W kinach pojawia się nowy hollywoodzki film o Formule 1, którego koproducentami są Brad Pitt i Lewis Hamilton. Co oferuje ten film?


W chwili, gdy czarny samochód wyścigowy przyspiesza na ekranie, telefon w twojej dłoni zaczyna wibrować coraz bardziej z każdym biegiem, który Sonny Hayes zmienia na wyższy. To wyraźnie pokazuje, że za „F1: The Movie” stoi gigant technologiczny Apple.
NZZ.ch wymaga JavaScript do ważnych funkcji. Twoja przeglądarka lub blokada reklam obecnie to uniemożliwia.
Proszę zmienić ustawienia.
Oczywiście film, który zostanie wyświetlony po raz pierwszy w Szwajcarii 25 czerwca, nie został wyprodukowany na iPhone'a, ale przede wszystkim na potrzeby superdużych kin IMAX. Jednak sam wysiłek włożony w stworzenie zwiastuna o namacalnej jakości podkreśla zaangażowanie producentów w osiągnięcie możliwie największej autentyczności, aby sprostać szczytowi sportów motorowych. Zgodnie z formułą Hollywood.
Fabuła, skupiona wokół starzejącego się kierowcy wyścigowego Sonny'ego Hayesa, granego przez słynnego aktora Brada Pitta, to historia nieudanego talentu. Kierowcy, który wydaje się nie przejmować i którego nieustannie nawiedzają koszmary o wypadku. Dekady później żołnierz fortuny otrzymuje ostatnią szansę na wyścig w Formule 1. Jest w najgorszym zespole w stawce i otrzymuje niewdzięczne zadanie trenowania nowicjusza, który początkowo błyszczy tylko przez swoją arogancję.
Walcz o większą różnorodnośćSam konflikt pokoleniowy oferuje mnóstwo możliwości katastrofy, plus intryga otaczająca szefa zespołu wyścigowego — i obowiązkowa historia miłosna. Słabszy musi udowodnić swoją wartość na wszystkich poziomach i w całej złożoności biznesu koni mechanicznych.
Prawdziwymi gwiazdami tego niezwykle wystawnie wyprodukowanego filmu sportowego nie są jednak lekko przerysowani kowboje asfaltu, lecz raczej nieopiewani bohaterowie, którzy sprawiają, że ten globalny cyrk jest możliwy. Nawet egomaniacy w filmie muszą się nauczyć, że wbrew powszechnemu przekonaniu, sporty motorowe to przede wszystkim wysiłek zespołowy.
Nacisk na pracę zespołową sprawia, że cała produkcja jest wiarygodna i ma głębszy sens: odkrywa, co tak bardzo fascynuje miliony ludzi w Formule 1. Prawdziwym paliwem są emocje podniesione do granic możliwości.
Widzowie często mają wrażenie, że większość tego, co widzą na ekranie, już znają. Jednak film nie jest przeróbką hitowego serialu Netflixa „Drive to Survive”, który często tworzy swoje wielkie i małe momenty dzięki sprytnemu montażowi. „W naszym filmie dramatyzm bierze się z akcji wyścigowej” — mówi reżyser Joseph Kosinski.
Spojrzenie za kulisy w filmie o Formule 1 jest niemal bardziej intensywne niż w dokumencie streamingowym, z dużo większym naciskiem na szczegóły. Akcja na torze wyścigowym jest praktycznie nieodróżnialna od prawdziwych transmisji Formuły 1 dzięki mnogości kamer. Większość obecnych kierowców pojawia się krótko w trakcie trwania historii, choć w nieznanych rolach drugoplanowych. To również zaciera granice między rzeczywistością a fikcją, a fabuła zyskuje coraz większą autentyczność.
Dziś wieczorem odbędzie się premiera filmu o Formule 1 na Times Square w boksie Formuły 1.
🎥 DHL pic.twitter.com/AM4tePWhzl
— Vincenzo Landino (@vincenzolandino) 16 czerwca 2025 r.
„Żaden inny sport nie jest tak fascynujący pod względem możliwości filmowania jak Formuła 1” — mówi rekordzista świata Lewis Hamilton, który jest jednym z producentów. To ambicja Brytyjczyka otworzyła wszystkie drzwi garażowe. W przeciwieństwie do abstrakcyjnych produkcji, które sztucznie generują obrazy wyścigów i atmosferę toru wyścigowego, ekipa kierowana przez odnoszącego sukcesy filmowca Jerry'ego Bruckheimera („Piraci z Karaibów”) mogła filmować w trakcie rzeczywistych operacji Formuły 1, od Silverstone do Abu Zabi, przez dwa lata wyścigowe.
Niezależnie od tego, czy podczas okrążenia formującego, wymiany opon, na podium, czy podczas wywiadów z prawdziwymi zwycięzcami, w zależności od miejsca, członkowie fikcyjnego jedenastego zespołu wyścigowego o nazwie APXGP byli zaangażowani na żywo, równolegle do obecnych Mistrzostw Świata. Specjalny garaż został nawet ustawiony w alei serwisowej, odpowiednio zlokalizowany między Mercedesem i Ferrari.
Niemiecki producent samochodów przygotował również bolidy Formuły 2 do wykorzystania w filmie. W ten sposób rzeczywistość i fikcja mieszają się nie tylko w epickim filmie, który trwa ponad dwie godziny i 35 minut, ale także w padoku. Nierzadko zdarzało się, że Brad Pitt nagle pojawiał się obok ciebie.
Ambicje Lewisa Hamiltona w show-biznesie nie są jedyną rzeczą, którą łączy z tym projektem. Chciał wpłynąć na coś więcej niż tylko odpowiednie kąty kamery w narożniku. Jego walka o większą różnorodność jest mocno odzwierciedlona w scenariuszu. Świadczy o tym czarnoskóry aktor grający główną rolę jako przeciwnik Brada Pitta, mechanik podczas postoju w boksach i pierwsza kobieta pełniąca funkcję dyrektora technicznego w Formule 1.
Oddany kierowca Ferrari był również pożądany na lekcjach jazdy Brada Pitta. Obaj wyraźnie zrobili na sobie wrażenie. Hamilton odkrył, że Pitt intuicyjnie wybierał właściwe linie na torze wyścigowym, a Pitt z kolei wysłał SMS-a do profesjonalisty o wysokich osiągach po autoeksperymencie: „Teraz mam jeszcze większy szacunek dla tego, co osiągacie, kierowcy, niż miałem wcześniej”.
Brad Pitt, Sir Lewis Hamilton, Damson Idris.
Wyglądam tak dobrze na premierze #F1TheMovie ! 👌 #F1 @F1Movie pic.twitter.com/nvOVayqGPV
— Formuła 1 (@F1) 16 czerwca 2025 r.
Jeśli wśród licznych filmów wyścigowych istniałby jeden szablon, byłby to „Grand Prix” z 1966 roku. Nie tylko dlatego, że wówczas celowo wybrano prosty, ale znaczący tytuł, ale także ze względu na kierowców wyścigowych – od Juana Manuela Fangio po Jima Clarka i Jochena Rindta, aż po Szwajcara Jo Sifferta . Purzyści nadal uważają tę produkcję za najbardziej fascynujące przedstawienie sportów motorowych z ich wieloma aspektami. Osadzony w romansie, nie szczędził narastających rywalizacji, machinacji i poważnych wypadków.
Nawet w obecnym filmie o Formule 1 są sekwencje i sceny, które prawdopodobnie nie pasują do idealnego świata marketingu ludzi i urzędników. Ale to właśnie te sekcje sprawiają, że dzieło wydaje się żywe i wiarygodne. Niebezpieczeństwo i pieniądze, prowokacje i intrygi są nierozerwalnie związane z Formułą 1. Tym bardziej niezwykłe jest to, że kierownictwo serii wyścigowej nie nałożyło zbyt wielu ograniczeń na życzenia filmowców.
Szef Formuły 1 Stefano Domenicali widzi wielką szansę, a nie ryzyko – w przeciwieństwie do tego, co widzą być może małostkowi ludzie: „Nie chcieliśmy podróbki. Ponieważ ten film otworzy przed nami nowe grupy docelowe i chcemy, aby pozostali z nami tak długo, jak to możliwe”. Jednocześnie jednak niezwykle duża stała widownia filmu powinna również znaleźć tu swoją drogę, co sugeruje niemal nadmierne użycie terminów technicznych.
To biznes oparty na wzajemnym dostosowaniu, jak w przypadku „Top Gun”, wyprodukowanego przez niemal tę samą ekipę. Epicki film o pilotach myśliwców był postrzegany przez armię USA jako narzędzie rekrutacyjne. Dla Jerry’ego Bruckheimera cel filmu o Formule 1 był jasny: „Chcieliśmy, aby ten sport był tak wielki, jak jest. Może nawet trochę większy”.
nzz.ch