Bohaterów Ruchu dwóch. Tego nie było od 12 lat
Chociaż Dawid Szulczek po sobotniej porażce z Wisłą Kraków (0:5) z pokerową miną wygłaszał najpopularniejsze zdanie świata o szczęśliwie szybkiej okazji do rehabilitacji, sam nie mógł być pewien, jaką twarz swojego zespołu zobaczy w rywalizacji z Koroną Kielce. Przegrana przy 53 tysiącach kibiców na Stadionie Śląskim raptem 77 godzin wcześniej była czymś więcej niż kolejną stratą punktów - była dewastacją stawiającą pod znakiem zapytania to, co ambitny szkoleniowiec wypracował w ciągu wcześniejszego, obiecującego półrocza swojej pracy w Ruchu. Szulczek przed meczem z Koroną przeprowadził siedem zmian w wyjściowej jedenastce, ale musiał liczyć się z siłą rywala, który po czterech tegorocznych kolejkach PKO BP Ekstraklasy wciąż jest jedną z kilku niepokonanych drużyn. Efekty wtorkowego wieczoru wskazują, że Niebiescy są na dobrej drodze do odzyskania stabilizacji.
Dwóch bohaterów Ruchu dało awans– Bohaterem jest dzisiaj cała społeczność Ruchu, kibice, którzy oklaskiwali zawodników wychodzących na rozgrzewkę mimo ostatniego wyniku – kręcił głową z niedowierzaniem trener Szulczek, gdy usłyszał pytanie o to, czy we wtorkowym meczu bardziej podobał mu się Jakub Bielecki, czy autor dubletu Jehor Cykało. Obaj okazali się bohaterami zupełnie nieoczywistymi, bo do zespołu dołączyli zimą, kiedy priorytetem miała być jedynie kosmetyka kadry, a nie większe wzmocnienia po udanej jesieni, jednak szybko znaleźli się w momencie, kiedy ich pomoc musiała wysunąć się na pierwszy plan. Mało kto pamięta, że Bielecki rozpoczynał poprzedni sezon jako pierwszy bramkarz Ruchu Jarosława Skrobacza po awansie do PKO BP Ekstraklasy, jednak szybko okazało się, że jakość gwarantowana przez niego w niższych ligach nie będzie wystarczała na elitę.
- Zobacz również: Na Śląskim mistrz był jeden. Rodado tego nie przewidywał
Po spadku rozwiązał kontrakt i przez całą jesień pozostawał bez klubu, by niespodziewanie wrócić na Cichą w zimowej przerwie. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że przeciwko Koronie zapisał się w historii polskiej piłki, bo obrona dwóch rzutów karnych w jednym meczu to osiągnięcie zdecydowanie zapadające w pamięć. Jako ostatni w rywalizacji o punkty tej sztuki dokonał Rafał Strączek w czasach gry dla Stali Mielec w sezonie 2021/22 przeciwko Bruk-Betowi Termalice Nieciecza (1:0), choć półtora roku temu w taki sposób na boiskach Ligue 1 błysnął też Marcin Bułka. W annałach polskiej piłki znajdziemy nawet przypadek trzech karnych obronionych w jednym meczu (choć jeden z niezrozumiałych względów był powtarzany) przez Edwarda Szymkowiaka, kiedy ten grał dla Polonii Bytom, choć wielką karierę zaczynał właśnie w Ruchu, z którym dwa razy sięgnął po mistrzostwo Polski.

Cykało dwa gole dla swojego poprzedniego klubu FK Teplice strzelił z kolei przez całą rundę jesienną, zanim został wypożyczony do Ruchu, w którym w pierwszych dwóch kolejkach miał okazję pełnić jedynie rolę wchodzącego z ławki. Precyzyjne, punktowe wzmocnienie defensywy w postaci Ukraińca to majstersztyk osób odpowiedzialnych za skauting w obozie Niebieskich, o czym głośno mówi Szulczek i podkreśla, że Cykało w swoich priorytetach na mecz przeciwko Koronie miał przede wszystkim opiekowanie się Adrianem Dalmau. Hiszpan przyjechał na Stadion Śląski w dobrym nastroju po dwóch golach na wagę ważnego zwycięstwa w walce o utrzymanie przeciwko Śląskowi Wrocław (2:0). – Tak, mieliśmy konkretny plan na zatrzymanie tego zawodnika. Jehor ma podobne warunki fizyczne jak Dawid Szymonowicz, z którym pracowałem w Warcie Poznań. Bardzo dobrze sobie z nim radził, był bardzo zdeterminowany, a do tego dołożył pozytywne akcenty pod bramką przeciwnika – komplementuje Szulczek.
- Zobacz również: W tym roku wyburzanie przy Cichej. "Otoczka nie pomaga"
Nie bez znaczenia, szczególnie przy pierwszym golu, była też rola dośrodkowującego z rzutu wolnego Filipa Starzyńskiego, który wciąż stara się wypracować formę nawiązującą do jego najlepszych lat z „eRką” na piersi. We wtorek co prawda sprokurował też rzut karny, ale od dłuższego wypominania tej historii wybawił go Bielecki, a Szulczek cały czas podtrzymuje, że z biegiem rundy, a już najbardziej prawdopodobnie po marcowej przerwie na kadrę być może znowu będziemy oglądać Figo takiego, jaki został zapamiętany z boisk PKO BP Ekstraklasy.

Kiedy Ruch ostatni raz świętował awans do półfinału Pucharu Polski jego obecny szkoleniowiec był niedługo po 23. urodzinach, a jeszcze przed rozpoczęciem trenerskiej edukacji w Górniku Wesoła, czy Rozwoju Katowice. Szulczek jako zapalony kibic Niebieskich w sezonie 2012/13 pewnie ściskał kciuki za zespół z Cichej, kiedy ten kończył swoją pucharową przygodę na półfinałowym dwumeczu z późniejszym zdobywcą krajowego dubletu Legią Warszawa (0:0 i 1:2).
Można się założyć, że gdyby ktoś powiedział mu wtedy, że to on będzie kolejnym szkoleniowcem, który ponad dekadę później osiągnie z Ruchem tak dobry wynik w Pucharze Polski, niespecjalnie chciałby wierzyć, a jednak kolejne losy zasłużonego klubu poukładały się tak, że priorytetem była stabilizacja na poziomie ligowym, a dodatkowe rozgrywki nie były specjalnie nikomu do niczego potrzebne. Teraz sytuacja jest inna, bo Niebiescy ze swoim potencjałem organizacyjnym, infrastrukturalnym i kibicowskim, na wielu polach ciągle nie pasują do I ligi, więc okazja do gry, a tym bardziej wygrywania z przedstawicielem wyższej klasy rozgrywkowej to nie lada gratka.

Przed meczem z Koroną pojawiały się głosy, że Ruch do ćwierćfinału dostał się trochę kuchennymi drzwiami, bo wszyscy jego jesienni rywale są uplasowani w krajowej hierarchii zdecydowanie niżej (kolejno Podhale Nowy Targ, Avia Świdnik i Unia Skierniewice). Na wynik Ruchu przymykano oko z niezrozumiałych powodów, wszak właśnie na takich przeciwnikach zdecydowanemu faworytowi o wywrotkę najłatwiej, by przypomnieć tylko porażki tegorocznych beniaminków PKO BP Ekstraklasy Motoru Lublin oraz GKS Katowice we wcześniejszych rundach właśnie w Skierniewicach.
Po awansie do półfinału, który nie jest samym wynikiem, ale i efektem dobrego stylu oraz pomysłu na oszukanie doświadczonego Jacka Zielińskiego (we wspomnianym sezonie 2012/13 był trenerem… Ruchu), apetyty na podwójny, ligowo-pucharowy sukces tej wiosny w Chorzowie będą tylko rosnąć. Niebiescy jednocześnie nie mogą być jednak również głusi na uprzejme słowa przestrogi płynące z Reymonta, bo akurat oni doskonale wiedzą, jak to jest podporządkować całą wiosnę Pucharowi Polski, by w tym samym czasie zawieść na całej linii w walce o awans.
przegladsportowy