Eksperci obawiają się odwetu Trumpa wobec hiszpańskich firm w USA.

Prezydent USA Donald Trump ostro skrytykował hiszpańskiego prezydenta Pedro Sáncheza za odmowę zwiększenia wydatków wojskowych Hiszpanii do 5% PKB w środę. Trump zagroził, że zmusi Hiszpanię do „zapłacenia podwójnie” za pomocą swojej ulubionej strategii: handlu. „Odpłacą nam taryfami, ponieważ nie pozwolę, aby to się stało” – oświadczył prezydent na konferencji prasowej po szczycie NATO w Hadze. I chociaż nikt nie może ignorować gróźb prezydenta najbardziej wpływowego kraju na świecie, prawda jest taka, że eksperci bardziej obawiają się odwetu wobec hiszpańskich firm mających interesy na rynku amerykańskim niż wprowadzenia wspomnianych taryf.
Przede wszystkim dlatego, że przepisy uniemożliwiają USA nakładanie tych ceł konkretnie na Hiszpanię. „Należymy do bloku handlowego, Unii Europejskiej, a taryfy są konsolidowane dla wszystkich krajów” — mówi Raymond Torres, dyrektor ds. sytuacji gospodarczej w Funcas.
W rzeczywistości, jak zauważył w środę minister gospodarki Carlos Cuerpo, USA nałożyły już cła na produkty europejskie, które dotyczą Hiszpanii: 10% cła na wszystkie produkty, 50% cła na stal i aluminium oraz 25% cła na sektor motoryzacyjny. Wszystkie te cła są zawieszone do 9 lipca, aby spróbować osiągnąć „sprawiedliwe i zrównoważone” porozumienie, ale ramy negocjacji są takie same: USA i Europa. „Musimy trzymać się tych dwustronnych negocjacji” – stwierdził Cuerpo, nie wchodząc w jednostronne rozmowy z innymi krajami.
Inną rzeczą, jak definiuje Manuel Hidalgo, starszy pracownik naukowy w EsadeEcPol i profesor na Uniwersytecie Pablo de Olavide, jest nałożenie ceł na określone produkty, które szczególnie dotyczą Hiszpanii, ale musiałoby to być „prawie chirurgiczne dobranie”. „Trump nie może nałożyć wygórowanych ceł na określone produkty, chyba że powoła się na obawy dotyczące bezpieczeństwa narodowego, a w takim przypadku to Unia Europejska musiałaby odpowiedzieć” – stwierdza.
Rząd amerykański może zablokować firmom dostęp do rynku zamówień publicznych.Trudno znaleźć uzasadnienie, ale tak było w przeszłości i może się to powtórzyć. Wszyscy eksperci pamiętają, jak w 2018 r. poprzednia administracja Trumpa nałożyła cła na produkty, które są bardzo ważne dla hiszpańskiego rolnictwa, takie jak oliwa z oliwek i czarne oliwki. W tym przypadku największym eksportem Hiszpanii do USA są dobra inwestycyjne i maszyny, produkty farmaceutyczne, olej i wino. Gdyby nałożono cła, dwa pierwsze sektory ucierpiałyby najbardziej, mówi Torres z Funcas, ponieważ „są produkowane w specjalnych warunkach dla USA”, podczas gdy żywność „jest bardziej jednorodna i cieszy się globalnym popytem, co pozwoliłoby w średnim okresie zrównoważyć spadek na jednym rynku z innymi krajami”.
A jednak nie byłoby to najwłaściwsze rozwiązanie, ponieważ Hiszpania jest krajem zorientowanym na usługi, rynkiem, który importuje głównie ze Stanów Zjednoczonych, a cła mogłyby mieć mniejszy wpływ. Ponadto bardzo trudno jest nałożyć podatki na Hiszpanię bez wpływu na innych europejskich partnerów, którzy mogliby być bardziej dotknięci, takich jak Włochy z sektorem naftowym lub Niemcy z sektorem motoryzacyjnym.
Dyrektor ds. ekonomii w Funcas wskazuje na inny cel, który może być bardziej niebezpieczny i dokładniejszy niż cła: odwet przeciwko hiszpańskim firmom mającym interesy w USA, na przykład „ograniczenia na rynkach zamówień publicznych w celu zabezpieczenia kontraktów publicznych” – zauważa. Javier Cuervo, wykładowca na kierunku Administracja Biznesowa na Uniwersytecie UNIE, zgadza się: „Trump mógłby wywierać różne naciski na firmy takie jak Iberdrola, Ferrovial i Grifols, które mają tam znaczącą obecność i są zależne od kontraktów publicznych. Nie możemy zapominać, że prezydent już anulował kontrakt z Renfe w 2019 r. i może zwiększyć presję podatkową, kontrole lub utrudnić inwestycje” – twierdzi. Cuervo podkreśla również „utratę wiarygodności jako wiarygodnego partnera, którą pociąga za sobą izolowanie się od umowy. To środek, który podważa profil ryzyka Hiszpanii” – zauważa.
Negocjacje taryfowe są dwustronne między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską.Ekonomista José Carlos Díez przenosi uwagę Trumpa na europejskich partnerów, wskazując, że największy żal odczuwają „ci, którzy zgodzili się zapłacić”. W tym samym duchu Frédéric Mertens, dyrektor Wydziału Prawnego i profesor stosunków międzynarodowych na Europejskim Uniwersytecie w Walencji, zauważa, że „Hiszpania jest ważnym krajem w Europie, a ta kwestia wywołuje gniew z powodu braku solidarności, który inni rozumieją jako brak akceptacji wzrostu wydatków. Największym problemem mogą być konsekwencje dla Europy, a nie możliwe cła” – twierdzi.
lavanguardia