W amerykańskich miastach zamaskowani agenci federalni sieją strach

W całym kraju federalni agenci ds. egzekwowania prawa imigracyjnego ukrywają swoją tożsamość. Praktyka ta jest potępiana jako „alarmująca” i typowa dla państw autorytarnych, wywołuje nieufność i napięte impas, szczególnie na ulicach Los Angeles.
„Niektórzy noszą kominiarki. Inni noszą kominiarki, okulary przeciwsłoneczne i czapki. Jeszcze inni noszą maski i ubrania uliczne” – donosi The Guardian . „W całym kraju uzbrojeni federalni agenci ds. egzekwowania prawa imigracyjnego ukrywają swoją tożsamość, przeprowadzając naloty, aresztując protestujących i brutalnie traktując prominentnych przeciwników Demokratów ”.
„Alarmujące” zjawisko, jak podkreśla centrolewicowa gazeta w swoim nagłówku, „zarówno dla ekspertów w dziedzinie praw obywatelskich, jak i egzekwowania prawa”. Mike German, były agent FBI, z którym przeprowadził wywiad Guardian, uważa to za oznakę „dryfu”.
„Nie znam żadnego okresu w Stanach Zjednoczonych, w którym funkcjonariusze organów ścigania nosili maski […]. To zawsze była cecha charakterystyczna państw policyjnych”.
„Departament Bezpieczeństwa Krajowego upiera się, że maski są niezbędne do ochrony prywatności agentów, twierdząc, że są oni narażeni na coraz większą przemoc, nie przedstawiając jednak dowodów” – wyjaśnia gazeta. Argument obalony przez postępowego felietonistę New York Times : „Ludzie mają prawo wiedzieć, kto działa na terenie ich państwa” – pisze Jamelle Bouie.
Felietonistka Boston Globe Marcela García wspomina , że prezydent
Courrier International