Czy festiwal w Glastonbury stał się zbyt duży, by zachować swoją duszę?

25 czerwca rozpoczyna się Glastonbury Festival, kultowe wydarzenie w brytyjskiej kulturze. Długo uważany za bastion niezależnej muzyki i wschodzących artystów, czy nie jest teraz ofiarą własnego sukcesu i wyścigu o gigantyzm? Martwi się brytyjska prasa.
Ten festiwal powinien być „brytyjską dumą”, mówi Emily Bootle, dziennikarka dziennika The i Paper . W ciągu pięćdziesięciu pięciu lat istnienia Glastonbury, bardziej istotne niż kiedykolwiek, stało się jednym z ostatnich „bastionów sztuki”, które wciąż stoją, w tych czasach oszczędności, przez które przechodzi sektor kultury, zarówno w Zjednoczonym Królestwie , jak i we Francji .
W tę środę, 25 czerwca, kultowy festiwal, najbardziej znany ze swojego muzycznego składu, ale również poświęcony sztukom performatywnym, powraca z nową edycją, do niedzieli, 29 czerwca. Jak co roku w czerwcu od 1970 roku, miasto Pilton w hrabstwie Somerset stanie się miejscem spotkań tysięcy uczestników festiwalu z całego świata. Oczekuje się, że w tym roku będzie ich 210 000, zgromadzonych na programie, który pod względem muzycznym gromadzi między innymi Neila Younga , amerykańską gwiazdę popu Olivię Rodrigo i rapera Doechii .
Niektóre wybory programowe wywołały jednak pewne kontrowersje, takie jak zaproszenie północnoirlandzkiego trio rapowego Kneecap, które było w centrum wielu kontrowersji . Jeden z jego członków niedawno stanął przed sądem w Londynie pod zarzutem „przestępstw terrorystycznych”, oskarżony o machanie flagą proirańskiego ruchu Hezbollah podczas koncertu w listopadzie. W wywiadzie dla tabloidu The Sun premier Keir Starmer uznał pojawienie się grupy za „niestosowne”.
Ale zyskanie pozycji oznacza czasami utratę części tożsamości. W tym przypadku Glastonbury nie byłoby już takie samo, jeśli w to wierzysz
Courrier International