AI i prawo pracy | Niewidzialni architekci sztucznej inteligencji
Gdzieś w Kenii Joan Kinyua siedzi w łóżku przed komputerem. W jej mieszkaniu nie ma miejsca na żaden inny mebel, nie mówiąc już o biurku. Jest godzina 12 w południe. Przygotowała już herbatę, wodę i lunch, aby uniknąć jakichkolwiek przerw. Dwie godziny później rozpoczyna się jej oficjalny dzień pracy, który trwa do drugiej lub trzeciej w nocy. Sama płaci za komputer i dostęp do internetu. „Aby wykonywać swoją pracę, potrzebowałam własnego kapitału początkowego” – wspomina.
Kinyua przez ponad pięć lat pracował jako pracownik danych, czyli osoba szkoląca sztuczną inteligencję (AI). Uczyła oprogramowanie samochodów autonomicznych reagowania na różne aspekty ruchu drogowego, na przykład znaki stop. Zajmowała się również robotem odkurzającym Roomba. Pracownicy zajmujący się danymi, jak twierdzi Kinyua, połączony za pośrednictwem dużego ekranu w Re:publica , pracują w tzw. przemyśle platformowym . Jest to nieformalny rynek pracy, na którym umowy tymczasowe są przyznawane w sposób elastyczny i w krótkim terminie osobom poszukującym pracy, freelancerom lub osobom zatrudnionym w niepełnym wymiarze godzin za pośrednictwem platform internetowych. Jak mówi Kinyua, trudno było zostać uznanym za część tej branży – przez długi czas kierowcy Ubera byli uważani za klasyczny przykład.
W branży platformowej często występują, jak w przypadku Kinyua, nieludzkie godziny pracy, niewystarczające przerwy, niepewne umowy i nadmierna presja na wyniki. Im więcej produkuje, tym większe jest zapotrzebowanie i tym mniej płaci, tak jej się wówczas wydawało. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia jej firma niespodziewanie rozwiązuje z nią umowę i nagle zostaje w domu z dzieckiem, tracąc pracę. Wspomina, że w jej firmie zajście w ciążę wydawało się jej przestępstwem.
Obecnie Kinyua jest prezesem Data Labelers Association, związku zawodowego zrzeszającego pracowników zajmujących się danymi w Kenii i Nairobi. Działacze związkowi określają siebie jako „niewidzialnych architektów sztucznej inteligencji”. »Musieliśmy sami nauczyć się naszych praw pracowniczych. Na przykład, że zatrudnianie ludzi bez umowy o pracę jest naruszeniem naszych praw” – mówi.
Obok niej na podium stanął Andreas Hänisch, zastępca przewodniczącego niemieckiej rady zakładowej TikToka . Obowiązuje od 2022 r. Uważa, że jest „w całkiem dobrej sytuacji”, jeśli chodzi o warunki zatrudnienia. Znacznie większa grupa pracowników w TikToku, czyli tych, którzy odpowiadają za moderowanie treści – tj. zapewnienie przestrzegania przepisów dotyczących platformy – praca w „mniej korzystnych warunkach”. To właśnie z tego powodu Hänisch został członkiem rady zakładowej – twierdzi.
Wielu migrantów pracuje w tym sektorze i często nie zdaje sobie sprawy ze swoich praw pracowniczych. Na przykład nie wiedzą, że w Niemczech trudno jest kogoś zwolnić z powodu niezadowalających wyników w pracy – mówi Hänisch. Lub że nie muszą podpisywać umowy o wzajemnym rozwiązaniu. Dotyczy to w szczególności freelancerów. Firmy technologiczne również w Niemczech wykorzystują niepewną sytuację pracowników platformowych.
Informacje o pracownikach, których gromadzenie jest coraz powszechniejsze, mogłyby pomóc zmienić tę sytuację. Jak pisze Alexandra Mateescu, antropolog danych, gdyby pracownicy sami wzięli te dane w swoje ręce, mogłoby to otworzyć przed nimi nowe możliwości, także na poziomie związków zawodowych. Przykładem jest Coworker.org, program pomagający pracownikom zrozumieć, jak działają nieprzejrzyste modele płac.
Według minister pracy Bärbel Bas (SPD) cyfryzacja jest „przyszłą kwestią naszego społeczeństwa robotniczego”. W końcu Niemcy mają trzecią co do wielkości gęstość robotyzacji na świecie. Jesienią 2024 r., w okresie rządów koalicji „Sygnalizacji świetlnej”, ministerstwo przedstawiło projekt ustawy o ochronie danych osobowych pracowników, mający na celu stworzenie większej pewności prawnej. Na portalu Re:publica Bas ogłosił, że „przyjrzy się temu tematowi na nowo”.
W pracy z danymi podejmowanych jest wiele prób jej pełnej automatyzacji. „Interakcje międzyludzkie, a co za tym idzie, pracownicy zajmujący się danymi, nadal będą potrzebni” – jest przekonany Kinyua. W związku z tym nadal istnieją niepewne miejsca pracy, a możliwości zmian są duże. „Nigdy nie jest za późno, żeby utworzyć radę zakładową lub przyłączyć się do związku zawodowego” – podkreśla Hänisch.
nd-aktuell