Nagrody Emmy uhonorowały potwory, psychopatów i egomaniaków. Jakoś tak przyjemnie się to czuło.
Gdyby życie było sprawiedliwe, Boys & Girls Clubs of America byłoby teraz winne Nate'owi Bargatze mnóstwo pieniędzy. Gospodarz Emmy zainaugurował 77. doroczną telewizyjną ceremonię wręczenia nagród w niedzielę wieczorem konkursem charytatywnym; miał on na celu zapobieżenie przedłużeniu transmisji na żywo z powodu długich przemówień. Zaczął od zadeklarowania 100 000 dolarów na rzecz organizacji non-profit zajmującej się zajęciami pozalekcyjnymi i obiecał dołożyć kolejny tysiąc dolarów za każdą sekundę, w której zwycięzcy nie przekroczyli limitu 45 sekund na przemówienie. Jednak za każdą sekundę przekroczenia limitu odejmował 1000 dolarów.
Pod koniec transmisji, gdy The Studio odbierało nagrodę dla najlepszego serialu komediowego, zmienna zbiórka funduszy wyniosła minus 60 000 dolarów . Dobra robota, elity branży telewizyjnej. Było jeszcze kilka nagród do rozdania, Noah Wyle odebrał trofeum dla najlepszego aktora dramatycznego za The Pitt i rozgrywający się w Pittsburghu medyczny dramat zwycięzca w kategorii najlepszy serial dramatyczny, ale nie zobaczyliśmy już na ekranie liczby darowizn. Kiedy Bargatze zamykał program, stał obok prawdziwych chłopców i dziewcząt z Boys & Girls Club i odmówił ujawnienia ostatecznej sumy. „Szczerze mówiąc, ta liczba była żenująca” — powiedział, zanim ujawnił, że on i CBS, które transmitowało ceremonię, i tak przekażą organizacji 350 000 dolarów. Buu! System był ewidentnie ustawiony. To prawie tak, jakby komik nigdy nie zamierzał, żeby te potrzebujące dzieci wróciły do domu z niczym.
Prowadzący galę rozdania nagród Emmy, Nate Bargatze, otworzył wieczór skeczem w stylu SNL , a następnie zaprezentował kreatywny sposób na skrócenie przemówień powitalnych.
Jeśli chodzi o dodawanie napięcia do narracji, żadna technika nie jest tak sprawdzona i skuteczna jak tykający zegar. Oprócz dodania odrobiny śmiechu do wieczornej sesji klepania się po plecach w eleganckich krawatach, sztuczka Boys & Girls Club podniosła stawkę dla formatu rozdania nagród, który łatwo popada w nudę, ale odbyło się to kosztem nieco przyćmienia uhonorowanych. Kiedy Lorne Michaels ściskał swoją Emmy za specjalny program z okazji 50. rocznicy SNL i wzruszająco opowiadał o otrzymaniu swojego pierwszego trofeum za program pół wieku temu, widz był zbyt kuszący, by dotknąć tego niewidzialnego zegarka i zamartwiać się, ile programów sportowych i STEM legendarna komedia zniszczyła swoją podróż w przeszłość. Podobnie łatwo było cieszyć się z dziesiątek tysięcy dodanych do konta, gdy Last Week Tonight with John Oliver zdobył dwie Emmy za przemówienia, które były mniej elokwentne niż przemówienia Roberta De Niro na weekendowej konferencji prasowej. W pewnym momencie, gdy Oliver odszedł od mikrofonu, wydawało się, że szuka wsparcia u dziecięcych ambasadorów Boys & Girls Club, którzy wyprowadzili zwycięzców ze sceny.
Ten chwyt fundraisingowy nie tylko się powiódł – gala rozdania nagród Emmy zakończyła się punktualnie o 23:00 czasu wschodniego – ale także nieumyślnie zakpił z wrodzonego narcyzmu, który leży u podstaw wszystkich ceremonii wręczania nagród. Gdyby zamiast tego „Boys & Girls” utknęli w dole, a nad nimi wisiało coraz niżej ostrze, czy Cristin Milioti i tak poświęciłaby czas, by powiedzieć, że chce „uwolnić” mózg showrunnerki „The Penguin”, Lauren LeFranc? Być może. Ile stóp nad nimi znajdowało się wówczas to wahadło?
Przemówienie Milioti po zdobyciu Oscara dla najlepszej aktorki w serialu limitowanym za rolę seryjnej morderczyni, księżniczki mafii Sofii Gigante w serialu DC o złoczyńcach było jednym z bardziej zabawnych momentów wieczoru. Na przemian płaczliwa i pełna energii aktorka rozpoczęła swoje wystąpienie od machnięcia skrawkiem papieru i powiedzenia: „Napisałam to na odwrocie notatek, które robiłam na terapii ostatnio, więc nie patrzcie na tył”. Następnie nawiązała do niewiarygodnego wrogości i żalu, które ogarnęły kraj, sprawiając, że praktycznie wszystko inne wydaje się błahe. „Uwielbiałam tworzyć ten serial. Bardzo trudno jest zrozumieć, że żyje się teraz na tym świecie, więc jestem głęboko wdzięczna za te jasne punkty. Tworzenie tego serialu… było dla mnie jasnym punktem, mimo że było, no wiesz, bardzo makabryczne”, powiedziała, przełykając ślinę. „Granie jej było jak latanie”.
Jedno z najlepszych przemówień wieczoru należało do Cristin Milioti, która zdobyła nagrodę dla najlepszej aktorki w serialu limitowanym za rolę seryjnej morderczyni i księżniczki mafii w serialu The Penguin .
To był kolejny wspólny temat w przemówieniach: prośba o akcentowanie pozytywów i okazanie trochę łaski w tych czasach . „Bądźmy dla siebie dobrzy” powiedziała Jean Smart podczas odbierania czwartego zwycięstwa z rzędu za Hacks HBO, w którym zagrała egoistyczną komediową rozrabiakę Deborah Vance. „Bądźmy po prostu dla siebie dobrzy”. Jeff Hiller , który pokonał takich potężnych konkurentów jak Ike Barinholtz, Colman Domingo, Harrison Ford , Ebon Moss-Bachrach, Michael Urie i Bowen Yang w kategorii najlepszy aktor drugoplanowy w serialu komediowym, podziękował twórcom Somebody, Somewhere HBO za napisanie „spektaklu o łączeniu się i miłości w tych czasach, gdy współczucie jest postrzegane jako słabość”.
Przełamano również pewne nowe bariery. Tramell Tillman został pierwszym czarnoskórym aktorem , który zdobył nagrodę dla najlepszego aktora drugoplanowego w dramacie za rolę złowrogiego pracownika firmy, pana Milchicka, w dramacie Apple TV+ Severance . „Pamiętasz to, co chcesz pamiętać. Znajdujesz czas na to, na co chcesz znaleźć czas. Wykonuj swoją pracę. Pojaw się. I co najważniejsze: Na miłość boską, nie zawstydzajcie mnie publicznie” – powiedział Tillman do zgromadzonych. „Mój pierwszy trener aktorstwa był wymagający. Ale wszystkie wspaniałe matki takie są”.
W przeciwieństwie do tych inspirujących przemówień, większość laureatów Emmy to seriale o czymś przeciwnym: potworach o różnym stopniu i głębokości zepsucia. Największym zwycięzcą okazał się „Adolescence” , wstrząsający i przerażający serial Netflixa o młodym chłopcu oskarżonym o popełnienie z zimną krwią morderstwa innego dziecka, który zdobył sześć nagród, w tym za najlepszy serial limitowany. Jego gwiazda, obecnie piętnastoletni Owen Cooper, został najmłodszą osobą, która otrzymała nagrodę dla najlepszego aktora drugoplanowego w serialu limitowanym. Zdobył zasłużone uznanie za koszmarną kreację w czteroodcinkowej historii, z których każdy został nakręcony w czasie rzeczywistym. (A oto i tykający zegar, który podnosi napięcie).
„Stojąc tutaj, wow. To takie surrealistyczne” – powiedział Owen w swoim przemówieniu (które było długie, choć Bargatze odmówił ukarania go, widząc, że sam jest jeszcze dzieckiem). „Szczerze mówiąc, kiedy zaczynałem te zajęcia teatralne kilka lat temu, nie spodziewałem się, że będę w Stanach Zjednoczonych, a co dopiero tutaj” – powiedział nastolatek, wskazując na scenę. „Dzisiejszy wieczór dowodzi, że jeśli słuchasz, skupiasz się i wychodzisz ze swojej strefy komfortu, możesz osiągnąć wszystko w życiu. Trzy lata temu byłem nikim. Teraz jestem tutaj”.
Stephen Colbert zwyciężył w kategorii najlepszy program talk-show po tym, jak jego program emitowany późnym wieczorem został bezceremonialnie anulowany przez stację CBS w niejasnych okolicznościach.
„Adolescence” zdobył również nagrodę dla najlepszego aktora pierwszoplanowego w serialu limitowanym dla Stephena Grahama, który wcielił się w zrozpaczonego ojca. Nagrodę za scenariusz w tej kategorii otrzymał on wspólnie ze współscenarzystą Jackiem Thorne'em. Zdając sobie sprawę z ponurej tematyki serialu, Graham zakończył jedno ze swoich przemówień, wzywając wszystkich do dzielenia się pozytywnymi emocjami z bliskimi. „Przytulcie swoich przyjaciół lub pocałujcie ich”.
Ten miażdżący serial zdobył również nagrodę dla najlepszego reżysera serialu limitowanego dla Philipa Barantiniego, a Erin Doherty zgarnęła nagrodę dla najlepszej aktorki drugoplanowej za rolę psychologa kryminalnego, która odkrywa głębię mroku w oskarżonym chłopcu. Dla porównania, drugim wielkim sukcesem wieczoru był promyk słońca, mimo że opowiadał o całym miejscu pracy pełnym samolubnych, zarozumiałych egomaniaków.
The Studio , żenujący film o wewnętrznych mechanizmach hollywoodzkiego studia, obleganego przez chciwe kierownictwo i twórców, którzy aż nazbyt chętnie sprzedają swoje dusze, zdobył w niedzielę cztery nagrody Emmy, w tym za najlepszy serial komediowy. Seth Rogen wygrał w kategorii najlepszy aktor komediowy, a nagrodę za reżyserię otrzymał wspólnie z wieloletnim współpracownikiem Evanem Goldbergiem. Obaj byli również wśród scenarzystów, którzy odebrali nagrodę za pisanie komedii. Odbierając pierwsze ze swoich czterech trofeów, Rogen powiedział, że nie jest przyzwyczajony do takich wyróżnień. „Dosłownie niczego nie przygotowałem. Nigdy w życiu niczego nie wygrałem”, powiedział. „Kiedy byłem dzieckiem, kupiłem używane trofeum za kręgle na wyprzedaży garażowej. Moi rodzice powiedzieli: 'Tak, to dobry pomysł. Prawdopodobnie powinieneś to kupić.'”
Wyjątkiem od tej ponurej passy był zwycięzca w kategorii najlepszego dramatu The Pitt , co o czymś świadczy, biorąc pod uwagę, że głównym wątkiem fabularnym serialu medycznego HBO było to, jak opiekunowie na izbie przyjęć poradzili sobie z masową strzelaniną . Ale w przeciwieństwie do większości innych zwycięzców w niedzielę, główne postacie The Pitt nie były przyczyną rozlewu krwi w serialu. Katherine LaNasa wygrała w kategorii najlepszej aktorki drugoplanowej za swoją niezwykle kompetentną pielęgniarkę, a Wyle zadedykował nawet swoją nagrodę dla najlepszego aktora pierwszoplanowego prawdziwym lekarzom i pielęgniarkom, którzy zainspirowali tę historię. „Do każdego, kto idzie dziś na zmianę lub wraca dziś ze zmiany, dziękuję za to, że jesteście na tej pracy. To dla was” – powiedział.
Innym momentem prawdziwej inspiracji był Stephen Colbert, którego program nocny został bezceremonialnie odwołany przez CBS w niejasnych okolicznościach . Dodatkową ulgę sprawił fakt, że jego program, nagrodzony Emmy w kategorii najlepszy talk-show, był transmitowany w tej samej stacji. Colbert był chyba nieco przesadnie uprzejmy w swoich uwagach: „Chciałbym podziękować CBS za danie nam przywileju bycia częścią tradycji nocnego talk-show, która, mam nadzieję, będzie kontynuowana długo po tym, jak zakończymy nadawanie tego programu”.
Colbert, który w swoim wieczornym programie komediowym bezlitośnie satyryzuje działania prezydenta Trumpa, powiedział zgromadzonym osobom, że kiedy dziesięć lat temu zaczynał swój program, marzył o stworzeniu „nocnego programu komediowego o miłości”.
„W pewnym momencie, a możecie się domyślić, który to był moment” – dodał – „zdałem sobie sprawę, że robimy komedię nadawaną późnym wieczorem o stracie. To się wiąże z miłością, bo czasami naprawdę wiesz, jak bardzo coś kochasz, dopiero gdy czujesz, że możesz to stracić. Dziesięć lat później, we wrześniu 2025 roku, moi przyjaciele, nigdy nie kochałem swojego kraju tak rozpaczliwie”.
„Niech Bóg błogosławi Amerykę” – powiedział. Przemówienie znacznie przekroczyło limit 45 sekund. Ale, cholera – ten czas był bezcenny.
esquire