Raporty USA dotyczące praw człowieka krytykują sojuszników z NATO i minimalizują niektóre nadużycia

Administracja Trumpa opublikowała we wtorek raporty na temat praw człowieka w krajach na całym świecie, z których usunięto wzmianki o dyskryminacji osób LGBTQ2, ograniczono dotychczasowe skupienie się na prawach reprodukcyjnych i skrytykowano ograniczenia dotyczące wolności wypowiedzi politycznych sojuszników USA w Europie, które zdaniem amerykańskich urzędników są wymierzone w prawicowych polityków.
Raporty obejmują rok 2024, zanim prezydent Donald Trump objął urząd, i odzwierciedlają nacisk, jaki jego administracja kładzie na wolność słowa i ograniczanie dostępu do aborcji.
Jednak raporty te dają również wgląd w opinię administracji na temat fatalnych warunków przestrzegania praw człowieka w niektórych krajach, które zgodziły się przyjąć migrantów deportowanych ze Stanów Zjednoczonych w wyniku represji imigracyjnych wprowadzonych przez Trumpa.
„Tegoroczne raporty zostały udoskonalone, aby zwiększyć ich użyteczność i dostępność w terenie oraz dla partnerów” – poinformował Departament Stanu USA.
Raporty zlecone przez Kongres były w przeszłości często wykorzystywane jako punkt odniesienia i cytowane przez prawodawców, decydentów, naukowców i inne osoby badające potencjalne wnioski o azyl lub analizujące warunki w konkretnych krajach.
Raporty miały zostać opublikowane w marcu.
Departament Stanu poinformował w przeglądzie, że opóźnienie nastąpiło, ponieważ administracja Trumpa podjęła w marcu decyzję o „skorygowaniu” raportów sporządzonych za rządów Bidena.
Wśród innych usuniętych fragmentów należy wymienić brak relacji poszczególnych ofiar nadużyć lub świadków.
„Często naocznych świadków zastrasza się lub uniemożliwia im ujawnienie tego, co wiedzą” – czytamy w raporcie.
Z drugiej strony, jednostki i grupy sprzeciwiające się rządowi mogą mieć motywację do wyolbrzymiania lub tworzenia nadużyć. Podobnie, niektóre rządy mogą zniekształcać lub wyolbrzymiać nadużycia przypisywane grupom opozycyjnym.
Organizacje zajmujące się prawami człowieka potępiły zmianę priorytetów i pominięcie niektórych kategorii dyskryminacji oraz potencjalne nadużycia.
„Publikacja raportu Departamentu Stanu USA na temat praw człowieka wyraźnie pokazała, że administracja Trumpa prowadziła bardzo wybiórczą dokumentację naruszeń praw człowieka w niektórych krajach” – stwierdziła organizacja Amnesty International w oświadczeniu.
„Oprócz wyeliminowania całych sekcji dotyczących niektórych krajów – na przykład dyskryminacji osób LGBTQ+ – zdarzają się również arbitralne pominięcia w istniejących już sekcjach raportu, dotyczących poszczególnych krajów” – czytamy w raporcie.
Raporty te wpisują się w dotychczasową praktykę krytykowania powszechnych naruszeń praw człowieka w Chinach, Iranie, Korei Północnej i Rosji.

Raport dotyczący Rosji, podobnie jak odrębny raport dotyczący okupowanych przez Rosję terenów Ukrainy, idą o wiele dalej w dokumentowaniu nadużyć Rosji na Ukrainie — w tym przyznają się do oskarżeń o zbrodnie wojenne — niż Trump czy sekretarz stanu USA Marco Rubio, którzy robili to publicznie.
W dokumencie stwierdzono, że Moskwa „nie podjęła wiarygodnych kroków ani działań w celu zidentyfikowania i ukarania większości urzędników, którzy dopuścili się naruszeń praw człowieka”.
Raport dotyczący Ukrainy przestrzega ukraiński rząd przed ograniczaniem wolności prasy i wypowiedzi, choć zauważa, że wiele z tych środków wynika ze stanu wojennego wprowadzonego w czasie wojny.

Część raportu poświęcona Izraelowi była znacznie krótsza niż w zeszłorocznym wydaniu i nie znalazła w niej żadnej wzmianki o poważnym kryzysie humanitarnym ani o liczbie ofiar śmiertelnych w Strefie Gazy.
W doniesieniach podważono pogląd administracji Trumpa, że ogranicza ona wolność słowa wobec prawicowych poglądów w Wielkiej Brytanii, Francji i Niemczech.
W raportach użyto identycznego języka, aby stwierdzić, że sytuacja w zakresie praw człowieka w każdym z trzech państw członkowskich NATO „pogorszyła się w ciągu roku”.
W podsumowaniach wykonawczych każdego z trzech raportów stwierdzono, że „istotne kwestie dotyczące praw człowieka obejmowały wiarygodne doniesienia o poważnych ograniczeniach wolności słowa, w tym o egzekwowaniu lub groźbie zastosowania przepisów karnych lub cywilnych w celu ograniczenia wolności słowa; a także o przestępstwach, przemocy lub groźbach użycia przemocy na tle antysemickim”.
Rządy te odrzuciły twierdzenia wysuwane przez wysokich rangą urzędników USA, w tym Trumpa, Rubia i wiceprezydenta J.D. Vance'a.
Raport dotyczący Kanady jest mniej krytyczny i nie potwierdza żadnych zmian w ocenie stanu praw człowieka w USA. Powtarza jednak sformułowania sugerujące „wiarygodne doniesienia o poważnych ograniczeniach wolności słowa” i oskarża rząd federalny o ograniczanie wolności prasy.
Wspomniano o trwających procesach związanych z protestami „Konwoju Wolności” z 2022 r., mówiąc, że protestowali oni przeciwko „drakońskim środkom blokującym, które poważnie zaszkodziły społecznościom i środkom utrzymania wielu Kanadyjczyków”.
W zeszłorocznym raporcie, ostatnim opublikowanym przez administrację Bidena, stwierdzono, że kanadyjski rząd „nie ograniczał ani nie zakłócał dostępu do internetu i nie cenzurował treści online” i pozwolił niezależnym mediom „wyrażać szerokie spektrum poglądów bez żadnych ograniczeń”.
W poprzednich raportach szczególnie wskazano przemoc i groźby wobec grup mniejszościowych, w tym ludności rdzennej i osób LGBTQ2.
Mimo że deportacje rozpoczęły się dopiero po objęciu urzędu przez Trumpa, raporty te, z jednym godnym uwagi wyjątkiem, szczegółowo opisują ogólnie złe warunki przestrzegania praw człowieka w wielu krajach, które zgodziły się przyjmować migrantów, nawet jeśli nie są obywatelami danego kraju.
Wyjątkiem jest Salwador, który jako pierwszy z kilku krajów Ameryki Łacińskiej i Afryki zgodził się przyjąć deportowanych z USA migrantów niebędących obywatelami USA
Pomimo przeciwnych twierdzeń obrońców praw człowieka, w raporcie na temat kraju stwierdzono, że w 2024 r. w Salwadorze „nie było wiarygodnych doniesień o poważnych naruszeniach praw człowieka” oraz że „rząd podjął wiarygodne kroki w celu zidentyfikowania i ukarania urzędników, którzy dopuścili się naruszeń praw człowieka”.
Organizacje zajmujące się prawami człowieka oskarżyły władze o nadużycia, m.in. w osławionym więzieniu, do którego trafia wielu migrantów.
