Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

England

Down Icon

Moja rodzina kupiła trzy kremacje bezpośrednie, ale mam jedną wiadomość dla tych, którzy to rozważają

Moja rodzina kupiła trzy kremacje bezpośrednie, ale mam jedną wiadomość dla tych, którzy to rozważają

Catriona Keeling straciła matkę, ojca i wujka w ciągu 12 miesięcy. Najpierw, w styczniu 2024 roku, zmarła 73-letnia Jenny. Siedem miesięcy później, w wieku 76 lat, zmarł jej ojciec Martyn. A w styczniu 2025 roku, w wieku 70 lat, zmarł jej wujek Phil.

Dla większości pogrążonych w żałobie krewnych ciężar utraty trzech bliskich osób i zorganizowania trzech oddzielnych pogrzebów byłby ogromnym obciążeniem. Jednak Catriona, 48-letnia menedżerka imprez z Bristolu, stanęła przed znacznie prostszym zadaniem.

Na szczęście dla niej, Jenny, Martyn i Phil przed śmiercią wybrali tzw. „bezpośrednią kremację”, bez formalnego pogrzebu lub uczestnictwa w nabożeństwie.

Bezpośrednie kremacje nie mają nic wspólnego z tradycyjnymi pogrzebami. Nie ma zakładów pogrzebowych, karawanów ani krematoriów.

Zmarłego odbiera się z domu, szpitala lub domu opieki, umieszcza w prostej trumnie, a następnie poddaje kremacji w prywatnym krematorium, gdzie jego ciało jest skremowane przez profesjonalistów.

Rodziny mogą nadal zorganizować nabożeństwo żałobne w późniejszym terminie, jednak zazwyczaj podczas kremacji nie biorą udziału żadni żałobnicy.

Może to brzmieć dość bezdusznie, a nawet niegodnie – niektórzy krytycy nadali temu ostry przydomek „spalić i wrócić”. Jednak ta prostsza metoda pożegnania bliskich zyskuje na popularności. Według niedawnego badania, co piąty Brytyjczyk wybiera obecnie bezpośrednią kremację przed swoimi ostatnimi dniami. To samo badanie obliczyło, że w Wielkiej Brytanii średni koszt podstawowego, tradycyjnego pogrzebu wynosi obecnie 4285 funtów, biorąc pod uwagę pochówek lub kremację, ceremonię, trumnę średniej klasy, karawan, a także opłaty dla lekarza, zakładu pogrzebowego i celebransa. Okazuje się, że umieranie to kosztowny interes.

Catriona mówi, że jej trzej krewni obawiali się wygórowanych kosztów ostatecznego pożegnania, dlatego zdecydowali się na bezpośrednią kremację.

„Chodziło o oszczędności, ale też o to, żeby nie było zamieszania” – wyjaśnia. „Naprawdę nie chcieli. Postanowili, że rodzina spotka się sześć miesięcy po ich śmierci, kiedy wszyscy będą już pogrążeni w żałobie, żebyśmy mogli miło spędzić dzień i porozmawiać o ich życiu. Raczej o świętowanie”.

Zarówno matka, jak i ojciec Catriony skorzystali z usług firmy Pure Cremation. Po śmierci ich ciała przewieziono prywatną karetką do krematorium firmy w pobliżu Andover w Hampshire, a następnie prochy dostarczono Catrionie.

Za każdym razem kosztowało to około 1400 funtów. Jej wujek Phil korzystał z usług innej firmy o nazwie Distinct Cremations.

Dla swoich rodziców Catriona zorganizowała później dwie oddzielne uroczystości w różnych terminach.

Martyn's była prostą uroczystością w gronie bliskich przyjaciół i rodziny w jej domu w Bristolu. Dla jej matki Jenny było to bardziej wystawne przyjęcie, na świeżym powietrzu nad jeziorem, w nadmorskim miasteczku Clevedon w Somerset.

Zamiast nagrobka Jenny rozsypała swoje prochy na końcu mola Clevedon Pier, a na krawędzi mola, w jej ulubionym punkcie widokowym na Kanał Bristolski, zainstalowano tabliczkę.

Martyn zdecydował, że jego prochy zostaną rozsypane w miejscu w Derbyshire, „które wiązało się z jego miłymi wspomnieniami”. Wujek Phil zdecydował, że w jego imieniu zostaną posadzone drzewa.

Catriona zdaje sobie sprawę, że bezpośrednie kremacje nie każdemu odpowiadają i przyznaje, że niektórzy starsi przyjaciele i krewni jej rodziców byli rozczarowani brakiem formalnej ceremonii.

„Chcieli okazać szacunek” – mówi. „To nie jest dobre dla każdego.

„Ale było im dobrze, kiedy wiedzieli, że tego właśnie chcieli mama, tata i Phil”.

Catriona zwraca uwagę, jak dla nas wszystkich finanse i polityka rodzinna mogą mieć wpływ na wybór rodzaju ceremonii, którą chcemy odbyć po naszym ostatnim tchnieniu. „Moje najważniejsze przesłanie brzmi: jeśli wielki, normalny, tradycyjny pogrzeb jest dla ciebie odpowiedni, to na Boga, zrób to” – podkreśla.

„Ale tak naprawdę jest mnóstwo ludzi, którzy borykają się z problemami finansowymi; są też tacy, którzy mają dziwne relacje z członkami rodziny. Jest wiele rzeczy do rozważenia”.

Ian Atkinson z Pure Cremation mówi, że pomysł bezpośrednich kremacji „został rozbudzony” podczas pandemii COVID-19 , kiedy to zgodnie z prawem żałobnicy nie mogli uczestniczyć w pogrzebach.

„Wiele osób miało z tym dobre doświadczenia i dzięki poczcie pantoflowej pomysł się rozrósł” – dodaje.

Tradycyjne pogrzeby są drogie. Bezpośrednia kremacja oznacza, że możesz zostawić rodzinie więcej pieniędzy albo będziesz mieć więcej pieniędzy na osobiste pożegnanie.

„Poza tym tradycyjne pogrzeby mogą wydawać się bardzo staromodne. Coraz więcej osób mówi: »Nie ubieraj się na czarno na mój pogrzeb. Załóż kolorowe ubrania. Załóż mój strój piłkarski. Zagraj moją ulubioną piosenkę, a nie muzykę nabożną«”.

„Widzę więc, że kremacje bezpośrednie zyskują na popularności. Ale zawsze znajdą się osoby, które chcą tradycyjnego pogrzebu”.

Michael Forsyth jest szefem działu pogrzebów w Co-op Funeralcare, jednej z wiodących firm w tej branży w Wielkiej Brytanii, z ponad 800 domami pogrzebowymi w całym kraju. Zgadza się, że kremacja bezpośrednia nie jest dla każdego.

„Wybór pogrzebu z udziałem wiernych zapewnia korzyści emocjonalne, kulturowe i społeczne, które wiele osób nadal uważa za głęboko znaczące. I dopóki rodziny będą chciały uczcić życie swoich bliskich podczas spersonalizowanych lub tradycyjnych ceremonii pogrzebowych z udziałem wiernych, ten rynek będzie się rozwijał” – mówi.

„Bezpośrednia kremacja stanowi świetną alternatywę, ale niezwykle ważne jest, aby klienci i ich rodziny naprawdę rozumieli, na czym polega i podjęli świadomą decyzję, aby uniknąć trudności w późniejszym czasie, kiedy i tak będzie to dla nich bardzo emocjonalne”.

Nawet zamożni ludzie często decydują się na bardzo skromny pogrzeb, zwłaszcza jeśli są sławni, a ich krewni chcą uniknąć zbytniego rozgłosu.

Przykładami są naukowiec Albert Einstein, hollywoodzki aktor Robin Williams oraz gwiazdy popu John Lennon, George Harrison, David Bowie, Whitney Houston i Janis Joplin.

Osobą będącą absolutnym autorytetem w dziedzinie brytyjskich pogrzebów jest Howard Hodgson.

Obecnie 74-letni emeryt, biznesmen i przedsiębiorca pomógł rodzinnej firmie pogrzebowej Hodgson & Sons stać się jedną z największych niezależnych firm w kraju, ostatecznie zarabiając 70 milionów funtów w obliczu nieuniknionego losu, który czeka nas wszystkich.

W 1987 roku, za sukcesy w branży usług pogrzebowych, ówczesna premier Margaret Thatcher uhonorowała go tytułem Przedsiębiorcy Roku.

Hodgson stanowczo sprzeciwia się bezpośrednim kremacjom, twierdząc, że tradycyjne pogrzeby mogą być równie niedrogie.

Wiele osób mówi: „Nie chcę, żeby moja rodzina martwiła się kosztami mojego pogrzebu. Chcę im też zostawić jak najwięcej pieniędzy. Nie będę tam. Możecie mnie wrzucić do kontenera na śmieci, jeśli mnie to obchodzi. Kupię sobie jeden z tych pojemników na prochy”.

Uważa, że może to okazać się fałszywą oszczędnością. „To ogromny błąd.

„Rodzina zdaje sobie sprawę, że tata kupił produkt, który nie jest objęty żadną usługą i że zostanie przewieziony setki mil dalej, aby wziąć udział w masowej kremacji na taśmie produkcyjnej, trochę jak rodzinne zwierzę domowe.

„Wiele rodzin jest przerażonych i od razu pytają, ile dodatkowo muszą zapłacić za lokalną mszę z udziałem wiernych”.

Hodgson, który niedawno opublikował pierwszy tom swojej biografii zatytułowany This Life in Death (To życie w śmierci) nakładem wydawnictwa Chipmunka, podkreśla, że osoby pogrążone w żałobie potrzebują godnego nabożeństwa, aby pożegnać zmarłych krewnych.

„Uroczystości pogrzebowe są dla żywych, a nie dla zmarłych” – dodaje. „Są one istotnym elementem procesu żałoby. Są częścią ludzkiej cywilizacji i istnieją od tysięcy lat.

„Czy wyobrażasz sobie Winstona Churchilla, księżną Walii albo królową organizujących po prostu nabożeństwo żałobne, po którym zajadają się »pysznymi bułeczkami z kiełbaską« w pubie?”

Jednak rozumie, że wiele rodzin będzie miało problemy z pokryciem kosztów pogrzebu, dlatego też apeluje do branży o oferowanie tańszych usług pogrzebowych z obsługą, bez całej tej „wiktoriańskiej pompy” czarnych karawanów, konduktów pogrzebowych, drogich wiązanek i grabarzy w ponurych garniturach.

Właśnie tej staromodnej pompy i ceremonii Catriona tak bardzo chciała uniknąć, gdy nadeszła pora pożegnania z rodzicami i wujkiem.

„Gdyby chcieli pełnego, tradycyjnego pogrzebu, z całym wiktoriańskim klimatem, to właśnie by go mieli” – mówi. „Ale nie chcieli”.

W rzeczywistości była tak zadowolona z skromnego pożegnania, na które zdecydowało się troje jej krewnych, że zdecydowała się na bezpośrednią kremację, gdy tylko nadejdzie na to czas. Ma pięcioro dzieci w wieku od 15 do 29 lat.

„Nie chcę, żeby moje dzieci miały dodatkowe kłopoty, wydatki i zmartwienia związane z organizacją wystawnego, bardzo staromodnego pogrzebu” – dodaje.

„Można opłakiwać i szanować ludzi, a także świętować ich życie bez konieczności organizowania tej ceremonii.

„Wiem, że moje dzieci i moja rodzina będą mnie pamiętać na swój sposób, tak jak my pamiętaliśmy moich rodziców i wujka. I to daje mi pocieszenie”.

express.co.uk

express.co.uk

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow