Odwiedziłem małe miasteczko w Wielkiej Brytanii, w którym jest 125 niezależnych sklepów. Jedna rzecz sprawia, że główna ulica jest tak wyjątkowa

To miasteczko w Devon różni się od wielu innych w Wielkiej Brytanii, z tętniącą życiem główną ulicą w czwartkowe popołudnie. Mieszkając w miasteczku targowym, gdzie, podobnie jak w wielu innych miejscach w Wielkiej Brytanii, duże marki zostały zastąpione przez zabite deskami sklepy, a mniejsze firmy borykają się z problemami, byłem zaintrygowany, jak temu małemu miastu targowemu udało się utrzymać swoją tętniącą życiem główną ulicę.
Według wstępnych danych zebranych przez Centrum Badań nad Handlem Detalicznym, w 2024 roku Wielka Brytania straciła prawie 13 500 sklepów detalicznych, co oznacza 37 sklepów dziennie. Totnes nie opiera się jednak na dużych markach. W rzeczywistości ponad 125 niezależnych firm obsługuje społeczność liczącą około 8000 osób, a na głównej ulicy można kupić praktycznie wszystko, czego potrzeba, pomimo braku dużych marek.
Co najważniejsze, wszystko jest przygotowywane z dbałością. Rzeźnik współpracuje z lokalnymi rolnikami, sklepy oferują dewońskie rękodzieło, kawiarnie serwują lokalne potrawy, a browar serwuje pyszne piwa typu ale.
Jest tu nawet kino społecznościowe, które wygląda, jakby zostało żywcem wyjęte z lat 20. ubiegłego wieku, z małymi stolikami ustawionymi w cieniu imponującej sceny, przypominającymi teatr.
Już po przyjeździe wiedziałem, że chcę wrócić na dłuższą wycieczkę, żeby móc porządnie zwiedzić miasto. Chociaż podróż pociągiem z Londynu zajmuje dwie godziny i 40 minut, to urok Totnes mnie urzekł .
Zawsze wolałem robić zakupy w sklepach stacjonarnych niż w Internecie, bo można na własne oczy zobaczyć produkt i nie trzeba się martwić o zwroty.
Jednak nie tylko sklepy mnie przyciągnęły. Niezależne sklepy można znaleźć w całym kraju, a wiele miasteczek leży bliżej Londynu.
Chcę wrócić i zrobić zakupy w Totnes ze względu na piękno i relaksującą atmosferę miasta z jego zachwycającym położeniem nad brzegiem morza.
Gdy dotarliśmy o 20:00, miejscowi rozsiedli się wzdłuż rzeki w pubach, kawiarniach i na zielonych terenach, ciesząc się ostatnimi promieniami letniego słońca. Wchodząc do centrum miasta, od razu poczułem się zrelaksowany.
Chociaż istnieją bezpośrednie połączenia z Londynu, to miejsce jest na tyle oddalone, że nie jest tłoczno, a społeczność jest niezwykle przyjazna. Czułam się tam jak w innym świecie od zgiełku miasta. Zdecydowanie warto wybrać się tam na weekendowy wypad.
Daily Express