Walia nauczyła nas, że ostatnią rzeczą, której potrzebują zawodnicy, jest WIĘCEJ trenerów… po prostu nie spodziewajcie się, że Steve Borthwick to zrozumie, pisze CHRIS FOY

Opublikowano: | Zaktualizowano:
Wielkie podziękowania należą się Mattowi Sherrattowi i Lee Blackettowi za udowodnienie w zeszły weekend - odpowiednio z Walią i Anglią A - że mniej może znaczyć więcej, jeśli chodzi o trenowanie drużyn rugby. W ten sposób obnażyli kilka nudnych mitów.
W tym przypadku „mniej” to czas spędzony razem, a „więcej” to wynik wydajności. Obaj panowie musieli pracować szybko, aby wywrzeć pozytywny wpływ i obaj poradzili sobie z tym w dobrym stylu.
Sherratt został słusznie i hucznie pochwalony za przekształcenie Walii z rozbitego zgrai w drużynę, która niemal pokonała Irlandię, podczas gdy Blackett, ceniony trener ataku Bath, szybko skompletował drugi skład Anglii i był pomysłodawcą zręcznego przyćmienia irlandzkich odpowiedników.
W wywiadzie dla BBC były kapitan Walii Sam Warburton był pod wrażeniem i niemal niedowierzaniem zareagował na szybką przebudowę Cardiff przez trenera Sherrata, mówiąc: „Odświeżył chłopaków, więc byli pełni zapału do gry, a on tak szybko i imponująco wdrożył swój ofensywny plan gry. Nie mogę uwierzyć, że dokonał tylu pozytywnych zmian w ciągu jednego tygodnia”.
Powinna być z tego lekcja dla całej profesjonalnej gry. Przestańcie komplikować i tak już skomplikowany sport. Sherratt i Blackett pokazali, że nie trzeba czekać miesięcy i lat, aby osiągnąć spójność, płynność i zabójczą moc w zespole pełnym dobrych graczy.
Udowodnili, że wiele można osiągnąć, ufając talentowi i nie obciążając pracy potokiem danych i szczegółów, strukturą i metaforycznymi łańcuchami.
Tymczasowy trener reprezentacji Walii Matt Sherratt (powyżej) zasługuje na szczere podziękowania i pochwały za udowodnienie, że czasami mniej może znaczyć więcej, jeśli chodzi o trenowanie drużyn rugby
Walia znacznie poprawiła swoją grę w weekend i była bliska zaskakującego zwycięstwa nad Irlandią
Sherratt pokazał, że nie trzeba czekać miesięcy i lat, aby osiągnąć spójność i płynność
Dołącz do Mail+, aby czytać Chris Foy's World of Rugby w każdy poniedziałek i ekskluzywne newsy w Rugby Confidential w każdą środę
Jakież to budujące przesłanie: wybierz graczy na ich ulubionych pozycjach, przedstaw im prosty zarys oczekiwań – nastawienia i systemu – i, w pewnym stopniu, pozwól im działać.
Tylko nie spodziewaj się, że takie podejście przyjmie się u Steve'a Borthwicka. Skrupulatny trener reprezentacji Anglii jest podobno wściekły z powodu utraty tygodnia treningowego przed następną kampanią jesienną, ale czy więcej czasu na obozie zawsze oznacza wyraźny i niepodważalny postęp? Nie. Cholera, nie.
To żart, ale może lepiej byłoby, gdyby pozbyli się wszystkich nagrań z dronów, niekończących się godzin spędzonych przed laptopami, analiz kryminalistycznych i nadmiernego myślenia o każdym najmniejszym elemencie gry kolejnych przeciwników i po prostu uwolnili dobrych graczy za pomocą zwięzłych rozkazów. Albo może zabronić im zbierania się do siedmiu dni przed testem, żeby nie mieli wystarczająco dużo czasu, żeby się wkręcić.
Oczywiście, taki pogląd niewątpliwie zjednoczyłby bractwo trenerskie – być może nawet Sherratta i Blacketta – w przewracającym oczy oburzeniu. Byłby postrzegany jako ignorancki werdykt dotyczący ogromu pracy, która jest włożona w to, aby zespół dobrze radził sobie z piłką, w erze, w której obrona jest tak dusząca.
Ale jest coś lepszego w rugby jako produkcie, gdy gra się w nie w naturalny, bezpośredni sposób. Spójrz na występ Francji w Rzymie. Po tym, jak ich atak na trasie zmiękczył przesadnie silnych Włochów; wszystko było „joue, joue” – grali to, co widzieli i używali dobrze wyćwiczonych instynktów, aby szukać i wykorzystywać przestrzeń. Wyobrażacie sobie Anglię robiącą to? Nie, ja też nie. Przynajmniej nie teraz.
Fabien Galthie miał być na skraju charakterystycznej dla Gallic implozji, po szokującej porażce jego drużyny w Twickenham i gorzkich oskarżeniach, które wybuchły po tym zdarzeniu. Tyle o tej teorii. Zamiast tego jego francuska drużyna wyprodukowała rugby z niebios.
Być może wszystko zaczęło się od tego, że spędzał całe dnie i noce na przeglądaniu danych na laptopie i wprowadzaniu coraz większej ilości szczegółów do swoich zawodników, a może – a może po prostu – zaufał swojemu instynktowi, zmieniając wybór zawodników i upraszczając taktykę.
Tymczasem, jeśli Sherratt utrzyma swój cudowny wpływ, WRU powinno uczynić go swoim jedynym celem, aby zastąpić Warrena Gatlanda, cokolwiek powie o niechęci do tej pracy. Dlaczego nie? Jego brak profilu i rodowodu testowego nie powinien mieć znaczenia, jeśli udowodni, że potrafi wykonać tę pracę. Rozwiązanie nie musi znajdować się po drugiej stronie świata, może być ukryte na widoku.
Lee Blackett powinien zostać pochwalony z tego samego powodu co Anglia A, która pokonała Irlandię A 28-12
Sherratt został mianowany tymczasowym trenerem po tym, jak Walia rozstała się z Warrenem Gatlandem (powyżej)
Cóż za emocjonująca walka o tytuł czeka drużynę Irlandii i Francji, która spotka się w Dublinie 8 marca.
Zapowiada się intrygujące starcie kultur; irlandzka wydajność, inteligencja i organizacja kontra francuska potęga i improwizowany błyskotliwy styl. To gra, która sprzeda turniej szerszemu światu. To gra, która powinna sprawić, że nadawcy ustawią się w kolejce, aby złożyć ofertę na kolejną umowę telewizyjną na Puchar Sześciu Narodów po zakończeniu tegorocznych mistrzostw (gdy urzędnicy W KOŃCU uporządkują Ligę Narodów, aby sfinalizować pakiet praw).
To właśnie ten mecz powinien przypomnieć południowym supermocarstwom, że najlepsi z północy mogą wznieść się na wyżyny, mimo że tak wiele dowodów z Mistrzostw Świata wskazuje na coś przeciwnego.
Powiedzmy sobie jasno, większość kibiców będzie oczekiwać zwycięstwa Francji, ponieważ byłoby to wspaniałe wydarzenie, Super Saturday, będące kulminacją corocznego europejskiego wydarzenia, w którym potencjalnie trzy drużyny walczą o tytuł.
Repliki trofeów w różnych lokalizacjach, wstążki w różnych kolorach zorganizowane i gotowe, liczne zapasy szampana na lodzie i fajerwerki na cześć zwycięstwa, a także nieziemskie napięcie i kręte, zmieniające się dramaty przez cały dzień i noc. Tak, proszę o ten scenariusz.
Następny mecz Irlandia podejmie Francję 8 marca – mecz, który z pewnością zadecyduje o tytule
Biorąc pod uwagę obecny stan rzeczy, w składzie defensywnych drużyny Lions grającej w testach w Australii tego lata może być bardzo mało akcentów brytyjskich i irlandzkich.
W weekend reprezentacja Irlandii w Nowej Zelandii jeszcze bardziej zwiększyła swoje szanse na występ w serii przeciwko Wallabies, a James Lowe, Bundee Aki i Jamison Gibson-Park odegrali główną rolę w ciężko wywalczonym zwycięstwie nad Walią.
W Twickenham, reprezentant Szkocji, RPA, Duhan van der Merwe, został wybrany zawodnikiem meczu przeciwko Anglii, a Tom Jordan z Auckland wyróżnił się w pomocy, pod nieobecność australijskiego kapitana drużyny i przyszłego Lwa, Sione Tuipulotu.
Tymczasem na Openside można było zobaczyć całą plejadę rodzimych talentów, gdzie Ben Curry pokazał, że może zostać pretendentem do zwycięstwa w turnieju, wraz z bratem bliźniakiem Tomem, podczas gdy Jac Morgan wygłosił kolejny epicki wykład na temat swojej klasy na wszystkich kortach, a Rory Darge wyróżnił się jako współkapitan reprezentacji Szkocji.
Życzę powodzenia Andy'emu Farrellowi w przeglądaniu tej grupy, nie zapominając o Samie Underhillu, Tommym Reffellu, Joshu van der Flierze, a nawet Jacku Willisie z Tuluzy.
Urodzony w Nowej Zelandii James Lowe (środek) jest głównym kandydatem do udziału w tegorocznej trasie Lions
Jeśli mają nastąpić zmiany strojów, które mają pomóc osobom z daltonizmem odróżnić drużyny – co jest oczywiście inicjatywą z dobrymi intencjami – to alternatywne koszulki powinny podlegać surowym standardom.
Niestety, Irlandia była katastrofą krawiecką, z czymś, co wyglądało jak smugi zielonej farby na białym tle. Nie byłoby naciągane, aby wyobrazić sobie, że po wejściu jako zastępca, Aki dobrowolnie przelał dużą ilość własnej krwi, aby częściowo zatuszować okrucieństwo, które był zmuszony nosić.
Przynajmniej Francja była mniej ofensywna dla oka widza dzięki swoim prostym białym koszulkom z paskiem dostawcy na górze. Nie tylko ich gra ofensywna była stylowa.
Kapitan reprezentacji Francji Antoine Dupont i jego koledzy z drużyny wyglądali świetnie w strojach wyjazdowych przeciwko Włochom
Po zaciętym spotkaniu w ramach Pucharu Kalkuty w Twickenham doszło do szokującego odkrycia, że Szkot Finn Russell był zmuszony oddać decydujący strzał z niewłaściwego miejsca.
Wówczas wyglądało to tak, jakby próbował „ukraść” kilka metrów od lewej linii bocznej, ale po przejrzeniu nagrania okazało się, że sędzia Pierre Brousset niesłusznie nakazał mu ustawienie tee o dwa metry za szeroko.
Jak to możliwe, że doszło do decydującego wydarzenia w tak wielkim meczu, na oczach 82 tysięcy widzów i milionów widzów?
To całkowicie niedopuszczalne niedopatrzenie, gdy TMO może wykorzystać nagrania z kamer, aby udzielić sędziemu wskazówek w kluczowych momentach, a takim niedopatrzeniem bez wątpienia było podwyższenie wyniku przez Russella, które dało zwycięstwo w meczu w doliczonym czasie gry.
Ten odcinek miał miejsce po tym, jak przyłożenie Tommy'ego Freemana zostało uznane, wbrew nawet najbardziej pobieżnemu spojrzeniu na powtórki. Nie była to świetna okazja dla urzędników rugby i wymaga działania.
Russell powinien mieć prawo do odwołania się od narzuconego mu miejsca, ale wymagałoby to wstrzymania zegara strzałów. Należy wprowadzić mechanizm zapobiegający powtórzeniu się błędu, który niesprawiedliwie szkodzi perspektywom drużyny i podważa wiarygodność tego sportu.
Daily Mail