfery , ale jednocześnie wrażliwe spojrzenie na to, jak Hank będzie z nią wchodził w interakcje .
Najbardziej dosadny komentarz polityczny nowego „Króla Wzgórza ” prawie w ogóle nie dotyczy Hanka. W siódmym odcinku Peggy zakłada kącik z książkami przed domem, aby zjednoczyć sąsiadów i odciągnąć przyjaciół od ekranów. Działa to całkiem dobrze – ale książki, które Peggy zebrała z brudnego garażu, są opanowane przez pluskwy, a pogryzieni czytelnicy jednoczą się, aby je wytępić, paląc książki. Odcinek kończy się oddaleniem, ujawniając, że pożar jest transmitowany na żywo w mediach społecznościowych pod tytułem „TEKSANI IDIOTOWIE MAJĄ IMPREZĘ PALENIA KSIĄŻEK”. Obok pojawia się seria oburzonych komentarzy, gdy widzowie ochoczo wyśmiewają tych „wieśniaków”, którzy „nawet nie potrafią czytać” i namawiają do ich „STERYLIZACJI!!” (Fabuła Hanka w tym samym odcinku pokazuje, jak w końcu przekonuje się do wegańskiej dziewczyny Bobby'ego, gdy dowiaduje się, że jest naprawdę dobra w futbolu).
To ten ostry moment palenia książek, z pewnością skierowany do liberalnych widzów, którzy podtrzymują Idiokrację Sędziego jako wyrocznię ery Trumpa , który najbardziej wyjaśnia, dlaczego granie w wiecznej debacie Hank-i-Trump jest niepotrzebne. To, co sprawia, że King of the Hill tak wyróżnia się w annałach animowanych sitcomów, to jego łagodne podejście, hojność i empatia, którą rozciąga na wszystkie swoje postacie - bez względu na to, jak szkodliwe - z fikcyjnego teksańskiego przedmieścia klasy średniej Arlen, zastępującego małe miasteczka otaczające metropolię Dallas-Fort Worth. W King of the Hill Arlen jest rodzajem Everytown, USA, nieskażonego wpływami wybrzeża lub elitarnym wykształceniem uniwersyteckim. To nie jest rodzaj scenerii, którą tak często widzisz w telewizji i filmach w dzisiejszych czasach, tym bardziej że obecnie jest mniej ścieżek klasy robotniczej do kulturowej wybitności . Odrodzenie King of the Hill nie tylko zaprasza nas z powrotem do Arlen; Zaprasza nas z powrotem do świata, z którym wielu widzów straciło kontakt, odkąd program zniknął z anteny prawie 16 lat temu. Zawsze był to inteligentny i przemyślany serial, napisany przez inteligentnych i przemyślanych ludzi, tych, którzy wiedzą, że Teksańczyków nie da się sprowadzić jedynie do ich nieodpowiedzialnego i skrajnego lokalnego rządu ani do ich historii głosowania. W tym, zwłaszcza, Hanka Hilla.