Defiladzie w Waszyngtonie towarzyszyły ogólnokrajowe protesty. W Utah doszło do strzelaniny

W centrum Waszyngtonu w sobotę rozpoczęła się defilada wojskowa z okazji 250. rocznicy powstania sił lądowych USA (US Army). W obchodach bierze udział prezydent USA Donald Trump, który tego dnia obchodzi 79. urodziny.
Wydarzenia związane z rocznicą powstania US Army rozpoczęły się już rano, a sama defilada ruszyła ulicami miasta przed godz. 18.30 czasu lokalnego (godz. 0.30 w niedzielę w Polsce).
Jak zapowiedzieli organizatorzy, w paradzie uczestniczy 6,7 tys. żołnierzy w historycznym i współczesnym umundurowaniu. Przez stolicę mają przejechać m.in. czołgi Abrams, bojowe wozy piechoty Bradley, haubice samobieżne Paladin, systemy artylerii HIMARS. Nad Waszyngtonem będą latały śmigłowce Black Hawk, a na koniec zaplanowano pokaz fajerwerków. Jest też pokaz spadochroniarzy.
Rocznica powstania US Army zbiega się z 79. urodzinami Trumpa, który od dawna myśli o zaprezentowaniu potęgi sił zbrojnych USA w Waszyngtonie. Trump mówił, że chciał zorganizować paradę od 2017 r., gdy obserwował defiladę wojskową we Francji, która zrobiła na nim ogromne wrażenie.
Gdy prezydent wszedł na scenę z pierwszą damą Melanią Trump, w tłumie rozległy się oklaski i okrzyki. Można było usłyszeć: „Kochamy Was!”.
Obchody, które odbywają się na terenie National Mall w Waszyngtonie, są krytykowane przez wielu Amerykanów, którzy m.in. podkreślają, że środki wydane na defiladę, powinny być przeznaczone na wsparcie weteranów i oceniają, że jest to niepotrzebny pokaz siły militarnej. Tego samego dnia w całych Stanach Zjednoczonych trwają protesty pod hasłem „Dnia bez królów”. Według organizatorów ma to być wyraz „odrzucenia autorytaryzmu” i przeciwwaga dla „urodzinowej parady” Trumpa.
Kevin z Wirginii, w typowej czerwonej czapce MAGA i w koszulce z wizerunkiem prezydenta, mówi PAP: „jestem tu bo kocham Trumpa, co chyba widać!”. Podkreślił, że sam służył w armii przez 20 lat, dlatego sobotnie obchody traktuje też jak swoje święto. „To jest część mnie!” – zaznaczył. Protesty przeciwko Trumpowi, które odbywają się w całym kraju, ocenił jako „obrzydliwe”. „Przepraszam, że to mówię, ale ich wszystkich powinni pozamykać” – rzucił na koniec około sześćdziesięcioletni mężczyzna.
26-letnia Karoline z Waszyngtonu powiedziała PAP, że przyszła na paradę z szacunku dla amerykańskich żołnierzy. „Nie jestem zwolenniczką Trumpa, ale przyszłam tu, bo to wydarzenie ważne dla mojego narodu, chcę zobaczyć wojskowych i przelot samolotów. Przed moim domem był protest antytrumpowski, moi znajomi tam poszli, ale ja wolałam być tutaj” – podkreśliła kobieta w czapeczce w kształcie Statui Wolności. „Oczywiście Trump mówi, że to jest jego urodzinowa parada, ale nie jestem tu dla niego” – dodała.
Po drodze na wydarzenie na licznych stoiskach można kupić patriotyczne gadżety, czapki i koszulki MAGA (Make America Great Again) i inne przedmioty związane z prezydentem. Ze względu na wysoką temperaturę wojskowi rozdają wachlarze z napisem US Army. Kolejka chętnych do wejścia na teren obchodów ok. godz. 17 sięgała aż do Kapitolu. Ludzie stali też w kolejkach całymi rodzinami, by zrobić sobie zdjęcia z pojazdami wojskowymi.
Ok. 70-letni John z Alaski w rozmowie z PAP również ostro skrytykował amerykańskiego przywódcę, nazwał go m.in. dzielącym kraj demagogiem i ocenił, że prezydent „zachował się jak mały chłopiec: chcę mieć paradę, to będę ją miał”. Rozmówca PAP zaznaczył, że jego ojciec też był w armii, więc przybył na defiladę dla uczczenia amerykańskich sił zbrojnych. Mężczyzna podkreślił, że wspiera żołnierzy i pokój oraz jest załamany sytuacją w USA. „Pani jest z Polski? Wspaniale, Polacy są super!” – dodał z uśmiechem.
Tego typu pokazy sprzętu wojskowego zdarzają się rzadko w Stanach Zjednoczonych. Poprzednio żołnierze przemaszerowali ulicami stolicy w 1991 roku. Koszty organizacji defilady szacowane są na nawet 45 mln dolarów. Ok. 30 proc. tej sumy ma pokryć wydatki związane z naprawą ulic stolicy. Według Armii obchody finansuje ponad 20 korporacji i fundacji.
Z Waszyngtonu Natalia Dziurdzińska (PAP)
ndz/ zm/
Tłumy Amerykanów maszerują w sobotę ulicami miast, miejscowości i miasteczek w całych Stanach Zjednoczonych protestując przeciwko Donaldowi Trumpowi i jego „autorytarnym ekscesom”. Protesty pod hasłem „No Kings” („żadnych królów”) odbywają się w urodziny prezydenta i przebiegają dotąd bez zakłóceń.
Według organizatorów „Dnia bez królów”, demonstracje odbywają się w ponad 1800 miejscach w całym kraju, a swój udział zgłosiło ponad 1,5 mln ludzi.
„W Ameryce nie tolerujemy ludzi, którzy chcieliby zostać królami. NO KINGS to narodowy dzień akcji i masowej mobilizacji w odpowiedzi na rosnące autorytarne ekscesy i korupcję Trumpa i jego sojuszników” – zapowiedzieli organizatorzy.
Jedno z największych zgromadzeń zebrało się w Los Angeles, miejscu gwałtownych protestów przeciwko obławom na imigrantów, dokąd Trump wysłał 4,7 tys. żołnierzy Gwardii Narodowej oraz Marines i gdzie ogłoszono godzinę policyjną. Lokalny oddział telewizji ABC oszacował rozciągnięty na kilometry tłum na co najmniej 100 tys. osób, twierdząc że to największa demonstracja w mieście od czasu antypolicyjnych protestów z 2020 r. po zabiciu przez policję George’a Floyda. Mimo wcześniejszych napięć, nie odnotowano żadnych incydentów.
Duże demonstracje trwają lub trwały również m.in. w Nowym Jorku, Filadelfii, Chicago i Houston. Demonstranci wznoszą hasła i niosą transparenty wzywające prezydenta do ustąpienia, nazywające go dyktatorem, domagające się zakończenia obław na imigrantów, czy potępiające jego sympatię dla Władimira Putina i innych autokratów. Niemal wszystkie demonstracje przebiegają spokojnie; jedynym wyjątkiem był protest w Atlancie, gdzie demonstranci protestujący przeciwko zatrzymaniom imigrantów starli się z policją i doszło do użycia gazu łzawiącego.
Organizatorzy odwołali wszystkie marsze w Minnesocie, gdzie w sobotę doszło do zamachu na parę lokalnych polityków Demokratów i gdzie wciąż przebywający na wolności zabójca miał mieć plany ataku na demonstrację. Mimo to, tłum zjawił się pod budynkiem stanowego Kapitolu w St. Paul.
Oficjalnej demonstracji nie organizowano też w Waszyngtonie, gdzie w sobotę odbędzie się kontrowersyjna parada wojskowa z okazji 250-lecia sił lądowych USA. Jak wyjaśnił dziennikowi „USA Today” jeden z organizatorów, Ezra Levin, chodziło o to, by uniknąć narracji, że demonstranci są przeciwko weteranom i wojsku.
„Podjęliśmy taką decyzję, aby nie podsycać narracji, że Trump mógłby chcieć, abyśmy bezpośrednio przeciwko niemu protestowali lub dali mu możliwość rozprawienia się z protestującymi” – powiedział.
Trump sugerował we wtorek, że może użyć wojska przeciwko „ludziom, którzy nienawidzą kraju” i którzy będą protestować przeciwko paradzie, choć później Biały Dom tłumaczył, że chodziło tylko mu o demonstrantów stosujących przemoc.
Mimo to, w stolicy USA zgromadziło się w ciągu dnia kilka mniejszych spontanicznych protestów. W jednym z nich kongresmen Demokratów Eric Swalwell wzywał do impeachmentu Trumpa.
Demonstracje zebrały się jednak w wielu miejscach na przedmieściach Waszyngtonu w Wirginii i Marylandzie. W Woodbridge, niewielkiej miejscowości w Wirginii, w demonstracji zebranej wokół ruchliwego skrzyżowania przy centrum handlowym przyszło w ciągu dnia ponad tysiąc osób, zachęcając kierowców do wyrażania poparcia poprzez trąbienie. Przejeżdżający co chwila spełniali te prośby, niektórzy machając przez okno amerykańskimi flagami. Kilku zwolenników prezydenta przejeżdżało obok tłumu z rykiem silnika albo pokazywało tłumowi niecenzuralne gesty.
„Jesteśmy małą społecznością, protest u nas nie był jakoś reklamowany, więc frekwencja bardzo miło nas zaskoczyła” – powiedziała PAP Colleen, jedna z organizatorek. „Widzimy wielu ludzi starszych, młodzież, są dzieci, są ludzie wszelkich ras i narodowości. Miło to wszystko widzieć, bo tak wygląda dziś Ameryka” – dodała.
Większość haseł i transparentów dotyczyła stanu demokracji w USA i zarzucanych Trumpowi autorytarnych ciągot: „W Ameryce to prawo jest królem”, „Przemów póki jeszcze możesz”, „On robi z nas Rosję”. Nie brakowało też wątków proimigranckich, ale też i proukraińskich. „Mężczyzna bez garnituru jest lepszy niż garnitur bez mężczyzny” – brzmiało hasło na transparencie z wizerunkiem prezydenta Ukrainy. Jeden z uczestników przerobił flagę stanową Wirginii – ukazującą tyrana powalonego przez Amazonkę – z Trumpem jako tyranem z hamburgerem w ręku.
„Nasze stanowe motto to +sic semper tyrannis+, czyli +tak zawsze kończą tyrani+. Hasło dawno nie było tak aktualne” – wyjaśnił mężczyzna.
Corey, emerytowany nauczyciel powiedział w rozmowie z PAP, że przyszedł na protest z poczucia frustracji bezradnością wobec działań prezydenta.
„Nigdy nie spodziewałem się, że coś takiego zobaczę kiedyś w Ameryce: skazanego przestępcę rządzącego krajem, wyprowadzającego wojsko na ulice, plującego na konstytucje i normy. Nie tego uczyłem swoich uczniów na lekcjach o naszej demokracji” – powiedział. „Taka demonstracja daje jednak jakąś nadzieję i pokazuje, że nie jesteśmy sami” – dodał.
Z Woodbridge Oskar Górzyński (PAP)
osk/ zm/
Grupa protestujących wybuczała osoby, opuszczające sobotnią defiladę w Waszyngtonie. „Wolna Palestyna”, „Tak wygląda demokracja”, „Wstydźcie się” – wykrzykiwano w stronę wychodzących z obchodów ludzi. Między stronami dochodziło do słownych przepychanek.
W sobotę w centrum Waszyngtonu odbyła się defilada z okazji 250. rocznicy powstania amerykańskich sił lądowych (US Army), w której uczestniczyło 6,7 tys. żołnierzy. Ulicami miasta przejechały dziesiątki pojazdów wojskowych, nad Waszyngtonem przeleciało kilkadziesiąt samolotów, zaprezentowano też drony i psy-roboty. Poprzednio żołnierze przemaszerowali ulicami stolicy w 1991 roku. Koszty organizacji defilady szacowane są na nawet 45 mln dolarów.
Na zakończenie krótkie przemówienie wygłosił prezydent USA Donald Trump, obchodzący tego dnia 79. urodziny. Trump powiedział, że „wszystkie inne kraje świętują swoje zwycięstwa”, więc „najwyższy czas, by Ameryka też to zrobiła”.
Trump chwalił amerykańskie wojsko: „Wiele razy wrogowie Ameryki przekonali się, że jeśli grozisz Amerykanom, nasi żołnierze przyjdą po ciebie. Twoja porażka będzie pewna. Twoja klęska będzie ostateczna. A twój upadek będzie całkowity i absolutny” – mówił ze sceny Trump.
Osoby opuszczające teren wydarzenia spotkały przy jednym z wyjść grupę kilkudziesięciu protestujących. Demonstranci buczeli na uczestników obchodów i skandowali: „Wolna Palestyna”, „Wstydźcie się”, „Tak wygląda demokracja”. Trzymano transparenty z hasłami” „Jeb*ć Trumpa”, „Trump deportowałby Jezusa”, „Trump musi odejść”, „Stop faszyzmowi”.
Niektórzy uczestnicy defilady nie pozostawali dłużni demonstrantom, między dwiema stronami doszło do słownych przepychanek. Demonstrantom pokazywano środkowe palce i krzyczano: „Znajdźcie pracę”, „USA”, „Donald Trump”. Na miejscu obecnych było wielu policjantów.
W sobotę w całych Stanach Zjednoczonych zorganizowano wielotysięczne protesty pod hasłem „Dnia bez królów”. Według inicjatorów akcji ma to być wyraz „odrzucenia autorytaryzmu” i przeciwwaga dla „urodzinowej parady” Trumpa. Na terenie National Mall, gdzie zgromadzili się widzowie defilady, PAP również widziała kilka osób z transparentami, na których widniały antytrumpowskie hasła, np. „Król jest nagi”. Z kolei ubrany w czapkę MAGA (Make America Great Again) mężczyzna machał plakatem z napisem „Trump na króla”.
Z Waszyngtonu Natalia Dziurdzińska (PAP)
ndz/ zm/
Jedna osoba została poważnie ranna podczas strzelaniny na proteście przeciwko prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi w Salt Lake City. Sprawca został zatrzymany.
Jak podała policja w Salt Lake City, w wyniku strzelaniny do szpitala w stanie krytycznym trafiła jedna osoba, zaś podejrzany napastnik został zatrzymany.
Okoliczności strzelaniny są dotąd nieznane. Organizatorzy protestu powiedzieli lokalnemu oddziałowi telewizji NBC, że sprawcą prawdopodobnie był „agitator” a ofiarą uczestnik protestu.
Materiały wideo z protestu pokazują ludzi uciekających w popłochu po usłyszeniu strzałów.
Protest w Salt Lake City był jednym z prawie 2 tys. demonstracji pod hasłem „żadnych królow” przeciwko Donaldowi Trumpowi w całym kraju. W Minnesocie protesty zostały odwołane po wcześniejszych politycznie motywowanych atakach na dwoje prominentnych polityków Demokratów pod Minneapolis. Policja podejrzewała, że sprawca, zidentyfikowany jako 57-letni Vance Boelter, mógł planować atak na demonstracje. Na liście celów miał mieć nazwiska 70 polityków Demokratów. (PAP)
osk/ zm/
W centrum Waszyngtonu w sobotę rozpoczęła się defilada wojskowa z okazji 250. rocznicy powstania sił lądowych USA (US Army). W obchodach bierze udział prezydent USA Donald Trump, który tego dnia obchodzi 79. urodziny.
Wydarzenia związane z rocznicą powstania US Army rozpoczęły się już rano, a sama defilada ruszyła ulicami miasta przed godz. 18.30 czasu lokalnego (godz. 0.30 w niedzielę w Polsce).
Jak zapowiedzieli organizatorzy, w paradzie uczestniczy 6,7 tys. żołnierzy w historycznym i współczesnym umundurowaniu. Przez stolicę mają przejechać m.in. czołgi Abrams, bojowe wozy piechoty Bradley, haubice samobieżne Paladin, systemy artylerii HIMARS. Nad Waszyngtonem będą latały śmigłowce Black Hawk, a na koniec zaplanowano pokaz fajerwerków. Jest też pokaz spadochroniarzy.
Rocznica powstania US Army zbiega się z 79. urodzinami Trumpa, który od dawna myśli o zaprezentowaniu potęgi sił zbrojnych USA w Waszyngtonie. Trump mówił, że chciał zorganizować paradę od 2017 r., gdy obserwował defiladę wojskową we Francji, która zrobiła na nim ogromne wrażenie.
Gdy prezydent wszedł na scenę z pierwszą damą Melanią Trump, w tłumie rozległy się oklaski i okrzyki. Można było usłyszeć: „Kochamy Was!”.
Obchody, które odbywają się na terenie National Mall w Waszyngtonie, są krytykowane przez wielu Amerykanów, którzy m.in. podkreślają, że środki wydane na defiladę, powinny być przeznaczone na wsparcie weteranów i oceniają, że jest to niepotrzebny pokaz siły militarnej. Tego samego dnia w całych Stanach Zjednoczonych trwają protesty pod hasłem „Dnia bez królów”. Według organizatorów ma to być wyraz „odrzucenia autorytaryzmu” i przeciwwaga dla „urodzinowej parady” Trumpa.
Kevin z Wirginii, w typowej czerwonej czapce MAGA i w koszulce z wizerunkiem prezydenta, mówi PAP: „jestem tu bo kocham Trumpa, co chyba widać!”. Podkreślił, że sam służył w armii przez 20 lat, dlatego sobotnie obchody traktuje też jak swoje święto. „To jest część mnie!” – zaznaczył. Protesty przeciwko Trumpowi, które odbywają się w całym kraju, ocenił jako „obrzydliwe”. „Przepraszam, że to mówię, ale ich wszystkich powinni pozamykać” – rzucił na koniec około sześćdziesięcioletni mężczyzna.
26-letnia Karoline z Waszyngtonu powiedziała PAP, że przyszła na paradę z szacunku dla amerykańskich żołnierzy. „Nie jestem zwolenniczką Trumpa, ale przyszłam tu, bo to wydarzenie ważne dla mojego narodu, chcę zobaczyć wojskowych i przelot samolotów. Przed moim domem był protest antytrumpowski, moi znajomi tam poszli, ale ja wolałam być tutaj” – podkreśliła kobieta w czapeczce w kształcie Statui Wolności. „Oczywiście Trump mówi, że to jest jego urodzinowa parada, ale nie jestem tu dla niego” – dodała.
Po drodze na wydarzenie na licznych stoiskach można kupić patriotyczne gadżety, czapki i koszulki MAGA (Make America Great Again) i inne przedmioty związane z prezydentem. Ze względu na wysoką temperaturę wojskowi rozdają wachlarze z napisem US Army. Kolejka chętnych do wejścia na teren obchodów ok. godz. 17 sięgała aż do Kapitolu. Ludzie stali też w kolejkach całymi rodzinami, by zrobić sobie zdjęcia z pojazdami wojskowymi.
Ok. 70-letni John z Alaski w rozmowie z PAP również ostro skrytykował amerykańskiego przywódcę, nazwał go m.in. dzielącym kraj demagogiem i ocenił, że prezydent „zachował się jak mały chłopiec: chcę mieć paradę, to będę ją miał”. Rozmówca PAP zaznaczył, że jego ojciec też był w armii, więc przybył na defiladę dla uczczenia amerykańskich sił zbrojnych. Mężczyzna podkreślił, że wspiera żołnierzy i pokój oraz jest załamany sytuacją w USA. „Pani jest z Polski? Wspaniale, Polacy są super!” – dodał z uśmiechem.
Tego typu pokazy sprzętu wojskowego zdarzają się rzadko w Stanach Zjednoczonych. Poprzednio żołnierze przemaszerowali ulicami stolicy w 1991 roku. Koszty organizacji defilady szacowane są na nawet 45 mln dolarów. Ok. 30 proc. tej sumy ma pokryć wydatki związane z naprawą ulic stolicy. Według Armii obchody finansuje ponad 20 korporacji i fundacji.
Z Waszyngtonu Natalia Dziurdzińska (PAP)
ndz/ zm/
Tłumy Amerykanów maszerują w sobotę ulicami miast, miejscowości i miasteczek w całych Stanach Zjednoczonych protestując przeciwko Donaldowi Trumpowi i jego „autorytarnym ekscesom”. Protesty pod hasłem „No Kings” („żadnych królów”) odbywają się w urodziny prezydenta i przebiegają dotąd bez zakłóceń.
Według organizatorów „Dnia bez królów”, demonstracje odbywają się w ponad 1800 miejscach w całym kraju, a swój udział zgłosiło ponad 1,5 mln ludzi.
„W Ameryce nie tolerujemy ludzi, którzy chcieliby zostać królami. NO KINGS to narodowy dzień akcji i masowej mobilizacji w odpowiedzi na rosnące autorytarne ekscesy i korupcję Trumpa i jego sojuszników” – zapowiedzieli organizatorzy.
Jedno z największych zgromadzeń zebrało się w Los Angeles, miejscu gwałtownych protestów przeciwko obławom na imigrantów, dokąd Trump wysłał 4,7 tys. żołnierzy Gwardii Narodowej oraz Marines i gdzie ogłoszono godzinę policyjną. Lokalny oddział telewizji ABC oszacował rozciągnięty na kilometry tłum na co najmniej 100 tys. osób, twierdząc że to największa demonstracja w mieście od czasu antypolicyjnych protestów z 2020 r. po zabiciu przez policję George’a Floyda. Mimo wcześniejszych napięć, nie odnotowano żadnych incydentów.
Duże demonstracje trwają lub trwały również m.in. w Nowym Jorku, Filadelfii, Chicago i Houston. Demonstranci wznoszą hasła i niosą transparenty wzywające prezydenta do ustąpienia, nazywające go dyktatorem, domagające się zakończenia obław na imigrantów, czy potępiające jego sympatię dla Władimira Putina i innych autokratów. Niemal wszystkie demonstracje przebiegają spokojnie; jedynym wyjątkiem był protest w Atlancie, gdzie demonstranci protestujący przeciwko zatrzymaniom imigrantów starli się z policją i doszło do użycia gazu łzawiącego.
Organizatorzy odwołali wszystkie marsze w Minnesocie, gdzie w sobotę doszło do zamachu na parę lokalnych polityków Demokratów i gdzie wciąż przebywający na wolności zabójca miał mieć plany ataku na demonstrację. Mimo to, tłum zjawił się pod budynkiem stanowego Kapitolu w St. Paul.
Oficjalnej demonstracji nie organizowano też w Waszyngtonie, gdzie w sobotę odbędzie się kontrowersyjna parada wojskowa z okazji 250-lecia sił lądowych USA. Jak wyjaśnił dziennikowi „USA Today” jeden z organizatorów, Ezra Levin, chodziło o to, by uniknąć narracji, że demonstranci są przeciwko weteranom i wojsku.
„Podjęliśmy taką decyzję, aby nie podsycać narracji, że Trump mógłby chcieć, abyśmy bezpośrednio przeciwko niemu protestowali lub dali mu możliwość rozprawienia się z protestującymi” – powiedział.
Trump sugerował we wtorek, że może użyć wojska przeciwko „ludziom, którzy nienawidzą kraju” i którzy będą protestować przeciwko paradzie, choć później Biały Dom tłumaczył, że chodziło tylko mu o demonstrantów stosujących przemoc.
Mimo to, w stolicy USA zgromadziło się w ciągu dnia kilka mniejszych spontanicznych protestów. W jednym z nich kongresmen Demokratów Eric Swalwell wzywał do impeachmentu Trumpa.
Demonstracje zebrały się jednak w wielu miejscach na przedmieściach Waszyngtonu w Wirginii i Marylandzie. W Woodbridge, niewielkiej miejscowości w Wirginii, w demonstracji zebranej wokół ruchliwego skrzyżowania przy centrum handlowym przyszło w ciągu dnia ponad tysiąc osób, zachęcając kierowców do wyrażania poparcia poprzez trąbienie. Przejeżdżający co chwila spełniali te prośby, niektórzy machając przez okno amerykańskimi flagami. Kilku zwolenników prezydenta przejeżdżało obok tłumu z rykiem silnika albo pokazywało tłumowi niecenzuralne gesty.
„Jesteśmy małą społecznością, protest u nas nie był jakoś reklamowany, więc frekwencja bardzo miło nas zaskoczyła” – powiedziała PAP Colleen, jedna z organizatorek. „Widzimy wielu ludzi starszych, młodzież, są dzieci, są ludzie wszelkich ras i narodowości. Miło to wszystko widzieć, bo tak wygląda dziś Ameryka” – dodała.
Większość haseł i transparentów dotyczyła stanu demokracji w USA i zarzucanych Trumpowi autorytarnych ciągot: „W Ameryce to prawo jest królem”, „Przemów póki jeszcze możesz”, „On robi z nas Rosję”. Nie brakowało też wątków proimigranckich, ale też i proukraińskich. „Mężczyzna bez garnituru jest lepszy niż garnitur bez mężczyzny” – brzmiało hasło na transparencie z wizerunkiem prezydenta Ukrainy. Jeden z uczestników przerobił flagę stanową Wirginii – ukazującą tyrana powalonego przez Amazonkę – z Trumpem jako tyranem z hamburgerem w ręku.
„Nasze stanowe motto to +sic semper tyrannis+, czyli +tak zawsze kończą tyrani+. Hasło dawno nie było tak aktualne” – wyjaśnił mężczyzna.
Corey, emerytowany nauczyciel powiedział w rozmowie z PAP, że przyszedł na protest z poczucia frustracji bezradnością wobec działań prezydenta.
„Nigdy nie spodziewałem się, że coś takiego zobaczę kiedyś w Ameryce: skazanego przestępcę rządzącego krajem, wyprowadzającego wojsko na ulice, plującego na konstytucje i normy. Nie tego uczyłem swoich uczniów na lekcjach o naszej demokracji” – powiedział. „Taka demonstracja daje jednak jakąś nadzieję i pokazuje, że nie jesteśmy sami” – dodał.
Z Woodbridge Oskar Górzyński (PAP)
osk/ zm/
Grupa protestujących wybuczała osoby, opuszczające sobotnią defiladę w Waszyngtonie. „Wolna Palestyna”, „Tak wygląda demokracja”, „Wstydźcie się” – wykrzykiwano w stronę wychodzących z obchodów ludzi. Między stronami dochodziło do słownych przepychanek.
W sobotę w centrum Waszyngtonu odbyła się defilada z okazji 250. rocznicy powstania amerykańskich sił lądowych (US Army), w której uczestniczyło 6,7 tys. żołnierzy. Ulicami miasta przejechały dziesiątki pojazdów wojskowych, nad Waszyngtonem przeleciało kilkadziesiąt samolotów, zaprezentowano też drony i psy-roboty. Poprzednio żołnierze przemaszerowali ulicami stolicy w 1991 roku. Koszty organizacji defilady szacowane są na nawet 45 mln dolarów.
Na zakończenie krótkie przemówienie wygłosił prezydent USA Donald Trump, obchodzący tego dnia 79. urodziny. Trump powiedział, że „wszystkie inne kraje świętują swoje zwycięstwa”, więc „najwyższy czas, by Ameryka też to zrobiła”.
Trump chwalił amerykańskie wojsko: „Wiele razy wrogowie Ameryki przekonali się, że jeśli grozisz Amerykanom, nasi żołnierze przyjdą po ciebie. Twoja porażka będzie pewna. Twoja klęska będzie ostateczna. A twój upadek będzie całkowity i absolutny” – mówił ze sceny Trump.
Osoby opuszczające teren wydarzenia spotkały przy jednym z wyjść grupę kilkudziesięciu protestujących. Demonstranci buczeli na uczestników obchodów i skandowali: „Wolna Palestyna”, „Wstydźcie się”, „Tak wygląda demokracja”. Trzymano transparenty z hasłami” „Jeb*ć Trumpa”, „Trump deportowałby Jezusa”, „Trump musi odejść”, „Stop faszyzmowi”.
Niektórzy uczestnicy defilady nie pozostawali dłużni demonstrantom, między dwiema stronami doszło do słownych przepychanek. Demonstrantom pokazywano środkowe palce i krzyczano: „Znajdźcie pracę”, „USA”, „Donald Trump”. Na miejscu obecnych było wielu policjantów.
W sobotę w całych Stanach Zjednoczonych zorganizowano wielotysięczne protesty pod hasłem „Dnia bez królów”. Według inicjatorów akcji ma to być wyraz „odrzucenia autorytaryzmu” i przeciwwaga dla „urodzinowej parady” Trumpa. Na terenie National Mall, gdzie zgromadzili się widzowie defilady, PAP również widziała kilka osób z transparentami, na których widniały antytrumpowskie hasła, np. „Król jest nagi”. Z kolei ubrany w czapkę MAGA (Make America Great Again) mężczyzna machał plakatem z napisem „Trump na króla”.
Z Waszyngtonu Natalia Dziurdzińska (PAP)
ndz/ zm/
Jedna osoba została poważnie ranna podczas strzelaniny na proteście przeciwko prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi w Salt Lake City. Sprawca został zatrzymany.
Jak podała policja w Salt Lake City, w wyniku strzelaniny do szpitala w stanie krytycznym trafiła jedna osoba, zaś podejrzany napastnik został zatrzymany.
Okoliczności strzelaniny są dotąd nieznane. Organizatorzy protestu powiedzieli lokalnemu oddziałowi telewizji NBC, że sprawcą prawdopodobnie był „agitator” a ofiarą uczestnik protestu.
Materiały wideo z protestu pokazują ludzi uciekających w popłochu po usłyszeniu strzałów.
Protest w Salt Lake City był jednym z prawie 2 tys. demonstracji pod hasłem „żadnych królow” przeciwko Donaldowi Trumpowi w całym kraju. W Minnesocie protesty zostały odwołane po wcześniejszych politycznie motywowanych atakach na dwoje prominentnych polityków Demokratów pod Minneapolis. Policja podejrzewała, że sprawca, zidentyfikowany jako 57-letni Vance Boelter, mógł planować atak na demonstracje. Na liście celów miał mieć nazwiska 70 polityków Demokratów. (PAP)
osk/ zm/
dziennik