Jak Partia Pracy radzi sobie z realizacją własnych celów gospodarczych i dlaczego musi zapewnić wzrost gospodarczy

Autorstwa CHARLESA WHITE'A THOMSONA
Zaktualizowano:
Charles White-Thomson jest starszym pracownikiem naukowym w Instytucie Adama Smitha i byłym prezesem firmy handlu internetowego. Wyjaśnia, jak stworzył system porównywania działań rządu z jego własnymi celami – i jak sobie z nimi radzi.
Po ubiegłorocznych wyborach argumentowałem, że jeśli Wielka Brytania chce wrócić na właściwe tory, musi zacząć myśleć jak przedsiębiorstwo.
Poparłem zobowiązanie premiera i kanclerza, aby wzrost gospodarczy stał się najważniejszym priorytetem, poprzez wyznaczenie mierzalnych celów i sztywnych terminów.
Ich poparcie dla jasno określonych celów było jak najbardziej uzasadnione. Większość ludzi instynktownie rozumie różnicę między mglistą ambicją a celem narzuconym komuś z góry.
Ministrowie nazywają to „rządem kierowanym misją”. Każde zobowiązanie byłoby monitorowane, mierzone i oceniane publicznie.
W sektorze prywatnym ta forma analizy ma swoją nazwę – Kluczowy Wskaźnik Efektywności (KPI). Jako były prezes firmy handlu internetowego, jestem z tym doskonale zaznajomiony.
System KPI, który klasyfikuje wydajność od czerwonego do zielonego, to dobry sposób na zwiększenie koncentracji i odpowiedzialności. System sygnalizacji świetlnej wywołuje debatę, ponieważ jest w nim tak mało miejsca na ukrycie – „diabeł naprawdę tkwi w szczegółach”.
Niestety, po roku urzędowania rząd najwyraźniej porzucił swoje zobowiązanie do tego rodzaju przejrzystości. A rok później rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej.
Walka o realizację: Po zwycięstwie w wyborach premier i kanclerz na szczycie listy priorytetów umieścili wzrost gospodarczy, wyznaczając mierzalne cele i sztywne terminy
Choć wyznaczono wiele celów – niektóre z nich są naprawdę ambitne – nadal jest zbyt wiele celów pięcioletnich, zbyt wiele zwolnień i zbyt mało odpowiedzialności.
Co gorsza, szeroko reklamowane Rady Misyjne, które miały kontrolować dostawy, rozpłynęły się w eterze.
O współczesnej polityce świadczy fakt, że nawet w erze cyfrowej, kiedy niemal każdy wskaźnik można śledzić w czasie rzeczywistym, wyborcy nadal muszą przeglądać wiele stron internetowych, aby sprawdzić, czy złożone im obietnice są dotrzymywane.
W biznesie nie byłoby to tolerowane. Nie wolno uchylać się od odpowiedzialności. Nie wolno wzruszać ramionami i obwiniać koniunkturę, gdy cele finansowe świecą pustkami. A już na pewno nie wolno ukrywać liczb.
Dlatego, w obliczu braku oficjalnej tabeli wyników, Instytut Adama Smitha i ja opracowaliśmy własną. Zakasaliśmy rękawy i zebraliśmy 16 kluczowych wskaźników efektywności rządu z manifestów, przemówień i dokumentów programowych.
Kiedy cele były ustalane na okres pięciu lat, dokonaliśmy ich proporcjonalnej alokacji, aby zobaczyć, jak powinny się prezentować po 12 miesiącach. Tam, gdzie było to istotne, rozpoczęliśmy analizę od pierwszego dnia urzędowania.
A żeby było prościej i przyjemniej, zrobiliśmy to, co zrobiłaby każda dobra rada nadzorcza – oznaczyliśmy je kolorami. Zielony oznaczał sukces. Pomarańczowy, jeśli były blisko (lub istniały realne okoliczności łagodzące). Czerwony oznaczał porażkę.
Powinienem podkreślić, że tego typu analiza jest pozbawiona emocji i skupia się na wynikach z poprzednich 12 miesięcy.
Niniejsza analiza wyników w zestawieniu z kluczowymi wskaźnikami efektywności (KPI) nie ma na celu uzasadnienia ani pochwalenia decyzji rządu, lecz jedynie pociągnięcia go do odpowiedzialności.
Spośród 16 wskaźników KPI 6 ma kolor zielony, a 7 czerwony, reszta ma kolor mieszany lub brakuje w niej odpowiednich danych.
Co niepokojące, wśród czerwonych znalazło się wiele głównych sił napędowych gospodarki, które można zobaczyć powyżej.
Od lipca 2024 r. średni miesięczny wzrost wyniósł zaledwie 0,09 proc., co jest wartością znacznie niższą od tempa potrzebnego do osiągnięcia celu 2,5 proc. rocznego wzrostu do 2029 r.
Co więcej, inflacja , którą rząd obiecał ustabilizować na poziomie 2%, również wzrosła – w zeszłym miesiącu wyniosła 3,4%.
Oczywiście, powolny wzrost nie jest niczym zaskakującym, jeśli weźmiemy pod uwagę decyzję rządu o podniesieniu składek na ubezpieczenie społeczne i zniesieniu obowiązku płacenia składek osobom nieposiadającym stałego miejsca zamieszkania.
Przyglądając się pozostałym wskaźnikom KPI, można dostrzec kilka pozytywnych aspektów, zwłaszcza w zakresie wydatków.
Trzeba przyznać, że rząd jest na dobrej drodze do zrealizowania swoich propozycji dotyczących zapewnienia nowych stanowisk w NHS, zatrudnienia większej liczby pracowników służby zdrowia psychicznego i prawdopodobnie zwiększy wydatki na obronność do 2,5 procent PKB.
Rodzi to jednak szersze pytania dotyczące ogólnej strategii rządu. Co to oznacza dla naszych finansów publicznych, skoro rząd wywiązuje się ze swoich zobowiązań wydatkowych, ale nie rozwija gospodarki zgodnie z planem?
Ostatecznie wyniki rządu w zakresie tych kluczowych wskaźników efektywności (KPI) okazały się rozczarowujące. Niezależnie od tego, co można sądzić o ich misji, daleko im do jej urzeczywistnienia. Co więcej, z trudem realizują cele tam, gdzie są najważniejsze – wzrost gospodarczy.
Ministrowie muszą teraz skupić się – naprawdę się skupić – na tych kluczowych wskaźnikach efektywności.
Premier, jak każdy dobry prezes, będzie musiał rozliczać swoich ministrów. Ministrowie, którzy uporczywie nie realizują swoich celów, będą musieli zostać zastąpieni. Kiedy wskaźnik KPI zacznie świecić na czerwono, nie będą mogli się ukryć za manipulacją.
Następne dwanaście miesięcy zdefiniuje dorobek tego rządu. Realizacja tych zobowiązań nie będzie tylko dobrze wyglądać w arkuszu kalkulacyjnym. Może również pomóc w odbudowie zaufania społecznego i pokazać, że po latach wahań w końcu istnieje plan, który działa.
Linki afiliacyjne: Jeśli kupisz produkt, This is Money może otrzymać prowizję. Oferty te są wybierane przez nasz zespół redakcyjny, ponieważ uważamy, że warto je wyróżnić. Nie ma to wpływu na naszą niezależność redakcyjną.
Porównaj najlepsze konto inwestycyjne dla siebieThis İs Money