Tarcza społeczna Sáncheza: tarcza jego samego

„Najbardziej ambitna polityka walki z głębokim ubóstwem i wykluczeniem społecznym”. Tymi słowami rząd Pedro Sáncheza ogłosił minimalny dochód na utrzymanie (MLI). Trzy lata później, w 2023 roku, otrzymało go zaledwie 40% potencjalnych beneficjentów. Sytuacja rodzin żyjących w skrajnym ubóstwie była jeszcze gorsza: odsetek gospodarstw domowych bez dochodów, które skorzystały z pomocy, wyniósł zaledwie 21%. W ten sposób MLI stał się odzwierciedleniem tego, co reprezentuje ten rząd i jego polityka: maksimum propagandy, minimum skuteczności.
Nagana, jaką właśnie otrzymał od Trybunału Obrachunkowego za wadliwy projekt, była już dawno nieaktualna. W niedawno opublikowanym raporcie organ audytorski oskarża rząd o „poważne braki w projekcie”. Między innymi, jest on oderwany od głównych strategii państwa mających na celu walkę z ubóstwem i wykluczeniem społecznym. To oderwanie nie powinno być zaskakujące: od rządu Frankensteina, z polityką społeczną rozproszoną w kilku ministerstwach i kilku partiach, można oczekiwać tylko tego: działań doraźnych.
Pozew, który Trybunał Obrachunkowy wykreśla z gardła rządu, jest sprawdzony i stanowi praktycznie zmianę całego projektu planu. Począwszy od faktu, że nie był on ukierunkowany na konkretny cel związany z konkretnymi poziomami ubóstwa. Wreszcie, nie rozwiązał on oczywistej i podstawowej bariery wykluczenia cyfrowego, która wraz z nadmierną biurokracją związaną z procesem składania wniosków, w praktyce stanowiła nie do pokonania przeszkodę w dostępie do pomocy dla gospodarstw domowych, które jej najbardziej potrzebowały. Ponadto, plan ten charakteryzował się desperackim czasem reakcji (średnio 154 dni w 2023 r., przy czym 42% spraw zostało rozwiązanych po upływie maksymalnego, ustawowego terminu sześciu miesięcy).
Po skrytykowaniu rządu za jego dotychczasowe działania, Trybunał Obrachunkowy mówi rządowi, co musi zrobić: nawet dwadzieścia rekomendacji, aby zapewnić, że środek ogłoszony jako wielka tama powstrzymująca narażenie na kryzysy nie doprowadzi do wykluczenia osiemdziesięciu procent gospodarstw domowych najbardziej potrzebujących minimalnego dochodu na utrzymanie. Niech jednak nikt nie da się zwieść: ten rząd niczego nie zauważy, ponieważ Sánchez i jego ludzie skupiają się na tym, co robią, a polityka społeczna interesuje ich jedynie retorycznie, by móc wygłaszać głośne deklaracje. To, co stanie się później, rzeczywiste rezultaty ich polityki, mają dla nich znikome znaczenie.
W rzeczywistości raport najwyższego organu nadzoru nie jest jedynym, który obnażył hańbę rządu w tej dziedzinie. W obliczu korupcji Pedro Sánchez desperacko kurczowo trzyma się władzy pod marnym pretekstem, że ma do zrealizowania program społeczny. Polityka społeczna jest jednak jedną z największych porażek jego administracji. Sama Komisja Europejska zwróciła uwagę na słabe wyniki naszego kraju w niektórych z najważniejszych wskaźników polityki społecznej.
Zatem, oprócz populacji zagrożonej ubóstwem lub wykluczeniem społecznym, rząd ten ponosi porażkę w kwestii przedwczesnego kończenia nauki (13% populacji w wieku 18–24 lat), wskaźnika zatrudnienia osób w wieku 20–64 lat oraz ubóstwa wśród dzieci. Porażka jest mniej katastrofalna, ale zawodzi również w kwestii odsetka młodych ludzi, którzy nie pracują ani nie uczą się, poziomu nierówności między bogatymi a biednymi oraz luki w zatrudnieniu z powodu niepełnosprawności.
A jeśli chodzi o mieszkalnictwo, lepiej o nim nie mówić. Ustawa rządowa okazała się druzgocącą porażką. Wiarygodność Sáncheza jest tak niska, że niedawna propozycja przedstawiona władzom regionalnym została odrzucona przez zdecydowaną większość. Ale to całkowicie zrozumiałe: kto chciałby wskoczyć na pokład polityki mieszkaniowej Sáncheza, która przyniosła rekordowe 44 kolejne kwartały wzrostu cen we wszystkich segmentach? I to nie tylko w sprzedaży nowych domów, ale także w przypadku istniejących. Podobnie, wszystkie środki mające na celu zachęcenie do wynajmu zawiodły, ponieważ spodziewano się, że zawiodą. Służą one jedynie odstraszeniu właścicieli domów i sprowadzeniu wielu nieruchomości z rynku.
Tak zwana tarcza społeczna Sáncheza jest zatem niczym więcej niż tarczą dla niego samego. To jałowa propaganda, mająca na celu usprawiedliwienie się i utrzymanie władzy, w obliczu licznych skandali otaczających rząd: korupcji w najbliższym otoczeniu prezydenta, zajmowania instytucji, nękania wymiaru sprawiedliwości, amnestii oraz ustępstw na rzecz ruchu separatystycznego i spadkobierców terroryzmu ETA. Najbardziej pokrzywdzeni są ci, którzy mają najmniej powodów, by popierać ten rząd, który nie tylko nie robi nic, aby poprawić ich sytuację, ale wręcz wykorzystuje ich w sposób pozorny, aby się legitymizować.
Rafael Belmonte Gómez , zastępca Sewilli w Kortezach Generalnych
Expansion