Na boiskach WNBA pada deszcz dildosów. Nigdy nie uwierzysz, kto jest winny.


Początkowo zawodniczki WNBA potraktowały dildo jako żart. Kiedy po raz pierwszy kibic rzucił zieloną zabawkę erotyczną na boisko podczas meczu Golden State Valkyries z Atlanta Dream, 29 lipca, zawodniczki raczej się z tego śmiały. „Przepraszam, NIE chciałam rzucić tego tak daleko, kochani” – napisała rozgrywająca Indiana Fever Sydney Colson w X , gdzie ona i skrzydłowa Chicago Sky, Angel Reese, zbagatelizowały sytuację.
Nikt nie chce być pruderyjnym, który na widok dildo pędzi na kanapę, żeby zemdleć, ani tym, który strofuje ludzi, żeby schowali swoje zabawki erotyczne. Jednak w ostatnich dniach kilka osób krzyczało z trybun, że ma zielone dildo. Miało to miejsce w zeszły piątek w Chicago oraz we wtorek na meczach w Nowym Jorku , Los Angeles i Phoenix. Domniemany sprawca incydentu w Phoenix, 18-latek, został aresztowany pod zarzutem zakłócania porządku publicznego, napaści i publicznego prezentowania treści o charakterze seksualnym po uderzeniu dwóch kibiców w plecy.
Teraz zawodniczki błagają widzów, żeby przestali. W jej odpowiedziach mężczyźni nazywają WNBA nudną, nazywają swoje fanki lesbijkami, śmieją się z myśli o uderzeniu Reese w głowę i zachęcają kolejnych widzów do podtrzymywania tego trendu.
Kuszące jest, aby odrzucić to wszystko jako przelotną falę żartów, mikrotrend napędzany filmami w mediach społecznościowych i możliwościami zakładów promowanymi na Polymarket. Ale dildosy lądujące na boisku nie są tylko niebezpieczne i rozpraszające dla graczy, którzy powinni móc wykonywać swoją pracę bez strachu przed uderzeniem w głowę przez obiekt latający z dwóch pięter. Są to seksistowskie i homofobiczne obelgi, które poniżają kobiety , które wciąż walczą o traktowanie ich na równi z mężczyznami. Nic dziwnego, że jedynymi dwiema osobami złapanymi na rzucaniu zabawkami erotycznymi nie są dwie z wielu lesbijskich fanek ligi świętujących widoczność swoich ulubionych queerowych zawodniczek, ale mężczyźni. Jako kolejny dowód na to, że dildosy są używane jako pokaz dominacji seksualnej nad sportsmenkami, Donald Trump Jr. opublikował w czwartek na Instagramie zdjęcie przedstawiające jego ojca rzucającego jednym z nich na meczu koszykówki kobiet z dachu Białego Domu.
Grupa kryptowalutowa wzięła odpowiedzialność za dildo, które, jak twierdzi, miały promować memecoina. Grupa uruchomiła Green Dildo Coin tego samego dnia, w którym rzucono pierwszym dildo, rzekomo w ramach protestu uświadamiającego na temat trudności, z jakimi borykają się drobni inwestorzy w „toksycznym” świecie kryptowalut. Członkom grupy „zalecono, aby rzucali swoimi markowymi, ekologicznymi przedmiotami tylko wtedy, gdy czują się komfortowo i przedmioty mogą wylądować bez uderzenia kogoś”, donosi „USA Today ”.
W wywiadzie dla gazety rzecznik grupy kryptowalutowej powiedział, że nie byli oni powiązani z dwoma aresztowanymi mężczyznami. Zbagatelizował również oskarżenia o brak szacunku w żartach. „Zaburzanie porządku na meczach to coś, co zdarza się w każdym sporcie, prawda?” – powiedział. Inni obserwatorzy również starali się zminimalizować poniżający i potencjalnie niebezpieczny charakter żartu, wskazując, że kibice Buffalo Bills rzucali dildosy na boisko, gdy ich drużyna grała z New England Patriots.
Daleki jestem od bronienia kibica Buffalo Bills, ale futboliści noszą kaski i ochraniacze na boisku 12 razy większym niż boisko do koszykówki, co sprawia, że latający dildo jest znacznie mniej niebezpieczny. I głupotą jest udawać, że kontekst jest identyczny. Rzucenie w kobietę w miejscu pracy silikonowym elementem w kształcie penisa, gotowym do penetracji, wysyła zupełnie inny komunikat niż rzucenie nim w mężczyznę.
Kobiety w centrum uwagi, zwłaszcza te, które odnoszą sukcesy w dziedzinach tradycyjnie zdominowanych przez mężczyzn, są rutynowo seksualizowane przez publiczność w poniżający i groźny sposób, aby umniejszyć ich wpływ. A obecnie WNBA jest u szczytu swojej potęgi. W ciągu ostatnich dwóch lat liga odnotowała wzrost liczby nowych widzów w telewizji i widzów na trybunach. Mimo że kilku mizoginistycznych krytyków powtarza te same obelgi, które padają pod adresem WNBA od samego początku, zawodniczki i drużyny przyciągają więcej fanów niż kiedykolwiek wcześniej. Inwestorzy, media sportowe i wszelkiego rodzaju kreatorzy trendów zwracają na to uwagę.
Ten trend na dildo nie pojawia się w próżni. W ciągu ostatnich dwóch sezonów, wraz ze wzrostem oglądalności, zawodnicy i administratorzy ligi zauważyli wzrost liczby ataków słownych i internetowych pod adresem zawodników, w tym rasistowskich, seksistowskich i homofobicznych oszczerstw. „Każdy mecz po prostu… to… po prostu… nienawiść do innych zawodników” – powiedziała skrzydłowa Minnesota Lynx, Napheesa Collier, w niedawnym odcinku podcastu . Liga „jest w naprawdę złym stanie”.
Alyssa Thomas, skrzydłowa Phoenix Mercury, powiedziała, że najgorsze ataki pochodzą od grupy fanów Indiana Fever, drużyny grającej na pozycji rozgrywającej Caitlin Clark, której sensacyjna seria zwycięstw w college'u w zeszłym roku przyniosła WNBA rzeszę nowych fanów. „Koszykówka zmierza w dobrym kierunku, ale nie chcemy kibiców, którzy będą nas poniżać i wyzywać od rasistów” – powiedziała Thomas .
W oświadczeniu wydanym w zeszłym roku liga przyznała, że wraz ze wzrostem oglądalności kultura kibiców może ulegać niepokojącym zmianom: „Chociaż z radością witamy rosnącą bazę fanów, WNBA nie będzie tolerować rasistowskich, obraźliwych ani groźnych komentarzy pod adresem zawodniczek, drużyn ani osób powiązanych z ligą”.
Kultura widowni na profesjonalnych meczach sportowych kobiet od zawsze była przyjazna rodzinom, pełna szacunku i silnie zdominowana przez kobiety i osoby queer. Zaletą mniejszej widowni jest to, że widzowie sami się wybierają: w czasach, gdy WNBA nie była uważana za obowiązkowy mecz koszykówki dla każdego poważnego kibica, osoby zbyt niedojrzałe i bezmyślne, by zrozumieć, dlaczego rzucanie w kobietę gadżetem erotycznym jest molestowaniem seksualnym – a przynajmniej takie, które chciałyby rzucać nim z tego powodu – zostawały w domu.
Teraz, gdy sytuacja się zmieniła, WNBA musi zaostrzyć swoje podejście do kibiców, którzy mają problemy. W przeciwnym razie ryzykują utratę tych, z którymi zaczynały, a którzy nie będą chcieli przychodzić na mecze tylko po to, by siedzieć na trybunach z tłumem prostaków. Co ważniejsze, zawodniczki stracą wiarę w to, że liga, którą zbudowały, jest gotowa zapewnić im bezpieczne i godne warunki pracy. Już teraz walczą o wyższe wynagrodzenia w kontrowersyjnych negocjacjach zbiorowych. Nie powinny też tracić energii na martwienie się o zabłąkane dildosy.