Szał w 92. minucie. Real Madryt zatrzymany w KMŚ! Debiut Xabiego Alonso zepsuty
Dzień debiutu Xabiego Alonso w roli szkoleniowca Realu Madryt nadszedł podczas zrewolucjonizowanych przez FIFA Klubowych Mistrzostw Świata. Turniej ten trudno sklasyfikować jako podsumowanie sezonu 2024/2025, choć istotnie w drużynie debiutował nie tylko nowy trener, ale też nowe nabytki.
Trent Alexander-Arnold i Dean Huijsen dostali szansę gry od pierwszych minut, za to na ławce zasiadł... Luka Modrić, którego kontrakt oficjalnie wygasa dopiero wraz z końcem turnieju. W tak niecodziennych okolicznościach Królewscy mieli okazję zaprezentować się po raz pierwszy pod wodzą nowego szkoleniowca, a ich rywalem było saudyjskie Al-Hilal. Show w Miami rozpoczęło się kilka minut po 21.00.
Naszpikowani gwiazdami Królewscy byli zdecydowanymi faworytami, ale w drużynie Al-Hilal łatwo było odnaleźć dobrze znane kibicom nazwiska. Mecz od pierwszej minuty rozpoczęli choćby Joao Cancelo, Ruben Neves, Malcom czy Kalidou Koulibaly oraz Sergej Milinković-Savić, którzy mają za sobą przeszłość w najlepszych europejskich ligach.
I to właśnie oni brylowali w pierwszych minutach spotkania. Real nie miał wielu szans na zdobycie otwierającej bramki. Jedyną dobrze zapowiadającą się akcję wstrzymał sędzia, dając żółtą kartkę Viniciusowi za "próbę wymuszenia faulu", choć ta decyzja była bardzo wątpliwa.
Znacznie lepiej radzili sobie Saudyjczycy. Po jednej z akcji Renan Lodi trafił nawet do siatki, ale tym razem sędzia zupełnie słusznie odgwizdał spalonego. Nawet gdyby jednak gol został uznany, to nikt nie miałby wątpliwości, że Al-Hilal należy się prowadzenie po okresie dominacji w pierwszej połowie.
Gdy już wydawało się, że to Saudyjczycy bardziej zasłużyli na prowadzenie i to oni są bliżej szczęścia, w końcu padł gol. Ale to Królewscy mogli świętować! Młody Gonzalo Garcia wykończył strzałem do siatki przepiękny kontratak Realu Madryt i zapewnił Los Blancos prowadzenie. To jednak nie był koniec emocji przed przerwą.
W 39. minucie kuriozalnie zachował się Raul Asencio, który faulował Marcosa Leonardo we własnym polu karnym tuż po stracie piłki. Sędzia podyktował rzut karny dla Al-Hilal, choć powtórki również nie dawały jasności co do tego, czy faktycznie należała się jedenastka. Ze stojącej piłki bardzo pewnie uderzył Ruben Neves, dając swojej drużynie wyrównanie. I ten wynik do przerwy wydawał się w pełni zasłużony, bo to Al-Hilal przeważało przez większą część pierwszej połowy spotkania.
W drugiej części spotkania to Real ruszył do ataku i miał błyskawiczną okazję. Wprowadzony w przerwie Arda Guler trafił w poprzeczkę po doskonałym dośrodkowaniu z lewej strony boiska, a zamieszanie pod bramką Al-Hilal trwało ładnych kilkadziesiąt sekund. Szalony napór Królewskich trwał łącznie przez kilka minut, ale Saudyjczycy przetrwali trudny moment w meczu.
Senna końcówka. I nagle nadeszła szansaIm dalej w mecz, tym trudniej było o dogodne sytuacje strzeleckie. Te najlepsze należały do Marcosa Leonardo i Federico Valverde, którzy w ciągu minuty mogli strzelić po golu. Ostatecznie jednak żaden z nich nie był w stanie dać swojej drużynie bardzo cennego prowadzenia.
W końcówce największe emocje wzbudziło to, co wydarzyło się przy linii bocznej. Kibice głośno powitali na murawie rezerwowego Lukę Modricia, który na sześć minut przed końcem zmienił Jude'a Bellinghama. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, w drugiej minucie doliczonego czasu gry Real otrzymał rzut karny. Sędzia po interwencji VAR słusznie zobaczył faul na Franie Garcii.
Do piłki podszedł Federico Valverde, ale jego mocny strzał do boku odbił Bono! Były golkiper Sevilli pokazał, że wciąż potrafi radzić sobie z jedenastkami, ratując punkt dla swojego zespołu. Real walczył o wyszarpanie trzech punktów w samej końcówce, lecz do zmiany wyniku już nie doszło.
W ten sposób Królewscy stracili punkty w debiucie swojego nowego trenera. Teraz mogą tylko oglądać nocny mecz Pachuki z Red Bullem Salzburg, który może wyłonić pierwszego lidera grupy.
przegladsportowy