Kamerzysta BBC prześladowany przez niedożywione dzieci z Gazy uchwycił izraelski atak na szpital

Mnożą się okropności wojny. Martwi, kawałki martwych. Umierający. Głodujący. Coraz więcej ich teraz – cały ciężar ludzkiego cierpienia, którego świadkami byli moi dzielni koledzy w Gazie.
Chęć odwrócenia wzroku może być przytłaczająca. Ale kamerzyści pracujący dla BBC nie mogą się odwrócić, a we wtorek jeden z nich sam stał się ofiarą. Dla ich bezpieczeństwa nie ujawniamy nazwisk naszych kolegów z Gazy.
Nasz kamerzysta nie został poważnie ranny, ale to była kwestia szczęścia. Izraelskie bomby wystrzelone na parking Europejskiego Szpitala w Khan Junis zabiły i zraniły dziesiątki osób .
Izraelczycy twierdzą, że przywódca Hamasu ukrywał się w kompleksie dowodzenia i kontroli pod szpitalem. Armia stwierdziła, że przeprowadziła „precyzyjny atak” – i obwiniła Hamas o „cyniczne i okrutne wykorzystywanie ludności cywilnej w szpitalu i wokół niego”. Hamas zaprzecza takim oskarżeniom.
W momencie ataku rodziny, których chore dzieci mają zostać ewakuowane z Gazy, zbierały się w szpitalu. Były tam również rodziny czekające na dzieci powracające z leczenia za granicą.
Jeden z ojców był z naszym kolegą z BBC i został ranny przez bomby. Został już wypisany ze szpitala. Wstrząsające zdjęcia pokazują naszego dziennikarza próbującego pocieszyć przerażone dzieci mężczyzny.
Ostrzeżenie: W raporcie znajdują się niepokojące obrazy.
Duża część pracy mojego kolegi w ostatnich dniach koncentrowała się na trudnej sytuacji niedożywionych dzieci.
Na krótko przed wybuchem wysłałem mu wiadomość, aby podziękować za jego pracę nad filmowaniem, z ogromną wrażliwością, historii Siwara Ashoura . Oto jego odpowiedź:
„Historia Siwara złamała coś w nas wszystkich, a praca nad nią była jedną z najbardziej bolesnych rzeczy, jakie kiedykolwiek musiałam zrobić. Ale wiedziałam, że jej twarz, jej imię i jej historia muszą zostać zobaczone – muszą zostać usłyszane”.
Siwar ma pięć miesięcy i jest bardzo niedożywiona, dziecko, którego duże, brązowe oczy dominują nad jej skurczoną sylwetką. Podążają za każdym ruchem matki Najwy. We wtorek Najwa wysłała nam wiadomość wideo ze swojego pokoju w szpitalu Nasser w południowej części Gazy.
Chciała, żeby świat wiedział, jak bardzo kocha swoje dziecko. „Chciałabym, żeby mogła otrzymać potrzebne jej leczenie, w pełni wyzdrowieć i wrócić do formy sprzed choroby – bawić się jak inne dzieci, rosnąć i przybierać na wadze jak inne dzieci. Jest moim pierwszym dzieckiem i jako jej matka jestem głęboko załamana z jej powodu”.
W ciągu ostatnich kilku dni Siwar rozwinęła infekcję skóry. Na jej dłoniach pojawiły się rany. Ma również poważne schorzenie żołądkowo-jelitowe. Walka polega na utrzymaniu pożywienia w jej wnętrzu. Jej układ odpornościowy walczy z niedoborem spowodowanym przez blokadę izraelską.
Płacz dziecka jest słaby, ale pełen naglącej potrzeby, dźwięk życia walczącego o przetrwanie. Siwar może pić tylko specjalną mieszankę mleczną z powodu poważnych alergii.
We wtorek pojawiły się lepsze wieści. Medycy z pobliskiego Jordanian Field Hospital zdołali znaleźć część potrzebnej jej formuły. To niewielka ilość, ale planują wysłać więcej.

W nadchodzących dniach planowane jest sprowadzenie chorych dzieci do Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Jordanii. Tutaj, w Ammanie, jest już kilka rodzin z Gazy, których dzieci są leczone z powodu chorób lub obrażeń wojennych w lokalnych szpitalach. Ewakuacje te są koordynowane z Izraelczykami, którzy sprawdzają przeszłość rodziców podróżujących z dziećmi.
W styczniu sfilmowaliśmy przybycie Abdelrahmana al-Nashasha i jego mamy Asmy. Abdelrahman stracił nogę w izraelskim bombardowaniu.
Przez cztery miesiące mieszkali w miejscu, gdzie było jedzenie i schronienie. W bezpiecznym miejscu.
Kiedy odwiedziliśmy ich we wtorek, Asma zadzwoniła do swoich dzieci i ich babci w Gazie.

Babcia Najwa opowiadała o wojnie, która toczyła się wokół nich. „Rakiety są wszędzie, strzelają nad naszymi głowami. Jedzenie. Życie jest bardzo złe. Nie ma mąki. Ceny są bardzo wysokie”.
Dzieci machały i przesyłały całusy swoim mamom.
Później Asma powiedziała nam: „Nie wiem, co powiedzieć. Jestem bardzo wdzięczna mojej mamie za wszystko, co dla mnie robi. Chciałabym móc wrócić i znaleźć ich bezpiecznych i zdrowych”. Załamała się i zamilkła.
Tylko oczami matki, która z bezpiecznej odległości widzi swoje dzieci uwięzione, przestraszone i głodne, można sobie wyobrazić, dlaczego ktoś chciałby wrócić do Gazy.
BBC