PZPN szuka talentów dla polskiej kadry za oceanem. Sprawdzili 35 nazwisk
Już ponad trzy lata minęły, od kiedy do Garfield w New Jersey zjechało ponad dwudziestu chłopców z polskimi korzeniami, urodzonymi w latach 2007–08, aby zaprezentować swoje umiejętności przed trenerami kadr młodzieżowych. Od tamtego czasu program PZPN oraz Vistuli Garfield mocno się rozwinął, bo oprócz sześciu kolejnych edycji w USA i Kanadzie każdego lata młodzi adepci futbolu mieli okazję do przeżycia wspaniałej piłkarskiej przygody w kraju swoich przodków.
– Mieliśmy zgrupowania w Miami, Toronto czy Chicago, co pokazuje, że projekt cały czas nabiera tempa. Z perspektywy merytorycznej jest to ważne, bo każde zgrupowanie pozwala nam zobaczyć w jednostkach treningowych i konfrontacji meczowej nowych zawodników, również z klubów MLS Next, co świadczy o ich poziomie – wyjaśnia Bartłomiej Zalewski, koordynator projektów wspierających rozwój talentów w PZPN.
Tym razem padło na Columbus w stanie Ohio. Ta niemal milionowa aglomeracja to jedno z niewielu miejsc w USA, które nie traktują piłki nożnej po macoszemu. Tam bowiem powstał jeden z klubów założycielskich MLS Columbus Crew, tam wybudowano pierwszy typowo piłkarski obiekt, gdzie często ważne mecze rozgrywa kadra USA. Tam także występowali m.in. Janusz Michallik oraz 47-krotny reprezentant Polski Robert Warzycha. Ten ostatni w żółto-czarnych barwach sięgnął po puchar USA jako zawodnik, a potem – jako członek sztabu szkoleniowego – po Supporters’ Shield i MLS Cup.
– Z Crew nawiązaliśmy cenną współpracę. Władze klubu udostępniły nam salę konferencyjną i światowej klasy boiska oraz wysłały swoich trenerów, aby bliżej zapoznać się z naszym programem i pomóc nam w skautingu. Docelowo chcemy, aby każdego roku jedno z naszych zgrupowań odbywało się na obiektach którejś z akademii MLS, aby rozbudowywać współpracę, skauting i powiększać zasięgi programu. Warto także zaznaczyć, że właśnie dzięki trenerowi z Crew Bryanowi Rodriguesowi mamy w programie Zacha Zalewskiego. To podstawowy gracz kadry U-16 Piotra Kobiereckiego, w której zaliczył już 11 występów – tłumaczy Dariusz Wesołowski, prezes Vistuli oraz koordynator projektu po stronie amerykańskiej.
- Czytaj również: MLS w mieście Deyny. Inwestorzy zapłacili 500 mln dol
Do Ohio przybyło 35 urodzonych w latach 2010–11 zawodników ze wszystkich zakątków USA i Kanady. Obecni byli gracze Los Angeles Galaxy, Orlando City, Chicago Fire, New York City FC czy Philadelphia Union. Najwięcej – po czterech – dostarczyły Sockers FC z Chicago i Lakeshore United FC z Toronto. Trenowali oni pod okiem fachowców z Polski oraz lokalnych: Konrada Kozłowskiego (Floryda), Tomasza Drążka i Marka Łosia (Chicago), Mateusza Majewskiego i Piotra Sali (New Jersey), Roberta Bogusia (Dallas) i Piotra i Daniela Polańskich (Toronto). W ekipie znalazł się także zastępca dyrektora sportowego PZPN Bogdan Basałaj. Jak zwykle w piątek odbyła się zbiórka i odprawa, w sobotę dwa treningi, a w niedzielę gry kontrolne.
– Dla mnie to kolejny obóz w USA, w którym biorę czynny udział. Oceniam go bardzo pozytywnie. Nie ma bowiem lepszej weryfikacji umiejętności potencjalnych kadrowiczów, którzy chcą powalczyć o grę z orzełkiem na piersi niż wnikliwa, kilkudniowa obserwacja na żywo – powiedział Rafał Lasocki.
Trener kadry U-15 zdradził, że początkowo u piłkarzy było sporo stresu i przemotywowania, co jest normalne, biorąc pod uwagę ich wiek, charakter i stawkę zgrupowania. W miarę upływu czasu zawodnicy radzili sobie jednak coraz lepiej i podczas gry kontrolnej zaprezentowali spore umiejętności. Najlepiej spisał się Julian Tyminski z kanadyjskiego Sigma FC, który wrócił do domu z koszulką z podpisem Roberta Lewandowskiego – nagrodą za tytuł MVP. – Pod obserwacją będą także: Gustav Brown (Paragon FC z Maryland), Michael Tuzel (NYC FC), Kacper Gucwa (Elite SA z New Jersey), Alex Kolakowski (Blau Weiss Gottschee z Nowego Jorku) i Dominik Wisniowski (Lakeshore United). Mam nadzieję, że już wkrótce spotkamy się z tymi zawodnikami na letnim campie w Zakopanem i Busku-Zdroju – wylicza Lasocki.
Jak powiedział szef skautingu zagranicznego PZPN Maciej Chorążyk, w następnej kolejności młodzi piłkarze z Ameryki Północnej będą mieli okazję pokazać się przed trenerami we wrześniu w New Jersey na drugiej edycji Talent Pro. W 2026 planowane są także kolejne obozy GdP: w styczniu na Florydzie i w maju w Toronto.
– Naszym zadaniem jest określić potencjał, który z każdym kolejnym zgrupowaniem wzrasta. A to pozwala nam mieć pierwsze sukcesy, czego przykładem jest Zachary Zalewski, który przeszedł tę drogę od początku, a dziś nie tylko zadomowił się w naszej kadrze młodzieżowej, ale jest też na celowniku wielu klubów w Europie. Podobnie jest z Davidem Rutkowskim, napastnikiem New York Red Bulls, który ma za sobą zgrupowania selekcyjne i debiut w reprezentacji U-15. Jest on na dobrej drodze, aby w tej kadrze zostać na dłużej. Te dwie historie pokazują, że nasz program spełnia swój cel i warto go rozwijać. Dlatego też pracujemy nad rozbudowaniem siatki skautingowej. To pozwoli nam lepiej obserwować ten wielki rynek amerykański i zapraszać do nas coraz lepszych zawodników, którzy mogą grać dla Polski, bo taki jest nasz nadrzędny cel – wyjaśnia Bartłomiej Zalewski.
Czyste wartości z dala od biznesuO emocjach związanych z występami licznych już absolwentów programu opowiadał Wesołowski. – To najlepsze podziękowanie za cały okres wolontariatu dla całego zespołu: Maćka Chorążyka, Bartka Zalewskiego, Tomka Drążka, Piotrka Sali, Piotrka Polańskiego, Roberta Bogusia i innych, którzy pracują sercem, żeby dać tym chłopcom szanse. Jednocześnie cieszy też to, że w piłce, która jest tak komercyjna i zepsuta, jest miejsce na projekt altruistyczny, prowadzony z dala od agentów, chęci zarobku, traktowania futbolu jak biznesu. Fakt, że ten projekt przynosi takie efekty, zawdzięczamy właśnie temu, że jest budowany na właściwych, czystych wartościach, a nie chęci zysku. Takim chcę go widzieć przez najbliższe lata i takiego będę go bronił. Tak mocno, jak mocno codziennie nad nim pracujemy – mówił wzruszony koordynator projektu.
Pochlebnie wypowiadał się także Robert Warzycha, który osiedlił się w Columbus i obecnie szkoli młodzież w Club Ohio Soccer. Były piłkarz m.in. Górnika Zabrze czy Evertonu przyglądał się grze kontrolnej i zwrócił uwagę na wielką ambicję oraz nobilitację z faktu gry z orzełkiem na piersi. Spotkał także byłego podopiecznego Sebastiana Skitala, którego syn Nicholas gra w Galaxy.
- Czytaj także: Nowy talent z USA. PZPN ma go na radarze
– Sebastian i inni rodzice, z którymi rozmawiałem na trybunach, bardzo chwalili organizację obozu i cieszyli się z faktu, że ich dzieci mogą pokazać się osobom z federacji. Fakt, że to PZPN wykonuje pierwszy krok w kierunku piłkarzy polonijnych, sprawia, że czują, iż ktoś się nimi interesuje. To ma naprawdę duży wydźwięk i bez wątpienia zwiększy ich więzi z Polską – wyjaśnia 61-letni szkoleniowiec.
Warzycha żałuje też, że taki program nie istniał 20 lat temu, bo skorzystałby z niego jego syn Konrad, który karierę zakończył już jakiś czas temu. – Trudno, ale mam nadzieję, że za osiem–dziesięć lat powołania na Gramy dla Polski dostaną moi wnukowie: czteroletni Henry i dwuletni Jonah. Uwielbiam bawić się z nimi piłką i muszę przyznać, że szczególnie ten pierwszy ma spore predyspozycje i dryg. Oczywiście po dziadku! – kończy legenda Columbus Crew.
przegladsportowy