Senator Wyden uważa, że konsumenci kupujący media cyfrowe powinni wiedzieć, co kupują

Senator Ron Wyden chce, aby rząd zmusił firmy do jasnego informowania klientów, co otrzymują, gdy kupują media cyfrowe online.
Wyden w liście do FTC prosi o wskazówki, aby „zapewnić, że konsumenci, którzy kupują lub licencjonują dobra cyfrowe, mogą podejmować świadome decyzje i rozumieć, jakie prawa własności uzyskują”. Konsumenci powinni wiedzieć, jak długo licencja obowiązuje i czy mogą ją przenieść lub odsprzedać (zwykle nie). The Verge wcześniej informował o liście.
Z powodu uciążliwego problemu technologii praw autorskich DRM konsumenci kupujący treści online — takie jak filmy i programy telewizyjne — często nie są ich właścicielami w tradycyjnym sensie. Cyfrowy zakup filmu z Amazon lub gry z Microsoft jest powiązany z kontem online, a kupujący zazwyczaj uzyskują „licencję” na dostęp do niego. Często występują również ograniczenia. Amazon zazwyczaj uniemożliwia pobieranie e-booków zakupionych w jego sklepie i korzystanie z nich na innych typach urządzeń niż Kindle lub ich sprzedaż.
Na większości platform e-commerce istnieją już szczegółowe informacje dotyczące praw konsumenta, ale Wyden najwyraźniej domaga się, aby szczegóły te były wyraźniej opisane przed i po zakupie.
Stare przysłowie „Nie będziesz posiadać niczego, a będzie ci się to podobać” ma tutaj zastosowanie. W większości przypadków konsumenci nie „posiadają” niczego cyfrowego, dopóki firmy nakładają ograniczenia na sposób ich wykorzystania po zakupie. Problemem jest oprogramowanie: możesz posiadać Xbox lub kamerę Google Nest, ale prosta aktualizacja lub zaprzestanie wsparcia może sprawić, że staną się bezużyteczne, a konsumenci niewiele mogą zrobić.
Szczególnie jeśli chodzi o media, wiele z tych ograniczeń wprowadzono w celu zwalczania piractwa, ale pogarsza to doświadczenia konsumentów i przynosi korzyści dużym firmom technologicznym. Kiedy konsumenci kupują e-booka od Amazon, często intuicyjnie oczekują, że książka należy do nich, a mimo to nie mogą zrobić prostych rzeczy, takich jak pobranie pliku i użycie go na urządzeniu innym niż Kindle lub sprzedanie książki komuś innemu. Chociaż zasady te są wprowadzane pod pretekstem zapobiegania kradzieży, przynoszą one również korzyści takim firmom jak Amazon, ponieważ utrzymują ludzi zamkniętych w ich ekosystemie i ograniczają wszelkie rynki wtórne.
Firmy medialne tak naprawdę nie chcą, aby konsumenci kupowali ich treści. Streaming stał się preferowanym modelem biznesowym, ponieważ tworzy powtarzający się strumień przychodów i może rozszerzyć cały rynek — więcej konsumentów może zostać graczami Xbox, jeśli będą mogli płacić niską miesięczną opłatę za dostęp, zamiast kupować każdą grę od razu.
Kwestia praw własności cyfrowej może wydawać się niszowa, a konsumenci zadowoleni ze streamingu mogą się tym nie przejmować. Jednak inne oddolne ruchy, takie jak prawo do naprawy, odniosły sukces, dając konsumentom większą kontrolę nad kupowanymi przez nich produktami. Ostatecznie jest to dobra rzecz, nawet jeśli korzysta z tego tylko niewielki procent społeczeństwa. Firmy działają we własnym interesie, a rolą rządu jest wkraczanie, gdy jest to konieczne. Większość ludzi nie będzie zawracać sobie głowy próbami naprawy własnego iPhone'a, ale trudno argumentować, że należy im tego zabronić.
Krytycy twierdzą, że Stany Zjednoczone prawdopodobnie potrzebują doktryny pierwszej sprzedaży dla produktów cyfrowych. Doktryna ta jest koncepcją prawną skodyfikowaną w prawie autorskim, która daje kupującym prawo do sprzedaży zakupionych mediów bez zgody właściciela praw autorskich. Nigdy nie miała zastosowania do dóbr cyfrowych, ponieważ pobieranie mediów cyfrowych jest uważane za reprodukcję.
gizmodo