Premier Izraela: Decyzja o ataku na Iran zapadła w ubiegłym roku. USA o tym wiedziały

Premier Izraela Benjamin Netanjahu oświadczył, że z wyprzedzeniem poinformował USA o rozpoczętym w piątek ataku na Iran. Dodał, że rozkaz o uderzeniu wydał w listopadzie 2024 r. i atak pierwotnie planowano na koniec kwietnia br., ale istniały „różne przyczyny”, dlaczego go opóźniono.
„Pozostawiam stanowisko USA Amerykanom. Poinformowaliśmy ich z wyprzedzeniem. Wiedzieli o ataku. Co teraz zrobią? To już w rękach prezydenta (Donalda) Trumpa. On podejmuje swoje decyzje w sposób niezależny” – powiedział Netanjahu w opublikowanym w mediach społecznościowych nagraniu.
Dodał, że „nie będzie mówił w imieniu Trumpa”, ale amerykański przywódca bardzo przekonująco mówił o tym, że „Iran nie może mieć broni atomowej i nie może mieć zdolności do wzbogacania uranu”.
Netanjahu obiecał, że będzie w miarę możliwości codziennie publikować nagrania wideo z najnowszymi wiadomościami na temat kampanii przeciwko Iranowi.
Decyzja o ataku „została podjęta w listopadzie 2024 r., wkrótce po zabiciu (lidera Hezbollahu Hasana) Nasrallaha” – poinformował izraelski premier. Zaznaczył, że „było jasne”, iż Iran przyspieszy działania na rzecz zdobycia broni atomowej, gdy tylko wspierana przez niego oś została rozbita przez Izrael.
Nasrallah był przywódcą wspieranego przez Iran libańskiego Hezbollahu. Zginął pod koniec września 2024 r. w izraelskim nalocie na przedmieścia Bejrutu. Hezbollah był najsilniejszym ogniwem grupy współpracujących z Iranem antyamerykańskich i antyizraelskich bojówek. Libańskie ugrupowanie zostało znacznie osłabione w toczonej jesienią 2024 r. wojnie z Izraelem.
Netanjahu dodał, że Izrael wykrył „konkretne kroki” Iranu zmierzające do zdobycia broni nuklearnej, wykraczające poza samo wzbogacanie uranu.
Atak miał pierwotnie zostać przeprowadzony pod koniec kwietnia, ale z „różnych przyczyn” nie można go było wówczas wykonać – powiedział izraelski premier, nie podając dalszych szczegółów. Datę przesunięto na piątkowy poranek – kontynuował, również nie wyjaśniając, dlaczego wybrano akurat ten konkretny dzień.
„Postanowiliśmy, że nie możemy już dłużej czekać” – zaznaczył Netanjahu.
USA i Iran prowadziły od połowy kwietnia negocjacje na temat porozumienia nuklearnego, które miało ograniczyć program atomowy Teheranu w zamian za zniesienie części sankcji. Na niedzielę zapowiedziano szóstą rundę rozmów. Media informowały, że stanowiska stron wydają się trudne do pogodzenia. Iran odrzucał żądanie USA, by zaprzestał wzbogacania uranu.
Trump podkreślał, że jego głównym celem jest uniemożliwienie zdobycia przez Iran broni atomowej. Wielokrotnie groził konsekwencjami militarnymi i gospodarczymi, jeżeli Teheran odrzuci porozumienie, jednocześnie podkreślał, że woli rozwiązanie dyplomatyczne.
Według mediów Trump zgodził się na izraelski atak na Iran, a operacja była skoordynowana z USA. Biały Dom nie potwierdził tych doniesień. Jeszcze pod koniec maja publicznie mówił, że przekazał Netanjahu, iż atak na Iran byłby niewłaściwy, ponieważ USA są bliskie osiągnięcia porozumienia z Iranem.
Z Jerozolimy Jerzy Adamiak (PAP)
adj/ ap/
Prezydent USA Donald Trump wiedział o planowanym ataku Izraela na Iran i – jak donoszą media – dał mu „zielone światło”, choć wcześniej wzywał do dyplomatycznego rozwiązania kwestii irańskiego programu jądrowego. Według władz w Teheranie działania izraelskiej armii są jednoznaczne z deklarację wojny.
Przeprowadzone w piątek nad ranem ataki były wymierzone w dziesiątki celów wojskowych w Iranie, w tym obiekty jądrowe. Według irańskich mediów i urzędników uszkodzono kluczowy zakład wzbogacania uranu w Natanz w środkowej części kraju oraz obiekt w Parczin, gdzie, w ocenie ekspertów, prowadzone są badania nad bronią jądrową.
Portal dziennika „Jerusalem Times” poinformował, że w piątek przed południem izraelska armia zaatakowała również obiekty w miastach Sziraz i Tebriz. W pierwszym cel stanowiła fabryka pocisków, a w drugim – lotnisko wojskowe lub jego okolice.
Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) poinformowała, że w wyniku ataku nie odnotowała wzrostu promieniowania w rejonie instalacji Natanz. Podała również, że władze w Teheranie powiadomiły ją, iż atak nie objął elektrowni jądrowej Buszehr.
Jak przekazała agencja Reutera, powołując się na źródła dyplomatyczne, w związku z atakami ma zostać zorganizowane nadzwyczajne posiedzenie Rady Gubernatorów MAEA, choć nie podano jeszcze terminu spotkania.
W wyniku ataku zginęło co najmniej kilku wysokich rangą wojskowych irańskich, w tym dowódca Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej generał Hosejn Salami oraz szef sztabu generalnego Mohammad Bageri. Ponadto zabito co najmniej sześciu naukowców zajmujących się energetyką jądrową.
Jak podała irańska agencja Nour, w piątkowych atakach w samym Teheranie zginęło co najmniej 78 osób, a 329 zostało rannych.
Władze Iranu zapowiadają odwet; minister spraw zagranicznych tego kraju Abbas Aragczi określił atak Izraela jako deklarację wojny i wezwał Radę Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych „do natychmiastowego zajęcia się tą kwestią”.
„Świat teraz lepiej rozumie irański opór i nasze prawo do wzbogacania uranu oraz rozwoju nuklearnej technologii” – oświadczył w piątek prezydent Iranu Masud Pezeszkian. Z kolei irański przywódca duchowy i polityczny ajatollah Ali Chamenei oświadczył, że Izrael „zgotował sobie ciężki los, którego z pewnością doświadczy”.
W piątek izraelskie wojsko poinformowało, że przechwyciło wszystkie z około 100 dronów wystrzelonych w odpowiedzi przez Iran. Armia irańska ostrzegła, że „nie będzie ograniczać się” w swojej odpowiedzi na przeprowadzone w nocy ataki, w których m.in. zniszczono instalacje nuklearne w Natanz.
Choć libańska organizacja terrorystyczna Hezbollah potępiła izraelskie ataki i wyraziła pełną solidarność z Iranem, to w rozmowie z Reutersem odrzuciła możliwość przeprowadzenia ataku na Izrael.
Przedstawiciel Sił Obronnych Izraela, cytowany przez agencję Reutera, powiedział w piątek, że kraj jest gotowy na wielodniową konfrontację, ale zależy to także od sposobu odpowiedzi Iranu.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu ogłosił w orędziu do narodu, że Iran w ostatnich miesiącach rozpoczął prace nad wykorzystaniem wzbogaconego uranu do celów militarnych i posiada wystarczającą ilość tego surowca, by zbudować dziewięć bomb atomowych. Podkreślił, że stanowi to zagrożenie dla istnienia państwa izraelskiego.
Jak zauważył dziennik „Jerusalem Post”, Netanjahu umieścił w czwartek kartkę w Ścianie Płaczu z tekstem „lud powstanie jak lew”, co było zapowiedzią ataku na Iran; operacja izraelskich wojsk nosi nazwę „Powstający Lew”.
Przed piątkowym atakiem na Iran w centralnej części tego kraju operowała izraelska służba specjalna Mosad – poinformowała agencja Reutera, opierając się na źródłach w izraelskich służbach bezpieczeństwa. Według amerykańskiej telewizji Fox News bezpośrednio przed atakiem Izrael zwabił czołowych dowódców irańskich sił powietrznych na spotkanie.
W czwartek prezydent USA Donald Trump oświadczył, że jego kraj chce „dyplomatycznego rozwiązania kwestii irańskiego programu nuklearnego”, a „cała administracja została skierowana do negocjacji” z Teheranem.
Jednak jak podał w piątek portal Axios, izraelscy urzędnicy mówili mediom po rozpoczęciu ataku na Iran, że wbrew publicznym wypowiedziom amerykańskiego prezydenta Donald Trump dał im zielone światło, a operacja była skoordynowana z Waszyngtonem. Biały Dom nie potwierdził tych doniesień.
„Sądzę, że było to znakomite. Daliśmy im (Irańczykom) szansę i nie wykorzystali jej. Zostali mocno trafieni, bardzo mocno. Tak mocno, jak to możliwe. I nadchodzi więcej (ataków). Dużo więcej” – oświadczył Trump w rozmowie z ABC News.
We wpisie na swej platformie Truth Social prezydent dodał później: „Dwa miesiące temu dałem Iranowi 60 dni na +zrobienie dealu+. Powinni byli to zrobić! Dziś jest dzień 61. (…) Teraz być może mają drugą szansę!”
USA i Iran od kwietnia przeprowadziły pięć rund rozmów o porozumieniu, które ma ograniczyć irański program nuklearny w zamian za zniesienie części sankcji przeciwko Teheranowi. Szósta runda tych negocjacji miała się odbyć niedzielę w Omanie, ale po izraelskich atakach ich przeprowadzenie stoi pod znakiem zapytania.
Trump oświadczył w piątek, że Iran musi zawrzeć porozumienie, zanim nic nie pozostanie z tego kraju, i musi uratować to, co było znane jako irańskie (perskie) imperium.
Piątkowy atak wywołał reakcję rynków, podbijając ceny ropy i wywołując spadki na giełdach; wzrosły obawy, że kolejny konflikt w regionie zakłóci globalne dostawy surowców energetycznych. Cena ropy Brent wzrosła ponad 8 proc., do około 75 dol. za baryłkę.
Swoje zaniepokojenie sytuacją w regionie i działaniami Tel Awiwu wyraziło szereg państw, w tym Chiny, Turcja, Japonia, Indonezja, Malezja, a także Arabia Saudyjska i inne arabskie kraje Bliskiego Wschodu. Premier Kataru Mohammed bin Abdulrahman as-Sani stwierdził, że Izrael działa nierozważnie i niweczy możliwość zaprowadzenia pokoju w regionie.
Sekretarz generalny NATO Mark Rutte, szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, a także brytyjski premier Keir Starmer czy szef włoskiego MSZ Antonio Tajani zaapelowali o deeskalację sytuacji na Bliskim Wschodzie.
Przebywający w Pradze na międzynarodowej konferencji o bezpieczeństwie GLOBSEC minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Sybiha przypomniał, że Iran jest krajem dostarczającym broń Rosji.
Prezydent Francji Emmanuel Macron zwołał w piątek posiedzenie Rady Obrony i Bezpieczeństwa Narodowego „poświęcone sytuacji na Bliskim Wschodzie”. Polityk ocenił, że Izrael ma prawo do tego, by się bronić i zapewniać sobie bezpieczeństwo. Podobne oświadczenie wydał niemiecki urząd kanclerski.
Ambasador Izraela w Paryżu Joshua Zarka podkreślił jednak, że Francja nie jest tak bliskim sojusznikiem, jakim była wcześniej, dlatego – w przeciwieństwie do USA – nie została uprzedzona o ataku.
Przewodniczący Centralnej Rady Żydów w Niemczech Josef Schuster oświadczył, że niemiecki rząd musi w obecnej sytuacji „zdecydowanie stanąć po stronie Izraela”. Jego zdaniem Iran jest odpowiedzialny za terror i stanowi zagrożenie dla państwa żydowskiego.
W Rzymie wzmocniona została w piątek ochrona terenu historycznego getta i innych wrażliwych obiektów. Obszar ten jest szczególnie chroniony od czasu ataku Hamasu na Izrael w 2023 r.
W wyniku ataku Izrael i Iran, a także Irak i Jordania zamknęły swoją przestrzeń powietrzną. Przewoźnicy z całego świata odwołali lub zmienili trasy lotów na Bliski Wschód. Polskie Linie Lotnicze LOT poinformowały w piątek, że nie korzystają z irańskiej przestrzeni powietrznej w rejsach tranzytowych do Azji.
Grecja i W. Brytania wezwały do unikania żeglugi w południowym regionie Morza Czerwonego i informowania o wszystkich rejsach przez Cieśninę Ormuz w odpowiedzi na izraelskie ataki na terytorium Iranu.
Sytuacja na Bliskim Wschodzie opóźniła wylot prezydenta Andrzeja Dudy z Singapuru, skąd głowa państwa wracała do Polski po złożeniu oficjalnej wizyty w tym kraju.
Rzecznik MSZ Paweł Wroński zaapelował w piątek do Polaków o powstrzymanie się od podróży na Bliski Wschód. Powiadomił, że obecnie nie ma przesłanek do ewakuacji Polaków.
Jak poinformowała wiceminister spraw zagranicznych Henryka Mościcka-Dendys, żaden z Polaków przebywających w Izraelu i Iranie nie doznał uszczerbku na zdrowiu; według danych z systemu Odyseusz w Izraelu przebywa 64 polskich obywateli, a w Iranie – 4, choć MSZ zakłada, że może ich być tam kilkunastu.
Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz oświadczył w piątek, że wojsko jest gotowe wesprzeć ewakuację Polaków z Bliskiego Wschodu, jeśli będzie taka potrzeba.
Z powodu eskalacji sytuacji na Bliskim Wschodzie ambasada Izraela w Warszawie jest w piątek nieczynna. Zamknięto również placówki Izraela w Berlinie i Sztokholmie. (PAP)
mrf/ mms/
Premier Izraela Benjamin Netanjahu oświadczył, że z wyprzedzeniem poinformował USA o rozpoczętym w piątek ataku na Iran. Dodał, że rozkaz o uderzeniu wydał w listopadzie 2024 r. i atak pierwotnie planowano na koniec kwietnia br., ale istniały „różne przyczyny”, dlaczego go opóźniono.
„Pozostawiam stanowisko USA Amerykanom. Poinformowaliśmy ich z wyprzedzeniem. Wiedzieli o ataku. Co teraz zrobią? To już w rękach prezydenta (Donalda) Trumpa. On podejmuje swoje decyzje w sposób niezależny” – powiedział Netanjahu w opublikowanym w mediach społecznościowych nagraniu.
Dodał, że „nie będzie mówił w imieniu Trumpa”, ale amerykański przywódca bardzo przekonująco mówił o tym, że „Iran nie może mieć broni atomowej i nie może mieć zdolności do wzbogacania uranu”.
Netanjahu obiecał, że będzie w miarę możliwości codziennie publikować nagrania wideo z najnowszymi wiadomościami na temat kampanii przeciwko Iranowi.
Decyzja o ataku „została podjęta w listopadzie 2024 r., wkrótce po zabiciu (lidera Hezbollahu Hasana) Nasrallaha” – poinformował izraelski premier. Zaznaczył, że „było jasne”, iż Iran przyspieszy działania na rzecz zdobycia broni atomowej, gdy tylko wspierana przez niego oś została rozbita przez Izrael.
Nasrallah był przywódcą wspieranego przez Iran libańskiego Hezbollahu. Zginął pod koniec września 2024 r. w izraelskim nalocie na przedmieścia Bejrutu. Hezbollah był najsilniejszym ogniwem grupy współpracujących z Iranem antyamerykańskich i antyizraelskich bojówek. Libańskie ugrupowanie zostało znacznie osłabione w toczonej jesienią 2024 r. wojnie z Izraelem.
Netanjahu dodał, że Izrael wykrył „konkretne kroki” Iranu zmierzające do zdobycia broni nuklearnej, wykraczające poza samo wzbogacanie uranu.
Atak miał pierwotnie zostać przeprowadzony pod koniec kwietnia, ale z „różnych przyczyn” nie można go było wówczas wykonać – powiedział izraelski premier, nie podając dalszych szczegółów. Datę przesunięto na piątkowy poranek – kontynuował, również nie wyjaśniając, dlaczego wybrano akurat ten konkretny dzień.
„Postanowiliśmy, że nie możemy już dłużej czekać” – zaznaczył Netanjahu.
USA i Iran prowadziły od połowy kwietnia negocjacje na temat porozumienia nuklearnego, które miało ograniczyć program atomowy Teheranu w zamian za zniesienie części sankcji. Na niedzielę zapowiedziano szóstą rundę rozmów. Media informowały, że stanowiska stron wydają się trudne do pogodzenia. Iran odrzucał żądanie USA, by zaprzestał wzbogacania uranu.
Trump podkreślał, że jego głównym celem jest uniemożliwienie zdobycia przez Iran broni atomowej. Wielokrotnie groził konsekwencjami militarnymi i gospodarczymi, jeżeli Teheran odrzuci porozumienie, jednocześnie podkreślał, że woli rozwiązanie dyplomatyczne.
Według mediów Trump zgodził się na izraelski atak na Iran, a operacja była skoordynowana z USA. Biały Dom nie potwierdził tych doniesień. Jeszcze pod koniec maja publicznie mówił, że przekazał Netanjahu, iż atak na Iran byłby niewłaściwy, ponieważ USA są bliskie osiągnięcia porozumienia z Iranem.
Z Jerozolimy Jerzy Adamiak (PAP)
adj/ ap/
Prezydent USA Donald Trump wiedział o planowanym ataku Izraela na Iran i – jak donoszą media – dał mu „zielone światło”, choć wcześniej wzywał do dyplomatycznego rozwiązania kwestii irańskiego programu jądrowego. Według władz w Teheranie działania izraelskiej armii są jednoznaczne z deklarację wojny.
Przeprowadzone w piątek nad ranem ataki były wymierzone w dziesiątki celów wojskowych w Iranie, w tym obiekty jądrowe. Według irańskich mediów i urzędników uszkodzono kluczowy zakład wzbogacania uranu w Natanz w środkowej części kraju oraz obiekt w Parczin, gdzie, w ocenie ekspertów, prowadzone są badania nad bronią jądrową.
Portal dziennika „Jerusalem Times” poinformował, że w piątek przed południem izraelska armia zaatakowała również obiekty w miastach Sziraz i Tebriz. W pierwszym cel stanowiła fabryka pocisków, a w drugim – lotnisko wojskowe lub jego okolice.
Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) poinformowała, że w wyniku ataku nie odnotowała wzrostu promieniowania w rejonie instalacji Natanz. Podała również, że władze w Teheranie powiadomiły ją, iż atak nie objął elektrowni jądrowej Buszehr.
Jak przekazała agencja Reutera, powołując się na źródła dyplomatyczne, w związku z atakami ma zostać zorganizowane nadzwyczajne posiedzenie Rady Gubernatorów MAEA, choć nie podano jeszcze terminu spotkania.
W wyniku ataku zginęło co najmniej kilku wysokich rangą wojskowych irańskich, w tym dowódca Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej generał Hosejn Salami oraz szef sztabu generalnego Mohammad Bageri. Ponadto zabito co najmniej sześciu naukowców zajmujących się energetyką jądrową.
Jak podała irańska agencja Nour, w piątkowych atakach w samym Teheranie zginęło co najmniej 78 osób, a 329 zostało rannych.
Władze Iranu zapowiadają odwet; minister spraw zagranicznych tego kraju Abbas Aragczi określił atak Izraela jako deklarację wojny i wezwał Radę Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych „do natychmiastowego zajęcia się tą kwestią”.
„Świat teraz lepiej rozumie irański opór i nasze prawo do wzbogacania uranu oraz rozwoju nuklearnej technologii” – oświadczył w piątek prezydent Iranu Masud Pezeszkian. Z kolei irański przywódca duchowy i polityczny ajatollah Ali Chamenei oświadczył, że Izrael „zgotował sobie ciężki los, którego z pewnością doświadczy”.
W piątek izraelskie wojsko poinformowało, że przechwyciło wszystkie z około 100 dronów wystrzelonych w odpowiedzi przez Iran. Armia irańska ostrzegła, że „nie będzie ograniczać się” w swojej odpowiedzi na przeprowadzone w nocy ataki, w których m.in. zniszczono instalacje nuklearne w Natanz.
Choć libańska organizacja terrorystyczna Hezbollah potępiła izraelskie ataki i wyraziła pełną solidarność z Iranem, to w rozmowie z Reutersem odrzuciła możliwość przeprowadzenia ataku na Izrael.
Przedstawiciel Sił Obronnych Izraela, cytowany przez agencję Reutera, powiedział w piątek, że kraj jest gotowy na wielodniową konfrontację, ale zależy to także od sposobu odpowiedzi Iranu.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu ogłosił w orędziu do narodu, że Iran w ostatnich miesiącach rozpoczął prace nad wykorzystaniem wzbogaconego uranu do celów militarnych i posiada wystarczającą ilość tego surowca, by zbudować dziewięć bomb atomowych. Podkreślił, że stanowi to zagrożenie dla istnienia państwa izraelskiego.
Jak zauważył dziennik „Jerusalem Post”, Netanjahu umieścił w czwartek kartkę w Ścianie Płaczu z tekstem „lud powstanie jak lew”, co było zapowiedzią ataku na Iran; operacja izraelskich wojsk nosi nazwę „Powstający Lew”.
Przed piątkowym atakiem na Iran w centralnej części tego kraju operowała izraelska służba specjalna Mosad – poinformowała agencja Reutera, opierając się na źródłach w izraelskich służbach bezpieczeństwa. Według amerykańskiej telewizji Fox News bezpośrednio przed atakiem Izrael zwabił czołowych dowódców irańskich sił powietrznych na spotkanie.
W czwartek prezydent USA Donald Trump oświadczył, że jego kraj chce „dyplomatycznego rozwiązania kwestii irańskiego programu nuklearnego”, a „cała administracja została skierowana do negocjacji” z Teheranem.
Jednak jak podał w piątek portal Axios, izraelscy urzędnicy mówili mediom po rozpoczęciu ataku na Iran, że wbrew publicznym wypowiedziom amerykańskiego prezydenta Donald Trump dał im zielone światło, a operacja była skoordynowana z Waszyngtonem. Biały Dom nie potwierdził tych doniesień.
„Sądzę, że było to znakomite. Daliśmy im (Irańczykom) szansę i nie wykorzystali jej. Zostali mocno trafieni, bardzo mocno. Tak mocno, jak to możliwe. I nadchodzi więcej (ataków). Dużo więcej” – oświadczył Trump w rozmowie z ABC News.
We wpisie na swej platformie Truth Social prezydent dodał później: „Dwa miesiące temu dałem Iranowi 60 dni na +zrobienie dealu+. Powinni byli to zrobić! Dziś jest dzień 61. (…) Teraz być może mają drugą szansę!”
USA i Iran od kwietnia przeprowadziły pięć rund rozmów o porozumieniu, które ma ograniczyć irański program nuklearny w zamian za zniesienie części sankcji przeciwko Teheranowi. Szósta runda tych negocjacji miała się odbyć niedzielę w Omanie, ale po izraelskich atakach ich przeprowadzenie stoi pod znakiem zapytania.
Trump oświadczył w piątek, że Iran musi zawrzeć porozumienie, zanim nic nie pozostanie z tego kraju, i musi uratować to, co było znane jako irańskie (perskie) imperium.
Piątkowy atak wywołał reakcję rynków, podbijając ceny ropy i wywołując spadki na giełdach; wzrosły obawy, że kolejny konflikt w regionie zakłóci globalne dostawy surowców energetycznych. Cena ropy Brent wzrosła ponad 8 proc., do około 75 dol. za baryłkę.
Swoje zaniepokojenie sytuacją w regionie i działaniami Tel Awiwu wyraziło szereg państw, w tym Chiny, Turcja, Japonia, Indonezja, Malezja, a także Arabia Saudyjska i inne arabskie kraje Bliskiego Wschodu. Premier Kataru Mohammed bin Abdulrahman as-Sani stwierdził, że Izrael działa nierozważnie i niweczy możliwość zaprowadzenia pokoju w regionie.
Sekretarz generalny NATO Mark Rutte, szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, a także brytyjski premier Keir Starmer czy szef włoskiego MSZ Antonio Tajani zaapelowali o deeskalację sytuacji na Bliskim Wschodzie.
Przebywający w Pradze na międzynarodowej konferencji o bezpieczeństwie GLOBSEC minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Sybiha przypomniał, że Iran jest krajem dostarczającym broń Rosji.
Prezydent Francji Emmanuel Macron zwołał w piątek posiedzenie Rady Obrony i Bezpieczeństwa Narodowego „poświęcone sytuacji na Bliskim Wschodzie”. Polityk ocenił, że Izrael ma prawo do tego, by się bronić i zapewniać sobie bezpieczeństwo. Podobne oświadczenie wydał niemiecki urząd kanclerski.
Ambasador Izraela w Paryżu Joshua Zarka podkreślił jednak, że Francja nie jest tak bliskim sojusznikiem, jakim była wcześniej, dlatego – w przeciwieństwie do USA – nie została uprzedzona o ataku.
Przewodniczący Centralnej Rady Żydów w Niemczech Josef Schuster oświadczył, że niemiecki rząd musi w obecnej sytuacji „zdecydowanie stanąć po stronie Izraela”. Jego zdaniem Iran jest odpowiedzialny za terror i stanowi zagrożenie dla państwa żydowskiego.
W Rzymie wzmocniona została w piątek ochrona terenu historycznego getta i innych wrażliwych obiektów. Obszar ten jest szczególnie chroniony od czasu ataku Hamasu na Izrael w 2023 r.
W wyniku ataku Izrael i Iran, a także Irak i Jordania zamknęły swoją przestrzeń powietrzną. Przewoźnicy z całego świata odwołali lub zmienili trasy lotów na Bliski Wschód. Polskie Linie Lotnicze LOT poinformowały w piątek, że nie korzystają z irańskiej przestrzeni powietrznej w rejsach tranzytowych do Azji.
Grecja i W. Brytania wezwały do unikania żeglugi w południowym regionie Morza Czerwonego i informowania o wszystkich rejsach przez Cieśninę Ormuz w odpowiedzi na izraelskie ataki na terytorium Iranu.
Sytuacja na Bliskim Wschodzie opóźniła wylot prezydenta Andrzeja Dudy z Singapuru, skąd głowa państwa wracała do Polski po złożeniu oficjalnej wizyty w tym kraju.
Rzecznik MSZ Paweł Wroński zaapelował w piątek do Polaków o powstrzymanie się od podróży na Bliski Wschód. Powiadomił, że obecnie nie ma przesłanek do ewakuacji Polaków.
Jak poinformowała wiceminister spraw zagranicznych Henryka Mościcka-Dendys, żaden z Polaków przebywających w Izraelu i Iranie nie doznał uszczerbku na zdrowiu; według danych z systemu Odyseusz w Izraelu przebywa 64 polskich obywateli, a w Iranie – 4, choć MSZ zakłada, że może ich być tam kilkunastu.
Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz oświadczył w piątek, że wojsko jest gotowe wesprzeć ewakuację Polaków z Bliskiego Wschodu, jeśli będzie taka potrzeba.
Z powodu eskalacji sytuacji na Bliskim Wschodzie ambasada Izraela w Warszawie jest w piątek nieczynna. Zamknięto również placówki Izraela w Berlinie i Sztokholmie. (PAP)
mrf/ mms/
Premier Izraela Benjamin Netanjahu oświadczył, że z wyprzedzeniem poinformował USA o rozpoczętym w piątek ataku na Iran. Dodał, że rozkaz o uderzeniu wydał w listopadzie 2024 r. i atak pierwotnie planowano na koniec kwietnia br., ale istniały „różne przyczyny”, dlaczego go opóźniono.
„Pozostawiam stanowisko USA Amerykanom. Poinformowaliśmy ich z wyprzedzeniem. Wiedzieli o ataku. Co teraz zrobią? To już w rękach prezydenta (Donalda) Trumpa. On podejmuje swoje decyzje w sposób niezależny” – powiedział Netanjahu w opublikowanym w mediach społecznościowych nagraniu.
Dodał, że „nie będzie mówił w imieniu Trumpa”, ale amerykański przywódca bardzo przekonująco mówił o tym, że „Iran nie może mieć broni atomowej i nie może mieć zdolności do wzbogacania uranu”.
Netanjahu obiecał, że będzie w miarę możliwości codziennie publikować nagrania wideo z najnowszymi wiadomościami na temat kampanii przeciwko Iranowi.
Decyzja o ataku „została podjęta w listopadzie 2024 r., wkrótce po zabiciu (lidera Hezbollahu Hasana) Nasrallaha” – poinformował izraelski premier. Zaznaczył, że „było jasne”, iż Iran przyspieszy działania na rzecz zdobycia broni atomowej, gdy tylko wspierana przez niego oś została rozbita przez Izrael.
Nasrallah był przywódcą wspieranego przez Iran libańskiego Hezbollahu. Zginął pod koniec września 2024 r. w izraelskim nalocie na przedmieścia Bejrutu. Hezbollah był najsilniejszym ogniwem grupy współpracujących z Iranem antyamerykańskich i antyizraelskich bojówek. Libańskie ugrupowanie zostało znacznie osłabione w toczonej jesienią 2024 r. wojnie z Izraelem.
Netanjahu dodał, że Izrael wykrył „konkretne kroki” Iranu zmierzające do zdobycia broni nuklearnej, wykraczające poza samo wzbogacanie uranu.
Atak miał pierwotnie zostać przeprowadzony pod koniec kwietnia, ale z „różnych przyczyn” nie można go było wówczas wykonać – powiedział izraelski premier, nie podając dalszych szczegółów. Datę przesunięto na piątkowy poranek – kontynuował, również nie wyjaśniając, dlaczego wybrano akurat ten konkretny dzień.
„Postanowiliśmy, że nie możemy już dłużej czekać” – zaznaczył Netanjahu.
USA i Iran prowadziły od połowy kwietnia negocjacje na temat porozumienia nuklearnego, które miało ograniczyć program atomowy Teheranu w zamian za zniesienie części sankcji. Na niedzielę zapowiedziano szóstą rundę rozmów. Media informowały, że stanowiska stron wydają się trudne do pogodzenia. Iran odrzucał żądanie USA, by zaprzestał wzbogacania uranu.
Trump podkreślał, że jego głównym celem jest uniemożliwienie zdobycia przez Iran broni atomowej. Wielokrotnie groził konsekwencjami militarnymi i gospodarczymi, jeżeli Teheran odrzuci porozumienie, jednocześnie podkreślał, że woli rozwiązanie dyplomatyczne.
Według mediów Trump zgodził się na izraelski atak na Iran, a operacja była skoordynowana z USA. Biały Dom nie potwierdził tych doniesień. Jeszcze pod koniec maja publicznie mówił, że przekazał Netanjahu, iż atak na Iran byłby niewłaściwy, ponieważ USA są bliskie osiągnięcia porozumienia z Iranem.
Z Jerozolimy Jerzy Adamiak (PAP)
adj/ ap/
Prezydent USA Donald Trump wiedział o planowanym ataku Izraela na Iran i – jak donoszą media – dał mu „zielone światło”, choć wcześniej wzywał do dyplomatycznego rozwiązania kwestii irańskiego programu jądrowego. Według władz w Teheranie działania izraelskiej armii są jednoznaczne z deklarację wojny.
Przeprowadzone w piątek nad ranem ataki były wymierzone w dziesiątki celów wojskowych w Iranie, w tym obiekty jądrowe. Według irańskich mediów i urzędników uszkodzono kluczowy zakład wzbogacania uranu w Natanz w środkowej części kraju oraz obiekt w Parczin, gdzie, w ocenie ekspertów, prowadzone są badania nad bronią jądrową.
Portal dziennika „Jerusalem Times” poinformował, że w piątek przed południem izraelska armia zaatakowała również obiekty w miastach Sziraz i Tebriz. W pierwszym cel stanowiła fabryka pocisków, a w drugim – lotnisko wojskowe lub jego okolice.
Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) poinformowała, że w wyniku ataku nie odnotowała wzrostu promieniowania w rejonie instalacji Natanz. Podała również, że władze w Teheranie powiadomiły ją, iż atak nie objął elektrowni jądrowej Buszehr.
Jak przekazała agencja Reutera, powołując się na źródła dyplomatyczne, w związku z atakami ma zostać zorganizowane nadzwyczajne posiedzenie Rady Gubernatorów MAEA, choć nie podano jeszcze terminu spotkania.
W wyniku ataku zginęło co najmniej kilku wysokich rangą wojskowych irańskich, w tym dowódca Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej generał Hosejn Salami oraz szef sztabu generalnego Mohammad Bageri. Ponadto zabito co najmniej sześciu naukowców zajmujących się energetyką jądrową.
Jak podała irańska agencja Nour, w piątkowych atakach w samym Teheranie zginęło co najmniej 78 osób, a 329 zostało rannych.
Władze Iranu zapowiadają odwet; minister spraw zagranicznych tego kraju Abbas Aragczi określił atak Izraela jako deklarację wojny i wezwał Radę Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych „do natychmiastowego zajęcia się tą kwestią”.
„Świat teraz lepiej rozumie irański opór i nasze prawo do wzbogacania uranu oraz rozwoju nuklearnej technologii” – oświadczył w piątek prezydent Iranu Masud Pezeszkian. Z kolei irański przywódca duchowy i polityczny ajatollah Ali Chamenei oświadczył, że Izrael „zgotował sobie ciężki los, którego z pewnością doświadczy”.
W piątek izraelskie wojsko poinformowało, że przechwyciło wszystkie z około 100 dronów wystrzelonych w odpowiedzi przez Iran. Armia irańska ostrzegła, że „nie będzie ograniczać się” w swojej odpowiedzi na przeprowadzone w nocy ataki, w których m.in. zniszczono instalacje nuklearne w Natanz.
Choć libańska organizacja terrorystyczna Hezbollah potępiła izraelskie ataki i wyraziła pełną solidarność z Iranem, to w rozmowie z Reutersem odrzuciła możliwość przeprowadzenia ataku na Izrael.
Przedstawiciel Sił Obronnych Izraela, cytowany przez agencję Reutera, powiedział w piątek, że kraj jest gotowy na wielodniową konfrontację, ale zależy to także od sposobu odpowiedzi Iranu.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu ogłosił w orędziu do narodu, że Iran w ostatnich miesiącach rozpoczął prace nad wykorzystaniem wzbogaconego uranu do celów militarnych i posiada wystarczającą ilość tego surowca, by zbudować dziewięć bomb atomowych. Podkreślił, że stanowi to zagrożenie dla istnienia państwa izraelskiego.
Jak zauważył dziennik „Jerusalem Post”, Netanjahu umieścił w czwartek kartkę w Ścianie Płaczu z tekstem „lud powstanie jak lew”, co było zapowiedzią ataku na Iran; operacja izraelskich wojsk nosi nazwę „Powstający Lew”.
Przed piątkowym atakiem na Iran w centralnej części tego kraju operowała izraelska służba specjalna Mosad – poinformowała agencja Reutera, opierając się na źródłach w izraelskich służbach bezpieczeństwa. Według amerykańskiej telewizji Fox News bezpośrednio przed atakiem Izrael zwabił czołowych dowódców irańskich sił powietrznych na spotkanie.
W czwartek prezydent USA Donald Trump oświadczył, że jego kraj chce „dyplomatycznego rozwiązania kwestii irańskiego programu nuklearnego”, a „cała administracja została skierowana do negocjacji” z Teheranem.
Jednak jak podał w piątek portal Axios, izraelscy urzędnicy mówili mediom po rozpoczęciu ataku na Iran, że wbrew publicznym wypowiedziom amerykańskiego prezydenta Donald Trump dał im zielone światło, a operacja była skoordynowana z Waszyngtonem. Biały Dom nie potwierdził tych doniesień.
„Sądzę, że było to znakomite. Daliśmy im (Irańczykom) szansę i nie wykorzystali jej. Zostali mocno trafieni, bardzo mocno. Tak mocno, jak to możliwe. I nadchodzi więcej (ataków). Dużo więcej” – oświadczył Trump w rozmowie z ABC News.
We wpisie na swej platformie Truth Social prezydent dodał później: „Dwa miesiące temu dałem Iranowi 60 dni na +zrobienie dealu+. Powinni byli to zrobić! Dziś jest dzień 61. (…) Teraz być może mają drugą szansę!”
USA i Iran od kwietnia przeprowadziły pięć rund rozmów o porozumieniu, które ma ograniczyć irański program nuklearny w zamian za zniesienie części sankcji przeciwko Teheranowi. Szósta runda tych negocjacji miała się odbyć niedzielę w Omanie, ale po izraelskich atakach ich przeprowadzenie stoi pod znakiem zapytania.
Trump oświadczył w piątek, że Iran musi zawrzeć porozumienie, zanim nic nie pozostanie z tego kraju, i musi uratować to, co było znane jako irańskie (perskie) imperium.
Piątkowy atak wywołał reakcję rynków, podbijając ceny ropy i wywołując spadki na giełdach; wzrosły obawy, że kolejny konflikt w regionie zakłóci globalne dostawy surowców energetycznych. Cena ropy Brent wzrosła ponad 8 proc., do około 75 dol. za baryłkę.
Swoje zaniepokojenie sytuacją w regionie i działaniami Tel Awiwu wyraziło szereg państw, w tym Chiny, Turcja, Japonia, Indonezja, Malezja, a także Arabia Saudyjska i inne arabskie kraje Bliskiego Wschodu. Premier Kataru Mohammed bin Abdulrahman as-Sani stwierdził, że Izrael działa nierozważnie i niweczy możliwość zaprowadzenia pokoju w regionie.
Sekretarz generalny NATO Mark Rutte, szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, a także brytyjski premier Keir Starmer czy szef włoskiego MSZ Antonio Tajani zaapelowali o deeskalację sytuacji na Bliskim Wschodzie.
Przebywający w Pradze na międzynarodowej konferencji o bezpieczeństwie GLOBSEC minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Sybiha przypomniał, że Iran jest krajem dostarczającym broń Rosji.
Prezydent Francji Emmanuel Macron zwołał w piątek posiedzenie Rady Obrony i Bezpieczeństwa Narodowego „poświęcone sytuacji na Bliskim Wschodzie”. Polityk ocenił, że Izrael ma prawo do tego, by się bronić i zapewniać sobie bezpieczeństwo. Podobne oświadczenie wydał niemiecki urząd kanclerski.
Ambasador Izraela w Paryżu Joshua Zarka podkreślił jednak, że Francja nie jest tak bliskim sojusznikiem, jakim była wcześniej, dlatego – w przeciwieństwie do USA – nie została uprzedzona o ataku.
Przewodniczący Centralnej Rady Żydów w Niemczech Josef Schuster oświadczył, że niemiecki rząd musi w obecnej sytuacji „zdecydowanie stanąć po stronie Izraela”. Jego zdaniem Iran jest odpowiedzialny za terror i stanowi zagrożenie dla państwa żydowskiego.
W Rzymie wzmocniona została w piątek ochrona terenu historycznego getta i innych wrażliwych obiektów. Obszar ten jest szczególnie chroniony od czasu ataku Hamasu na Izrael w 2023 r.
W wyniku ataku Izrael i Iran, a także Irak i Jordania zamknęły swoją przestrzeń powietrzną. Przewoźnicy z całego świata odwołali lub zmienili trasy lotów na Bliski Wschód. Polskie Linie Lotnicze LOT poinformowały w piątek, że nie korzystają z irańskiej przestrzeni powietrznej w rejsach tranzytowych do Azji.
Grecja i W. Brytania wezwały do unikania żeglugi w południowym regionie Morza Czerwonego i informowania o wszystkich rejsach przez Cieśninę Ormuz w odpowiedzi na izraelskie ataki na terytorium Iranu.
Sytuacja na Bliskim Wschodzie opóźniła wylot prezydenta Andrzeja Dudy z Singapuru, skąd głowa państwa wracała do Polski po złożeniu oficjalnej wizyty w tym kraju.
Rzecznik MSZ Paweł Wroński zaapelował w piątek do Polaków o powstrzymanie się od podróży na Bliski Wschód. Powiadomił, że obecnie nie ma przesłanek do ewakuacji Polaków.
Jak poinformowała wiceminister spraw zagranicznych Henryka Mościcka-Dendys, żaden z Polaków przebywających w Izraelu i Iranie nie doznał uszczerbku na zdrowiu; według danych z systemu Odyseusz w Izraelu przebywa 64 polskich obywateli, a w Iranie – 4, choć MSZ zakłada, że może ich być tam kilkunastu.
Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz oświadczył w piątek, że wojsko jest gotowe wesprzeć ewakuację Polaków z Bliskiego Wschodu, jeśli będzie taka potrzeba.
Z powodu eskalacji sytuacji na Bliskim Wschodzie ambasada Izraela w Warszawie jest w piątek nieczynna. Zamknięto również placówki Izraela w Berlinie i Sztokholmie. (PAP)
mrf/ mms/
Premier Izraela Benjamin Netanjahu oświadczył, że z wyprzedzeniem poinformował USA o rozpoczętym w piątek ataku na Iran. Dodał, że rozkaz o uderzeniu wydał w listopadzie 2024 r. i atak pierwotnie planowano na koniec kwietnia br., ale istniały „różne przyczyny”, dlaczego go opóźniono.
„Pozostawiam stanowisko USA Amerykanom. Poinformowaliśmy ich z wyprzedzeniem. Wiedzieli o ataku. Co teraz zrobią? To już w rękach prezydenta (Donalda) Trumpa. On podejmuje swoje decyzje w sposób niezależny” – powiedział Netanjahu w opublikowanym w mediach społecznościowych nagraniu.
Dodał, że „nie będzie mówił w imieniu Trumpa”, ale amerykański przywódca bardzo przekonująco mówił o tym, że „Iran nie może mieć broni atomowej i nie może mieć zdolności do wzbogacania uranu”.
Netanjahu obiecał, że będzie w miarę możliwości codziennie publikować nagrania wideo z najnowszymi wiadomościami na temat kampanii przeciwko Iranowi.
Decyzja o ataku „została podjęta w listopadzie 2024 r., wkrótce po zabiciu (lidera Hezbollahu Hasana) Nasrallaha” – poinformował izraelski premier. Zaznaczył, że „było jasne”, iż Iran przyspieszy działania na rzecz zdobycia broni atomowej, gdy tylko wspierana przez niego oś została rozbita przez Izrael.
Nasrallah był przywódcą wspieranego przez Iran libańskiego Hezbollahu. Zginął pod koniec września 2024 r. w izraelskim nalocie na przedmieścia Bejrutu. Hezbollah był najsilniejszym ogniwem grupy współpracujących z Iranem antyamerykańskich i antyizraelskich bojówek. Libańskie ugrupowanie zostało znacznie osłabione w toczonej jesienią 2024 r. wojnie z Izraelem.
Netanjahu dodał, że Izrael wykrył „konkretne kroki” Iranu zmierzające do zdobycia broni nuklearnej, wykraczające poza samo wzbogacanie uranu.
Atak miał pierwotnie zostać przeprowadzony pod koniec kwietnia, ale z „różnych przyczyn” nie można go było wówczas wykonać – powiedział izraelski premier, nie podając dalszych szczegółów. Datę przesunięto na piątkowy poranek – kontynuował, również nie wyjaśniając, dlaczego wybrano akurat ten konkretny dzień.
„Postanowiliśmy, że nie możemy już dłużej czekać” – zaznaczył Netanjahu.
USA i Iran prowadziły od połowy kwietnia negocjacje na temat porozumienia nuklearnego, które miało ograniczyć program atomowy Teheranu w zamian za zniesienie części sankcji. Na niedzielę zapowiedziano szóstą rundę rozmów. Media informowały, że stanowiska stron wydają się trudne do pogodzenia. Iran odrzucał żądanie USA, by zaprzestał wzbogacania uranu.
Trump podkreślał, że jego głównym celem jest uniemożliwienie zdobycia przez Iran broni atomowej. Wielokrotnie groził konsekwencjami militarnymi i gospodarczymi, jeżeli Teheran odrzuci porozumienie, jednocześnie podkreślał, że woli rozwiązanie dyplomatyczne.
Według mediów Trump zgodził się na izraelski atak na Iran, a operacja była skoordynowana z USA. Biały Dom nie potwierdził tych doniesień. Jeszcze pod koniec maja publicznie mówił, że przekazał Netanjahu, iż atak na Iran byłby niewłaściwy, ponieważ USA są bliskie osiągnięcia porozumienia z Iranem.
Z Jerozolimy Jerzy Adamiak (PAP)
adj/ ap/
Prezydent USA Donald Trump wiedział o planowanym ataku Izraela na Iran i – jak donoszą media – dał mu „zielone światło”, choć wcześniej wzywał do dyplomatycznego rozwiązania kwestii irańskiego programu jądrowego. Według władz w Teheranie działania izraelskiej armii są jednoznaczne z deklarację wojny.
Przeprowadzone w piątek nad ranem ataki były wymierzone w dziesiątki celów wojskowych w Iranie, w tym obiekty jądrowe. Według irańskich mediów i urzędników uszkodzono kluczowy zakład wzbogacania uranu w Natanz w środkowej części kraju oraz obiekt w Parczin, gdzie, w ocenie ekspertów, prowadzone są badania nad bronią jądrową.
Portal dziennika „Jerusalem Times” poinformował, że w piątek przed południem izraelska armia zaatakowała również obiekty w miastach Sziraz i Tebriz. W pierwszym cel stanowiła fabryka pocisków, a w drugim – lotnisko wojskowe lub jego okolice.
Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) poinformowała, że w wyniku ataku nie odnotowała wzrostu promieniowania w rejonie instalacji Natanz. Podała również, że władze w Teheranie powiadomiły ją, iż atak nie objął elektrowni jądrowej Buszehr.
Jak przekazała agencja Reutera, powołując się na źródła dyplomatyczne, w związku z atakami ma zostać zorganizowane nadzwyczajne posiedzenie Rady Gubernatorów MAEA, choć nie podano jeszcze terminu spotkania.
W wyniku ataku zginęło co najmniej kilku wysokich rangą wojskowych irańskich, w tym dowódca Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej generał Hosejn Salami oraz szef sztabu generalnego Mohammad Bageri. Ponadto zabito co najmniej sześciu naukowców zajmujących się energetyką jądrową.
Jak podała irańska agencja Nour, w piątkowych atakach w samym Teheranie zginęło co najmniej 78 osób, a 329 zostało rannych.
Władze Iranu zapowiadają odwet; minister spraw zagranicznych tego kraju Abbas Aragczi określił atak Izraela jako deklarację wojny i wezwał Radę Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych „do natychmiastowego zajęcia się tą kwestią”.
„Świat teraz lepiej rozumie irański opór i nasze prawo do wzbogacania uranu oraz rozwoju nuklearnej technologii” – oświadczył w piątek prezydent Iranu Masud Pezeszkian. Z kolei irański przywódca duchowy i polityczny ajatollah Ali Chamenei oświadczył, że Izrael „zgotował sobie ciężki los, którego z pewnością doświadczy”.
W piątek izraelskie wojsko poinformowało, że przechwyciło wszystkie z około 100 dronów wystrzelonych w odpowiedzi przez Iran. Armia irańska ostrzegła, że „nie będzie ograniczać się” w swojej odpowiedzi na przeprowadzone w nocy ataki, w których m.in. zniszczono instalacje nuklearne w Natanz.
Choć libańska organizacja terrorystyczna Hezbollah potępiła izraelskie ataki i wyraziła pełną solidarność z Iranem, to w rozmowie z Reutersem odrzuciła możliwość przeprowadzenia ataku na Izrael.
Przedstawiciel Sił Obronnych Izraela, cytowany przez agencję Reutera, powiedział w piątek, że kraj jest gotowy na wielodniową konfrontację, ale zależy to także od sposobu odpowiedzi Iranu.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu ogłosił w orędziu do narodu, że Iran w ostatnich miesiącach rozpoczął prace nad wykorzystaniem wzbogaconego uranu do celów militarnych i posiada wystarczającą ilość tego surowca, by zbudować dziewięć bomb atomowych. Podkreślił, że stanowi to zagrożenie dla istnienia państwa izraelskiego.
Jak zauważył dziennik „Jerusalem Post”, Netanjahu umieścił w czwartek kartkę w Ścianie Płaczu z tekstem „lud powstanie jak lew”, co było zapowiedzią ataku na Iran; operacja izraelskich wojsk nosi nazwę „Powstający Lew”.
Przed piątkowym atakiem na Iran w centralnej części tego kraju operowała izraelska służba specjalna Mosad – poinformowała agencja Reutera, opierając się na źródłach w izraelskich służbach bezpieczeństwa. Według amerykańskiej telewizji Fox News bezpośrednio przed atakiem Izrael zwabił czołowych dowódców irańskich sił powietrznych na spotkanie.
W czwartek prezydent USA Donald Trump oświadczył, że jego kraj chce „dyplomatycznego rozwiązania kwestii irańskiego programu nuklearnego”, a „cała administracja została skierowana do negocjacji” z Teheranem.
Jednak jak podał w piątek portal Axios, izraelscy urzędnicy mówili mediom po rozpoczęciu ataku na Iran, że wbrew publicznym wypowiedziom amerykańskiego prezydenta Donald Trump dał im zielone światło, a operacja była skoordynowana z Waszyngtonem. Biały Dom nie potwierdził tych doniesień.
„Sądzę, że było to znakomite. Daliśmy im (Irańczykom) szansę i nie wykorzystali jej. Zostali mocno trafieni, bardzo mocno. Tak mocno, jak to możliwe. I nadchodzi więcej (ataków). Dużo więcej” – oświadczył Trump w rozmowie z ABC News.
We wpisie na swej platformie Truth Social prezydent dodał później: „Dwa miesiące temu dałem Iranowi 60 dni na +zrobienie dealu+. Powinni byli to zrobić! Dziś jest dzień 61. (…) Teraz być może mają drugą szansę!”
USA i Iran od kwietnia przeprowadziły pięć rund rozmów o porozumieniu, które ma ograniczyć irański program nuklearny w zamian za zniesienie części sankcji przeciwko Teheranowi. Szósta runda tych negocjacji miała się odbyć niedzielę w Omanie, ale po izraelskich atakach ich przeprowadzenie stoi pod znakiem zapytania.
Trump oświadczył w piątek, że Iran musi zawrzeć porozumienie, zanim nic nie pozostanie z tego kraju, i musi uratować to, co było znane jako irańskie (perskie) imperium.
Piątkowy atak wywołał reakcję rynków, podbijając ceny ropy i wywołując spadki na giełdach; wzrosły obawy, że kolejny konflikt w regionie zakłóci globalne dostawy surowców energetycznych. Cena ropy Brent wzrosła ponad 8 proc., do około 75 dol. za baryłkę.
Swoje zaniepokojenie sytuacją w regionie i działaniami Tel Awiwu wyraziło szereg państw, w tym Chiny, Turcja, Japonia, Indonezja, Malezja, a także Arabia Saudyjska i inne arabskie kraje Bliskiego Wschodu. Premier Kataru Mohammed bin Abdulrahman as-Sani stwierdził, że Izrael działa nierozważnie i niweczy możliwość zaprowadzenia pokoju w regionie.
Sekretarz generalny NATO Mark Rutte, szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, a także brytyjski premier Keir Starmer czy szef włoskiego MSZ Antonio Tajani zaapelowali o deeskalację sytuacji na Bliskim Wschodzie.
Przebywający w Pradze na międzynarodowej konferencji o bezpieczeństwie GLOBSEC minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Sybiha przypomniał, że Iran jest krajem dostarczającym broń Rosji.
Prezydent Francji Emmanuel Macron zwołał w piątek posiedzenie Rady Obrony i Bezpieczeństwa Narodowego „poświęcone sytuacji na Bliskim Wschodzie”. Polityk ocenił, że Izrael ma prawo do tego, by się bronić i zapewniać sobie bezpieczeństwo. Podobne oświadczenie wydał niemiecki urząd kanclerski.
Ambasador Izraela w Paryżu Joshua Zarka podkreślił jednak, że Francja nie jest tak bliskim sojusznikiem, jakim była wcześniej, dlatego – w przeciwieństwie do USA – nie została uprzedzona o ataku.
Przewodniczący Centralnej Rady Żydów w Niemczech Josef Schuster oświadczył, że niemiecki rząd musi w obecnej sytuacji „zdecydowanie stanąć po stronie Izraela”. Jego zdaniem Iran jest odpowiedzialny za terror i stanowi zagrożenie dla państwa żydowskiego.
W Rzymie wzmocniona została w piątek ochrona terenu historycznego getta i innych wrażliwych obiektów. Obszar ten jest szczególnie chroniony od czasu ataku Hamasu na Izrael w 2023 r.
W wyniku ataku Izrael i Iran, a także Irak i Jordania zamknęły swoją przestrzeń powietrzną. Przewoźnicy z całego świata odwołali lub zmienili trasy lotów na Bliski Wschód. Polskie Linie Lotnicze LOT poinformowały w piątek, że nie korzystają z irańskiej przestrzeni powietrznej w rejsach tranzytowych do Azji.
Grecja i W. Brytania wezwały do unikania żeglugi w południowym regionie Morza Czerwonego i informowania o wszystkich rejsach przez Cieśninę Ormuz w odpowiedzi na izraelskie ataki na terytorium Iranu.
Sytuacja na Bliskim Wschodzie opóźniła wylot prezydenta Andrzeja Dudy z Singapuru, skąd głowa państwa wracała do Polski po złożeniu oficjalnej wizyty w tym kraju.
Rzecznik MSZ Paweł Wroński zaapelował w piątek do Polaków o powstrzymanie się od podróży na Bliski Wschód. Powiadomił, że obecnie nie ma przesłanek do ewakuacji Polaków.
Jak poinformowała wiceminister spraw zagranicznych Henryka Mościcka-Dendys, żaden z Polaków przebywających w Izraelu i Iranie nie doznał uszczerbku na zdrowiu; według danych z systemu Odyseusz w Izraelu przebywa 64 polskich obywateli, a w Iranie – 4, choć MSZ zakłada, że może ich być tam kilkunastu.
Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz oświadczył w piątek, że wojsko jest gotowe wesprzeć ewakuację Polaków z Bliskiego Wschodu, jeśli będzie taka potrzeba.
Z powodu eskalacji sytuacji na Bliskim Wschodzie ambasada Izraela w Warszawie jest w piątek nieczynna. Zamknięto również placówki Izraela w Berlinie i Sztokholmie. (PAP)
mrf/ mms/
Premier Izraela Benjamin Netanjahu oświadczył, że z wyprzedzeniem poinformował USA o rozpoczętym w piątek ataku na Iran. Dodał, że rozkaz o uderzeniu wydał w listopadzie 2024 r. i atak pierwotnie planowano na koniec kwietnia br., ale istniały „różne przyczyny”, dlaczego go opóźniono.
„Pozostawiam stanowisko USA Amerykanom. Poinformowaliśmy ich z wyprzedzeniem. Wiedzieli o ataku. Co teraz zrobią? To już w rękach prezydenta (Donalda) Trumpa. On podejmuje swoje decyzje w sposób niezależny” – powiedział Netanjahu w opublikowanym w mediach społecznościowych nagraniu.
Dodał, że „nie będzie mówił w imieniu Trumpa”, ale amerykański przywódca bardzo przekonująco mówił o tym, że „Iran nie może mieć broni atomowej i nie może mieć zdolności do wzbogacania uranu”.
Netanjahu obiecał, że będzie w miarę możliwości codziennie publikować nagrania wideo z najnowszymi wiadomościami na temat kampanii przeciwko Iranowi.
Decyzja o ataku „została podjęta w listopadzie 2024 r., wkrótce po zabiciu (lidera Hezbollahu Hasana) Nasrallaha” – poinformował izraelski premier. Zaznaczył, że „było jasne”, iż Iran przyspieszy działania na rzecz zdobycia broni atomowej, gdy tylko wspierana przez niego oś została rozbita przez Izrael.
Nasrallah był przywódcą wspieranego przez Iran libańskiego Hezbollahu. Zginął pod koniec września 2024 r. w izraelskim nalocie na przedmieścia Bejrutu. Hezbollah był najsilniejszym ogniwem grupy współpracujących z Iranem antyamerykańskich i antyizraelskich bojówek. Libańskie ugrupowanie zostało znacznie osłabione w toczonej jesienią 2024 r. wojnie z Izraelem.
Netanjahu dodał, że Izrael wykrył „konkretne kroki” Iranu zmierzające do zdobycia broni nuklearnej, wykraczające poza samo wzbogacanie uranu.
Atak miał pierwotnie zostać przeprowadzony pod koniec kwietnia, ale z „różnych przyczyn” nie można go było wówczas wykonać – powiedział izraelski premier, nie podając dalszych szczegółów. Datę przesunięto na piątkowy poranek – kontynuował, również nie wyjaśniając, dlaczego wybrano akurat ten konkretny dzień.
„Postanowiliśmy, że nie możemy już dłużej czekać” – zaznaczył Netanjahu.
USA i Iran prowadziły od połowy kwietnia negocjacje na temat porozumienia nuklearnego, które miało ograniczyć program atomowy Teheranu w zamian za zniesienie części sankcji. Na niedzielę zapowiedziano szóstą rundę rozmów. Media informowały, że stanowiska stron wydają się trudne do pogodzenia. Iran odrzucał żądanie USA, by zaprzestał wzbogacania uranu.
Trump podkreślał, że jego głównym celem jest uniemożliwienie zdobycia przez Iran broni atomowej. Wielokrotnie groził konsekwencjami militarnymi i gospodarczymi, jeżeli Teheran odrzuci porozumienie, jednocześnie podkreślał, że woli rozwiązanie dyplomatyczne.
Według mediów Trump zgodził się na izraelski atak na Iran, a operacja była skoordynowana z USA. Biały Dom nie potwierdził tych doniesień. Jeszcze pod koniec maja publicznie mówił, że przekazał Netanjahu, iż atak na Iran byłby niewłaściwy, ponieważ USA są bliskie osiągnięcia porozumienia z Iranem.
Z Jerozolimy Jerzy Adamiak (PAP)
adj/ ap/
Prezydent USA Donald Trump wiedział o planowanym ataku Izraela na Iran i – jak donoszą media – dał mu „zielone światło”, choć wcześniej wzywał do dyplomatycznego rozwiązania kwestii irańskiego programu jądrowego. Według władz w Teheranie działania izraelskiej armii są jednoznaczne z deklarację wojny.
Przeprowadzone w piątek nad ranem ataki były wymierzone w dziesiątki celów wojskowych w Iranie, w tym obiekty jądrowe. Według irańskich mediów i urzędników uszkodzono kluczowy zakład wzbogacania uranu w Natanz w środkowej części kraju oraz obiekt w Parczin, gdzie, w ocenie ekspertów, prowadzone są badania nad bronią jądrową.
Portal dziennika „Jerusalem Times” poinformował, że w piątek przed południem izraelska armia zaatakowała również obiekty w miastach Sziraz i Tebriz. W pierwszym cel stanowiła fabryka pocisków, a w drugim – lotnisko wojskowe lub jego okolice.
Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) poinformowała, że w wyniku ataku nie odnotowała wzrostu promieniowania w rejonie instalacji Natanz. Podała również, że władze w Teheranie powiadomiły ją, iż atak nie objął elektrowni jądrowej Buszehr.
Jak przekazała agencja Reutera, powołując się na źródła dyplomatyczne, w związku z atakami ma zostać zorganizowane nadzwyczajne posiedzenie Rady Gubernatorów MAEA, choć nie podano jeszcze terminu spotkania.
W wyniku ataku zginęło co najmniej kilku wysokich rangą wojskowych irańskich, w tym dowódca Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej generał Hosejn Salami oraz szef sztabu generalnego Mohammad Bageri. Ponadto zabito co najmniej sześciu naukowców zajmujących się energetyką jądrową.
Jak podała irańska agencja Nour, w piątkowych atakach w samym Teheranie zginęło co najmniej 78 osób, a 329 zostało rannych.
Władze Iranu zapowiadają odwet; minister spraw zagranicznych tego kraju Abbas Aragczi określił atak Izraela jako deklarację wojny i wezwał Radę Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych „do natychmiastowego zajęcia się tą kwestią”.
„Świat teraz lepiej rozumie irański opór i nasze prawo do wzbogacania uranu oraz rozwoju nuklearnej technologii” – oświadczył w piątek prezydent Iranu Masud Pezeszkian. Z kolei irański przywódca duchowy i polityczny ajatollah Ali Chamenei oświadczył, że Izrael „zgotował sobie ciężki los, którego z pewnością doświadczy”.
W piątek izraelskie wojsko poinformowało, że przechwyciło wszystkie z około 100 dronów wystrzelonych w odpowiedzi przez Iran. Armia irańska ostrzegła, że „nie będzie ograniczać się” w swojej odpowiedzi na przeprowadzone w nocy ataki, w których m.in. zniszczono instalacje nuklearne w Natanz.
Choć libańska organizacja terrorystyczna Hezbollah potępiła izraelskie ataki i wyraziła pełną solidarność z Iranem, to w rozmowie z Reutersem odrzuciła możliwość przeprowadzenia ataku na Izrael.
Przedstawiciel Sił Obronnych Izraela, cytowany przez agencję Reutera, powiedział w piątek, że kraj jest gotowy na wielodniową konfrontację, ale zależy to także od sposobu odpowiedzi Iranu.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu ogłosił w orędziu do narodu, że Iran w ostatnich miesiącach rozpoczął prace nad wykorzystaniem wzbogaconego uranu do celów militarnych i posiada wystarczającą ilość tego surowca, by zbudować dziewięć bomb atomowych. Podkreślił, że stanowi to zagrożenie dla istnienia państwa izraelskiego.
Jak zauważył dziennik „Jerusalem Post”, Netanjahu umieścił w czwartek kartkę w Ścianie Płaczu z tekstem „lud powstanie jak lew”, co było zapowiedzią ataku na Iran; operacja izraelskich wojsk nosi nazwę „Powstający Lew”.
Przed piątkowym atakiem na Iran w centralnej części tego kraju operowała izraelska służba specjalna Mosad – poinformowała agencja Reutera, opierając się na źródłach w izraelskich służbach bezpieczeństwa. Według amerykańskiej telewizji Fox News bezpośrednio przed atakiem Izrael zwabił czołowych dowódców irańskich sił powietrznych na spotkanie.
W czwartek prezydent USA Donald Trump oświadczył, że jego kraj chce „dyplomatycznego rozwiązania kwestii irańskiego programu nuklearnego”, a „cała administracja została skierowana do negocjacji” z Teheranem.
Jednak jak podał w piątek portal Axios, izraelscy urzędnicy mówili mediom po rozpoczęciu ataku na Iran, że wbrew publicznym wypowiedziom amerykańskiego prezydenta Donald Trump dał im zielone światło, a operacja była skoordynowana z Waszyngtonem. Biały Dom nie potwierdził tych doniesień.
„Sądzę, że było to znakomite. Daliśmy im (Irańczykom) szansę i nie wykorzystali jej. Zostali mocno trafieni, bardzo mocno. Tak mocno, jak to możliwe. I nadchodzi więcej (ataków). Dużo więcej” – oświadczył Trump w rozmowie z ABC News.
We wpisie na swej platformie Truth Social prezydent dodał później: „Dwa miesiące temu dałem Iranowi 60 dni na +zrobienie dealu+. Powinni byli to zrobić! Dziś jest dzień 61. (…) Teraz być może mają drugą szansę!”
USA i Iran od kwietnia przeprowadziły pięć rund rozmów o porozumieniu, które ma ograniczyć irański program nuklearny w zamian za zniesienie części sankcji przeciwko Teheranowi. Szósta runda tych negocjacji miała się odbyć niedzielę w Omanie, ale po izraelskich atakach ich przeprowadzenie stoi pod znakiem zapytania.
Trump oświadczył w piątek, że Iran musi zawrzeć porozumienie, zanim nic nie pozostanie z tego kraju, i musi uratować to, co było znane jako irańskie (perskie) imperium.
Piątkowy atak wywołał reakcję rynków, podbijając ceny ropy i wywołując spadki na giełdach; wzrosły obawy, że kolejny konflikt w regionie zakłóci globalne dostawy surowców energetycznych. Cena ropy Brent wzrosła ponad 8 proc., do około 75 dol. za baryłkę.
Swoje zaniepokojenie sytuacją w regionie i działaniami Tel Awiwu wyraziło szereg państw, w tym Chiny, Turcja, Japonia, Indonezja, Malezja, a także Arabia Saudyjska i inne arabskie kraje Bliskiego Wschodu. Premier Kataru Mohammed bin Abdulrahman as-Sani stwierdził, że Izrael działa nierozważnie i niweczy możliwość zaprowadzenia pokoju w regionie.
Sekretarz generalny NATO Mark Rutte, szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, a także brytyjski premier Keir Starmer czy szef włoskiego MSZ Antonio Tajani zaapelowali o deeskalację sytuacji na Bliskim Wschodzie.
Przebywający w Pradze na międzynarodowej konferencji o bezpieczeństwie GLOBSEC minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Sybiha przypomniał, że Iran jest krajem dostarczającym broń Rosji.
Prezydent Francji Emmanuel Macron zwołał w piątek posiedzenie Rady Obrony i Bezpieczeństwa Narodowego „poświęcone sytuacji na Bliskim Wschodzie”. Polityk ocenił, że Izrael ma prawo do tego, by się bronić i zapewniać sobie bezpieczeństwo. Podobne oświadczenie wydał niemiecki urząd kanclerski.
Ambasador Izraela w Paryżu Joshua Zarka podkreślił jednak, że Francja nie jest tak bliskim sojusznikiem, jakim była wcześniej, dlatego – w przeciwieństwie do USA – nie została uprzedzona o ataku.
Przewodniczący Centralnej Rady Żydów w Niemczech Josef Schuster oświadczył, że niemiecki rząd musi w obecnej sytuacji „zdecydowanie stanąć po stronie Izraela”. Jego zdaniem Iran jest odpowiedzialny za terror i stanowi zagrożenie dla państwa żydowskiego.
W Rzymie wzmocniona została w piątek ochrona terenu historycznego getta i innych wrażliwych obiektów. Obszar ten jest szczególnie chroniony od czasu ataku Hamasu na Izrael w 2023 r.
W wyniku ataku Izrael i Iran, a także Irak i Jordania zamknęły swoją przestrzeń powietrzną. Przewoźnicy z całego świata odwołali lub zmienili trasy lotów na Bliski Wschód. Polskie Linie Lotnicze LOT poinformowały w piątek, że nie korzystają z irańskiej przestrzeni powietrznej w rejsach tranzytowych do Azji.
Grecja i W. Brytania wezwały do unikania żeglugi w południowym regionie Morza Czerwonego i informowania o wszystkich rejsach przez Cieśninę Ormuz w odpowiedzi na izraelskie ataki na terytorium Iranu.
Sytuacja na Bliskim Wschodzie opóźniła wylot prezydenta Andrzeja Dudy z Singapuru, skąd głowa państwa wracała do Polski po złożeniu oficjalnej wizyty w tym kraju.
Rzecznik MSZ Paweł Wroński zaapelował w piątek do Polaków o powstrzymanie się od podróży na Bliski Wschód. Powiadomił, że obecnie nie ma przesłanek do ewakuacji Polaków.
Jak poinformowała wiceminister spraw zagranicznych Henryka Mościcka-Dendys, żaden z Polaków przebywających w Izraelu i Iranie nie doznał uszczerbku na zdrowiu; według danych z systemu Odyseusz w Izraelu przebywa 64 polskich obywateli, a w Iranie – 4, choć MSZ zakłada, że może ich być tam kilkunastu.
Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz oświadczył w piątek, że wojsko jest gotowe wesprzeć ewakuację Polaków z Bliskiego Wschodu, jeśli będzie taka potrzeba.
Z powodu eskalacji sytuacji na Bliskim Wschodzie ambasada Izraela w Warszawie jest w piątek nieczynna. Zamknięto również placówki Izraela w Berlinie i Sztokholmie. (PAP)
mrf/ mms/
Premier Izraela Benjamin Netanjahu oświadczył, że z wyprzedzeniem poinformował USA o rozpoczętym w piątek ataku na Iran. Dodał, że rozkaz o uderzeniu wydał w listopadzie 2024 r. i atak pierwotnie planowano na koniec kwietnia br., ale istniały „różne przyczyny”, dlaczego go opóźniono.
„Pozostawiam stanowisko USA Amerykanom. Poinformowaliśmy ich z wyprzedzeniem. Wiedzieli o ataku. Co teraz zrobią? To już w rękach prezydenta (Donalda) Trumpa. On podejmuje swoje decyzje w sposób niezależny” – powiedział Netanjahu w opublikowanym w mediach społecznościowych nagraniu.
Dodał, że „nie będzie mówił w imieniu Trumpa”, ale amerykański przywódca bardzo przekonująco mówił o tym, że „Iran nie może mieć broni atomowej i nie może mieć zdolności do wzbogacania uranu”.
Netanjahu obiecał, że będzie w miarę możliwości codziennie publikować nagrania wideo z najnowszymi wiadomościami na temat kampanii przeciwko Iranowi.
Decyzja o ataku „została podjęta w listopadzie 2024 r., wkrótce po zabiciu (lidera Hezbollahu Hasana) Nasrallaha” – poinformował izraelski premier. Zaznaczył, że „było jasne”, iż Iran przyspieszy działania na rzecz zdobycia broni atomowej, gdy tylko wspierana przez niego oś została rozbita przez Izrael.
Nasrallah był przywódcą wspieranego przez Iran libańskiego Hezbollahu. Zginął pod koniec września 2024 r. w izraelskim nalocie na przedmieścia Bejrutu. Hezbollah był najsilniejszym ogniwem grupy współpracujących z Iranem antyamerykańskich i antyizraelskich bojówek. Libańskie ugrupowanie zostało znacznie osłabione w toczonej jesienią 2024 r. wojnie z Izraelem.
Netanjahu dodał, że Izrael wykrył „konkretne kroki” Iranu zmierzające do zdobycia broni nuklearnej, wykraczające poza samo wzbogacanie uranu.
Atak miał pierwotnie zostać przeprowadzony pod koniec kwietnia, ale z „różnych przyczyn” nie można go było wówczas wykonać – powiedział izraelski premier, nie podając dalszych szczegółów. Datę przesunięto na piątkowy poranek – kontynuował, również nie wyjaśniając, dlaczego wybrano akurat ten konkretny dzień.
„Postanowiliśmy, że nie możemy już dłużej czekać” – zaznaczył Netanjahu.
USA i Iran prowadziły od połowy kwietnia negocjacje na temat porozumienia nuklearnego, które miało ograniczyć program atomowy Teheranu w zamian za zniesienie części sankcji. Na niedzielę zapowiedziano szóstą rundę rozmów. Media informowały, że stanowiska stron wydają się trudne do pogodzenia. Iran odrzucał żądanie USA, by zaprzestał wzbogacania uranu.
Trump podkreślał, że jego głównym celem jest uniemożliwienie zdobycia przez Iran broni atomowej. Wielokrotnie groził konsekwencjami militarnymi i gospodarczymi, jeżeli Teheran odrzuci porozumienie, jednocześnie podkreślał, że woli rozwiązanie dyplomatyczne.
Według mediów Trump zgodził się na izraelski atak na Iran, a operacja była skoordynowana z USA. Biały Dom nie potwierdził tych doniesień. Jeszcze pod koniec maja publicznie mówił, że przekazał Netanjahu, iż atak na Iran byłby niewłaściwy, ponieważ USA są bliskie osiągnięcia porozumienia z Iranem.
Z Jerozolimy Jerzy Adamiak (PAP)
adj/ ap/
Prezydent USA Donald Trump wiedział o planowanym ataku Izraela na Iran i – jak donoszą media – dał mu „zielone światło”, choć wcześniej wzywał do dyplomatycznego rozwiązania kwestii irańskiego programu jądrowego. Według władz w Teheranie działania izraelskiej armii są jednoznaczne z deklarację wojny.
Przeprowadzone w piątek nad ranem ataki były wymierzone w dziesiątki celów wojskowych w Iranie, w tym obiekty jądrowe. Według irańskich mediów i urzędników uszkodzono kluczowy zakład wzbogacania uranu w Natanz w środkowej części kraju oraz obiekt w Parczin, gdzie, w ocenie ekspertów, prowadzone są badania nad bronią jądrową.
Portal dziennika „Jerusalem Times” poinformował, że w piątek przed południem izraelska armia zaatakowała również obiekty w miastach Sziraz i Tebriz. W pierwszym cel stanowiła fabryka pocisków, a w drugim – lotnisko wojskowe lub jego okolice.
Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) poinformowała, że w wyniku ataku nie odnotowała wzrostu promieniowania w rejonie instalacji Natanz. Podała również, że władze w Teheranie powiadomiły ją, iż atak nie objął elektrowni jądrowej Buszehr.
Jak przekazała agencja Reutera, powołując się na źródła dyplomatyczne, w związku z atakami ma zostać zorganizowane nadzwyczajne posiedzenie Rady Gubernatorów MAEA, choć nie podano jeszcze terminu spotkania.
W wyniku ataku zginęło co najmniej kilku wysokich rangą wojskowych irańskich, w tym dowódca Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej generał Hosejn Salami oraz szef sztabu generalnego Mohammad Bageri. Ponadto zabito co najmniej sześciu naukowców zajmujących się energetyką jądrową.
Jak podała irańska agencja Nour, w piątkowych atakach w samym Teheranie zginęło co najmniej 78 osób, a 329 zostało rannych.
Władze Iranu zapowiadają odwet; minister spraw zagranicznych tego kraju Abbas Aragczi określił atak Izraela jako deklarację wojny i wezwał Radę Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych „do natychmiastowego zajęcia się tą kwestią”.
„Świat teraz lepiej rozumie irański opór i nasze prawo do wzbogacania uranu oraz rozwoju nuklearnej technologii” – oświadczył w piątek prezydent Iranu Masud Pezeszkian. Z kolei irański przywódca duchowy i polityczny ajatollah Ali Chamenei oświadczył, że Izrael „zgotował sobie ciężki los, którego z pewnością doświadczy”.
W piątek izraelskie wojsko poinformowało, że przechwyciło wszystkie z około 100 dronów wystrzelonych w odpowiedzi przez Iran. Armia irańska ostrzegła, że „nie będzie ograniczać się” w swojej odpowiedzi na przeprowadzone w nocy ataki, w których m.in. zniszczono instalacje nuklearne w Natanz.
Choć libańska organizacja terrorystyczna Hezbollah potępiła izraelskie ataki i wyraziła pełną solidarność z Iranem, to w rozmowie z Reutersem odrzuciła możliwość przeprowadzenia ataku na Izrael.
Przedstawiciel Sił Obronnych Izraela, cytowany przez agencję Reutera, powiedział w piątek, że kraj jest gotowy na wielodniową konfrontację, ale zależy to także od sposobu odpowiedzi Iranu.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu ogłosił w orędziu do narodu, że Iran w ostatnich miesiącach rozpoczął prace nad wykorzystaniem wzbogaconego uranu do celów militarnych i posiada wystarczającą ilość tego surowca, by zbudować dziewięć bomb atomowych. Podkreślił, że stanowi to zagrożenie dla istnienia państwa izraelskiego.
Jak zauważył dziennik „Jerusalem Post”, Netanjahu umieścił w czwartek kartkę w Ścianie Płaczu z tekstem „lud powstanie jak lew”, co było zapowiedzią ataku na Iran; operacja izraelskich wojsk nosi nazwę „Powstający Lew”.
Przed piątkowym atakiem na Iran w centralnej części tego kraju operowała izraelska służba specjalna Mosad – poinformowała agencja Reutera, opierając się na źródłach w izraelskich służbach bezpieczeństwa. Według amerykańskiej telewizji Fox News bezpośrednio przed atakiem Izrael zwabił czołowych dowódców irańskich sił powietrznych na spotkanie.
W czwartek prezydent USA Donald Trump oświadczył, że jego kraj chce „dyplomatycznego rozwiązania kwestii irańskiego programu nuklearnego”, a „cała administracja została skierowana do negocjacji” z Teheranem.
Jednak jak podał w piątek portal Axios, izraelscy urzędnicy mówili mediom po rozpoczęciu ataku na Iran, że wbrew publicznym wypowiedziom amerykańskiego prezydenta Donald Trump dał im zielone światło, a operacja była skoordynowana z Waszyngtonem. Biały Dom nie potwierdził tych doniesień.
„Sądzę, że było to znakomite. Daliśmy im (Irańczykom) szansę i nie wykorzystali jej. Zostali mocno trafieni, bardzo mocno. Tak mocno, jak to możliwe. I nadchodzi więcej (ataków). Dużo więcej” – oświadczył Trump w rozmowie z ABC News.
We wpisie na swej platformie Truth Social prezydent dodał później: „Dwa miesiące temu dałem Iranowi 60 dni na +zrobienie dealu+. Powinni byli to zrobić! Dziś jest dzień 61. (…) Teraz być może mają drugą szansę!”
USA i Iran od kwietnia przeprowadziły pięć rund rozmów o porozumieniu, które ma ograniczyć irański program nuklearny w zamian za zniesienie części sankcji przeciwko Teheranowi. Szósta runda tych negocjacji miała się odbyć niedzielę w Omanie, ale po izraelskich atakach ich przeprowadzenie stoi pod znakiem zapytania.
Trump oświadczył w piątek, że Iran musi zawrzeć porozumienie, zanim nic nie pozostanie z tego kraju, i musi uratować to, co było znane jako irańskie (perskie) imperium.
Piątkowy atak wywołał reakcję rynków, podbijając ceny ropy i wywołując spadki na giełdach; wzrosły obawy, że kolejny konflikt w regionie zakłóci globalne dostawy surowców energetycznych. Cena ropy Brent wzrosła ponad 8 proc., do około 75 dol. za baryłkę.
Swoje zaniepokojenie sytuacją w regionie i działaniami Tel Awiwu wyraziło szereg państw, w tym Chiny, Turcja, Japonia, Indonezja, Malezja, a także Arabia Saudyjska i inne arabskie kraje Bliskiego Wschodu. Premier Kataru Mohammed bin Abdulrahman as-Sani stwierdził, że Izrael działa nierozważnie i niweczy możliwość zaprowadzenia pokoju w regionie.
Sekretarz generalny NATO Mark Rutte, szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, a także brytyjski premier Keir Starmer czy szef włoskiego MSZ Antonio Tajani zaapelowali o deeskalację sytuacji na Bliskim Wschodzie.
Przebywający w Pradze na międzynarodowej konferencji o bezpieczeństwie GLOBSEC minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Sybiha przypomniał, że Iran jest krajem dostarczającym broń Rosji.
Prezydent Francji Emmanuel Macron zwołał w piątek posiedzenie Rady Obrony i Bezpieczeństwa Narodowego „poświęcone sytuacji na Bliskim Wschodzie”. Polityk ocenił, że Izrael ma prawo do tego, by się bronić i zapewniać sobie bezpieczeństwo. Podobne oświadczenie wydał niemiecki urząd kanclerski.
Ambasador Izraela w Paryżu Joshua Zarka podkreślił jednak, że Francja nie jest tak bliskim sojusznikiem, jakim była wcześniej, dlatego – w przeciwieństwie do USA – nie została uprzedzona o ataku.
Przewodniczący Centralnej Rady Żydów w Niemczech Josef Schuster oświadczył, że niemiecki rząd musi w obecnej sytuacji „zdecydowanie stanąć po stronie Izraela”. Jego zdaniem Iran jest odpowiedzialny za terror i stanowi zagrożenie dla państwa żydowskiego.
W Rzymie wzmocniona została w piątek ochrona terenu historycznego getta i innych wrażliwych obiektów. Obszar ten jest szczególnie chroniony od czasu ataku Hamasu na Izrael w 2023 r.
W wyniku ataku Izrael i Iran, a także Irak i Jordania zamknęły swoją przestrzeń powietrzną. Przewoźnicy z całego świata odwołali lub zmienili trasy lotów na Bliski Wschód. Polskie Linie Lotnicze LOT poinformowały w piątek, że nie korzystają z irańskiej przestrzeni powietrznej w rejsach tranzytowych do Azji.
Grecja i W. Brytania wezwały do unikania żeglugi w południowym regionie Morza Czerwonego i informowania o wszystkich rejsach przez Cieśninę Ormuz w odpowiedzi na izraelskie ataki na terytorium Iranu.
Sytuacja na Bliskim Wschodzie opóźniła wylot prezydenta Andrzeja Dudy z Singapuru, skąd głowa państwa wracała do Polski po złożeniu oficjalnej wizyty w tym kraju.
Rzecznik MSZ Paweł Wroński zaapelował w piątek do Polaków o powstrzymanie się od podróży na Bliski Wschód. Powiadomił, że obecnie nie ma przesłanek do ewakuacji Polaków.
Jak poinformowała wiceminister spraw zagranicznych Henryka Mościcka-Dendys, żaden z Polaków przebywających w Izraelu i Iranie nie doznał uszczerbku na zdrowiu; według danych z systemu Odyseusz w Izraelu przebywa 64 polskich obywateli, a w Iranie – 4, choć MSZ zakłada, że może ich być tam kilkunastu.
Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz oświadczył w piątek, że wojsko jest gotowe wesprzeć ewakuację Polaków z Bliskiego Wschodu, jeśli będzie taka potrzeba.
Z powodu eskalacji sytuacji na Bliskim Wschodzie ambasada Izraela w Warszawie jest w piątek nieczynna. Zamknięto również placówki Izraela w Berlinie i Sztokholmie. (PAP)
mrf/ mms/
dziennik