Kenan Çamurcu napisał | Literatura islamofobii – 2: Jedynym sposobem na publiczną widoczność jest „europejski islam”

16 października 2020 roku paryski nauczyciel Samuel Paty pokazał swoim uczniom, z których część była muzułmanami, karykatury proroka Mahometa opublikowane w magazynie Charlie Hebdo, aby pokazać im, jak postępować w tolerancji. Po tej próbie Paty został brutalnie ścięty. Sprawca, 18-letni Czeczen Abdullah Anzavur, został zastrzelony podczas operacji policyjnej.
Muzułmanie, którzy uważają, że mają prawo skazać na śmierć każdego, kto narysuje lub opublikuje karykaturę proroka Mahometa, spotykają się z krytyką na Zachodzie. Europejscy przywódcy nie wahają się już tak jak kiedyś wydawać oświadczeń, które mogłyby prowadzić do oskarżeń o islamofobię. Dzieje się tak, ponieważ nie chcą współistnieć z islamistycznymi fanatykami, którzy nie wierzą w sprawiedliwy proces sądowy, nie uważają go za konieczny i uważają, że mają prawo zabijać ludzi za obrazę ich religii.
Ten zarzut jest w istocie uzasadniony z islamskiego punktu widzenia: skąd ci fanatycy i radykałowie czerpią prawo i władzę do odbierania życia ludziom pod pretekstem znieważenia religii? O ile narracje twierdzące, że Prorok w ten sposób reagował na obelgi kierowane pod jego adresem, są ewidentnie sfabrykowane, o tyle dysponujemy jedynie historiami i osobistymi wypowiedziami tych, którzy twierdzą, że dokonali tych egzekucji we wczesnym okresie islamu, przekazanymi lata po śmierci Proroka. Jeśli rzeczywiście popełnili te morderstwa, próbują się oczyścić z winy, twierdząc, że Prorok je nakazał lub po cichu zatwierdził.
Jak obiecałem w pierwszym artykule poświęconym islamofobii, omówię historie zamachów z wczesnego okresu islamu w osobnym artykule i jasno pokażę, że ta sprawa nie ma nic wspólnego z Prorokiem.
Prezydent Francji Macron, reagując na zabójstwo Samuela Paty'ego, oświadczył, że nie zaprzestanie publikacji karykatur proroka Mahometa. W ramach protestu, te same karykatury zostały wyświetlone na budynkach rządowych w Montpellier i Tuluzie w formie gigantycznych plakatów. Innymi słowy, akt terrorystyczny, którego celem było zastraszenie i sterroryzowanie społeczeństwa, a nie karanie, podsycił narastający sprzeciw.
Mohammed Moussaoui, przewodniczący Rady Islamskiej Francji, twierdził, że publikowanie karykatur proroka Mahometa, ich eksponowanie w szkołach i wyświetlanie na murach jest niewłaściwe i nie może być uznane za „wolność słowa”. Moussaoui potępił morderstwo Paty'ego, ale argumentował również, że wolność słowa może być ograniczona, gdy zagrożone są wartości religijne. Nie odpowiedział jednak na pytania, takie jak: czym są te wartości, kto miałby je określać, jakie jest filozoficzne i prawne znaczenie krytyki jako zniewagi, ani kto miałby ustalać kryteria ograniczania wolności słowa.
W obliczu utrzymujących się napięć, 29 października doszło do kolejnego ataku na kościół Notre-Dame w Nicei, w którym zginęły trzy osoby od ciosów nożem. Policja postrzeliła 21-letniego Tunezyjczyka Ibrahima al-Owaysawiego, który próbował odciąć głowę jednej z ofiar po wyrecytowaniu takbiru (Bóg jest Wielki) podczas ataku, w wyniku którego kilka osób zostało rannych. Tunezja wydała oświadczenie, w którym stwierdziła: „Atak został zorganizowany przez grupę o nazwie Południowo-Tunezyjska Organizacja Al-Mahdiego”.
Wieczorem 2 listopada czterech cywilów zginęło, a 22 osoby zostały ranne w strzelaninach w sześciu różnych miejscach w pobliżu synagogi w Wiedniu w Austrii. Zgłoszono, że ataku dokonały co najmniej trzy osoby, a jeden z napastników został zabity przez policję.
W tym tygodniu, poza Europą, ISIS przeprowadziło ataki na kościół w Mozambiku i uniwersytet w Kabulu w Afganistanie.
Austriacki minister spraw wewnętrznych Karl Nehammer opisał atak w Wiedniu jako „atak islamistycznego terrorysty”. Według Nehammera atak był próbą osłabienia lub podzielenia demokratycznego społeczeństwa Austrii.
Napastnik, Kujtim Fejzulai, posiadający podwójne obywatelstwo – austriackie i macedońskie, został skazany w kwietniu 2019 roku na 22 miesiące więzienia za próbę przedostania się do Syrii, aby dołączyć do ISIS, ale wkrótce potem został zwolniony. Minister spraw wewnętrznych Karl Nehammer oświadczył, że podejrzany odsiedział zaledwie siedem miesięcy ze względu na młody wiek i został zwolniony w grudniu 2019 roku.
Austriacka minister ds. integracji Susanne Raab ogłosiła zamknięcie meczetu i stowarzyszenia islamskiego, w którym napastnik, Fejzulai, „wpłynął na swoją radykalizację”. Doniesiono również, że duchowny z meczetu, dowodzący niemieckojęzyczną brygadą w Syrii, zginął później w ataku drona.
To prawda, że Europejczycy przymykali oczy na dżihadystów, którzy obalili syryjski reżim. Większość tych terrorystów podróżowała z europejskich miast do Syrii. Dżihadyści ponosili koszty obalenia Asada i wyzwolenia Syrii spod irańskiej strefy wpływów. Nie przewidzieli jednak, że nie da się ich kontrolować. Kiedy dżihadyści przenieśli terroryzm do europejskich miast, margines błędu w ich wsparciu okazał się znacznie większy, niż przewidywano. Dżihadyści nie tylko zdestabilizowali europejskie miasta, ale także zradykalizowali zrównoważonych muzułmanów.
Ataki ISIS w Europie nastąpiły w momencie, gdy grupa wydawała się pewna porażki w Iraku i Syrii. Eksperci ostrzegali wówczas, że grupa przeprowadzi zamachy samobójcze podobne do tego, który przeprowadziła na Sri Lance w kwietniu 2019 roku, w którym zginęło 359 osób. Podczas gdy Syryjskie Siły Demokratyczne ogłosiły „zniszczenie tak zwanego kalifatu” po wyzwoleniu ostatniego terytorium zajmowanego przez ISIS, badacze terroryzmu Michael Knights i Alex Almeida ustalili, że grupa przeprowadziła 1669 ataków w samej Syrii w 2019 roku i 566 w pierwszym kwartale 2020 roku.
Świat islamski, który bardzo ucierpiał z powodu nihilistycznego terroryzmu , zareagował gwałtownie na tragedię austriackiego zamachu. Do ataku doszło w czasie, gdy ból po śmierci dziewięciu imigrantów w rasistowskim ataku terrorystycznym w Hanau w Niemczech w lutym 2020 roku był wciąż świeży. Fakt, że w ataku w Hanau zginęli Turcy, Kurdowie, Niemcy, Bośniacy, Pakistańczycy i Rumuni, uznano za dowód na to, że terroryzmu nie da się zdefiniować poprzez konkretną religię czy tożsamość etniczną.
Przedstawiciele społeczności muzułmańskich jednogłośnie stwierdzili, że terroryzm, zarówno ISIS, jak i rasizm, jest ideologią terroryzmu nihilistycznego. Podkreślono, że grupy polityczne lub politycy, którzy dążą do skojarzenia terroryzmu z islamem, mają inny cel i nie są zainteresowani pokonaniem terroryzmu poprzez współpracę wszystkich grup etnicznych i religijnych.
Choć takie podejście może wydawać się celowe i konstruktywne, ignorancja faktu, że terroryści wywodzą się wyłącznie spośród muzułmanów, naturalnie budzi podejrzenia. Ignoruje ono również fakt, że epistemiczny fundament radykalizacji terrorystów opiera się na wiarygodnych źródłach islamu. W konsekwencji, środki zapobiegawcze nie uwzględniają potrzeby rozpoczęcia od omówienia teorii i strukturalnej natury islamu.
Wspomniane ataki ponownie poruszyły debatę na temat „miejsca islamu na kontynencie”. Rosnące w siłę ugrupowania skrajnie prawicowe i rasistowskie opowiadają się za usunięciem ludności muzułmańskiej z Europy. Przedstawiciele prawicowego ruchu politycznego, choć obecnie powstrzymują się od tak radykalnych idei, pracują nad rozwiązaniami, które sprawią, że ludność muzułmańska stanie się niewidoczna w życiu publicznym.
Minister ds. integracji Susanne Raab, w rządzie koalicyjnym Austriackiej Partii Ludowej (ÖVP) i Zielonych, utworzonym w 2020 roku pod przewodnictwem Sebastiana Kurza, oświadczyła, że w kraju nie będzie żadnej tolerancji dla „islamu politycznego”. Raab ogłosiła również, że zakaz noszenia chust przez dziewczęta zostanie podniesiony do wieku 14 lat.
Raab odniósł się do wyników badania opublikowanego w grudniu 2019 roku przez Kenana Güngöra, niemieckiego socjologa i konsultanta politycznego tureckiego pochodzenia. Według badania 55 procent młodych Afgańczyków mieszkających w Wiedniu uważa islam za lepszy od prawa austriackiego. 45 procent chce również, aby na szczycie państwa stał przywódca islamski. Minister Raab argumentował, że islam polityczny ma na celu narzucenie szariatu i podważenie systemu demokratycznego.
Oświadczenie kanclerza koalicji Kurza o zakazie islamu politycznego spotkało się również z poparciem konserwatystów w Parlamencie Europejskim. Manfred Weber, przewodniczący frakcji Europejskiej Partii Ludowej (EPL) i członek niemieckiej Unii Chrześcijańsko-Społecznej (CSU), powiedział: „Polityczne skrzydło radykalnych islamistów stanowi zagrożenie dla naszego liberalnego porządku w Europie”.
To nie jest nowe podejście. Niezależna Komisja UE ds. Turcji, której przewodniczył prezydent Finlandii Martti Ahtisaari, napisała w swoim raporcie z 2004 roku na temat Turcji: „Istnieją również obawy, że islam polityczny, który nie napotka żadnych przeszkód w miarę spadku wpływów wojska, może dojść do władzy w Turcji, a tym samym w jednym z głównych państw członkowskich UE, korzystając ze wszystkich praw systemu demokratycznego”.
Narzekanie delegacji UE na niezdolność armii do zawieszenia procedur demokratycznych i jej zachęcanie do utrudniania rządów „politycznego islamu” jest niewątpliwie skrajnym stwierdzeniem, ale należy je rozpatrywać w kontekście oczekiwania, że będzie to tolerowane w obliczu bezradności Europy w obliczu większego zagrożenia i niebezpieczeństwa.
Franco Frattini, komisarz UE ds. wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości, otwarcie oświadczył w 2007 roku, że popiera pełne członkostwo Turcji w UE, mając nadzieję, że będzie ono „przydatne w walce z radykalnym islamem”. Powiedział: „Marzę o tym, by pewnego dnia zrealizować ideę europejskiego islamu. Mówię o islamie, w którym szanuje się wolność religijną, w którym młodzi ludzie nie będą wychowywani w nienawiści i przemocy. Nasi partnerzy, imamowie, przywódcy religijni i nieradykalne społeczności, z którymi będziemy współpracować, będą stanowić zdecydowaną większość muzułmanów żyjących w Europie, którzy padli ofiarą terroryzmu i radykalizacji. Taka jest strategia Europy”.
Co Unia Europejska, która ocenia standardy demokratyczne w poszczególnych krajach, ma na myśli mówiąc o „islamie politycznym”, który tak bardzo przeraża ludzi, że skłania ich do porzucenia systemu demokratycznego?
Kanclerz Austrii Sebastian Kurz, ówczesny premier, wygłosił serię ostrych oświadczeń po zamachach w Wiedniu. Wśród tych środków ogłoszonych w ramach walki z terroryzmem sugerowały one, że rząd austriacki postrzega „islam polityczny” jako ideologię muzułmańskich radykałów i terrorystów. Ogłoszone środki obejmowały: osoby, które dołączyły do grup dżihadystycznych na Bliskim Wschodzie, a następnie wróciły do Austrii i zostały uwięzione, miały po uwięzieniu ograniczoną swobodę przemieszczania się i były monitorowane za pomocą elektronicznych urządzeń śledzących. Osoby zaklasyfikowane jako „zagraniczni bojownicy terrorystyczni” lub osoby o podwójnym obywatelstwie skazane za terroryzm miały zostać pozbawione obywatelstwa austriackiego, ich świadczenia państwowe zostały cofnięte, a ich prawa jazdy zostały cofnięte.
Wiedeń utworzył Centrum Dokumentacji pod hasłem „Zwalczania Islamu Politycznego”. Na jego działalność przeznaczono budżet w wysokości 500 000 euro, podobny do tego utworzonego w 1963 roku w celu zwalczania nazizmu i prowadzenia badań nad grupami neonazistowskimi. Centrum miało monitorować działalność muzułmanów. Jego powstanie wywołało krytykę, że ideologia nazistowska jest utożsamiana z islamem.
Hakan Gördü, przewodniczący partii Soziales Österreich der Zukunft (Socjalna Austria Przyszłości / SÖZ), twierdził, że rząd może z łatwością stygmatyzować dowolną osobę lub instytucję, używając bardzo otwartego terminu „islam polityczny”. Gördü powiedział : „Ktoś, kto angażuje się w politykę i broni praw muzułmanów, może być w ich oczach uznany za uosobienie islamu politycznego”. Politolog z Uniwersytetu Georgetown, dr Farid Hafez, zwrócił również uwagę, że termin „islam polityczny” został celowo pozostawiony pusty, co czyni go znacznie bardziej użytecznym dla muzułmanów. Według Hafeza, głównym celem jest przedstawienie wszelkich odmiennych poglądów muzułmanów jako działalności przestępczej, ponieważ reprezentują one „islam polityczny”.
Reakcja komisarz Unii Europejskiej do spraw wewnętrznych Ylvy Johansson na oświadczenia rządu austriackiego może dać wskazówkę , co austriaccy urzędnicy mają na myśli, oceniając zagrożenie, które zakodowali jako „islam polityczny”: „Islam nie stanowi zagrożenia. Terroryści stanowią zagrożenie. Należy zwalczać ekstremistów i skrajnie prawicowych ekstremistów, którzy wydają się być islamistami. Imigracja również nie stanowi zagrożenia dla Europy”.
Za prezydentury prezydenta Francji Jacques’a Chiraca noszenie „widocznych przedmiotów religijnych” zostało zakazane w szkołach publicznych i instytucjach publicznych. Chociaż termin „przedmioty religijne” był często używany ogólnie, powszechnie uważano, że celem była chusta na głowę. Proces ten był kontynuowany wraz z uchwaleniem ustawy za prezydentury kolejnego prezydenta, Nicolasa Sarkozy’ego, zakazującej noszenia czadorów zakrywających całe ciało w miejscach publicznych. Prezydent Emmanuel Macron tymczasem realizuje „francuski islam”, który obiecał w kampanii wyborczej, i zakazuje wszelkich innych form islamu. Podczas gdy Macron pracował nad reorganizacją organizacji muzułmańskich, w odpowiedzi na krytykę ze strony skrajnej prawicy opracował projekt ustawy mającej na celu „walkę z politycznym islamistycznym separatyzmem”.
W jednym z przemówień Macron krytykował określone stanowisko ideologiczne, odnosząc się do wahhabizmu, radykalnego islamu i salafizmu, po czym nagle zaatakował islam, deklarując: „Islam jest religią przeżywającą kryzys na całym świecie”. Jego odroczenie sprzeciwu wobec „islamu politycznego” – „Nie wierzymy w islam polityczny, nie wierzymy, że jest on zgodny z globalną stabilnością i pokojem” – świadczyło o bardziej ustrukturyzowanym spojrzeniu na tę kwestię. Minister spraw wewnętrznych Gerald Darmanin wyraził swoje niezadowolenie z obecności specjalnych alejek z „żywnością halal” w tureckich supermarketach, co jeszcze bardziej poszerza zakres pojęcia „islam polityczny”.
Wydaje się, że to nie koniec. Zaczynają pojawiać się przykłady dowodzące, że wszyscy muzułmanie ponoszą odpowiedzialność za ataki terrorystyczne. Odrzucenie przez muzułmanów karykatur proroka Mahometa również zaczęło być uznawane za „islam polityczny”, a zatem za terroryzm.
W Albertville we Francji czwórka dzieci została potraktowana jak terroryści za to, że odpowiedziały nauczycielowi na zarzuty dotyczące karykatur proroka Mahometa. Francuska policja przeprowadziła rewizję w ich domach wczesnym rankiem i zabrała ich na komisariat w celu przesłuchania. Troje z 10-latków było pochodzenia tureckiego, a jedno pochodziło z Maghrebu.
Do incydentu doszło po tym, jak kilkoro dzieci ze szkoły podstawowej im. Louisa Pasteura odpowiedziało na pytanie: „Nie podobały im się karykatury proroka Mahometa i że są złe”. Nauczyciel zgłosił je policji. Dzieci zostały zabrane same na komisariat podczas policyjnej obławy i przesłuchiwane przez 11 godzin. Jedno z dzieci rzekomo zapytało nauczyciela, co myśli o zamordowanym nauczycielu, Patym, na co dziecko odpowiedziało: „Przykro mi, że zginął, ale nic by się nie stało, gdyby nie pokazał tej karykatury”. Rodziny zaprzeczyły tym doniesieniom i oświadczyły, że zwróciły się do policji o złożenie oświadczenia, ale nie otrzymały żadnych dokumentów.
Prof. dr Hasan Köni, wykładowca Uniwersytetu Kültür, wyjaśnia turbulencje, w jakie stopniowo wkracza Europa: „We Francji przebywa prawie 6 milionów imigrantów. Uważają, że nie da się ich powstrzymać w obecnym klimacie gospodarczym. Obawiają się radykalizacji, jeśli nie dostosują się do własnej kultury, i wdrażają politykę francuskizacji. Staną się jeszcze bardziej surowi. Mają też poważne problemy wewnętrzne; przypomnijmy sobie ruch Żółtych Kamizelek. Wraz z pogarszającą się sytuacją gospodarczą rośnie rasizm. To również obnażyło, że zarówno Ameryka, jak i Europa są oszustwami w kwestii praw człowieka”.
Uważa się, że stwierdzenie niemieckiego socjologa Ralfa Dahrendorfa: „Populizm jest prosty, demokracja jest złożona” wyjaśnia wzrost populizmu w Europie. Czynniki takie jak kryzys gospodarczy w Europie, nierówny podział dochodów spowodowany globalizacją, rosnące bezrobocie i wzrost liczby ataków terrorystycznych są postrzegane jako czynniki przyczyniające się do wzrostu populizmu. Populiści sprzeciwiają się elitom i pluralizmowi. Istnieje obawa, że oba te czynniki osłabiają kraj. To ten sam masowy niepokój, strach i histeria, które doprowadziły hitlerowski nazizm do władzy. Rosnące obawy o bezpieczeństwo i tożsamość zwiększają popularność populistycznej prawicy w Europie Środkowej jako potencjalnej siły. Wraz z nasilaniem się demonstracji w sprawie szariatu w europejskich miastach staje się jasne, że centroprawica przestanie istnieć, a skrajna prawica zacznie tworzyć autorytarne reżimy. A może jakaś ukryta ręka zachęca do tych demonstracji, aby przyspieszyć ten polityczny rozwój? Czy to zbyt silna teoria spiskowa?
Wraz z rosnącym w siłę trendem skrajnie prawicowym w Europie, Austriacka Partia Wolności zdobyła pierwsze miejsce w wyborach parlamentarnych w 2024 roku, zdobywając 28,8% głosów. To tak silny wynik, że lewicowi Zieloni zostali zmuszeni do utworzenia rządu ze skrajnie prawicową Partią Wolności Austrii, aby utrzymać władzę. Jest to związane z niedawną decyzją lewicy, aby „odpowiedzieć na prawicowy populizm lewicowym populizmem, aby zdobyć władzę”. Jednak ci, którzy ostrzegają, że to ślepa uliczka, uważają za alarmujące naśladowanie prawicowego populizmu, które wydaje się być reakcją na desperację.
Niemiecki filozof polityczny Jan-Werner Müller wyraża swoje zaniepokojenie następująco: „Strategicznie rzecz biorąc, nie ma większego sensu, aby lewicowcy próbowali pod pewnymi względami naśladować Trumpa czy Le Pen. Jeśli mówią o większym odwoływaniu się do emocji w swojej polityce, to w porządku, ale to nie jest tak naprawdę istotne. Ale jeśli lewicowy populizm, zgodnie z tym, co twierdzą prawdziwi teoretycy, tacy jak argentyński politolog Ernesto Laclau, oznacza coś znacznie więcej, to myślę, że jest to powód do niepokoju”.
Doświadczony politolog Bertrand Badie, emerytowany profesor Instytutu Sciences Po we Francji, twierdzi, że aby zrozumieć język i postawy Macrona i Erdoğana, należy wziąć pod uwagę dwa parametry. Dodaje również, że kształtowanie krajowej opinii publicznej jest wykorzystywane jako narzędzie w zagranicznych stosunkach dyplomatycznych: „Macron, podobnie jak Erdoğan, pragnie wykorzystać opinię publiczną jako świadka i przekształcić kwestię międzyrządową w przedmiot sporu. Opinie rozprzestrzeniają się w krajach szybciej niż retoryka polityczna i decyzje rządowe”.
Jawad Bachare, prezes organizacji Collective Against Islamophobia in France (CCIF), skrytykował Emmanuela Macrona za priorytetowe traktowanie spraw muzułmańskich nad rozwiązywaniem palących problemów wewnętrznych kraju: „Sprowadzili problem muzułmański, podczas gdy mamy już poważne problemy gospodarcze, społeczne, a w związku z pandemią COVID-19 również zdrowotne. Bo atakowanie muzułmanów jest łatwiejsze niż rozwiązywanie rzeczywistych problemów”. Jednak takie podejście ignoruje nadmierną zdolność muzułmanów do tworzenia problemów. To tak, jakby muzułmanie, choć zachowują się w sposób cywilizowany, który zawstydziłby Europejczyków, przewodzą w przestrzeganiu zasad i zwyczajów, dysponują wykwalifikowanymi i kompetentnymi zasobami ludzkimi i wnoszą znaczący wkład w rozwój gospodarczy, społeczny, intelektualny i polityczny kraju, teraz atakują muzułmanów bez powodu.
Kwestia „europejskiego islamu” ponownie stała się przedmiotem dyskusji po tym, jak prezydent Francji Macron poruszył kwestię „francuskiego islamu”, aby „walczyć z politycznym islamem”.
Pakiet reform Macrona obejmuje plan ograniczenia zagranicznych wpływów finansowych i politycznych na francuskich muzułmanów. Arabia Saudyjska, Katar i Turcja spotkały się z krytyką w kontekście tych dyskusji.
Nowe prawo ogłoszone przez Macrona znosi praktykę mianowania zagranicznych imamów i nauczycieli języków. Zagraniczna pomoc dla stowarzyszeń jest zabroniona. Pomoc państwa dla stowarzyszeń, które nie podpiszą klauzuli świeckości, zostaje ograniczona. Wymagania religijne, takie jak testy dziewictwa, są karane w życiu społecznym, a organizacje muzułmańskie i stowarzyszenia meczetów podlegają ścisłemu nadzorowi finansowemu. Aby stworzyć „francuski islam”, duchowni będą kształceni w kulturze świeckiej we Francji. Zostanie utworzony Uniwersytet Teologii Islamskiej, studia islamskie zostaną rozszerzone na wydziałach uniwersyteckich, a język arabski będzie nauczany w szkołach publicznych na żądanie. Zniesione zostaną takie wymagania, jak „mięso halal” w szkolnych stołówkach, „lekarki” w szpitalach i „zajęcia dla kobiet” na basenach. Edukacja narodowa będzie obowiązkowa dla dzieci w wieku od 3 do 16 lat, od przedszkola do liceum. W szkołach, meczetach, na ulicach i w stowarzyszeniach każdy muzułmanin będzie wychowywany jako jednostka oddana zasadom republiki i zasadom świeckości.
Podobna inicjatywa istnieje w Niemczech. Grupa, w skład której wchodzą były współprzewodniczący Partii Zielonych Cem Özdemir, socjolog Necla Kelek, imamka Seyran Ateş, psycholog Ahmad Mansur i była posłanka do Bundestagu z ramienia SPD Lale Akgün, zjednoczyła się pod auspicjami „Inicjatywy na rzecz Świeckiego Islamu”. Inicjatywy te mają na celu „rozwój islamu zgodnego z prawami człowieka” i zakładają, że muzułmańscy imigranci będą organizować się niezależnie od instytucji i przedstawicieli religijnych swoich krajów pochodzenia. Wśród swoich celów wymieniają również sekularyzację islamu poprzez ograniczenie decydującej roli religii w życiu codziennym.
Jednak sytuacja instytucjonalna w Niemczech różni się od tego, czego oczekują przedsiębiorcy. Zgodnie z artykułem 136 Konstytucji nie ma kościoła państwowego i każdy może założyć niezależną instytucję religijną. Prawie wszystkie instytucje islamskie otrzymały ten status. Najwyższym statusem, jaki mogą osiągnąć instytucje religijne, jest Körperschaft des Öffentlichen Rechts (Instytucja Prawa Publicznego). Prawo to przysługuje niemieckim Kościołom protestanckim i katolickim. Instytucjom religijnym posiadającym ten status przysługują pewne przywileje. Są one zwolnione z podatków państwowych, mogą pobierać podatki od swoich członków, mogą otwierać żłobki, szkoły itp. w imieniu kościoła i otrzymywać wsparcie państwowe, mogą decydować o treści nauczania religii protestanckiej i katolickiej w szkołach publicznych oraz mają prawo weta w odniesieniu do mianowania pracowników na protestanckie i katolickie wydziały teologii na uniwersytetach. Jednakże, z wyjątkiem Wspólnoty Muzułmańskiej Ahmadiyya w Hesji, żadna instytucja islamska nie została jeszcze uznana za instytucję prawa publicznego równoważną Kościołom katolickiemu i protestanckiemu.
Debata na temat „europejskiego islamu” niewątpliwie znacznie różni się od ram przedstawionych przez Macrona i podobnych populistycznych przywódców. Bassam Tibi, syryjski politolog mieszkający w Niemczech, zaczął używać terminu „euroislam” w latach 90. XX wieku. W 1999 roku Tariq Ramadan również podjął próbę opracowania teoretycznego i praktycznego systemu integracji muzułmanów w krajach europejskich pod nazwą „europejski islam”.
Bassam Tibi opisuje zetknięcie się ze zjawiskiem „afro-islamu” podczas podróży do Afryki w latach 80.: „Islam, który widziałem w Senegalu, znacznie różnił się od tego, który znałem w Damaszku. Dlatego też mógł istnieć również islam europejski”.
Alija Izetbegović, najwybitniejszy przedstawiciel europejskiego islamu, udzielił wywiadu magazynowi i został zapytany o swoje poglądy na temat osób należących do wahhabizmu lub sympatyzujących z talibami. Izetbegović stwierdził, że jego rozumienie islamu znacząco różni się od poglądów tych dwóch grup. Otwarcie stwierdził, że Bośniacy nie tolerują ekstremizmu religijnego i że Bośnia i Hercegowina, jako kraj wielokulturowy, wielonarodowy i wielowyznaniowy, nie może zostać przekształcona w państwo wyznaniowe. Izetbegović przedstawił swoją wizję demokracji islamskiej poprzez koncepcję islamu europejskiego. Podkreślił, że rdzenna europejska ludność muzułmańska nie postrzega Europy jako wroga.
Według Tarıka Ramazana muzułmanie żyjący w Europie są od niej odizolowani, ponieważ szukają odpowiedzi na swoje problemy religijne u uczonych mieszkających w krajach, z których pochodzą. (Ramazan, Being a European Muslim , 2005: 150-151).
Wyobcowanie Europy z islamu ma niewątpliwie swoje korzenie w uprzedzeniach wynikających z czynników historycznych. Jednak ta transformacja w „strach i nienawiść do islamu” nastąpiła po atakach terrorystycznych w USA 11 września 2001 roku. Po atakach terrorystycznych z 11 września islamofobia szybko stała się powszechnym pojęciem w całej Europie, nawet w życiu codziennym. Koncepcję tę można interpretować na wiele sposobów, od ksenofobii i nastrojów antyimigranckich po odrzucenie różnic kulturowych i sprzeciw wobec terroryzmu.
Europejczycy karzą muzułmanów, którzy opierają się integracji, strukturalnym ubóstwem i deprywacją. Wskaźnik Rozwoju Muzułmańskiego, opracowywany równolegle z Wskaźnikiem Rozwoju Społecznego publikowanym corocznie przez Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UDPR), pokazuje, że wyniki społeczno-ekonomiczne muzułmanów mieszkających w Europie znacznie odbiegają od wyników innych krajów. Jedna z interpretacji głosi, że prawdziwym problemem w krajach zamożnych jest szowinizm dobrobytu, czyli niechęć do dzielenia się bogactwem z imigrantami i obcokrajowcami.
Wszelkie wypowiedzi na temat problemów integracyjnych muzułmanów w Europie są oskarżane o hipokryzję. Według nich prawda jest wręcz przeciwna: istnieją przeszkody instytucjonalne, społeczne i polityczne, które zdecydowanie uniemożliwiają muzułmanom integrację.
Ta teza jest oczywiście nieco sprzeczna. Dlaczego Europejczycy mieliby chcieć pełnej integracji, a jednocześnie ją utrudniać? I to pomimo faktu, że nie planują odsyłać imigrantów, którzy od lat osiedlili się w krajach europejskich. Jeśli jednak muzułmanie rozumieją integrację jako narzucanie Europie własnej kultury, to jest to żądanie, które nie zostanie zaakceptowane w Europie, kolebce krytycznej myśli. Jak świat burek, chimarów i tym podobnych może być zgodny z europejskim oświeceniem?
Istnieją liczne dowody sugerujące, że rasizm nie jest odosobnionym zjawiskiem politycznym. Komisja Przeciwko Rasizmowi i Nietolerancji (ECRI) Rady Europy opublikowała w styczniu-grudniu 2009 roku raport pt. „Rasizm, dyskryminacja rasowa, ksenofobia, antysemityzm i nietolerancja w Europie”, ujawniając, że muzułmanie spotykają się z dyskryminacją w takich obszarach jak zatrudnienie i mieszkalnictwo, edukacja i wymiar sprawiedliwości. Nazwijmy to zrządzeniem losu dla muzułmanów, którzy nieustannie starają się pozbawić Żydów ich praw.
W badaniu Chatam House respondenci z Austrii, Belgii, Francji, Niemiec, Grecji, Węgier, Włoch, Polski, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii zostali również zapytani, czy zgadzają się ze stwierdzeniem, że „wszelka imigracja, zwłaszcza do krajów muzułmańskich, powinna zostać zatrzymana”. Pięćdziesiąt pięć procent respondentów zgodziło się z tym stwierdzeniem, 25% było niezdecydowanych, a jedynie 22% je odrzuciło.
W obliczu pogłębiających się problemów gospodarczych i obaw o bezpieczeństwo, polityka ukierunkowywania reakcji na „innych” zwiększa poparcie dla skrajnej prawicy, ale nie rozwiązuje problemów społecznych i gospodarczych krajów UE. Rozprzestrzenianie się idei skrajnie prawicowych spycha partie centrowe na margines. To z kolei podważa wiarę w deklarowane przez UE wartości wielokulturowości, tolerancji i niedyskryminacji ze względu na religię, język, płeć i narodowość. Oczywiste jest, że ta niepewność stanowi wygodne źródło literatury na temat islamofobii.
Toczy się debata na temat tego, czy problem ten dotyczy terroryzmu i zabezpieczenia społecznego w ogóle, czy też islamu i samych muzułmanów. Zbigniew Brzeziński, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jimmy'ego Cartera w latach 1977–1981, opowiadał się za wrażliwością w podejściu do tej kwestii, ale postawił poprzeczkę tak wysoko, że na przykład ostrzegł Obamę przed używaniem terminu „dżihadysta”. Dżihad w islamie oznacza akt święty, a identyfikowanie terrorystów z dżihadystami może być postrzegane jako akt pozytywny w oczach muzułmanów.
Według raportu TEPAV, radykalni salafici, którzy wybrali terroryzm, są urzeczeni nie głębokimi debatami intelektualnymi, metafizycznymi wizjami teologii czy filozofią sufizmu jako „doskonałego człowieka”, lecz działaniem i przemocą. Nie pociąga ich długi proces kontemplacji, kontemplacja czy życie w samooczyszczeniu i ascezie, lecz militarystyczny styl życia i przemoc.
W uzasadnieniu z 13 września 2005 r. ETPCz najwyraźniej zidentyfikował pretekst, na którym opiera się radykalizm: „Wolność myśli nie obejmuje znieważania islamu. Taka zniewaga podważa wolność wyznania i sumienia muzułmanów”. W orzeczeniu z 2018 r. ETPCz orzekł również, że znieważanie proroka Mahometa nie mieści się w zakresie wolności słowa.
Nie żyjemy w średniowieczu. Bezpieczeństwa społeczeństw nie gwarantują zamki, mury i wały obronne. Dobrobyt nie może być utrzymany bez bezpieczeństwa. Nawet najbogatsze kraje są nagle zmuszone do porzucenia życia społecznego na wysokim poziomie, gdy sabotuje je terroryzm. Literatura islamofobiczna dowodzi, że muzułmanie odmawiają konfrontacji z tą brutalną rzeczywistością i podjęcia silnej samokrytyki. Ta częsta próba utorowania drogi poprzez uciekanie się do tego asa w rękawie wywołuje zmęczenie w Europie.
Medyascope