Melduję posłusznie… 28. Manewry Szwejkowskie za nami [ZDJĘCIA]
![Melduję posłusznie… 28. Manewry Szwejkowskie za nami [ZDJĘCIA]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fzycie.pl%2Fstatic%2Ffiles%2Fgallery%2F561%2F1729706_1751890886.webp&w=1920&q=100)
Sporządzając raport z manewrów , należy zaznaczyć, że w Festung Przemyśl zameldowały się regimenty polskie ze: Śląska, Kielc, Szczecina, Gdańska, Kalisza, Warszawy, Krakowa, Cieszyna oraz regimenty czeskie z Kralup, Pragi i Ołomuńca. Razem dobrze ponad setka szwejków. W tym roku dowództwo zarządziło, że obowiązującym kolorem będzie lila róż, co podkreślało pacyfistyczny charakter armii i pozwalało żandarmom odróżnić uczestników od miejscowej ludności. Zmiany dotyczyły nie tylko koloru. Na przykład zrezygnowano z obowiązujących dotychczas szczegółowych badań lekarskich, ograniczając się jedynie do pobieżnego zdiagnozowania stanu umysłowego poborowych. Inną, rzucającą się w oczy zmianą była cesarzowa, zupełnie niepodobna do tej sprzed roku. Dała się też zauważyć trochę słabsza kondycja uczestników, którzy zamiast zdobywać siedzibę dowództwa Twierdzy ulokowaną na Zniesieniu, ułatwili sobie zadanie, korzystając z wyciągu krzesełkowego. Usprawiedliwieniem może być szwejkowska maksyma „Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było.”
Trzeba było widzieć miny szwejków, którzy przy dźwiękach ognistych marszów wygodnie dotarli do Centrum Dowodzenia Twierdzy Przemyśl, funkcjonującego na Zniesieniu. Nowoczesne, multimedialne muzeum z hologramami, makietami, grami i wagonem z epoki I wojny światowej oraz kinem 5D naprawdę robiło wrażenie, zwłaszcza na przyjezdnych. Tam też odbyła się promocja najnowszej książki Andrzeja Grabowskiego „Dalsze przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej”, będącej próbą rekonstrukcji dziejów bohatera stworzonego przez Jarosława Haszka, który zmarł, nie dokończywszy opowieści o losach Szwejka.
Tegoroczna nazwa „Niewinne” intrygowała zwłaszcza ludność miejscową, która różnie to komentowała, więc poprosiliśmy o wyjaśnienie dowództwo. – Mamy sto dziesiątą rocznicę pobytu Józefa Szwejka w Twierdzy Przemyśl. Za to, że został zatrzymany w rosyjskim mundurze, chciano go powiesić, tak jak na Winnej Górze wieszano innych szpiegów albo podejrzanych o sprzyjanie Rosjanom. Na szczęście w ostatniej chwili do sztabu armii dotarł telegram poświadczający, że Józef Szwejk zagubił się w okolicach Felsztyna. To go uratowało i wyrokiem sądu został uznany niewinnym, więc na pamiątkę tego nazwaliśmy manewry „niewinnymi”. Aby uczcić to wydarzenie, zwiedzaliśmy miejsca, w których wtedy przebywał, a więc sztab armii, fort na Bakończycach, dworzec oraz istniejące do dzisiaj więzienie – tłumaczył Zbigniew Różycki, prezes Przemyskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Dobrego Wojaka Szwejka, CK feldmarszałek na terenie Festung Przemyśl.
Zwykle manewry w każdej armii świata organizowane są po to, aby w praktyce sprawdzić działanie poszczególnych komponentów i wyeliminować niedociągnięcia. W przypadku „Manewrów Szwejkowskich” takowych za wiele nie było. Choć ujawnił się pewien problem. Jedna z uczestniczek protestowała, żeby nie nazywać jej szwejkiem, tylko w związku z obowiązującą poprawnością skorzystać z feminitywu i mówić do niej szwejkini. Teraz sztab będzie musiał zdecydować, czy wprowadzić taką formę specjalnym rozkazem. Wśród poborowych słychać też było utyskiwania na to, że miejscowe piwo, kultowy szwejkowski napój, nie dorównuje temu, które jest lane w gospodzie „U Kalicha”. Biorąc pod uwagę całokształt problemów związanych z organizacją manewrów, można przytoczyć wojskową maksymę, która głosi, że dobrze jest, kiedy żołnierze narzekają, a gorzej, kiedy milczą.
W raporcie z manewrów należy też wymienić inne punkty programu przygotowane dla uczestników przez sztabowców. Na przykład sprawdzian wiedzy o pobycie Szwejka w Przemyślu, konkurs wolnego palenia fajki (nieodłącznego atrybutu dzielnego wojaka). obowiązkowe na każdych manewrach nominacje na wyższe stopnie oraz degradacje, których na szczęście w tym roku nie było. Jak zwykle kulminacyjnym elementem manewrów była biesiada szwejkowska, na której nie zabrakło „wszelakiego jadła w bród i napitku aż do zbytku”. W niedzielne przedpołudnie na Rynku, po zbiorowej fotografii, nastąpiło rozśrodkowanie regimentów i szwejki rozjechały się, obiecując sobie spotkanie za rok.
Raportował J.S.
Zycie Warszawy