Pszczoły będą liczone, ule chipowane: do czego doprowadzą nowe wymagania Rosselchoznadzoru?

„Ule buduje się jak klocki Lego”
Rosselkhoznadzor wymaga obowiązkowej rejestracji pszczół do 1 września 2025 r. Pszczelarze muszą wprowadzać dane do specjalnego systemu księgowego. Każda kolonia pszczela zajmująca jeden ul w pasiece podlega rejestracji. Same ule powinny być oznaczone etykietami lub chipami z informacjami o kolonii pszczelej i jej właścicielu. Inicjatywa ma na celu dostarczenie konsumentom większej ilości informacji o pochodzeniu miodu i ulu, z którego został pobrany. Jednak ta dobra intencja może przerodzić się w problemy i doprowadzić do tego, że niektórzy pszczelarze po prostu zejdą w cień. Związek Pszczelarzy Rosji zwrócił już uwagę na niedociągnięcia tej inicjatywy. W ten sposób w ciągu roku kolonie pszczele są dzielone i łączone 3-4 razy, a aby uwzględnić wszystkie tego typu zmiany, konieczne będzie zatrudnienie osobnej osoby, co „wygląda po prostu głupio”. Ponadto podczas samego pakowania miód jest przelewany do jednego pojemnika, a następnie pobierany do analizy, przez co nie ma możliwości prześledzenia, z którego ula i jaki konkretnie produkt został pobrany.
Zdaniem pszczelarza, doktora ekonomii, prowadzącego program „Godzina wiejska” Igora Abakumowa, sądząc po proponowanych innowacjach, Rosselkhoznadzor chce kontrolować wszystko. „Ale przypomnę, że pszczoły żyją na ziemi kilka milionów lat, a pragnienia krajowych agencji są wobec nich głęboko obojętne” – zauważył ironicznie. „Propozycja nie uwzględnia dużej liczby niuansów, bez których ta inicjatywa nie wyjdzie poza dobre intencje”.
Jednym z problemów jest na przykład kwestia techniczna, związana ze specyfiką samego pszczelarstwa. Tam, w każdym ulu, korpusy są napełniane miodem, pszczelarze je wyjmują, a następnie przestawiają, łącznie z przenoszeniem do innego ula. I może się to zdarzyć trzy do pięciu razy w ciągu lata, a na koniec nie będą to już te same ule, które były, gdy je rejestrowałeś. Będą miały zupełnie inne wypełnienia. Ule są budowane jak klocki Lego: ich wewnętrzna struktura może być zmieniana, montowana na różne sposoby, a będą miały różne zwroty. Jak to wszystko można uwzględnić? Przecież podczas rejestracji ule będą czymś innym, a jesienią, pod koniec sezonu, mogą okazać się zupełnie inną strukturą. A pasieka to żywy organizm i nie sposób przewidzieć z góry, co i gdzie będzie trzeba przenieść.
Nasz rozmówca jest zaskoczony, że zajęli się właśnie pszczelarstwem: w końcu ta dziedzina rolnictwa zapewnia zatrudnienie ludności i zaopatruje rynek w niezbędny produkt, który można spożywać jako przysmak, a także odgrywa ważną rolę w przygotowywaniu leków. „Przypomnę, że nawet Nikita Chruszczow, który nałożył podatek na wszystkie działki przydomowe, nie mógł podnieść ręki na pszczelarzy” – dodał Abakumow. Jego zdaniem pszczelarze po prostu zejdą w cień. To znaczy, że państwo nie osiągnie swoich celów, a jedynie pogorszy sytuację zarówno przemysłu, jak i rynku spożywczego.
„Obowiązkowa rejestracja każdej kolonii pszczół osobno to nie tylko komplikacja biurokratyczna, to bezpośrednie zagrożenie dla stabilności całej branży” – uważa Yulia Korchagina, założycielka Akademii Biznesu i Marketingu Strategicznego. „Pszczelarstwo to dynamiczna działalność, w której kolonie pszczół są regularnie dzielone, łączone i przenoszone. W ciągu jednego sezonu kilka różnych kolonii może odwiedzić jeden ul, a rejestrowanie każdej zmiany jest pracochłonne i bezcelowe. Prowadzi to do paradoksu: zamiast zwiększać przejrzystość pochodzenia produktów, system tworzy chaos w księgowości i zachęca pszczelarzy do ponownego wejścia w „szarą strefę”, w której nie ma potrzeby wypełniania niekończącej się dokumentacji. Ryzykujemy cofnięciem się od legalizacji i rozwoju do masowej odmowy rejestracji i utraty kontroli przez państwo”.
„Pszczoły płacą za wszystko odsetkami”
Nowe wymagania dotyczące śledzenia miodu prawdopodobnie będą miały bardziej negatywne konsekwencje niż pozytywne, twierdzą prawnicy. „Jedyną zaletą jest to, że konsument otrzyma więcej informacji o produkcie, chociaż może już poznać pochodzenie miodu i dane producenta. Dodatkowe szczegóły, takie jak informacje o kolonii pszczół, mogą nie być tak ważne dla kupujących” – zauważa adwokat cywilny Alla Georgieva. Jest tu wiele innych wad. Po pierwsze, są to dodatkowe procedury rejestracji pszczół, które wymagają czasu i zasobów, aby wprowadzić zmiany do rejestru. Po drugie, nie jest jasne, w jaki sposób pszczelarze będą mogli udowodnić, że miód pochodził z konkretnej kolonii pszczół, ponieważ miód jest mieszany w trakcie procesu zbierania, co sprawia, że śledzenie pochodzenia jest prawie niemożliwe. Potrzebna jest jasna procedura, ale na razie są tylko zasady.
Ale jeśli przepisy zostaną wprowadzone, konieczne będzie wprowadzenie dodatkowych urzędników do rejestracji i kontroli. Pociągnie to za sobą wydatki na pensje pracowników organów państwowych, którym zostaną przydzielone te nowe obowiązki. Konieczne będzie również opracowanie procedury pociągania naruszycieli do odpowiedzialności i wyznaczenie odpowiednich urzędników. Konieczna będzie zmiana przepisów, być może Kodeksu administracyjnego, co pociągnie za sobą koszty czasowe i finansowe.
Wprowadzenie odpowiedzialności za naruszenie zasad nieuchronnie doprowadzi do apelacji w sądzie. Zwiększy to obciążenie systemu sądowniczego, który jest już przeciążony. Ważne jest ustalenie, w jaki sposób zostanie udowodniona wina naruszycieli i jakimi niepodważalnymi dowodami będą się kierować sądy. Ważne jest, aby zrozumieć, że praktyka sądowa będzie rozwijana stopniowo, wyjaśnił prawnik.
Według Khadzhimurada Belkharoeva, adiunkta w Instytucie Ekonomii Międzynarodowej i Biznesu (IIEB) Wydziału Ekonomicznego Uniwersytetu RUDN, innowacja nie dostarczy informacji o pochodzeniu miodu, ponieważ pszczelarze przenoszą kolonie pszczół na tereny leśne, łąki polne i różne uprawy zbóż w okresie kwitnienia. Dlatego gdy kolonie pszczół przemieszczają się setki kilometrów, bardzo trudno jest określić, na jakim terytorium powstał miód, zwłaszcza że podczas wypompowywania jest on odprowadzany do jednego pojemnika.
Ponadto pszczelarstwo jest bardzo ryzykownym biznesem: na początku sezonu można mieć 20 kolonii pszczół, a pod koniec sezonu wszystkie mogą wyginąć lub się rozmnożyć. Głównym wrogiem pszczół są choroby i przedsiębiorstwa rolnicze, które opryskują pola obsiane uprawami pestycydami.
Wprowadzanie informacji o wymarciu kolonii pszczelej lub jej wzroście w leśnym gąszczu, w górach lub na odległych terenach polnych jest po prostu nierealne. Ponadto, zdaniem eksperta, pasieki prowadzą zazwyczaj osoby starsze w wieku emerytalnym, które w praktyce nie akceptują nowoczesnych gadżetów i w zasadzie ich nie potrzebują.
Proponowany środek doprowadzi do tego, że pszczelarze opuszczą regionalne organizacje publiczne, powołując się na brak kolonii pszczelich, a rynek miodu zejdzie w cień. „Zanim przeprowadziłem się do Moskwy na stałe, prowadziłem małą pasiekę z 10 uli, więc dobrze rozumiem nastroje pszczelarzy” – dodał ekonomista. „Pszczelarstwo nie jest branżą, która musi podlegać dodatkowym obciążeniom administracyjnym i podatkom: pszczoły, zapylające ogrody i grunty rolne, zwiększają plony nawet o 50%, więc pośrednio płacą wszystko, co im się należy, z odsetkami”.
Dodatkowe obciążenia administracyjne negatywnie wpływają na branżę. Ten środek może przyczynić się do spadku produkcji miodu i znacznego wzrostu jego ceny. „Pszczelarstwo jest w pewnym stopniu powołaniem, które jest wpisane tylko w pracowitych i życzliwych ludzi, dlatego uważam, że pszczelarze powinni zostać w spokoju” – zauważył Belkharoev. Jakość produktów wytwarzanych przez pszczelarzy jest sprawdzana, jeśli to konieczne, w nowoczesnych laboratoriach i tradycyjnymi, wielowiekowymi metodami przekazywanymi przez naszych przodków, podkreślił ekspert.
mk.ru