Pierwsze dziecko urodziło się półlegalnie...

Nazwa ta nic nie powie większości ludzi niezwiązanych z nauką. Ale na pewno słyszałeś przynajmniej trochę o jego odkryciach. Przypomnijmy, że kilka lat temu cały świat dyskutował o tym, jak naukowiec z Chin „skorygował” kilka zarodków podczas procedury zapłodnienia in vitro. Istniało ryzyko, że dzieci urodzą się zakażone wirusem HIV, gdyż u ich ojców zdiagnozowano tę chorobę. Naukowiec, wykorzystując metodę odkrytą w amerykańskim laboratorium kierowanym przez Szukhrata Mitalipowa, próbował edytować genom zarodków w taki sposób, aby rodzące się dzieci były odporne na HIV.
Incydent ten trafił na pierwsze strony gazet na całym świecie, wywołując skandal; eksperyment uznano za nielegalny, a Chińczyka skazano na trzy lata więzienia (naprawdę rozdmuchał sprawę). Od tego czasu w Chinach zakazano wszelkich eksperymentów na ludzkich embrionach.
A oto przede mną siedzi skromny, uśmiechnięty mężczyzna w kraciastej koszuli. Ten sam naukowiec, który odkrył i opisał metodę edycji genów.
Profesor, kierownik Centrum Terapii Komórkowej i Genowej Zarodka na Oregon Health and Science University w Portland, światowej sławy mikrobiolog i – jak zawsze dodają w Kazachstanie – pochodzący ze wsi Avat w obwodzie ałmackim. Generalnie naszym człowiekiem jest Szukhrat Muzaparowicz Mitalipow.

- Spotkaliśmy się po raz pierwszy sześć lat temu, a wtedy powiedziałeś, że przynajmniej raz w roku odwiedzasz swoją ojczyznę, aby odwiedzić swoich krewnych. Mam wrażenie, że teraz częściej latasz do Kazachstanu. Czy są jakieś powody?
- Tak, nie raz, ale dwa razy w roku, przyjadę do Ałmaty ponownie w niedalekiej przyszłości. Powstał projekt, który rozwijamy wspólnie z Wiaczesławem Notanowiczem LOKSZYNEM (profesorem, prezesem Kazachstańskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu - O. A.). Ma to związek z odmładzaniem komórek jajowych, czym zajmuję się od wielu lat.
Metoda ta pomaga zajść w ciążę starszym kobietom, u których niepłodność związana jest ze starzeniem się komórek jajowych. Zazwyczaj są to pary poniżej 40 roku życia lub trochę starsze, u których standardowa metoda zapłodnienia in vitro nie jest pomocna. Przechodzą przez trzy, pięć, siedem procedur, a potem się poddają. Albo są zmuszone korzystać z komórek jajowych dawczyń, a nie każda osoba chce się na to zdecydować.
Pobieramy cytoplazmę (wewnętrzne środowisko komórki, w którym znajdują się struktury wewnątrzkomórkowe i zachodzą procesy metaboliczne - O.A.) młodej komórki jajowej dawczyni i łączymy ją z jądrem komórki jajowej kobiety cierpiącej na niepłodność. Rezultatem jest komórka złożona, która zostaje następnie zapłodniona plemnikiem. Dlatego też tabloidy nazywają dzieci urodzone w ten sposób „dziećmi trojga rodziców”.
- Ludzie powiedzą: „Jasne jest, dlaczego ciągnął go do ojczyzny. „Przyszedłem zarabiać pieniądze!” Czy jest to interes biznesowy czy naukowy?
- Zdecydowanie nie jest to biznes, zazwyczaj moje laboratorium inwestuje sporo w tego typu projekty. Przylatujemy na własny koszt, przywozimy tu sprzęt medyczny i specjalistyczne mikroskopy, których w Kazachstanie nie ma, tajne odczynniki potrzebne do przeprowadzenia zabiegu.
Pod względem naukowym zrobiliśmy wszystko: przetestowaliśmy metodę na myszach i małpach, przeprowadziliśmy pierwsze badania kliniczne w Grecji. Teraz tę praktykę trzeba rozszerzyć, dlatego podróżuję do różnych krajów i dzielę się swoim doświadczeniem. Urodziły się już setki dzieci. Pierwszy raz było siedem lub osiem lat temu.
- Czy spodziewałaś się tego dziecka, jakby było twoim własnym?
- Pierwsze dziecko urodziło się półlegalnie - nie udało mi się, nie brałam w tym udziału.
„Ja tego nie zrobiłem” – brzmi oryginalnie, śmieję się.
- To była głośna historia w USA. Publikujemy artykuły naukowe, szczegółowo opisujemy metodę, a wszystkie informacje są publicznie dostępne. Jedno z centrów zapłodnienia in vitro w Nowym Jorku, bez naszej wiedzy i bez zgody organów regulacyjnych, zaproponowało swoim pacjentkom odmłodzenie komórek jajowych.
Klinika wiedziała, że przeprowadzenie tego typu zabiegu w USA jest niebezpieczne, dlatego zdecydowała się na jego przeprowadzenie w Meksyku. Wszystko poszło dobrze. Klinika rozgłaszała tę informację w całym kraju i zyskała uznanie FDA (Food and Drug Administration - amerykańska agencja nadzoru sanitarnego nad jakością żywności i leków - O.A.). Oczywiście, próbowali uniknąć odpowiedzialności: „Nie robiliśmy zapłodnienia in vitro w USA, robiliśmy to w Meksyku”. Jaka jest różnica? Nawet na księżycu!
Ludzie płacili za procedurę zapłodnienia in vitro, a żaden z naukowców nie monitorował stanu narodzonego dziecka. To czysty biznes i zanim zaczniesz na nim zarabiać, musisz przeprowadzić badania kliniczne, w których obowiązują zupełnie inne zasady.
- Kiedy urodziło się Twoje pierwsze dziecko?
- Sześć lat temu w Atenach, podczas badań klinicznych w Grecji, o których wspominałem. Otrzymaliśmy pozwolenie od rządu na przeprowadzenie badań, znaleźliśmy 25 niepłodnych rodzin (w sumie miały około 170 nieudanych cykli zapłodnienia in vitro). Urodziło się sześcioro dzieci - to 25-procentowa efektywność w porównaniu z zerem, który był wcześniej. Następnie monitorowaliśmy rozwój dzieci i niedawno opublikowaliśmy artykuł naukowy opisujący wyniki badania.

- Czy skandal z nowojorską kliniką miał na Ciebie wpływ?
- Odbicie. Próbowali mnie oskarżyć: „Wszędzie mówisz o swojej metodzie – zobacz, oni po prostu poszli i to zrobili”. Co jeszcze mogę zrobić? Państwo przyznaje pieniądze na moje badania, nie mam prawa trzymać ich wyników w tajemnicy. Nie mogę kontrolować prywatnych klinik, które są nastawione na zysk.
- Czy są teraz takie kliniki?
- Na całym świecie - w Indiach, na Cyprze, w krajach Europy Wschodniej... Byłoby wspaniale, gdyby pomogli. Wiele osób po prostu zarabia na tym pieniądze, oszukując innych. Technologia ta jest dość skomplikowana i droga, wymaga specjalnych odczynników i mikroskopów.
Ludzie, niestety, często spotykają się z szarlatanami. To jest złe. Dlatego staramy się o wprowadzenie tej metody legalnie w jak największej liczbie krajów, w tym w Kazachstanie. Jest już dostępny w Wielkiej Brytanii, Australii, Nowej Zelandii...
- Cała twoja praca jest związana z doskonaleniem człowieka. Bierzesz komórkę jajową, która wyczerpała już swoje zasoby i zmuszasz ją do życia. To samo dotyczy edycji genów. Czy pragnienie przekształcania świata istniało w nas od zawsze?
- 90 procent genetyków i biologów zajmuje się diagnozowaniem chorób. Naukowcy próbują ustalić, jaki rodzaj rozpadu nastąpił w genach. Niestety diagnoza nie leczy. Zawsze zależało mi nie na tym, aby szukać tego, czego brakuje w zupie, ale na tym, aby spróbować to uzdrowić. Powiedzieli mi: „To niemożliwe”. - "Dlaczego?" Spróbujmy." To właśnie teraz robimy.
- Wielkie odkrycie naukowe, podobnie jak człowiek, ma swoje przeznaczenie. Siedem lub osiem lat temu odkryta przez ciebie metoda edycji genów wstrząsnęła światem i nadal wywołuje ożywione dyskusje. Jedni ją podziwiali, inni bali się, że może radykalnie zmienić człowieka – wszyscy będą chcieli rodzić tylko idealne dzieci. Pańska publikacja o tym odkryciu stała się wówczas najpopularniejszą w światowych rankingach. Twoje nazwisko znalazło się na liście najbardziej wpływowych naukowców. Jednak fala minęła, a zainteresowanie zdawało się opadać.
- To jest powszechna rzecz. Kiedy temat jest gorący, wiele osób od razu się nim zajmuje, dyskutuje o nim, a gdy zainteresowanie trochę ostygnie, przechodzą do czegoś innego. Jest wielu ludzi w świecie nauki, którzy udają się tam, gdzie są pieniądze i sława. Jak nazywają takich ludzi? Oportuniści?
Podobnie było z edycją.
Po skandalu w Chinach z naukowcem, który edytował geny kilku zarodków, wokół tego tematu narosło wiele negatywnych opinii. Nasze badania są jeszcze bardziej kontrolowane, a finansowanie nowych opracowań jest trudne - oni się w to nie angażują i nie chcą, boją się.
- Czy chiński naukowiec zastosował twoją metodę?
- Tak, mój. Ale jeszcze raz – jak on to wykorzystał? Bez żadnego eksperymentalnego podejścia, bez kontroli, trąbiąc na cały świat. Kiedy wybuchł ten skandal, wezwano mnie do FBI. Zapytali, czy znam tego człowieka i czy mu pomogłem.
Okazało się, że ów Chińczyk studiował w USA, a jego opiekunami naukowymi byli amerykańscy naukowcy. Później wezwano ich również na przesłuchanie. Ale dzięki Bogu nigdy go nie spotkałem. A mimo to nadal mnie pytali, czy wiedziałem, że planuje taki eksperyment. Gdzie?
Oprócz mojego laboratorium na świecie jest jeszcze kilka innych laboratoriów, które nadal pracują nad edycją genów i starają się udoskonalić tę metodę.
- Czy świat kiedyś dojdzie do punktu, w którym zacznie stosować tę metodę w taki sam sposób, w jaki obecnie stosuje się zapłodnienie in vitro?
- Wszystko jest możliwe. Bardzo ważna jest tutaj strona etyczna. Musimy się zgodzić, co możemy edytować, a czego nie. Jedną rzeczą jest leczenie poważnej choroby, a zupełnie inną wpływanie na wygląd lub zdolności intelektualne nienarodzonego dziecka. To drugie należy wykluczyć, ja sam jestem tego zwolennikiem. Ale reszta... czemu nie?
- Sześć lat temu zapytałem cię: „Czy kiedykolwiek myślałeś, że pewnego dnia możesz otrzymać Nagrodę Nobla?” Wtedy odpowiedziałeś mi, że jest to mało prawdopodobne: powiedziałeś, że na świecie są tysiące odkryć, które czekają na swoją kolej. Czy w tym czasie Twoja kolejka się wydłużyła?
- Mało prawdopodobny. Ponadto Komitet Noblowski nie jest szczególnie przychylny badaniom nad manipulacjami genetycznymi na zarodkach. Mają mnóstwo bezpieczniejszych kandydatów.
- Czy chciałbyś otrzymać Nagrodę Nobla?
- Co ona mi da? Pieniądze? Medal? Nie jestem tym szczególnie zainteresowany. Najważniejsze jest, aby znaleźć czas na dokończenie swoich badań, gdyż czas wciąż ucieka. W przyszłości może to wpłynąć na spowolnienie procesu starzenia się i poprawę jakości życia ludzi. Być może wtedy moje odkrycia zostaną docenione.
Oksana AKULOVA, zdjęcie Vladimira ZAIKINA, Ałmaty
Udział
Udział
Ćwierkać
Fajny
Time.kz