Rozmowy handlowe z USA: Trump ponownie składa oświadczenie w sprawie dużych taryf, stawiając piłkę zdecydowanie po stronie Indii

Indie i Stany Zjednoczone ścigają się z czasem. Na kilka dni przed końcem urzędnicy z obu krajów starają się zawrzeć dwustronną umowę handlową przed terminem 9 lipca. Umowa, jeśli zostanie zawarta, może oszczędzić obu stronom gwałtownego wzrostu taryf. Prezydent USA Donald Trump we wtorek (czasu lokalnego) potwierdził, że Indie i USA wkrótce zawrą umowę handlową z „znacznie mniejszymi taryfami”, co pozwoli obu krajom konkurować. Prezydent Donald Trump pozostaje pewny siebie. Rozmawiając z reporterami, powiedział: „Myślę, że zawrzemy umowę z Indiami. I będzie to inny rodzaj umowy. Będzie to umowa, w której będziemy mogli wejść i konkurować. Obecnie Indie nie przyjmują nikogo. Myślę, że Indie to zrobią, a jeśli to zrobią, będziemy mieli umowę na znacznie niższe cła”. Indie i Stany Zjednoczone negocjują w sprawie dwustronnej umowy handlowej (BTA) przed krytycznym terminem 9 lipca, czyli 90-dniową przerwą w eskalacji ceł. Tymczasem Indie przyjęły bardziej stanowcze stanowisko w sprawach rolnych, ponieważ negocjacje handlowe o wysokiej stawce ze Stanami Zjednoczonymi osiągają kluczowy moment, poinformowały w poniedziałek źródła rządowe. Linia frontu w rolnictwie Ale rozmowy za kulisami w Waszyngtonie są napięte. Delegacja Indii, kierowana przez głównego negocjatora Rajesha Agrawala, przedłużyła swój pobyt w celu zniwelowania różnic. Rolnictwo to najtrudniejszy orzech do zgryzienia. Jedno z wysoko postawionych źródeł rządowych powiedziało bez ogródek: „Nie ma mowy o ustępstwach w kwestii nabiału. To jest czerwona linia”. Indyjski sektor mleczarski utrzymuje ponad 80 milionów ludzi. Dla Delhi jego otwarcie jest politycznie nie do pomyślenia. Minister spraw zagranicznych S. Jaishankar podkreślił stawkę. „Jesteśmy w środku, miejmy nadzieję, że nawet bardziej niż w środku, bardzo skomplikowanych negocjacji handlowych. Oczywiście mam nadzieję, że doprowadzimy je do pomyślnego zakończenia”, powiedział Newsweekowi. Ale ostrzegł: „Będzie trzeba dawać i brać”. Bitwy o fasolę i bariery Waszyngton chce więcej. Naciska na Indie, aby obniżyły cła na jabłka, orzechy i uprawy genetycznie modyfikowane. Większym celem jest wykorzystanie ogromnego rynku rolnego Indii w celu zmniejszenia luki handlowej wynoszącej 45 miliardów dolarów. Richard Rossow z waszyngtońskiego Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych powiedział: „Istnieją dwa prawdziwe wyzwania związane z zawarciem wstępnego porozumienia. Pierwszym na liście jest dostęp USA do rynku indyjskiego w zakresie podstawowych produktów rolnych. Indie będą musiały chronić swój podstawowy sektor rolny ze względów ekonomicznych i politycznych”. Drugi ból głowy? Bariery pozataryfowe. Indyjskie nakazy kontroli jakości — ponad 700 zasad obejmujących import — blokują towary niskiej jakości i promują lokalną produkcję. Suman Berry z Niti Aayog nazwał je „złośliwą interwencją”, która podnosi koszty dla małych firm. Co jest stawką Nikt nie chce wojny taryfowej. Jeśli rozmowy załamią się, zawieszony podatek w wysokości 26% powróci. Uderzyłoby to zarówno w indyjskich eksporterów, jak i amerykańskie firmy. Już teraz obowiązuje indyjski podstawowy 10% podatek celny. Zespół Trumpa jest jasny: jeśli Indie będą stanowcze w kwestii barier rolnych, USA mogą szukać gdzie indziej. Nadal jest nadzieja na drogę środka. Ajay Srivastava z Global Trade Research Initiative powiedział: „Następne siedem dni może zadecydować o tym, czy Indie i USA zgodzą się na ograniczoną „mini-umowę”, czy też odejdą od stołu negocjacyjnego — przynajmniej na razie”. Mini-umowa czy fiasko? Prawdopodobnym wynikiem, jak twierdzą eksperci, jest odchudzony pakt. Indie mogłyby zaoferować obniżki taryf na samochody, towary przemysłowe i wybrane produkty rolne, takie jak migdały lub etanol. USA mogą zmusić Delhi do zakupu ropy, samolotów lub złagodzić przepisy dla dużych sprzedawców detalicznych, takich jak Amazon i Walmart. Pan Rossow przypomniał, że pierwotna wizja była jaśniejsza: „Dwóch przywódców [Trump i Modi] przedstawiło prostą koncepcję na swoim pierwszym szczycie w tym roku. USA skupiłyby się na wyrobach przemysłowych, które są kapitałochłonne, podczas gdy Indie skupiłyby się na artykułach, które są pracochłonne”. Za natychmiastowym zamieszaniem kryje się większy cel. Obie strony chcą podnieść handel z obecnych 191 miliardów dolarów do 500 miliardów dolarów do 2030 roku. Faza pierwsza ma się zakończyć jesienią przyszłego roku. Ale to marzenie spoczywa na laurach w tym tygodniu. Jeśli rozmowy zakończą się fiaskiem, taryfy uderzą. Jeśli się powiedzie, firmy po obu stronach dostaną wytchnienie. Na razie wszystkie oczy zwrócone są na Waszyngton. Czasu jest niewiele, stawka wysoka — a pola uprawne Indii nigdy nie były ważniejsze w globalnej umowie handlowej.
economictimes