Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Poland

Down Icon

Myślałem, że Kamil Grosicki zmarnuje karierę jak Igor Sypniewski

Myślałem, że Kamil Grosicki zmarnuje karierę jak Igor Sypniewski

Przed nami dwa mecze reprezentacyjne – jeden wprawdzie towarzyski z Mołdawią, ale drugi już istotny, o punkty w eliminacjach mistrzostw świata, przeciwko Finlandii. W mediach sportowych tematem numerem jeden jest absencja Roberta Lewandowskiego, który jest nieobecny na zgrupowaniu, a podczas urlopu wybrał się m.in. na Grand Prix Hiszpanii Formuły 1. Biorąc pod uwagę rangę meczu z Finlandią, jestem nieco zaskoczony jego nieobecnością.

Nie znam jednak problemów zdrowotnych Roberta, które mogą być niewidoczne na pierwszy rzut oka, i być może Robert grał końcówkę sezonu "na oparach". W sierpniu będzie obchodził 37. urodziny i niewykluczone, że od poniedziałku do piątku kurował w ostatnim okresie jakieś nie do wychwycenia dla przeciętnego kibica urazy, które uniemożliwiały mu bycie w najlepszej formie, co przełożyło się niestety na stratę tytułu króla strzelców ligi na rzecz Kyliana Mbappe.

Mecz eliminacyjny z Finlandią wydaje się kluczowym spotkaniem. Jeśli Robertowi doskwiera jakiś problem, o którym nie wiemy, a o którym wie sztab medyczny oraz selekcjoner, to najprawdopodobniej to jest głównym powodem jego nieobecności. Miejmy nadzieję, że zawodnicy, którzy od lat aspirują do bycia partnerami Lewandowskiego w kadrze bądź do zastąpienia go w przyszłości, okażą skuteczność w tych spotkaniach, szczególnie we wtorek w Helsinkach.

Od początku kadencji Michała Probierza z utęsknieniem czekamy na Polskę grającą i skutecznie, i efektownie, lecz wciąż tego nie dostrzegliśmy. Chcielibyśmy przecież zobaczyć nową jakość, począwszy od najbliższego meczu, poprzez spotkania jesienią, gdzie zmierzymy się m.in. z bardzo mocnymi Holendrami, faworytami naszej grupy eliminacyjnej. Pierwsze półrocze ze względu na terminarz miało być spokojniejsze, drugie pełne wyzwań, ale tak naprawdę nawet ze słabszymi rywalami gra Biało-Czerwonych jest poddana gruntownej analizie. Nie ma miejsca na proste błędy.

Skoro we wtorek mecz z Finami, to przypomina mi się mój ostatni występ w reprezentacji Polski. We wrześniu 2006 r., już pod batutą Leo Beenhakkera, przegraliśmy w spotkaniu el. Euro 2008 z Finlandią 1:3. "Przegląd Sportowy" pisał na okładce: "Miał być holenderski futbol totalny, tymczasem wyszło totalne nieporozumienie – i jeśli chodzi o wynik, i o styl gry". Przed zgrupowaniem selekcjoner przyleciał specjalnie do mnie do Wolverhampton oraz do Jurka Dudka do Liverpoolu, żeby przedyskutować powody braku powołań dla nas na mundial.

Leo Beenhakker i Tomasz Frankowski przed meczem z Danią w Odense w 2006 roku
Leo Beenhakker i Tomasz Frankowski przed meczem z Danią w Odense w 2006 roku (Foto: FOT MAREK BICZYK - AGENCJA PRZEGLAD SPORTOWY / newspix.pl)

Wydawało się, że Holender będzie na nas liczył w najbliższych miesiącach, stąd moje występy w pierwszym składzie w dwóch inauguracyjnych meczach Beenhakkera jako selekcjonera Biało-Czerwonych – przeciwko Danii (0:2) oraz Finlandii (1:3). Niestety nie były one okraszone ani moimi golami, ani świetną grą. Jurek także popełnił kardynalny błąd przy wybiciu piłki, nabijając jednego z rywali, a po chwili legendarny Jari Litmanen otworzył wynik meczu. Falstart zanotowany, ale – co ważniejsze – już miesiąc później ograliśmy najpierw Kazachstan (1:0), a kilka dni później zanotowaliśmy legendarne zwycięstwo na Stadionie Śląskim przeciwko Portugalii (2:1) po dwóch golach mego konkurenta z ataku, Ebiego Smolarka.

Kilka dni przed spotkaniem z Finami zaliczyłem przeprowadzkę na roczne wypożyczenie na Teneryfę. W Wolverhampton trenera Glenna Hoddle'a zastąpił Mick McCarthy, czyli były selekcjoner reprezentacji Irlandii. On mi jasno powiedział: "Słuchaj, Tomas, ty masz 32 lata. Ja tu robię kadrę po swojemu. Szanuję twoje dokonania, więc mówię ci bezpośrednio: musisz odejść, bo w pierwszym składzie grać nie będziesz". Postawił sprawę jasno, klarownie i za to go wówczas doceniłem. Na Wyspy Kanaryjskie odszedłem dlatego, żeby regularnie grać i dać reprezentacji to, czego od niej wymagano – awans na mistrzostwa Europy w 2008 r. Ostatecznie jednak na rywalizacji z Finlandią i 22 występach moja przygoda z kadrą się zakończyła.

Tomasz Frankowski i Kamil Grosicki
Tomasz Frankowski i Kamil Grosicki (Foto: Jan Malec / newspix.pl / newspix.pl)

Kamil Grosicki pożegna się oficjalnie z reprezentacją Polski. Gdy miałem go przy boku jako partnera w Jagiellonii Białystok, kiedy miał 20 lat, to wydawało mi się, że pogra maksymalnie dekadę i zakończy występy, by zostać kolejnym po Igorze Sypniewskim czy Dawidzie Janczyku piłkarzem, który zmarnował swoją karierę z powodów innych niż czysto piłkarskie. Natomiast Kamil przeszedł piękną metamorfozę, zmienił postępowanie poza boiskiem i dzisiaj w wieku 37 lat jest liderem i zarazem legendą Pogoni Szczecin, a prawie sto meczów w kadrze to powód do dumy dla niego oraz jego rodziny.

Ja także jestem z "Grosika" dumny, że z kariery wycisnął być może maksimum. Myślę, że polscy kibice za jego grę w ostatniej dekadzie mogą stawiać go za wzór piłkarza może jedynie tuż za Robertem Lewandowskim czy Jakubem Błaszczykowskim.

przegladsportowy

przegladsportowy

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow

Nasza strona internetowa używa plików cookie w zakresie KVKK i GDPR w celu poprawy Twojego doświadczenia. Aby uzyskać szczegółowe informacje Kliknij tutaj. Korzystając z naszej witryny akceptujesz pliki cookie.