Na polskim rynku pracy dzieje się coś, czego jeszcze nie było

- - W regionach o niskim bezrobociu, jak Mazowsze, Wielkopolska czy Śląsk, firmy często konkurują o tych samych pracowników. Zdarza się, że wręcz podkupują sobie kadry - zwraca uwagę Marcin Biernat.
- - Bez osób z Ukrainy, a coraz częściej też z Azji, wiele zakładów pracy po prostu by nie ruszyło. Dotyczy to szczególnie branży budowlanej, transportowej, HoReCa, medycyny, ale i IT - wylicza dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach.
- Tylko w województwie śląskim z funduszy europejskich na działania aktywizujące bezrobotnych przeznaczono ponad 700 mln euro.
W maju bezrobocie w Polsce spadło poniżej 800 tys. To trzeci miesiąc z rzędu, kiedy liczba zarejestrowanych w urzędach pracy osób maleje. Eksperci mówią wprost, zatrudnienie specjalisty trwa dłużej niż kiedykolwiek, a rekrutacja kosztuje coraz więcej.
- Spadki bezrobocia wiosną i latem to rzecz naturalna. Rozpoczynają się sezonowe prace w budownictwie, rolnictwie czy transporcie, ale nie można wykluczyć, że mamy do czynienia z bardziej trwałym zjawiskiem. Więcej powie nam pełna analiza po wakacjach - zaznacza Marcin Biernat, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach.
Z danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że w skali kraju czas poszukiwania specjalisty wydłużył się średnio o 30 proc., a koszty rekrutacji wzrosły w zależności od branży nawet o 40 proc. Jak podkreśla Biernat, nie wszędzie jednak problem wygląda tak samo.
- W regionach o niskim bezrobociu, jak Mazowsze, Wielkopolska czy Śląsk, firmy często konkurują o tych samych pracowników. Zdarza się, że wręcz podkupują sobie kadry. To wymusza dodatkowe inwestycje: w szkolenia, podnoszenie kwalifikacji, a czasem też w lepsze wynagrodzenia i pakiety socjalne - mówi.
"Bez osób z Ukrainy, a coraz częściej też z Azji, wiele zakładów pracy po prostu by nie ruszyło"Według Biernata wpływ na dzisiejszy obraz rynku pracy miało również podniesienie płacy minimalnej. Część osób zrezygnowała z rejestracji jako bezrobotni, bo praca stała się bardziej opłacalna niż życie na świadczeniach. Inni uciekli w szarą strefę.
- Widzimy obie tendencje. Z jednej strony pozytywne porzucenie bierności zawodowej, z drugiej obchodzenie systemu. W obu przypadkach efekt jest ten sam: oficjalnych kandydatów do pracy ubywa - zaznacza dyrektor WUP.
W efekcie firmy coraz częściej ratują się pracownikami z zagranicy.
- Bez osób z Ukrainy, a coraz częściej też z Azji, wiele zakładów pracy po prostu by nie ruszyło. Dotyczy to szczególnie branży budowlanej, transportowej, HoReCa, medycyny, ale i IT - wylicza Biernat.
Urzędy pracy zmieniają funkcję?Jak podkreśla dyrektor WUP w Katowicach, w obliczu zmian, również instytucje publiczne takie jak urzędy pracy szukają nowej roli.
- Dziś to już nie są tylko miejsca, gdzie wypłaca się zasiłki. Działamy jak "centrum pracy", które aktywnie łączy pracodawców z kandydatami. Organizujemy szkolenia, dofinansowujemy miejsca pracy, wspieramy rozwój kwalifikacji - mówi Biernat i wylicza, że tylko w województwie śląskim z funduszy europejskich na działania aktywizujące przeznaczono ponad 700 mln euro. Środki trafiają m.in. na bony rozwojowe, kursy zawodowe, doposażenie stanowisk pracy i wsparcie dla osób z grup defaworyzowanych.
- Nasza rola to dziś także analiza rynku, doradztwo, udział w targach pracy, wskazywanie firmom, gdzie mogą szukać kandydatów i jak dostosować swoje oczekiwania - dodaje.
wnp.pl