Rachel Reeves podejmuje ogromne ryzyko w kwestii gospodarki, przyszłości Partii Pracy i własnej kariery

Rachel Reeves podjęła ogromne ryzyko - w gospodarce, w politycznych losach Partii Pracy i w swojej własnej przyszłości jako kanclerza. Jej gigantyczne szaleństwo wydatków w tym tygodniu w wyczekiwanym przeglądzie wydatków uruchomiło zegar dla wszystkich trzech.
Ale czas nie jest jej sprzymierzeńcem. Gospodarka znów się cofa, jej partia spada w sondażach, a sępy krążą, by wyrzucić ją z 11. miejsca. Kanclerze Partii Pracy mają tendencję do pozostawania w rządzie, obecny urzędujący jest dopiero szóstym z czterech rządów w ciągu sześćdziesięciu lat.
Jim Callaghan wytrzymał trzy lata, podczas gdy Roy Jenkins niemal tak samo dobrze sobie radził, aż do odsunięcia się od władzy po przegranych wyborach Partii Pracy w 1970 r.
Kiedy cztery lata później powrócili do władzy, Denis Healey piastował to stanowisko przez pięć lat, aż do przejęcia władzy przez konserwatystów pod przywództwem Margaret Thatcher w 1979 roku.
Gordon Brown pełnił urząd kanclerza przez dekadę w erze Blaira, a Alastair Darling został księgowym kraju w trakcie swojej trzyletniej kadencji jako premier.
Jednak prawdopodobieństwo, że pani Reeves zostanie kanclerzem na dłuższą metę, maleje, podobnie jak gospodarka.
Oficjalne dane pokazują, że PKB spadło w kwietniu o 0,3%. Jest to czwarty spadek w ciągu pierwszych 10 miesięcy urzędowania pani premier na stanowisku szefowej budżetu państwa.
Skarb Państwa wiedział, że ten kryzys nadchodzi.
Nic więc dziwnego, że gdy w środę przedstawiła posłom swój projekt wydatków, kanclerz sięgnęła po stare dobre rozwiązanie Partii Pracy w postaci wyższych podatków, większego zadłużenia i większych wydatków.
Pani Reeves wydała 300 miliardów funtów w ramach bezprecedensowego szaleństwa wydatków, które ostatecznie sięgną bilionów.
Jednak ta hojność oznacza, że wiele osób w Anglii i Walii będzie musiało płacić wyższe podatki lokalne, aby pomóc w finansowaniu policji – czego nie powiedziała wprost w rozmowie telefonicznej.
Tymczasem zadłużenie rządu wynosi 148 miliardów funtów, czyli o 11 miliardów funtów więcej niż prognozowano, a jesienią istnieje widmo kolejnych podwyżek podatków.
Dzięki jej ogromnemu zaangażowaniu może wskazać na nowe, błyszczące projekty infrastrukturalne i posługiwać się językiem „odnowy”.
Jednak obecnie pani Reeves utrzymuje gospodarkę na granicy wytrzymałości, nie potrafiąc zapanować nad systemem opieki społecznej i zadłużeniem.
To gra o wysoką stawkę, której celem jest pozyskanie wyborców z klasy robotniczej, którą Partia Pracy oddaje na rzecz Reform UK.
Wielu z tych, którzy zwracają się do Nigela Farage'a, robi to z powodu narastającego przygnębienia, że – jak to ujął – „Wielka Brytania jest rozbita”.
Dlatego też tak dużo inwestowała w obronność, służbę zdrowia (NHS) i likwidację hoteli dla migrantów.
Jednak wyborcy nie podziękują kanclerzowi, jeśli za kilka miesięcy podatki wzrosną jeszcze bardziej.
Większość ekonomistów i ekspertów finansowych uważa, że jest to nieuniknione.
Paul Johnson, dyrektor Instytutu Studiów Fiskalnych (IFS), powiedział, że jest „o włos” od konieczności podniesienia podatków w jesiennym budżecie, podczas gdy Tom Clougherty z Instytutu Spraw Ekonomicznych powinien „przygotować się” na podwyżki.
Ogłaszając upokarzający zwrot w swojej skazanej na niepowodzenie polityce obcięcia płatności Winter Fuel dla emerytów, pani Reeves powiedziała Daily Express, że była w stanie to zrobić, ponieważ gospodarka stoi teraz „na solidnych podstawach”.
Liczby tego nie potwierdzają.
Oprócz problemów Wielkiej Brytanii związanych z PKB, zadłużeniem i pożyczkami, istnieje także niepokojący problem rosnącego bezrobocia.
Podczas koszmarnego budżetu w październiku ubiegłego roku, pani Reeves przewodniczyła akcji podatkowej o wartości 40 miliardów funtów - której konsekwencje będą odczuwalne przez wiele lat.
Choć jej zimowe przejęcie paliwa i podatek od spadków, który uderzył w rolników i rodzinne firmy, okazały się szkodliwe politycznie, to według wielu analityków podniesienie przez kanclerz składek na ubezpieczenie społeczne dla pracodawców zdławiło gospodarkę.
Obwinia się o to również rosnące bezrobocie, którego stopa wynosi obecnie 4,5%, co jest najwyższym poziomem od lata 2021 r.
Oczekuje się, że liczba ta będzie rosła w miarę upływu roku.
Wzrosła również inflacja, co oznacza, że koszty utrzymania stały się wyższe.
Mniej osób pracujących i wzrost cen oznaczają, że konsumenci wydają mniej, co hamuje wzrost gospodarczy.
Rozwój gospodarki był najważniejszą obietnicą pani Reeves, gdy prawie 12 miesięcy temu obejmowała urząd.
Liderka Partii Konserwatywnej Kemi Badenoch ostrzegła, że Partia Pracy chce więcej wydawać, więcej opodatkowywać i więcej pożyczać.
„To nie naprawi naszych problemów. To je pogorszy!” – powiedziała w tym tygodniu.
Oczywiście, pani Reeves musiała również zmierzyć się z coraz bardziej niestabilną sytuacją globalną. Wojna celna Donalda Trumpa wywołała szok na całym świecie.
Wojna na Ukrainie trwa, a napięcia na Bliskim Wschodzie nigdy nie były tak wysokie.
Istnieje również problem napięć w rządzie.
Kanclerz w zasadzie wypisał czeki dla każdego departamentu rządowego, określając, ile pieniędzy mogą i czego nie mogą wydać w ciągu najbliższych czterech lat.
Nastąpiło to po tygodniach i miesiącach napiętych negocjacji.
Byli zwycięzcy i przegrani, a relacje międzyludzkie niewątpliwie uległy pogorszeniu.
Wes Streeting otrzymał lwią część dobrych wiadomości, ponieważ NHS otrzymało duże dofinansowanie, a departament obrony Johna Healeya zaczął otrzymywać pieniądze.
Odbyło się to kosztem Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które poniosło poważne cięcia.
Finansowanie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Yvette Cooper było zróżnicowane – większą część pieniędzy przeznaczono na walkę z nielegalną migracją, ale pojawiły się głosy niezadowolenia z powodu finansowania policji.
Angela Rayner będzie po cichu zadowolona ze zwiększenia wydatków na budownictwo socjalne.
Jednak według pewnego źródła w Whitehall, cała ucieczka naraziła kanclerza na niebezpieczeństwo.
„To problem w dużej mierze jej własnej winy i przekona się, że nie ma tylu przyjaciół przy stole gabinetowym, ilu mogłaby się spodziewać. To może być problem dla Kanclerza w przyszłości, jeśli sprawy nie zaczną się wkrótce poprawiać”
Jednak inny weteran z Westminster był mniej powściągliwy, stwierdzając, że pani Reeves jest ostatecznie „skazana na zagładę”.
„Kiedy podatki wzrosną, parlamentarzyści Partii Pracy dostaną po tyłku od swoich wyborców. Kiedy to się stanie, może być skazana na zagładę”.
Notowania Partii Pracy w sondażach spadły niepokojąco od czasu jej historycznego zwycięstwa w wyborach powszechnych.
Kumulacja nieudanej polityki, skandalu związanego z „darmówkami”, rosnącej nielegalnej migracji i słabej gospodarki spowodowała, że partia sir Keira Starmera spadła na drugie miejsce.
Porażka partii Reform UK w wyborach uzupełniających w okręgach Runcorn i Helsby w zeszłym miesiącu była wyjątkowo zawstydzająca, podobnie jak dotkliwe porażki w wyborach lokalnych.
Wyniki głosowania w Walii i Szkocji w przyszłym roku mogą sprawić, że Partia Pracy jeszcze bardziej przesunie się w dół za Partią Reform.
To może być punkt zwrotny dla pani Reeves, zwłaszcza jeśli sytuacja gospodarcza się nie poprawi, a bezrobocie będzie nadal rosło.
Były strateg polityczny powiedział: „Za rok o tej porze nastąpi przełomowy moment. Oczywiście w międzyczasie może się wiele wydarzyć, ale jeśli sprawy będą toczyć się w ten sam sposób, jak teraz, to ona będzie coraz słabsza.
„W tym momencie poważnie myślisz o następnych wyborach powszechnych i zastanawiasz się, czy potrzebujesz zmiany kierunku. To samo można powiedzieć o wszystkich partiach politycznych, ale jeśli sprawy nie będą działać w gospodarce za 12 miesięcy, to winę ponosi kanclerz”.
Rząd chce przedstawić przegląd wydatków jako punkt zwrotny.
Tak często narzeka się na krótkoterminowość, szybkie wygrane, brak strategicznego, długoterminowego myślenia.
A jednak ryzyko, jakie podjął rząd, polegało na gotowości do cierpliwości w epoce niecierpliwości.
A dzieje się to w czasach niestabilnej sytuacji politycznej i niepokoju wśród elektoratu, z którego wielu czuje się pod presją i tak jest od lat.
express.co.uk