Nawet nie marzą o fortepianach koncertowych

Muzykolodzy, którzy odważyli się mówić głośno o swoich problemach, ostrożnie poprosili nas o zwrócenie uwagi na inny z ich problemów. Okazuje się, że od kilku lat dwie szkoły muzyczne w Szymkencie okresowo zmieniają miejsce zamieszkania, nie mając własnego dachu nad głową. A perspektywy znalezienia czegoś takiego są nadal mgliste.
Szkoła Muzyczna nr 1, nazwana na cześć legendarnej śpiewaczki i Artystki Ludowej Kazachskiej SRR Żamali OMAROWEJ, jest pierwszą tego typu szkołą w mieście. Otwarto go w latach 40. ubiegłego wieku, w szczytowym okresie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. W trudnych czasach dzieci poznawały sztukę w małej glinianej chacie ogrzewanej piecem. W czasie pokoju szkoła stała się wiodącą instytucją w dziedzinie edukacji muzycznej i mieściła się w nowym budynku wybudowanym specjalnie na jej potrzeby pod tym samym adresem: ul. Shaimerdenova, 13. Biura z dźwiękoszczelnymi ścianami, mała sala kameralna - wszystko tutaj spełniało wymagania edukacji muzycznej.

Trudno zliczyć, ilu absolwentów zostało później sławnymi muzykami, artystami i wokalistami. Szkoła mogłaby z radością odliczać swoje rocznice, gromadząc swoich młodych studentów pod dachem alma mater, ale dziś nie mają oni dokąd wracać. Budynek nadal stoi, ale wygląda przerażająco. Kilka tygodni temu postawiono wokół niego ogrodzenie, aby nędzne ściany z ziejącymi, czarnymi oczodołami okien nie rzucały się w oczy. Oto wszystko, co pozostało ze szkoły.
- Osiem lat temu ówczesny dyrektor Temirgali KUANDYKOV niespodziewanie dla nas wszystkich ogłosił, że budynek został uznany za niebezpieczny, chociaż nie zaobserwowaliśmy żadnych szczególnych zewnętrznych oznak: było ciepło, przytulnie, ściany były mocne - wspomina nauczycielka gry na fortepianie Leila ZHALGASBAYEVA , która pracowała w szkole nr 1 ponad 40 lat. - Zapewnił nas, że przeprowadzka będzie tymczasowa, pokazał nam nawet projekt nowego budynku. Oczywiście, że nie chciałem się przeprowadzać. Ale kto wiedział, że już tu nigdy nie wrócimy?

A szkoła dosłownie zaczęła się włóczyć. Wynajęli nieodpowiedni budynek i jakoś dostosowali go do swoich potrzeb. Potem znowu się przeprowadzili. Obecnie pianiści, wokaliści i muzycy grający na dombrze mieszkają w budynku na rogu ulic Turysov i Kazybek bi, zajmując jedno piętro, a wydziały instrumentów dętych, smyczkowych i ludowych mieszczą się w dawnym przedszkolu po drugiej stronie miasta, który również wynajmują.
Oczywiste jest, że taki stan rzeczy nie odpowiada ani nauczycielom, ani uczniom, ani ich rodzicom, którzy wielokrotnie podnosili kwestię budowy własnego budynku szkolnego, lecz bezskutecznie.
W lipcu 2022 r. pusty, ale wciąż solidny budynek przy ulicy Szaimerdenowa strawił pożar. Dach i sufity spłonęły, ale ściany stały. I od tamtej pory stoją zwęglone, wywołując co najmniej konsternację wśród przechodniów. Nawiasem mówiąc, od kilku lat krążą plotki, że teren pod budynkiem ma zostać zyskownie zagospodarowany - lokalizacja jest bardzo atrakcyjna. Jednakże, według Departamentu Gospodarki Ziemią, teren ten jest nadal zarejestrowany jako własność szkoły muzycznej.
O plany budowy nowego budynku nie udało się zapytać dyrekcji, gdyż stanowisko dyrektora jest nieobsadzone już od dwóch lat. Poprzedni szef Kuandykow, który siedział na tym stanowisku przez dziesięć lat, nagle zrezygnował i został zwykłym nauczycielem, a obecnym aktorem. O. Dyrektor Berik ABDIKADYROV nie odważył się porozmawiać z dziennikarzem o losie instytucji.
Tymczasem, mimo braku własnego budynku i szyldu, szkoła nadal zapełnia się uczniami. Przyjeżdżają nie tylko ze względu na świetnych nauczycieli, ale również ze względu na czesne – zaledwie 2400 tenge miesięcznie. Jednak instrumenty w klasach są tak rzadkie, że niektórzy rodzice nie mieliby nic przeciwko temu, żeby złożyć się na zakup nowych.

Nie mniej smutny jest los szkoły muzycznej nr 4, jedynej w całym 50-tysięcznym osiedlu Sairam. A piec ogrzewał budynek, w którym się dziś znajduje, nie w czasie wojny, ale przez całą zimę.
„Do tej szkoły zaczęłam uczęszczać 45 lat temu, a w 1989 roku wróciłam tu jako nauczycielka” – mówi dyrektor ds. dydaktycznych Dilnoza KAMBARALIEVA, której życie jest ściśle związane z tą placówką edukacyjną. - Na początku lat 2000 zostaliśmy przeniesieni do budynku dawnego urzędu skarbowego na obrzeżach Domu Kultury. Jest mały, nieestetyczny, ma tylko 290 metrów kwadratowych i przez wszystkie te lata płacili właścicielowi czynsz. Oczywiście, nam się to nie podobało, ani naszym rodzicom. Pisali wszędzie! To nie ma sensu. Jedyny raz, kiedy zwrócono na nas uwagę, miało to miejsce około pięć lat temu, gdy kierownictwo miejskiego wydziału edukacji przybyło na kontrolę. Ale to niczego nie zmieniło. Szkoda, że gdy byłem dzieckiem, warunki do nauki były lepsze niż te, w których uczą się moi obecni studenci. Nie ma pieniędzy na nowe instrumenty, wszystko idzie na wynajem budynku. Dlatego gramy na tym, co udało nam się uratować.
Nowa karta w historii szkoły rozpoczęła się wraz z przybyciem nowego dyrektora w maju ubiegłego roku. Nawiasem mówiąc, Szakir UMAROW był jedynym kandydatem na to stanowisko, które pozostawało nieobsadzone od ponad dwóch lat. Zobaczywszy chatę, w której mieściła się powierzona mu szkoła, z entuzjazmem zaczął szukać nowego budynku. Umarow nie bał się publicznie ujawnić opłakanego stanu budynku, skontaktował się ze wszystkimi władzami, a jego wysiłki nie poszły na marne. Wyobraźcie sobie zaskoczenie mieszkańców Sairamu, gdy akim Szymkentu, Gabit SYZDYKBEKOV, zaniepokoił się losem szkoły i osobiście przyjechał, aby zobaczyć, w jakich warunkach uczą się dzieci.

Natychmiast zaczęli szukać odpowiedniego miejsca do przeprowadzki. Ostatecznie wybór padł na półwieczny, ale solidny budynek dawnej Szkoły nr 112, która niedawno przeniosła się do nowego, przestronnego obiektu. Tak, można to zrobić za pomocą pieca, ale nie trzeba za to płacić, a ściany są mocne. Nawiasem mówiąc, Szakir Umarow również musiał walczyć o ten budynek. Dyrektorka szkoły nie zgodziła się od razu na całkowite opuszczenie budynku. Najwyraźniej chciała według własnego uznania pozbyć się pustego budynku.
- Przeprowadziliśmy się tutaj na początku roku. Oczywiście, że byliśmy zamrożeni, przyznaję. Kaloryfery były ledwo ciepłe, dyrektor szkoły tłumaczy powody spartańskich warunków dla nauczycieli i dzieci. - Jako materiał opałowy otrzymaliśmy węgiel o fatalnej jakości, który kupowali nasi poprzednicy. Musieliśmy pilnie zdobyć dodatkowe paliwo: firma transportowa dała nam beczkę zużytego oleju silnikowego jako sponsora. Zmieszano z węglem dla lepszego spalania. W ten sposób zostaliśmy uratowani. Inni sponsorzy, z litości dla dzieci, są gotowi podarować nam dwa kotły gazowe. Zadanie polega więc na doprowadzeniu gazu do budynku szkoły, przebudowie całkowicie przestarzałego systemu ogrzewania oraz przynajmniej przeprowadzeniu drobnych napraw, na ile pozwolą na to fundusze. Nie musimy już płacić czynszu, mamy możliwość oszczędzania pieniędzy na koncie.
Reżyser Umarow marzy o rozbudowie (na szczęście biur jest teraz więcej), o nowych działach, otwarciu klasy choreografii, a nawet zaczął nawiązywać współpracę międzynarodową. Przede wszystkim z sąsiednim Uzbekistanem, gdzie propozycje przyjaźni i wymiany kulturalnej poparto nie tylko słowami. Fundacja publiczna „Vatandoshlar” podarowała małej szkole muzycznej, liczącej zaledwie 122 uczniów (nie ma już miejsc), różne uzbeckie instrumenty ludowe. Takiego daru jeszcze tu nie widziano.

Warto przyznać, że 18 nauczycieli tej szkoły, podobnie jak ich liczni koledzy ze Szkoły Muzycznej nr 1, nie narzekają szczególnie na swój los: widać, że przez tyle lat nauczyli się godzić z rzeczywistością i uczyć się muzyki nawet wtedy, gdy nie mają na to czasu. Przygotowują uczniów do konkursów gry na instrumentach sprzed pół wieku, wpajając im poczucie piękna i miłość do sztuki. A czasem z zazdrością czytają wieści o otwarciu nowych pałaców szkolnych w Szymkencie. Duże, jasne budynki z maksymalną liczbą udogodnień, wyposażone w sprzęt i nowe narzędzia, są dla nich nierealnym marzeniem. Choć na pewno wiedzą, że ich uczniowie zasługują na taki komfort nie mniej niż ich rówieśnicy, którzy mają więcej szczęścia.
Alisa MASALYOVA, zdjęcie autorki, Shymkent
Udział
Udział
Ćwierkać
Fajny
Time.kz