Izrael nie ułatwia teraz życia swoim przyjaciołom.

W obliczu coraz ostrzejszej krytyki wojny Izraela w Strefie Gazy, minister spraw zagranicznych Johann Wadephul leci do Tel Awiwu na rozmowy polityczne. Wynik tych rozmów prawdopodobnie wpłynie na to, czy Niemcy przyłączą się do apelu o nałożenie sankcji na swojego bliskiego partnera. Gdyby tak się stało, byłby to pierwszy taki przypadek w stosunkach niemiecko-izraelskich.
Obecny konflikt na Bliskim Wschodzie stawia rząd niemiecki przed dylematem pod wieloma względami. Z jednej strony, Niemcy ponoszą szczególną odpowiedzialność za państwo żydowskie z powodu Holokaustu. Do dziś niemieccy politycy nie przestają podkreślać, że istnienie i bezpieczeństwo Izraela są „częścią niemieckiej racji stanu”.
Z drugiej strony, obrazy ze Strefy Gazy – niezliczone ofiary śmiertelne, ludzie desperacko walczący o jedzenie, wychudzone maluchy i miasta zbombardowane doszczętnie – nie pozostają bez wpływu. Podczas gdy koalicyjny rząd kanclerza Olafa Scholza (SPD) ostrzegał już, że Izrael musi przestrzegać zasad międzynarodowego prawa humanitarnego w wojnie w Strefie Gazy, jego następca, Friedrich Merz (CDU), przyjął teraz znacznie bardziej krytyczny ton.
Żądania Merza wobec Izraela i HamasuFakt, że Merz uznał obecne wydarzenia w Strefie Gazy za powód do zwołania Gabinetu Bezpieczeństwa, wiele mówi o nastrojach panujących w Berlinie. Kanclerz ogłosił później istny katalog żądań.
„Izrael musi natychmiast, kompleksowo i trwale poprawić katastrofalną sytuację humanitarną w Strefie Gazy” – podkreślił Merz. Niedawne dostawy żywności i pomocy humanitarnej mogą być zaledwie początkiem. I dodał: „Teraz potrzebne jest kompleksowe, a nie tylko krótkoterminowe, zawieszenie broni w Strefie Gazy. Aby to się stało, Hamas musi w końcu utorować drogę”. Dodał, że rząd Izraela musi również zrobić wszystko, co w jego mocy, aby to osiągnąć.
Co więcej, zakładnicy, z których część to obywatele Niemiec, muszą zostać w końcu uwolnieni. Islamscy terroryści z palestyńskiej organizacji Hamas muszą zostać rozbrojeni. I nie wolno podejmować dalszych kroków w kierunku aneksji Zachodniego Brzegu.
Konflikt stawia Niemcy przed drugim dylematem w relacjach z europejskimi partnerami. Niemiecki rząd nie akceptuje deklaracji prezydenta Francji Emmanuela Macrona o uznaniu Palestyny za państwo, ani faktu, że brytyjski premier Keir Starmer przynajmniej zagroził, że to uczyni. Teraz Kanada, partner G7, poszła w jego ślady. Merz stwierdza: „Nie postrzegamy uznania jako pierwszego kroku, ale raczej jako jeden z potencjalnie ostatecznych kroków w kierunku realizacji rozwiązania dwupaństwowego”.
Niemcy, w przeciwieństwie do wielu innych krajów europejskich, również wstrzymują się od decyzji o nałożeniu sankcji na Izrael. Berlin jednak przynajmniej zachowuje otwartą furtkę. Komisja Europejska zaleciła natychmiastowe zawieszenie części udziału Izraela w programie finansowania badań Horyzont Europa.
Widoczne są różnice między CDU/CSU a SPDKolejny przykład nie zawsze spójnych działań w Berlinie i innych stolicach europejskich: gdy ministrowie spraw zagranicznych ponad dwudziestu państw – w tym najważniejszych europejskich – wezwali do natychmiastowego zakończenia wojny w Strefie Gazy, we wspólnym oświadczeniu zabrakło podpisu Wadephula. Z niemieckiej perspektywy apel nie podkreślił w wystarczającym stopniu, że brutalny atak Hamasu i innych ugrupowań terrorystycznych na Izrael 7 października 2023 roku był konsekwencją konfliktu.
Fakt, że SPD zażądała następnie, aby Niemcy przyłączyły się do deklaracji i przyjęły bardziej krytyczne stanowisko wobec Izraela, wywołał pytanie o to, na ile koalicja jest faktycznie zjednoczona w kwestii polityki wobec Bliskiego Wschodu, co stanowiło kolejny dylemat.
Izrael reaguje niezwykle wrażliwie na groźby sankcji i ewentualne uznanie państwa palestyńskiego przez sojuszników. „Taki krok nagradza terroryzm” – oburzył się premier Beniamin Netanjahu po oświadczeniu Macrona. On i inni izraelscy politycy, w tym centrowi przedstawiciele opozycji, utożsamiają państwo palestyńskie z Hamasem. Zgodnie z tą logiką, uznanie Palestyny byłoby na rękę organizacji terrorystycznej – lub, jak to ujął Netanjahu: „Państwo palestyńskie w tych okolicznościach byłoby platformą do zniszczenia Izraela”.
Rządy w Berlinie, Paryżu i Londynie nie podzielają tej oceny. Ich odpowiednikiem jest Autonomia Palestyńska z siedzibą w Ramallah na Zachodnim Brzegu. Hamas nie jest jej członkiem.
W odpowiedzi na rekomendację Komisji Europejskiej dotyczącą nałożenia sankcji na Izrael, Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Jerozolimie oświadczyło: „Każda decyzja tego rodzaju służy jedynie wzmocnieniu Hamasu i w konsekwencji osłabia szanse na zawieszenie broni (w Strefie Gazy) i porozumienie w sprawie uwolnienia zakładników”.
Specjalny wysłannik Trumpa Witkoff również udaje się do IzraelaDo tego dochodzi rola Stanów Zjednoczonych jako najważniejszego sojusznika Izraela i mediatora w pośrednich negocjacjach z Hamasem. Kurs polityki zagranicznej administracji prezydenta Donalda Trumpa jest uważany za nieprzewidywalny, nie tylko w Berlinie. Według doniesień amerykańskich mediów, specjalny wysłannik Trumpa, Steve Witkoff, uda się do Izraela najpóźniej w czwartek, aby omówić katastrofalną sytuację humanitarną w Strefie Gazy. Oznaczałoby to, że będzie on obecny w regionie w tym samym czasie co Wadephul.
ad-hoc-news