Brzydkie, ale pyszne
%3Aformat(jpeg)%3Afill(f8f8f8%2Ctrue)%2Fs3%2Fstatic.nrc.nl%2Fbvhw%2Fwp-content%2Fblogs.dir%2F114%2Ffiles%2F2019%2F01%2Fvos-marjoleine-de-online-homepage.png&w=1920&q=100)
Siedzimy nad morzem, z przyjacielem, na wyspie na Cykladach, patrząc, jak to się robi, na zatokę, fale i wiatr, światło słoneczne i kolory, które ono tworzy. Mówimy o obiektywności obserwacji. Gdybyś postawił tu teraz kamerę i nagrywał to przez godzinę, to byłby obiektywizm, mówi mój przyjaciel. Z jakiegoś powodu mam ochotę zaprotestować. Taka kamera oferuje tylko jeden widok; nie widzi tego, co ja widzę – „Ale właśnie to oznacza obiektywizm”, słusznie protestuje mój przyjaciel.
Zgadza się. Patrzę subiektywnie, oczywiście. A gdybyś miał całą siatkę kamer, dziewięć z nich, każda rejestrująca fragment rzeczywistości, sugerowałbym, że byłbym bardziej usatysfakcjonowany. Bo to bardziej przybliżałoby ludzką wizję. Ale wtedy nie byłbyś w stanie zobaczyć wszystkich dziewięciu obrazów jednocześnie, więc twój wzrok zacząłby błądzić, a obiektywizm nadal byłby całkowicie teoretyczny.
Właściwie przyznaję, że stawiam opór, bo nie chcę obiektywizmu, ale prawdy. Prawdy doświadczenia. A może nawet chcę poszerzyć doświadczenie.
Dwa dni później, pewnego ranka spaceruję po wyspie i ach, jakie to cudowne – zapach suszonych ziół, szum wody płynącej betonowym rynsztokiem, wzgórza i góry po drugiej stronie doliny, ciepło przyćmionego słońca – na szczęście jest kilka chmur. Postanawiam zrobić zdjęcie widoku, którym się przez chwilę delektuję.
Okazuje się, że to absurdalne zdjęcie. Pogoda wydaje się bardzo ponura, a u moich stóp leży kolejna niedokończona część domu, pokryta prętami zbrojenia, z przewodami elektrycznymi przeciętymi przez ramę. Bardzo podoba mi się bałagan greckiego krajobrazu: pusta beczka po oleju, którą ktoś kiedyś pomalował, słupy z drutami, kruszący się kamień z miejsc, gdzie coś zostało zbudowane lub mogłoby zostać zbudowane – wszystko to jest takie przyjemne, tak niepodobne do atmosfery luksusowego kurortu z jego perfekcją i nudą. To taki krajobraz, w którym siedzisz spocony, delektując się pomidorem i dźwiękiem dzwonków kóz w oddali. Kiedy je słyszę, zawsze przypomina mi się coś, co powiedział mi kiedyś przyjaciel: że pasterze synchronizują dzwonki kóz, aby stado emanowało harmonią. Trudno wyobrazić sobie coś bardziej spokojnego i przyjaznego.
To obiektywne zdjęcie, przedstawiające widok, którym się rozkoszowałem, oczywiście niczego takiego nie oddaje. Lepszy fotograf mógłby zrobić lepsze zdjęcie, ale ponieważ zależało mi na obiektywizmie, nie szukałem kadru. Czyż zatem szukanie kadru nie jest bardziej obiektywne? Wiele osób dba o to, by na ich wakacyjnych zdjęciach nie było innych turystów; to ani obiektywne, ani prawdziwe.
Nie podoba mi się moje zdjęcie, ponieważ wierzę, że noszę w sobie prawdę, prawdę tej chwili, najbardziej subiektywną prawdę, jaką można sobie wyobrazić. A więc to nie jest prawda. Chcę, żeby zdjęcie pokazywało radość, którą czuję.
Och, czego tu szukać? Prawdy nie ma, a obiektywizm wydaje mi się raczej sztuczny. Ale jeśli tak mówisz, brzmisz jak postmodernista, który wszystko nazywa po prostu historią i cytatem, a ja tego zupełnie nie chcę. Chcę wierzyć w to, co widzę i doświadczam jako podmiot, bez żadnych intencji dokumentalnych. Więc po prostu spójrz i uświadom sobie tę chwilę: bycie tutaj jest cudowne. Nieobiektywne.
NOWOŚĆ: Podaruj ten artykuł w prezencie. Jako subskrybent NRC możesz co miesiąc podarować 10 artykułów osobie, która nie ma subskrypcji NRC. Odbiorca może przeczytać artykuł od razu, bez konieczności płacenia.
nrc.nl