Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

England

Down Icon

Freddie Mercury uwiódł planetę… ale Live Aid był czymś o wiele większym niż sam Queen

Freddie Mercury uwiódł planetę… ale Live Aid był czymś o wiele większym niż sam Queen

Bowie na Live Aid

David Bowie występujący na koncercie Live Aid na stadionie Wembley 40 lat temu (Zdjęcie: Getty)

Przeszłość zmienia się za każdym razem, gdy ją opowiadamy. Narracja meandruje w zależności od tego, kto ją opowiada. Jeśli wierzysz w wersję przedstawioną w filmie fabularnym „Bohemian Rhapsody” z 2018 roku, globalna szafa grająca Boba Geldofa była triumfem zespołu Queen, wykluczającym wszystkich innych. Jeśli byłeś na stadionie Wembley cztery dekady temu, 13 lipca 1985 roku, tak jak ja, lub oglądałeś koncert w telewizji, zapamiętasz dzień muzycznej euforii, jakiej świat nie widział.

Możecie sobie przypomnieć, że Freddie Mercury i jego zespół byli najgłośniejsi, najbardziej dominujący, ale że Bowie skradł show; że Simon le Bon z Duran Duran zaśpiewał fałszywą nutę, która wciąż rozbrzmiewa; że Bono i U2 przekroczyli Rubikon i stali się supergwiazdami. Możecie przeczytać i przyswoić sobie wszystko, co później ujawniono, ale daliście Sir Bobowi kredyt zaufania, bo coś zrobił, podniósł się z kolan, zebrał te wszystkie miliony funtów i faktycznie uratował życie. To nie było nic.

Może nie zastanawiałeś się zbytnio nad tym, co się naprawdę działo. Może zamiast tego w pamięci odtwarzasz sobie Jaggera i Bowiego tańczących na ulicy.

Możesz się skrzywić na wspomnienie zaniku dźwięku w The Who; zawiodłego mikrofonu McCartneya w ciągu pierwszych dwóch minut jego pierwszego występu na żywo od czasu zamordowania Johna Lennona pięć lat wcześniej; lub Phila Collinsa łapiącego Concorde'a, by zagrać na perkusji dla zjednoczonego Led Zeppelin, co nie do końca mu się udało.

Albo może o tym zapomniałeś. Czterdzieści lat to czterdzieści lat. Wspomnienia blakną. Czy Live Aid był tak przełomowy, jak twierdzą? Czy był tak wspaniały, jak go przedstawiano?

Live Aid '85

Mercury na scenie podczas Live Aid na stadionie Wembley (zdjęcie: Redferns)

Jego legenda była tak często reinterpretowana od czasu jego wystawienia, że jego rzeczywistość niemal zaginęła w mrokach czasu. Ale powinniśmy się zmusić. Globalna szafa grająca nigdy nie była tak przytulną bajką, jak się wydawała. Nawet przemysł muzyczny, dla którego wydarzenie to oznaczało bezprecedensowy rozgłos, nie żył długo i szczęśliwie. Dzięki wskrzeszeniu przez Live Aid w dużej mierze zapomnianych artystów, którzy później, podobnie jak wielu z nich do dziś, skupili na sobie uwagę publiczności, wielu ekscytujących artystów nowego pokolenia miało trudności i często nie udało im się zaistnieć w branży.

Live Aid, oglądany na żywo przez 72 000 osób na stadionie Wembley i kolejne 90 000 na stadionie Johna F. Kennedy'ego w Filadelfii, zgromadził szacowaną widownię telewizyjną na 1,5 miliarda osób w 110 krajach. Choć wydarzenie to zwiększyło świadomość i zebrało bardzo potrzebne fundusze, oskarżano je o to, że doprowadziło do niewłaściwego wykorzystania pieniędzy, wzmocniło przekaz białego Zachodu jako zbawcy, a nawet o to, że zjednało sobie cały kontynent afrykański.

Zapoczątkowało to powstanie organizacji Save Africa, która ożywiła widmo kolonializmu i imperializmu i uważa się, że przyczyniła się bardziej do poprawy wizerunku artystów niż do rozwiązania kryzysu humanitarnego. Zebrane miliony nie doprowadziły bowiem do trwałej, pozytywnej zmiany.

Twierdzono, że można to uznać za „doraźne rozwiązanie”: tymczasowe lekarstwo na doraźny problem, które nie usuwało pierwotnych ani trwających przyczyn ubóstwa i głodu. Twierdzono również, że głód był wywołany przez człowieka.

Rządowe samoloty najwyraźniej zrzuciły napalm na farmy rebeliantów. W regionie od dawna nękanym suszą, głód z 1984 roku, jak twierdzili, był raczej skutkiem politycznym niż boskim. Brutalny dyktator Etiopii Mengistu Hajle Mariam został oskarżony o wykorzystanie funduszy Live Aid na zakup broni od Rosji . Etiopia była wówczas trzecim najbiedniejszym krajem na świecie. Jak to możliwe, że nagle miała największą i najlepiej wyposażoną armię w Afryce?

Organizatorzy Live Aid zostali również oskarżeni o pomoc w utrwalaniu holokaustu na bojownikach o niepodległość Erytrei. Geldof został poproszony o wstrzymanie się z przekazywaniem pieniędzy, dopóki nie powstanie solidna infrastruktura umożliwiająca bezpośrednie dostarczanie pomocy potrzebującym.

Scena Live Aid

Krytycy twierdzą, że Live Aid zapoczątkował powstanie przemysłu „Save Africa”, który przywrócił widmo kolonializmu i imperium (Zdjęcie: MirrorPix)

Mimo to wyszedł na wolność, żartując nawet o ucztowaniu z diabłem. Mengistu, mający obecnie 88 lat, uciekł do Zimbabwe w maju 1991 roku. Jego rząd jest odpowiedzialny za śmierć nawet dwóch milionów Etiopczyków. Większość z nich zginęła podczas głodu w latach 1983-1985. Zaocznie został uznany winnym ludobójstwa.

Wiedząc to wszystko, czy nie lepiej byłoby zdystansować się od tych wspomnień, ocenić na nowo Live Aid jako nieszczęsny dodatek do nieludzkiego okrucieństwa człowieka wobec człowieka i odesłać je do zmarnowanej, mniej świadomej przeszłości, do której należy?

Powiedziałbym, że nie. I mówię to ze względu na muzykę. Muzyka sama w sobie zasługuje na to, by być celebrowaną jako element, który zjednoczył świat we wspólnej sprawie, jak nigdy dotąd. Jeśli straszliwy głód był impulsem, to muzyka była powodem Live Aid. I to było oczywiste. Co innego ma zdolność poruszania emocji i umysłów, zarówno indywidualnych, jak i zbiorowych, i mobilizowania mas tak, jak to zrobiło?

Muzyka, jak wiemy, wzbogaca życie, przyczyniając się do rozwoju człowieka. Wzmacnia wspólne doświadczenia, zachęca do solidarności i promuje afirmującą życie wspólnotę.

Jako cenny element łączący różnice społeczne, kulturowe i polityczne, jest niezrównany. Co więcej, czy nam się to podoba, czy nie, gwiazda rocka jest ostatnią wielką, fascynującą postacią naszych czasów.

Dlatego dzisiaj bez wstydu przypomnę sobie osobiste wspomnienia z Live Aid.

O jeździe z Roehampton do Wembley w bagażniku kabrioletu Rolls-Royce'a basisty The Who, Johna Entwistle'a, z jego wilczarzem irlandzkim, trafnie nazwanym Fits Perfectly. (Noc przed koncertem zostałem u Johna i jego żony Maxene. Było nas sporo, żeby zmieścić się w samochodzie, a jedynym miejscem, w którym udało im się mnie, najmniejszego, był bagażnik z Fits!).

O Eltonie Johnie grillującym w cuchnącym kącie za kulisami, bo nie przepadał za burgerami i frytkami z tymczasowej kawiarni Hard Rock Café. O prowizorycznym studiu fotografa Davida Baileya. O ego sprawdzanych przy drzwiach. O drobnych spiętrzeniach i chłodach między niektórymi członkami zespołu, a także o całej tej koleżeńskości i miłości.

Geldorf, Bob i Boomtown Rats na Live Aid

Bob Geldorf i Boomtown Rats występują na żywo na Live Aid (Zdjęcie: Getty)

Stojąc tam i patrząc na artystów, którzy grali na Wembley – Status Quo, Dire Straits, George'a Michaela, Stinga, Alison Moyet, The Style Council, Ultravox, Spandau Ballet – tylu innych znakomitych artystów od razu odżyło w mojej głowie. Alex Harvey, wielki glam rocker z Sensational Alex Harvey Band. Ian Dury i The Blockheads, The Rolling Stones, Syd Barrett z Pink Floyd, Ziggy and the Spiders. Widziałem, a może i ty widziałeś, Freddie Mercury dorównał im wszystkim.

Tego dnia pokazał instynktowną, gwiazdorską naturę. Wyczarowywał i kontrolował dreszczyk emocji, jak przystało na człowieka z natury. Wyglądało to tak, jakby studiował i chłonął najgłębiej strzeżone sekrety każdego wybitnego artysty, który istniał przed nim.

Tego dnia uwiódł całą planetę. Często wspomina się Live Aid z perspektywy czasu i widzi w nim coś więcej, niż było w rzeczywistości. Globalny koncert, zorganizowany wbrew wszelkim technicznym przeciwnościom, był dla widzów niczym więcej niż tylko wspaniałym dniem. To, że zarobił ogromne sumy dla głodujących mas, wydawało się wówczas niemal nieistotne.

Może nie chcemy, ale teraz wiemy lepiej.

express.co.uk

express.co.uk

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow