Wewnątrz nieprawdopodobnego dwudziestoletniego wzrostu Shai Gilgeous-Alexandra

Uwaga redaktora: Ta historia została pierwotnie opublikowana 8 kwietnia 2024 r.
Z 6:56 POZOSTAŁE w trzeciej kwarcie tego, co powinno być dość rutynowym meczem na początku marca, Shai Gilgeous-Alexander trafił 18-stopowy rzut z wyskoku, dając Thunder to, co powinno być nie do pokonania, 84-60 prowadzenie nad Kevinem Durantem i Phoenix Suns . Oklahoma City, jak przez cały sezon, szło gładko.
Dwadzieścia cztery godziny wcześniej Thunder został rozstawiony z numerem 1 w Konferencji Zachodniej, napędzany przez młodą Wielką Trójkę w osobach Gilgeous-Alexandera,Cheta Holmgrena i Jalena Williamsa . Suns, za własną Wielką Trójką, byli na szóstym miejscu, zaledwie jeden mecz przed turniejem play-in. Dwie drużyny na przeciwnych trajektoriach – jedna walczyła o rolę pretendenta do NBA, druga walczyła tylko o pozostanie w show.
Następnie, gdy ich sezon chwiał się, Durant, były MVP i dwukrotny mistrz, odpowiedział 3. Czterdzieści sześć sekund późniejGrayson Allen dorzucił jeszcze jednego. Posiadanie po posiadaniu, atak Sunsów trwał nieprzerwanie. Przez pięć minut Thunder nie odpowiadali, nie potrafili odpowiedzieć. Pod koniec trzeciej kwarty przewaga Oklahoma City spadła do 4 punktów.
Minutę po rozpoczęciu czwartej kwarty, wszystko zniknęło. To był rodzaj gry, którą młode drużyny, takie jak Thunder, przegrywają.
Kiedy jego drużyna traciła 5 punktów, Gilgeous-Alexander wrócił do gry na 8:27 przed końcem czwartej kwarty i spokojnie przejął inicjatywę, zdobywając 18-5 punktów i prowadząc Thunder do zwycięstwa 118-110. Pozwoliło to OKC utrzymać się na szczycie tabeli Konferencji Zachodniej drugi dzień w tym sezonie — dokładnie dwa dni dłużej, niż ktokolwiek przewidywał dla drugiej najmłodszej drużyny ligi.
W tym sezonie Thunder stali się pretendentem do tytułu, wyprzedzając nawet najbardziej optymistyczne prognozy, ponieważ ich 25-letni kandydat do tytułu MVP nadal przeczy wszelkim oczekiwaniom – poza swoimi własnymi.
Ta gra i seria, która ją zdefiniowała, to tylko jeden z przykładów nieprawdopodobnej 20-letniej podróży, która rozpoczęła się w Hamilton, na przedmieściach Toronto w Ontario, rozszerzyła się na muzykę bluegrass w Kentucky i dotarła do NBA, w której Gilgeous-Alexander próbował, planował i brał udział w przesłuchaniach, aby zostać najlepszym koszykarzem na świecie.
„To była historia mojego życia” – powiedział Gilgeous-Alexander. „Zawsze stawałem się lepszy”.
Nie dostał się do drużyny uniwersyteckiej swojej szkoły średniej jako pierwszoroczniak. Nie zaczął gry aż do połowy swojego pierwszego sezonu w college'u ani jako nowicjusz w NBA. Thunder nawet nie sądzili, że będzie tak dobry, gdy w 2019 r. dokonali wymiany w ramach umowy, która wysłała Paula George'a do LA Clippers i rozpoczęła to, co przerodziło się w szybką odbudowę.
W tym sezonie Gilgeous-Alexander poprawił się pod każdym względem: zdobywał punkty (30,4 PPG, trzecie miejsce w NBA), bronił się (średnio 2,1 przechwytów na mecz, co jest najlepszym wynikiem w lidze) i nauczył się kontrolować grę i wygrywać mecze, takie jak ten przeciwko Suns, w którym 11 z 35 punktów zdobył w ciągu ostatnich sześciu minut.
„To mentalność” – powiedział Gilgeous-Alexander. „Te umiejętności, które po prostu wbijam do głowy. Ale to, co czyni świetnego gracza, to sposób, w jaki to przenosi na boisko. Sposób, w jaki kontroluje czwarte kwarty i wygrywa mecze.
„LeBron [James] jest LeBronem, ponieważ przez jakieś 20 lat kontrolował mecze”.
Gilgeous-Alexander nigdy nie został powołany do wielkości, tak jak James, którego magazyn Sports Illustrated namaścił „Wybrańcem” w wieku 15 lat.
Mimo to zawsze wierzył, że pewnego dnia mu się to uda – zadbała o to jego matka.
GRACZ, KTÓRY był największym mentorem Shaia Gilgeous-Alexandra i wywarł na niego największy wpływ, to ktoś, z kim grał zaledwie 17 miesięcy.
Już po przybyciu do Oklahoma City Chris Paul dostrzegł u 21-latka cechy i wartości, które odzwierciedlały jego własne: nieustępliwe oddanie rutynie, niemal kompulsywne wyczucie szczegółów, umiejętność patrzenia w dłuższej perspektywie.
Gilgeous-Alexander był w tym roku stale w condominium Paula, próbując wchłonąć jak najwięcej od jednego z najlepszych rozgrywających wszech czasów. Trenowali razem. Jedli razem śniadania i kolacje. Chodzili na mecze G League i godzinami rozmawiali o koszykówce.
„Shai jest po prostu uzależniony od koszykówki” – mówi Paul ESPN. „Nawet teraz możemy rozmawiać przez telefon, oglądać mecz i po prostu rozmawiać o tym, co widzimy”.
Jednak gdy Paul zamierza kontynuować opisywanie zawodnika, którego teraz uważa za rodzinę, przerywa.
„Nie możesz napisać tej historii bez rozmowy z jego mamą” – mówi. „Poczekaj. Zadzwonię do niej”.
On ją łata.
„Wszystko w porządku?” – zapytała Paula, zakładając, że dzwoniłby do niej w trakcie sezonu tylko wtedy, gdyby coś było nie tak.
Z biegiem lat stali się sobie bliscy. Tak bliscy, że ona stara się co roku chodzić na mecze Paula w Toronto, bez względu na to, w której drużynie gra.
Paul zapewnia ją, że wszystko jest w porządku. Że chce się tylko upewnić, że jej rola w wychowaniu syna jest w pełni zrozumiana.
Charmaine Gilgeous przedstawia się jako „sprinterka”. I rzeczywiście nią była — startowała w biegu na 400 metrów podczas Letnich Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie w 1992 r. dla Antigui i Barbudy.
Ale ma na myśli mentalność, a nie tylko swoje CV.
„Nigdy nie przebiegłam dystansu dłuższego niż 400 metrów” – mówi. „To znaczy, że wiem, jaki jest cel i nie robię nic, dopóki go nie osiągnę. Tak jestem zorientowana. I wiedziałam, że moje dzieci muszą być takie. Musiałam je tak wychować”.
Nigdy nie zarabiała dużo pieniędzy jako pracownik socjalny, mówi. Rodzina musiała często się przeprowadzać. Były ciągłe naciski.
„Bez względu na to, jak okropna wyglądała sytuacja, jeśli musiałam płakać lub krzyczeć, czekałam, aż pójdą spać” – mówi. „Nigdy nie widzieliby, jak się pocę. Nigdy nie widzieliby, jak jestem sfrustrowana”.
To właśnie tutaj Gilgeous-Alexander zdobywa swoją dyscyplinę, mówi. Dlatego wydaje się tak niewzruszony na boisku.
„Jeśli znasz jego mamę”, mówi Paul, „to znasz jego”.
OD CZASU OTWARCIA z wystawnym przyjęciem za 75 dolarów za osobę w 1979 r., sklep Holt Renfrew na Bloor Street w Toronto był miejscem, do którego udali się ci, którzy lubią się ubierać, aby zrobić wrażenie. To ogromny sklep. Cztery piętra, elegancki sklep z czekoladkami w środku, marmurowe podłogi, setki luksusowych projektantów i marek.
Charmaine Gilgeous zabierała tam swoich synów, Shaia i Thomasiego, na zakupy, a potem spędzali leniwe popołudnia, marząc o tym, jakie życie mogliby kiedyś wieść, gdyby ciężko pracowali i nic nie stanęło im na drodze do realizacji celów.
W tamtym czasie myślała tylko o tym, żeby pomóc swoim synom dostać się na studia, a potem znaleźć stałą pracę. Ale nie stłumiła żadnego z ich wzniosłych marzeń o byciu następnym Kobe Bryantem, Cristiano Ronaldo czy Kevinem Durantem.
Więc Gilgeous zabierał ich na zakupy w soboty. To była ich rutyna. Czterdzieści pięć minut w jedną stronę metrem.
Nosili koszulki polo i spodnie, oglądali kreacje Gucci i Versace, zjedli coś w restauracji na tzw. Mink Mile, po czym wracali do Hamilton.
Jako samotna matka Gilgeous miała kilka nie podlegających negocjacjom zasad dla swoich synów. Praca domowa musiała być na pierwszym miejscu. Jedzenie musiało być zdrowe. I bez względu na to, co działo się w ich życiu, zawsze ubierali się ładnie.
„Nie bawię się tym, jak wyglądasz” – powiedziała. „Moje dzieci mogłyby szaleć w moim domu, ale kiedy wyjdą za te drzwi, lepiej, jak to mówimy, „naprawić”.
„Lepiej się ogarnij.”
„Dorastając zawsze staraliśmy się ubierać i wyglądać stosownie do okazji” – powiedziała Gilgeous-Alexander. „To było bardzo ważne. Kiedy wychodziliśmy z domu, myśleliśmy: upewnij się, że masz rozpięty kołnierzyk, że twoja koszula nie jest pognieciona. Upewnij się, że nie masz żadnych glutów w nosie. Upewnij się, że nie masz nic w oczach”.
Chodziło o wizję, nie próżność. O wyglądanie na rolę, nawet jeśli jeszcze nie jesteś w stanie jej grać. O ustanawianiu rutyny, nawyków, wizji na przyszłość.
Ubieraj się stosownie do życia, jakie chcesz prowadzić, a nie do miejsca, w którym jesteś.
„Wychodzisz z domu, wyglądasz stosownie. Reprezentujesz rodzinę” – powiedziała Gilgeous-Alexander. „I to w pewien sposób przeniosło się na to, czym jest teraz”.
Teraz sytuacja jest taka, w co Gilgeous-Alexander zawsze wierzył: że pewnego dnia może znaleźć się na krótkiej liście kandydatów do tytułu MVP NBA.
Gilgeous-Alexander powiedział, że marzył o zdobyciu tytułu MVP odkąd miał 6 lat. W szkole średniej on i jego kuzyn, rozgrywający Minnesota Timberwolves Nickeil Alexander-Walker , rozmawiali o swoich marzeniach związanych z NBA do późnych godzin nocnych.
„Mieliśmy okazję siedzieć godzinami i rozmawiać o tym, co chcemy osiągnąć, dokąd chcemy dojść” – powiedziała Alexander-Walker. „Pamiętam, że on też to wtedy mówił”.
Dyrektor generalny THUNDER Sam Presti lubi opowiadać historię o rozmowie i wizycie u Jerry'ego Krause'a, architekta Chicago Bulls Michaela Jordana.
Krause był starszy i nie cieszył się dobrym zdrowiem, ale chciał poznać Prestiego i porozmawiać z nim o jego filozofiach. Presti przyjął zaproszenie.
„Ten facet był też skautem baseballowym” – powiedział Presti w 2023 r. „Podchodził do tego tak poważnie, a mówiąc o nich, nazywał je „elektrycznymi momentami”, kiedy obserwujesz zawodnika i coś widzisz.
„To tylko przelotny rzut oka na coś, więc wstajesz, rozglądasz się dookoła i mówisz: 'Mam nadzieję, że nikt inny tego nie widział'”.
Dla Prestiego „elektryzujący moment” z Gilgeous-Alexanderem nadszedł w sezonie 2019-20, kiedy zobaczył go grającego przeciwko Paulowi podczas treningu. Presti powiedział, że w sposobie rywalizacji Gilgeous-Alexandera było coś takiego, coś w sposobie, w jaki kończył kosze, co sprawiło, że Presti pomyślał, że znalazł nową twarz swojej franczyzy.
Presti już wcześniej doświadczył tego uczucia. Słynnie wytypował i rozwinął Duranta, Russella Westbrooka i Jamesa Hardena półtorej dekady wcześniej i był na początku tego, co miał nadzieję, że będzie podobną przebudową wokół Gilgeous-Alexandera.
Rozpoznanie tych „elektrycznych momentów” to jednak tylko część procesu. Stworzenie odpowiedniego środowiska, w którym świetni gracze będą mogli się rozwijać, jest jeszcze ważniejsze.
„Myślę, że to jest coś, czego czasami brakuje w dzisiejszej lidze” – powiedział Presti w 2023 r. „Ludzie nie są wymagający.
„Związku nie da się zbudować na ustępstwach, przynajmniej nie widziałem, żeby w ten sposób odniósł sukces. ... Trzeba stawiać wyzwania i stale podnosić poprzeczkę”.
Oświadczenie pozostało wówczas niezauważone. Gilgeous-Alexander i Thunder właśnie zakończyli sezon przegraną z Timberwolves w turnieju play-in. Reszta ligi skupiła się na play-offach.
Ale podwaliny wielkiego skoku, jaki mieli wykonać Gilgeous-Alexander i Thunder, były widoczne dla wszystkich.
Czas było przestać oglądać wystawy sklepowe. Spędził wystarczająco dużo czasu, wyglądając na rolę. Czas było ją odegrać.
KIEDY dwa lata temu trener OKLAHOMA CITY, Mark Daigneault, odwiedził swojego najlepszego zawodnika w jego rodzinnym mieście, było tak, jakby został zaproszony przez kierownika projektu, który chciał pokazać swojemu koledze, w jaki sposób zoptymalizował każdą część swojego dnia.
Każdego ranka Gilgeous-Alexander wysyłał SMS-y do swoich przyjaciół, informując ich, kiedy ich odbierze. Około 9 rano przychodzili na lokalną siłownię kościelną, żeby się pobawić. Potem wracali do jego domu i godzinami podnosili kettlebell. Nie miał zbyt wiele sprzętu, a w tamtym czasie trudno było sprowadzić coś nowego do kraju, więc robił pompki, podciągania i cokolwiek innego, co mógł, z taśmami oporowymi.
„Wszyscy są ze sobą zsynchronizowani” – powiedział Daigneault. „On się pojawia, a wszyscy rebounderzy są tam. Znają ćwiczenia. Potem jedzie do domu, a trenerzy są tam. Otwierają się drzwi garażu i zaczynają trening. Potem idą do domu, a szef kuchni przygotowuje im lunch, a pies biegnie do drzwi”.
Jak powiedział Gilgeous-Alexander, zaczął stosować tę metodę w 2020 roku, po czteromiesięcznym zawieszeniu sezonu z powodu pandemii COVID-19.
„Nie było nic do roboty, więc starałem się być tak surowy i zorganizowany, jak tylko mogłem” – powiedział. „Starałem się być w bardziej zaplanowanych godzinach”.
Kiedy w lipcu drużyna Thunder spotkała się ponownie w Orlando na Florydzie, byli oszołomieni przemianą jego ciała.
„Był na misji” – powiedział Daigneault. „Mieliśmy trzy tygodnie treningów, zanim zaczęliśmy grać. Byłem wtedy asystentem trenera i graliśmy przeciwko sobie przez długi czas. Dennis Schroder i Chris Paul byli w jednej drużynie, a on w drugiej, i to był pierwszy raz, kiedy pomyślałeś: „Wow”.
„Miał piłkę trochę więcej i nie starał się tak bardzo dopasować do tych facetów. Po prostu kołysał się, a to było również po całej tej pracy. Więc zbieżność tych dwóch rzeczy... Wszyscy zdawali sobie sprawę, że być może jest tu jeszcze jeden bieg.
„Nie był tak dobry, kiedy go wymienialiśmy. Wykuł się w tego zawodnika”.
Gilgeous powiedziała, że jej syn zawsze miał swoje ustalone rutyny. Jeśli pora snu była o 21:00, nie odpowiadał na FaceTime o 8:45, ponieważ to by zaburzyło jego rytm. Zawsze rozwijał się, powiedziała, w strukturze i porządku i nie miał problemu z przestrzeganiem tego.
Jego pismo jest wyjątkowo schludne. Jego ubrania są zawsze modne i eleganckie. Jeździ po mieście Teslą Cybertruck i zawsze jest czysta.
Jego koledzy z drużyny zauważają drobiazgi, takie jak czerwone jabłko, które zjada przed każdym meczem, i rutynę przedmeczową, której przestrzega religijnie. Ale nikt nie widzi każdego szczegółu. A Gilgeous-Alexander nie zamierza zwracać na siebie uwagi. Nie tak wychowała go matka.
„Nie lubię przesadnie rozdmuchanych dzieciaków. Nie znoszę zarozumiałych ludzi” – powiedziała. „Ja wychowuję pewnych siebie ludzi. Nie wychowuję zarozumiałych ani głośnych ludzi. Ci głośni, wy robicie za dużo. Macie za dużo niepewności. Pewni siebie, skryti ludzie, wiecie, że jesteście dobrzy, ale po prostu nie potrzebujecie uznania od nikogo innego”.
Daigneault jest pod wrażeniem konsekwencji Gilgeous-Alexandra.
„Nic z tego nie jest skomplikowane” – powiedział Daigneault. „To pracowitość i zaangażowanie, z jakimi to robi. To czyni to wyjątkowym”.
I jest to wyjątkowe.
Rozważ statystyki z tego sezonu: Gilgeous-Alexander zajmuje drugie miejsce w drużynie pod względem przebytych mil na mecz, ale ma drugą najwolniejszą średnią prędkość, każdy ruch jest celowy i rozważny. Zdobył od 30 do 34 punktów w 34 meczach, najwięcej w sezonie w historii NBA. Prowadzi w lidze pod względem liczby akcji na mecz z wynikiem 23,7, czwartym najwyższym wynikiem od czasu rozpoczęcia śledzenia w 2013-14. Jedynym graczem, którego wyprzedza? On sam, w trzech poprzednich sezonach. Prowadzi w lidze pod względem efektywności izolacji, zdobywając 1,24 punktu na posiadanie w izolacji, najwięcej wśród graczy, którzy wykonali 250 lub więcej takich akcji od czasu rozpoczęcia śledzenia.
Jest na dobrej drodze, aby zostać trzecim zawodnikiem od sezonu 1973–74, który osiągnął średnio 30 punktów na mecz, 2 przechwyty na mecz i skuteczność rzutów na poziomie 50% w sezonie. Dołączy tym samym do Stephena Curry'ego i Michaela Jordana.
Gilgeous-Alexander otrzymuje wszelkiego rodzaju uwagę i uznanie za sukces Thunder w tym sezonie. Ale nie ma wątpliwości, że już przemyślał, jak skalibrować, aby zoptymalizować swoje wyniki w obliczu wyzwań, które nadejdą.
Ta mentalność była widoczna każdej nocy, gdy w tym roku wychodził na kort. W końcu odgrywa rolę, o której marzył tyle lat temu, spacerując po eleganckim domu towarowym.
„To tak, jakbym była uzależniona od uczucia poprawy” – powiedziała Gilgeous-Alexander. „Doszłam tak daleko. Pracowałam tak ciężko. I mogę to robić tylko przez kolejne 10 lat, jeśli będę miała szczęście.
„Więc dlaczego nie poświęcić tych następnych 10 lat na oddanie im wszystkiego, co mam, i zobaczyć, kim mogę być?”
espn