Sporty akademickie zmieniły się na zawsze, sędzia zatwierdził przełomowy ruch

Opublikowano: | Zaktualizowano:
Sędzia Claudia Wilken zatwierdziła ugodę w sprawie Izby Reprezentantów przeciwko NCAA, która obecnie otwiera drogę do umożliwienia uczelniom i uniwersytetom bezpośredniego płacenia swoim sportowcom i na zawsze zmienia dynamikę amerykańskiego sportu akademickiego.
Dziesięć lat temu sportowcy akademiccy byli traktowani jak amatorzy i nie otrzymywali bezpośredniego wynagrodzenia za swój wkład w działalność wydziałów sportowych, ani nie mogli być opłacani przez firmy zewnętrzne.
Wraz z rosnącą liczbą umów obejmujących nazwy, wizerunki i podobizny w 2021 r. sportowcy będą mogli podpisywać umowy sponsorskie z firmami, a grupy darczyńców będą mogły gromadzić środki pieniężne, które będą przekazywane sportowcom.
Teraz, dzięki tej przełomowej „ugodzie Izby Reprezentantów”, instytucje zrzeszone w NCAA będą mogły płacić swoim sportowcom bezpośrednio w ramach umów o podziale przychodów.
W ramach porozumienia NCAA zwróci ponad 2,7 miliarda dolarów zaległych wynagrodzeń tysiącom byłych sportowców, którym przez lata uniemożliwiono uzyskiwanie dochodów.
Na mocy ugody zawartej przez Izbę Reprezentantów w przyszłym roku każda szkoła będzie mogła dzielić się ze swoimi sportowcami kwotą 20,5 mln dolarów rocznie.
Przełomowa ugoda pozwala uczelniom i uniwersytetom na bezpośrednie płacenie sportowcom
Przez lata sportowcy akademiccy nie otrzymywali wynagrodzenia za swoje usługi, podczas gdy uniwersytety zarabiały miliardy dolarów na sporcie (na zdjęciu: Ryan Williams, skrzydłowy drużyny University of Alabama)
Punktem kulminacyjnym tej sprawy była sprawa pływaka z Arizona State, Granta House'a, który pozwał NCAA i pięć największych wówczas konferencji tej uczelni - SEC, Big Ten, Big XII, ACC i Pac-12 - domagając się zniesienia ograniczeń dotyczących podziału przychodów.
Wilken zatwierdził ostateczną propozycję po miesiącach negocjacji wielu szczegółów umowy, w tym limitów kadrowych.
Zmusza to wreszcie uczelnie i uniwersytety rywalizujące na najwyższych szczeblach NCAA do zmierzenia się z rzeczywistością, w której ich zawodnicy odpowiadają za miliardy dolarów z transmisji telewizyjnych i innych przychodów z sportu, które każdego roku przynoszą korzyści.
Dzięki tej ugodzie sport akademicki stał się w pełni profesjonalnym przedsięwzięciem, a największe gwiazdy futbolu amerykańskiego i koszykówki mają szansę na awans do NFL i NBA.
Wilken to ten sam sędzia, który wydał orzeczenie w sprawie O'Bannon v. NCAA, w którym orzekł, że praktyka organu zarządzającego sportem akademickim polegająca na uniemożliwianiu dokonywania płatności na rzecz sportowców narusza federalne prawo antymonopolowe.
Sędzia udzielił wstępnej zgody na ugodę w październiku. Następnie instytucje zaczęły organizować sposoby na pokrycie płatności - ale także regulowanie branży.
Ten ostatni problem rozwiązano poprzez powołanie grupy egzekucyjnej – College Sports Commission – kierowanej przez audytorów z Deloitte, firmy audytorskiej należącej do Wielkiej Czwórki.
W ciągu ostatnich pięciu lat długo obowiązująca zasada NCAA dotycząca amatorskości została zniesiona
Ponadto ugoda Izby Reprezentantów odbiera NCAA znaczną część nadzoru i przekazuje go czterem obecnie największym konferencjom w sporcie akademickim: SEC, Big Ten, Big XII i ACC (konferencja Pac-12 została rozbita w wyniku reorganizacji).
Najwięcej tej energii będzie można zobaczyć podczas College Football Playoff – turnieju, który jest najważniejszym motorem napędowym sportu akademickiego, a który nie jest objęty patronatem NCAA, tak jak turnieje koszykówki mężczyzn i kobiet March Madness.
Choć generalnie korzyści odnoszą zawodnicy, najwięcej zyskują ci najbardziej cenieni, jak na przykład Bryce Underwood, rozgrywający drużyny University of Michigan, który ma zarobić dziesiątki milionów dolarów w kontraktach NIL.
Ale są i tacy, którzy wyraźnie tracą na tym wszystkim – i nie chodzi tu tylko o NCAA.
Miejsca w drużynach, które dopiero co dołączyły do drużyny i otrzymały częściowe stypendia, najprawdopodobniej znikną, ponieważ szkoły będą starały się stworzyć najlepsze drużyny, jakie można kupić.
Co więcej, może to wpłynąć na dominację Stanów Zjednoczonych na Letnich Igrzyskach Olimpijskich. Znaczna część infrastruktury reprezentacji olimpijskiej USA opiera się na zasobach talentów z uniwersyteckich sportów. Status tych tak zwanych „sportów olimpijskich” jest teraz w czyśćcu.
Cztery największe konferencje sportowe na poziomie college’u – ACC, Big Ten, Big XII i SEC – będą teraz sprawować kontrolę nad futbolem akademickim, najbardziej dochodowym sportem akademickim
Tymczasem status tzw. „sportów olimpijskich”, takich jak gimnastyka, jest zagrożony
Choć jest to przełomowe odkrycie, nie jest to ostatni rozdział tej historii, gdyż poszczególne stany mają odrębne prawa dotyczące dystrybucji środków NIL.
Dodatkowo może pojawić się możliwość dalszych wyzwań prawnych wobec tego systemu.
Prezes NCAA Charlie Baker lobbował w Kongresie za uchwaleniem ustawy, która objęłaby wszystkie zawody sportowe na poziomie uniwersyteckim jednym zbiorem przepisów, obejmującym m.in. wyjątek antymonopolowy mający na celu ustalenie limitów wynagrodzeń zawodników i transferów.
W ostatnich latach sportowcy z niektórych instytucji bezskutecznie próbowali tworzyć związki zawodowe.
Teraz, gdy szkoły płacą sportowcom bezpośrednio, kwestia, czy można ich uważać za pracowników, najprawdopodobniej pojawi się w sądzie.
Daily Mail