Prof. Edyta Zbroch o "cichym zabójcy": "Nadciśnienie nie boli. A przecież pacjent zgłasza się, gdy coś wyraźnie dokucza"

Nadciśnienie tętnicze przez lata może rozwijać się bezobjawowo, a mimo to prowadzić do poważnych powikłań – zawału, udaru, niewydolności nerek. "To choroba, która nie boli, więc bywa bagatelizowana" – mówi prof. Edyta Zbroch z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. W rozmowie z Polityką Zdrowotną tłumaczy, dlaczego pomiar ciśnienia powinien być rutyną – i dla lekarzy, i dla każdego z nas.
Nadciśnienie tętnicze to jedna z najczęstszych, a zarazem najbardziej lekceważonych chorób przewlekłych. Choć nie boli i nie daje jednoznacznych objawów, może przez lata prowadzić do poważnych powikłań sercowo-naczyniowych, uszkodzenia nerek czy udaru mózgu.
Dlaczego nadal tak trudno je wykryć na czas – i co zrobić, by poprawić sytuację? O tym mówi w wywiadzie dla Polityki Zdrowotnej prof. Edyta Zbroch z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, nefrolog i hipertensjolog, zaangażowana w kampanię edukacyjną „Misja 50 na 30”.
Polityka Zdrowotna: Dlaczego nadciśnienie tętnicze tak często rozwija się „po cichu” i przez długi czas pozostaje niezauważone, nawet przez lekarzy pierwszego kontaktu? Czy pacjenci zbyt rzadko kontrolują ciśnienie, czy problem leży głębiej – w systemie?Prof. dr hab. Edyta Zbroch: Można mówić o bólach głowy, zaburzeniach koncentracji, obniżonej wydolności fizycznej – ale wszystkie te objawy mogą być też związane z innymi chorobami. Nadciśnienie tętnicze nie ma charakterystycznych objawów, przede wszystkim nie boli. A przecież pacjent zgłasza się do lekarza zazwyczaj wtedy, gdy coś mu wyraźnie dokucza.
Jeśli chodzi o lekarzy pierwszego kontaktu – my, jako specjaliści, zdecydowanie propagujemy wśród nich regularne mierzenie ciśnienia tętniczego. Oczywiście wiadomo, że jeden pomiar wykonany w gabinecie nie daje pełnego obrazu – to nie to samo, co systematyczne pomiary w domu. Nawet jeśli w gabinecie ciśnienie wyjdzie podwyższone, nie oznacza to jeszcze, że mamy do czynienia z nadciśnieniem. Dodatkowo pacjenci często zgłaszają się do lekarzy POZ z innymi problemami zdrowotnymi, np. infekcjami, które również mogą wpływać na wynik pomiaru i go zafałszować.
E.Z.: Właśnie teraz planujemy nową akcję. Świeżo po posiedzeniu Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Nadciśnienia Tętniczego mogę powiedzieć, że ruszamy z kampanią „Misja 50 na 30”. Jej celem jest zwiększenie uwagi lekarzy pierwszego kontaktu na konieczność mierzenia ciśnienia tętniczego u wszystkich pacjentów – także tych, którzy zgłaszają się z zupełnie innym powodem wizyty, np. z zapaleniem gardła. Każdemu pacjentowi warto zmierzyć ciśnienie – być może uda się w ten sposób wcześniej coś wykryć. Jej celem jest poprawa kontroli ciśnienia tętniczego w Polsce, poprzez min. zwiększenie uwagi lekarzy pierwszego kontaktu na konieczność... itd.
Jeśli chodzi o pacjentów – również prowadzimy działania edukacyjne. Ja osobiście co roku organizuję w Białymstoku akcję prozdrowotną na rynku miejskim, skierowaną do mieszkańców. Podczas wydarzenia propagujemy regularne mierzenie ciśnienia tętniczego, bo każda osoba dorosła powinna kontrolować je przynajmniej raz w roku. Pokazujemy też, jak prawidłowo je mierzyć. Akcja cieszy się dużym zainteresowaniem – w tym roku, mimo chłodnego maja, odwiedziło nas około 200 osób. Jestem zadowolona, bo pogoda nie sprzyjała spacerom po mieście, a mimo to frekwencja dopisała.
To bardzo szeroki problem, naprawdę bardzo szeroki – i tym bardziej cieszy mnie, że Pani redaktor zdecydowała się go poruszyć. Bo kluczem jest działanie u podstaw – trzeba promować, by osoby zdrowe regularnie mierzyły ciśnienie i zgłaszały się do lekarza, jeśli coś w ich samopoczuciu budzi niepokój. A z drugiej strony – by lekarze, zwłaszcza lekarze pierwszego kontaktu, ale i wszyscy inni, do których trafiają pacjenci, pamiętali o tym, by ciśnienie zawsze mierzyć.
E.Z.: Właśnie nie – i na to szczególnie zwracamy uwagę. Nie powinno się mierzyć ciśnienia aparatem kupionym w supermarkecie, ponieważ takie urządzenia nie są walidowane. Powinny to być aparaty zakupione w aptece lub w sklepie medycznym. Obecnie wybór jest naprawdę szeroki, a ceny nie są już zaporowe. Zawsze powtarzam pacjentom, że jeśli zbliżają się jakieś rodzinne okazje – np. święto mamy czy babci – warto, by bliscy złożyli się na dobry aparat do pomiaru ciśnienia tętniczego.
Warto też, by urządzenie miało funkcję wykrywania zaburzeń rytmu serca. Dziś dostępne są aparaty, które nie tylko mierzą ciśnienie, ale również sygnalizują nieprawidłowości w rytmie serca, co jest szczególnie istotne w przypadku pacjentów z nadciśnieniem, którzy są na takie zaburzenia bardziej narażeni.
Na stronie Polskiego Towarzystwa Nadciśnienia Tętniczego można znaleźć listę aparatów z walidacją, które są przez nas rekomendowane. Ale generalnie – jeśli pacjent kupuje aparat w aptece lub sklepie medycznym, może mieć pewność, że nie są to urządzenia przypadkowe czy niesprawdzone.
Aktualizacja: 04/07/2025 08:00
politykazdrowotna