Przywileje podatkowe w demokracji: prawdziwe tabu

Negocjacje dotyczące „unikalnego” systemu finansowania dla Katalonii , który obejmowałby pełne przeniesienie podatku dochodowego od osób fizycznych , ponownie rozpaliły debatę, którą Hiszpania odkładała przez długi czas: istnienie strukturalnych przywilejów podatkowych w państwie, które mieni się socjalnym, demokratycznym i rządzonym prawem.
Dla wszystkich jest jasne, że ten transfer nie spełnia kryteriów efektywności, równości ani kompleksowej reformy regionalnego systemu finansowania. Jego uzasadnienie jest polityczne i oparte na okolicznościach: ma zapewnić stabilność parlamentarną rządu w zamian za przyznanie bogatemu regionowi większej władzy fiskalnej. Problemem nie jest sama treść umowy, ale to, co ona oznacza: kolejny krok w rozpadzie krajowego systemu podatkowego, regres równości między regionami i jednoznaczny sygnał, że w Hiszpanii ci, którzy lobbują najmocniej, zyskują najwięcej.
Ale ta nowa koncesja zmusza nas do zmierzenia się z jeszcze większą anomalią: systemami podatkowymi Kraju Basków i Nawarry . Dwa regiony, które dzięki ramom fiskalnym chronionym przez Konstytucję pobierają i zarządzają praktycznie wszystkimi swoimi podatkami, co pięć lat negocjują wysokość składek na rzecz państwa za świadczone usługi – słynną kwotę – i, co najpoważniejsze, nie wpłacają składek do wspólnego regionalnego funduszu finansowania, z którego korzystają regiony mniej zamożne.
Podczas gdy Madryt , region, który przekazuje do systemu najwięcej, wpłaca miliardy euro rocznie – ponad 5 miliardów w 2022 roku – Kraj Basków i Nawarra nie tylko nie wpłacają nic do funduszu gwarancyjnego dla podstawowych usług publicznych, ale również cieszą się poziomem finansowania w przeliczeniu na mieszkańca znacznie wyższym niż średnia krajowa. A wszystko to bez mechanizmów solidarności międzyterytorialnej, bez rzeczywistej kontroli parlamentarnej i bez woli reformy systemu, który w każdym innym kraju europejskim byłby postrzegany jako głęboko niesprawiedliwy.
To prawda, że te reżimy są uznawane przez konstytucję, ale to nie czyni ich nietykalnymi. Konstytucje to nie dogmaty, lecz żywe pakty . To, co w 1978 roku mogło być rozumiane jako konieczne ustępstwo w delikatnym momencie politycznym, dziś stało się anachronicznym przywilejem, który podważa legitymację całego systemu podatkowego.
Pytanie nie brzmi, czy porozumienie baskijskie, czy porozumienie z Nawarry są legalne. Są. Pytanie brzmi, czy są one sprawiedliwe , zrównoważone i zgodne z równymi prawami i obowiązkami Hiszpanów. A odpowiedzią, na tym etapie, nie może być dalsze milczenie w duchu umyślnego milczenia. Nie ma żadnego demokratycznego, fiskalnego ani moralnego powodu, który usprawiedliwiałby płacenie przez niektórych obywateli za dobrobyt ogółu, podczas gdy inni cieszą się pełną autonomią, nie wnosząc wkładu do wspólnego funduszu.
Jeśli Katalonia twierdzi teraz, że jej „wyjątkowość” uzasadnia dalsze odcinanie się od wspólnego systemu, to dlatego, że władze regionalne od dziesięcioleci korzystają z niego bez ponoszenia odpowiedzialności. A jeśli ten model fragmentacji fiskalnej à la carte nie zostanie ograniczony, państwo stanie się mozaiką nakładających się przywilejów, nie dających się utrzymać i niemożliwych do rządzenia.
Prędzej czy później przyszłe rządy będą musiały zmierzyć się z tą rzeczywistością z odwagą i odpowiedzialnością. Przegląd regionalnego systemu finansowania nie może już być równoznaczny z utrzymaniem przywilejów w zamian za spokój polityczny. Czas położyć kres tabu. Hiszpania potrzebuje sprawiedliwego , przejrzystego , wspólnego i wspierającego skarbu państwa. A to, nieuchronnie, wymaga stworzenia podwalin pod reformę, która położy kres przywilejom regionalnym. Bo w demokracji żadne przywileje podatkowe nie powinny być chronione bezterminowo.
*José Félix Sanz jest profesorem ekonomii stosowanej na Uniwersytecie Complutense w Madrycie
elmundo