Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Netherlands

Down Icon

Nie można w nieskończoność płaszczyć się przed Trumpem, nawet w trakcie szczytu NATO

Nie można w nieskończoność płaszczyć się przed Trumpem, nawet w trakcie szczytu NATO

Chodzi o bezpieczeństwo i pieniądze, w przyszłym tygodniu na szczycie NATO w Hadze. Ale chodzi też o godność i przyzwoitość. Od początku swojej prezydentury Donald Trump pokazał, że niewiele jest rzeczy, które nie interesują go jako głowy państwa najważniejszego kraju na świecie. Dyplomatyczne obyczaje, orzeczenia sądowe, podstawowe prawa obywatelskie, umowy międzynarodowe, zobowiązania wojskowe, porady z jego własnych służb wywiadowczych: wszystko to wymyka się spod kontroli w szybkim tempie. Trump nie wydaje się mieć zbytniego szacunku do niczego poza własnym ego i politycznymi tyranami - „silnymi liderami”, takimi jak prezydent Rosji Władimir Putin.

Od miesięcy przywódcy z całego świata wyginają się do tyłu, aby uniknąć antagonizowania amerykańskiego prezydenta i, w idealnym przypadku, zachęcić go do przyjęcia rozsądnej i rozsądnej polityki na arenie międzynarodowej. Wszystko, co do tej pory otrzymali w zamian, to policzki. Trump nałożył wysokie cła handlowe na zaprzyjaźnione kraje. Rosja została oszczędzona. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski został upokorzony w Białym Domu. Trump i jego otoczenie aktywnie i otwarcie próbują wpływać na wybory w Europie, na korzyść populistów i nacjonalistów. Flirtują z ekspansją terytorialną. A NATO, kiedyś założone jako środek odstraszający zewnętrznego wroga i w celu ochrony wolności i demokracji, jest teraz zagrożone od wewnątrz przez najpotężniejszego członka sojuszu wojskowego.

W zeszłym tygodniu Trump pokazał po raz kolejny, że może obrażać i ignorować sojuszników według własnego uznania. Przedwcześnie opuścił szczyt G7 w Kanadzie, nie zważając na gospodarza, gości ani ogromne kwestie na stole, takie jak na przykład globalna wojna handlowa. Oświadczenie G7 w sprawie Iranu zostało zmienione i zaostrzone na jego naleganie, ale nie przyniosło mu to żadnych punktów bonusowych: amerykański prezydent odchodzi, kiedy mu się podoba. W drodze do Waszyngtonu pogardliwie uszczypnął francuskiego prezydenta Macrona, który najwyraźniej w ogóle tego nie zrozumiał. „Emmanuel zawsze się myli”. Trump wezwał również za pośrednictwem mediów społecznościowych do całkowitej ewakuacji Teheranu, jakby miał zamiar sprowadzić miasto liczące 9 milionów ludzi do popiołów. A to było po tym, jak Trump powiedział już, że Rosji należy pozwolić wrócić do G7, jakby Putin był dobrym człowiekiem.

To nie jest zachowanie światowego przywódcy, ale geopolitycznego piromana. Ktoś, kto zostanie przyjęty z całym szacunkiem w Hadze, miasto zostanie nawet szeroko zamknięte ze względów bezpieczeństwa. Z ryzykiem, że Trump po pół dniu będzie miał dość i wróci samolotem do domu. Jak poradzić sobie z tak dużym polityczno-dyplomatycznym wandalizmem?

Trump chce zapisać się w historii jako człowiek, który doprowadził do mniejszej ilości wojen. „Najbardziej dumnym ze spuścizny będzie ten, który rozjemcą i jednoczycielem” — powiedział w swoim przemówieniu inauguracyjnym w styczniu. Jednak zapisze się w historii, taki wniosek można już wyciągnąć, jako prezydent, który zniszczył porządek międzynarodowy, nie zważając na ludzkie życie. Zawieszenie USAID doprowadzi do dziesiątek tysięcy dodatkowych zgonów. Ograniczenie wsparcia dla Ukrainy w kluczowym momencie wojny będzie kosztować dodatkowe życie, ponieważ Putin poczuł, że może robić, co chce, bezkarnie. Ataki na Ukrainę, a zwłaszcza na cele cywilne w tym kraju, trwają nieprzerwanie. Premier Izraela Benjamin Netanjahu zinterpretował deklarowany izolacjonizm Trumpa jako zielone światło do kontynuowania jego kursu na Bliskim Wschodzie, po wcześniejszych atakach w Strefie Gazy, Libanie i Syrii, a teraz także w Iranie. Armia, której Trump, jak twierdzi, nie chce już wysyłać na świat, jest teraz wysyłana przeciwko samym Amerykanom.

Pytanie oczywiście brzmi, czy ten izolacjonizm kiedykolwiek istniał, ponieważ to jest również Trump: nieprzewidywalność. „Może tak, może nie. Nikt nie wie, co zrobię” – odpowiedział w tym tygodniu na pytanie, czy USA przyłączą się do wojny z Iranem. Jego słowa inauguracyjne okazały się bezwartościowe. To znaczy: w tym tygodniu. W przyszłym tygodniu będzie inaczej. Chęć zachodnich przywódców, by zadowolić Trumpa i utrzymać go na pokładzie, jest zrozumiała, biorąc pod uwagę dominującą rolę USA w sprawach wojskowych i gospodarczych. Jednocześnie samoponiżanie się nie może trwać w nieskończoność. Śmianie się to jedno, płaszczenie się przed wielkim szefem to drugie. Krótko mówiąc, szczyt NATO jest również egzaminem dyplomatycznym dla obecnych przywódców. Muszą pokazać, również swoim rodakom, że oni sami nadal się liczą.

Wersja tego artykułu ukazała się również w gazecie z dnia 21 czerwca 2025 r .
nrc.nl

nrc.nl

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow